15.02.2021

Opowieść lotnisk

 Jarkowi K.

                             Oh, East is East, and West is West,
                             [and never the twain shall meet (…).
                             But there is neither East nor West,
                            [border, nor Breed, nor Birth
                            when two strong men stand face to face 
                           [thoungh they come from the ends of the earth! 
                                                                    
(Rudyard Kipling)
                                                                                  


Wrzask wdów Ogień stosów
Wołania pielgrzymów Świętą
rzeką płyną wpółspalone trupy
a obok szkielety pokryte wrzodami
próbujące się wsączyć w balsam fal odwiecznych
Pół setki sziwaitów niesie wielkiego lingama
kołysząc się często przy atakach kaszlu
Srają Szczają Moczą odważnie jaja
w jądrze błogosławieństw

Ram Nam Sat Hai...
Imię Boga jest Prawda
Imię Zła – Odwieczność


Wśród tysięcy pielgrzymów
człowiek zatracony
wykłóca się o suche drewno sandałowe
masło do stosu
placki świętej krowy
O wszystko

Vaaraanasi – Benares
Gigantyczna świątynia 1/6 świata
Tragarze zwłok taszczą kiście nieboszczyków
wczepionych nadgarstkami w łunę
Jakie będą ich stoły
Unkií mezě Podkreślam

Śruti
Smryti
Śruti

Bilboardy z fragmentami Wed
Gita i Tilak

Przyjechaliśmy tutaj z pobliskiego parku
gdzie Oświecony rzucał słowa w tłumy
a teraz stoi pustka wśród kopyt antylop

I ja tam także byłem Miga thadagata
Dlatego ocalałem Trzy miliony sczezło
Oto co zrobili wychowankowie waszych uniwerków
Lecisz Zapytał cicho Wargi bryzy drgnęły
Wiedziałem Najpierw do Yongon
a później do Phnom Penh albo na mokradła
gdzie rzęsa z mułem oblepiają czaszki
a ludzie chcą obchodzić Święto Wód Cofniętych
Tylko do Rangunu Odparłem
Nalegał Przypierał mnie tym swoim milczeniem
Pustą miską…
W Dżakarcie mi znajomy dziennikarz wyjaśnił
Widziałeś Szalonego Buddę Mnicha Khmerów
W kawałku czaszki słonia trzyma paszport
kartę kredytową i miskę żebraczą
Lata po wszystkich miastach Wschodu
Ciągle milczy Płaci kartą I uważasz
Ściągają opłaty ale zawsze na koncie
jest ta sama suma Jak to robi 
Nikt nie wie W co milczy Domysły
Rozkład lotów zna lepiej niż sami piloci
W Phnom Penh znika Mówią W dżungli
zbiera ludzkie kości Suszy je i pali
Nigdy się nie modli
Powiadają że Khieu kazał go załatwić
Najpierw zakopać w ziemię aż po samą brodę
a później puścić słonia by ścierwo rozdeptał
lecz zwierzę przelatywało nie musnąwszy głowy
W końcu żołnierze mnicha uwolnili
a słonia zastrzelono
Dowcipnisie zwą bhikhu Opowieścią lotnisk
Podobno chce tej czaszki swojego wybawcy
użyć do sklonowania siebie już bez cierpień
Czy też zapłaci kartą? Oto jest pytanie

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Andrzej Tchórzewski, Opowieść lotnisk, Czytelnia, nowynapis.eu, 2021

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...