Exodos
Ogień zgasł. Piasek się przesypał.
Dłoń zmarłego pozostała bezwładna.
Góra pozostała tajemnicą.
Nikt niczego w związku z tym
nie przeczuł? Nie wywołało to
żadnego poruszenia? Nic oprócz
egzystencji nie zatrzymało się?
Bezsilny posiadł ponoć najwięcej siły,
ponieważ nie zrezygnował
z modlitwy i wierzył w to,
że Bóg mu odpowie.
Nieregularna bryła miasta
z rozświetlonej pasieki
przeistoczyła się w teatralny
płomień świecy. Uciekającym
nie powiodła się ucieczka.
Osamotnieni, odsunięci,
podtrzymywani przy życiu
przez kroplówki ekranów,
przez różańce wrośnięte
w stwardniałe palce,
cuceni przez nowe wątki
w serialach, zasnęli przykryci
wspólnym, szarym kocem.
Nie oczekujcie opadającej
kurtyny. Purpurowa
i szyta z grubych tkanin,
zwisa do ziemi jak w operowej
sali, tuż za waszymi plecami.
Cud ponownie rozminął się z ogółem.
Głos chóru jest głosem większości,
skłonnym do pomyłek.
Co miało przeniknąć na zawsze,
nie weszło do serca.