Obrączka
ziemia tryskała wiosną w tamto popołudnie –
plamy jasnej zieleni biel brzóz wyścig kwiatów
i tylko ciemnych sosen niezgłębiona studnia
szeptała: oto wielka tajemnica lasu
z Katowic do Opola kołysał mnie pociąg
coś kończyło się we mnie i coś zaczynało
powietrze było pełne przezroczystych głosów
które śpiewały: miłość nigdy nie ustaje
kto mógł wtedy przewidzieć że moją obrączkę
połknie tydzień po ślubie ocean zaborczy
i nasze wspólne motto z Listu do Koryntian
zechce zamknąć w przepastnym brzuchu wieloryba
a jednak wielkie wody nie zdołały zgasić
tego ognia – od niego ocean się pali
i płonie wnętrze ryby a płomień od nowa
wypala na języku zatopione słowa
to zdanie na obrączce wyryte na wieki
niech będzie pieśnią życia niech mnie zawsze niesie
i nawet jeśli przyjdzie pokusa ucieczki
niech mnie zawraca z drogi i wiedzie do Ciebie
ciągle jedzie ten pociąg wynurza się z lasu
wypływa na powierzchnię wyłania się z ognia
i na dalekim brzegu w całkiem innym piasku
błyszczy się wyrzucona przez morze obrączka