Nowy Napis Co Tydzień #066 / Kamienie i cegły
Najnowszy zbiór wierszy gliwickiego poety, aforysty i felietonisty Lesława Nowary Ość wieloryba, wydany w serii Biblioteki Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, to propozycja trzydziestu ambitnych utworów. Pierwszy, po tytułowym, wiersz zatytułowany jest Mrok. W przedostatniej strofoidzie pada następująca sugestia:
Strzeż się Anioła który Niesie Światło
on wydrze ci mrok
z twoich ust i spod powiek
powyrywa mrok spod paznokci
Nowara tworzy swój własny świat na wzór biblijny, wprowadzając do swoich wierszy problematykę metafizyczną. Kim może być człowiek, który powstał z mroku i pozostaje w mroku? To pytanie retoryczne, sprawa jest jasna, a raczej mroczna. Podobnie w wierszu Kamień w niebie, gdzie pojawia się Bóg, który jest kamieniem ze wszystkimi tego konsekwencjami. Już te pierwsze teksty nie pozostawiają złudzeń: mamy do czynienia z liryką ambitną, niezwykle surową, wierszem „ciosanym”, ale nie topornym; autor dba o detale całej konstrukcji, stara się zmierzyć z surowością kamienia, a nawet spojrzeć kamiennemu Bogu w twarz.
Przyznaję, że mam problem z utworami, w których pojawiają się tak wielkie figury jak Bóg; choć zostaje On wcześniej niejako zapowiedziany przez Anioła. Jego obecność jest jednym z elementów układanki: oto w kolejnym wierszu Morze Czerwone pojawia się Mojżesz.
Poeta zaprasza nas do swego misternie zbudowanego świata, w którym królują paradoksy. Paradoksalny jest przecież już sam tytuł; wieloryby nie mają ości, to ssaki. W kolejnych wierszach paradoksy mnożą się jak grzyby po deszczu. We wspomnianym Morzu Czerwonym jest ich już całkiem sporo:
Morze Czerwone
jest czarne
Tak samo czarne
jak Morze Żółte i Białe
a nawet czarniejsze
od Morza Czarnego
Nowara, budując swoje opowieści, stosuje liczne powtórzenia, których celem jest zapętlenie. Powoli posuwa się naprzód, płynąc pod prąd – w stronę źródła. To wędrówka do korzeni cywilizacji judeochrześcijańskiej, której kolebką jest Bliski Wschód; ten obszar nieustannie pulsuje, niczym wulkan wyrzuca z siebie nową duchową energię. Dlatego bohaterami początkowych wierszy Nowary są kamienie, piasek, pustynia. Przypowieść o ziarnku piasku koresponduje z wierszem o mroku. Podobnie jak mrok, piasek jest wszędobylski, wypełni każdą dziurę. Mrok ma swoje królestwo. Piasek jest symbolem bezkresu, choćby pustyni, którą przez wieki przemierzały koczownicze plemiona. Autor wyraża zdumienie, że piasek przybiera tyle postaci: tworzy bezkres, może się również odkładać w nerkach, a jego drobne ziarenka przesypują się miarowo w klepsydrze.
Można by te początkowe utwory potraktować jako mały traktat o kamieniu. Jednym z tekstów pozostających w pamięci już po zamknięciu zbioru jest wiersz Kamienność, zaczyna się tak:
To co mi leży na sercu – to kamień
bo całe moje serce jest z kamienia
i kamienną ma duszę
Kamień stanowi część naszej kultury; choć współczesny człowiek nie modli się już do niego, to kamień na dobre wszedł do naszego języka. Nowara błyskotliwie buduje warstwę symboliczną swoich utworów. Kamień może u niego oznaczać: Matkę Ziemię, Boga, grób, karę (kamienowanie), twardość, spoistość, trud, długowieczność.
Nieprzypadkowo pojawia się w tym kontekście Mojżesz. Na kamiennych tablicach zapisano to, co zgodnie ze Starym Testamentem Mojżeszowi podyktował Bóg. Podmiot liryczny wypowiada jednak mądre i ciekawe słowa:
Bo ja sam jestem sobie kamieniem u nogi
i kamieniem u szyi
Po tych spostrzeżeniach na temat Boga, Mojżesza, kamienia czy piasku, Nowara podejmuje temat anatomii człowieka. W wierszu Zaimek dzierżawczy mówi:
Moje ciało składa się ze zwierząt
kręgosłup jest ością rekina
jelito wężem który mnie połyka
a w każdym uchu mieszka jeden ślimak
W paradoksalnym świecie, który tworzy poeta, dochodzimy do człowieka (Wychodzenie z siebie). Człowiek ma wiedzę i doświadczenie, ale czy to oznacza, że jest bytem racjonalnym, przewidywalnym? Otóż wydaje się, że nie. Jest on zbiorem pulsujących w nim tradycji, ale jednocześnie targają nim „omamy i urojenia”. Nowara słusznie zauważa, że człowiek nie ma zbyt wielu wsporników, które przyniosłyby mu ukojenie. Oparcia nie daje mu też czas. W wierszu Między Byłem i Będę czytamy:
Nie jestem nawet pewien
czy Jestem
nie mam pewności
czy Będę
i wcale pewne nie jest
czy Byłem
Uważam, że to jeden z najlepszych liryków w zbiorze. Dla podmiotu lirycznego wszystko jest takie samo: kawiarnie w Monachium i Pradze, lodziarnie w Dreźnie i w Pszczynie, gołębie w Krakowie, Wenecji i Rzymie. Ale co to właściwie znaczy? Czy jeśli jest tak samo, to nic nie jest ważne i można powiedzieć, że nie ma nic? Poniższy fragment mógłby świadczyć o pewnych nihilistycznych tendencjach w wierszach poety:
Za tą ścianą nic nie ma
przed ścianą nie ma nic
tylko mój cień
obrysowany kredą
który jest żywy
dopóki
nie zgaśnie
światło
Albo może inaczej: osoba mówiąca w wierszu wskazuje niejako, że człowiek jest zależny od sił natury. Jest wyjątkowo wątłym stworzeniem: niewiele od niego zależy. Myślę nawet, że gdzieś w tle historii o kamieniu i człowieku, opowiadanej nam przez Nowarę, pobrzmiewa myśl Blaise’a Pascala, wybitnego matematyka i filozofa, który z taką determinacją przeciwstawiał się głoszonemu przez Kartezjusza racjonalizmowi.
O sile filozoficznego namysłu Nowary świadczy fragment wiersza Co będzie wczoraj?:
Dlaczego pytasz co będzie jutro
Zamiast zapytać
Co będzie wczoraj?
Jest to pytanie postawione – że tak powiem – na czasie. Być może na co dzień nie zdajemy sobie sprawy z tego, że przeszłość jest naszą przyszłością. Nie jesteśmy się w stanie od niej uwolnić, bo ona wciąż i pod różnymi postaciami do nas powraca. Radykalnie rzec ujmując, można stwierdzić, że nic innego nie ma; Nowara zgodziłby się chyba z tym postulatem, skoro w wierszu Między Byłem i Będę ostatecznie rozprawił się z teraźniejszością. Jest tylko przeszłość i przyszłość, ale ta druga jest całkowicie podporządkowana pierwszej. Wyjątek stanowi mały szczegół, który zawiera się w puencie tekstu: „Koniec”. Nasz koniec jest Tajemnicą, która należy do przyszłości (oczywiście, można założyć, że śmierć człowieka również zapisana jest w przeszłości albo prawie zawsze ma z nią związek). Podobne rozważania można również znaleźć w kolejnym znakomitym wierszu: Tu i teraz, w którym poprzez symbol cegły (ciekawe, że cegła, jako współczesny budulec zastępuje tutaj kamień) opowie o tym, co doskwiera dziś wielu osobom – o wojnie:
Kiedy ją weźmiesz do rąk
i mocno ściśniesz
wykruszą się z niej dźwięki
skamieniałe
jak amonity w bryle wapiennej
albo owady w bursztynie:jęki bólu szepty kochanków
dziecięce pokrzykiwania
szloch mężczyzn i kobiet
Cegła pełni tu rolę samolotowej czarnej skrzynki: jest rejestratorem ludzkiego dramatu, a może nawet jego świadkiem. Podoba mi się ta metafora, zwłaszcza że poeta mówi w wierszu wprost o Kabulu, Ługańsku czy Bagdadzie. Wszędzie na Ziemi ludzie cierpią, długość i szerokość geograficzna, ustrój polityczny i klimat mają może jakieś znaczenie, ale ostatecznie cierpienie ma charakter uniwersalny. Są jednak miejsca szczególnie nim naznaczone, które stają się symbolem upadku i cywilizacyjnego regresu, gdyż niosą swoim mieszkańcom cierpienie permanentne.
Oprócz wspomnianych paradoksów istotne dla Nowary są absurd i ironia. Żyjemy w świecie, którego do końca nie rozumiemy – autor na licznych przykładach znakomicie to udowadnia – stąd pojawiająca się w jego utworach absurdalność. Zastosowanie ironii umożliwia oderwanie się od konkretu, pozwala mówić wieloznacznie: nie wiadomo w końcu, który ze światów jest prawdziwszy – ten, który jest nam dany, czy ten, który odkrywamy sami.
Nowara wie, że z codzienności można wydobyć okruchy metafizyki. Spostrzeżenie światła ulicznych latarni odbijającego się na chodnikowych płytkach jest dla niego okazją do błyskotliwych komentarzy (Nieme kino). To odbite na chodniku światło obserwują bowiem „zamurowane w oknach” kobiety. Jadąc pociągiem na odcinku pomiędzy Gliwicami i Zabrzem, podczas drzemki podmiot liryczny przenosi się w przeszłość (Syberiada), następuje swoiste rozdwojenie. Jak mówi:
moje „ja” i moje „mnie”
zamieniły się – pomiędzy sobą – miejscami
zamieniły się – pomiędzy sobą – datamidla mnie zostawiając już tylko to
co pozostało jeszcze „pomiędzy”
Obserwacja koralika jest dla poety pretekstem do uruchomienia wyobraźni. Ten jeden koralik nie spowoduje, że pojawią się nowe, ciekawe konteksty; zaprowadzi jedynie do „taniej pocztówki znad morza”. Podróż w głąb koralika doprowadza do łez: jakby jedynym, co łączy koralik z podmiotem lirycznym był „smak morskiej soli” (Koralik).
Końcowy wiersz Prawda po polsku jest utworem bolesnym. Tytuł, jak sugeruje autor, jest oksymoronem: prawda po polsku nie istnieje:
Cała prawda po polsku
jest prawie zawsze niecała
bo poskładana z maleńkich kłamstewek
które zresztą i tak
okazują się zazwyczaj
fałszywe
Słowa „prawda” i „Polska” do siebie nie pasują, nie współgrają ze sobą, nie ma między nimi – jak twierdzi autor – żadnych pozytywnych koincydencji. Prowadzi to do dramatycznej konkluzji: żyjemy w kraju przewlekłego bólu, który sami sobie sprawiamy, nie oczyszczając swoich ran.
W ręce czytelnika trafił bardzo ciekawy zbiór wierszy. Nowara proponuje wędrówkę do świata pełnego kulturowych kontekstów i skojarzeń. Do wielkiego gmachu polskiej poezji dorzuca swój kamień i swoją cegłę. Gliwicki poeta uwielbia paradoksy, bywa ironiczny. Widać – co nie jest częstym zjawiskiem – że całość została przez niego gruntownie przemyślana i zaplanowana. Świadczy to bardzo dobrze o artystycznej kulturze i znacznym potencjale śląskiego poety, który – zachowując precyzję i konsekwencję – nie zbacza z obranej drogi, kieruje się ku źródłom i korzeniom, ku temu, co niejednoznaczne i tajemnicze.
Lesław Nowara, Ość wieloryba, Kraków 2020.