Ironia wypadków
bądź moim upragnionym innym
bliskim na horyzoncie marzeń
oto dalsza historia Statuetki z Wężami
która zajmowała sporo naszej uwagi na Wyspie
we współczesnej Konstancji jest całkiem podobna
kolosalna postać nad jeziorem w dodatku się obraca
zamiast węży w obu rękach waży cesarza i papieża
Władczyni byłych władców niemieckiego ducha
niedaleko wodospad, nad nim kiedyś
poeta na rowerowej wycieczce – co znalazł?
zgubione klucze i pies zamknięty w domu
za szybą samochodu ostre światła nocy
Znajoma tłumaczka mówi: Za każdym razem
ma się nadzieję, że będzie normalnie bo w końcu
kiedyś raz musi być Później rozumiem: to dlatego
niektórzy ludzie nigdy nie porzucą swoich rodziców
jedna osłona goni następną to jest historia
pomyłek nigdy nie było Labiryntu
po co zatem do niego wchodzić?
ciągle można skolonizować gramatykę
kiedy z uchwytu wymyka się krajobraz
zawsze nieosiągalny z posągami bóstw
zakopanymi w głębi pozostaje nam całkiem
nieszczęsna rola archiwistek wyobraźni
gdyby nastąpił tu wybuch wulkanu ktoś mógłby
wysnuć całkiem mylące wnioski na temat
naszej kultury na podstawie cudem ocalałego
obrotowego posągu z Konstancji to byłaby
Cudownie Ironiczna Puenta do tej historii
i do nas zaglądających do minojskich grobów
żeby odnaleźć tam zieleń i niebieskość farby
przenikanie kolorów nie odcyfrowanego fresku
gdy upragnione zastąpić tu i teraz
ruchy tektoniczne sprawiają
że język zapada się w sobie
wydając mgnienie atlantydy