Nowy Napis Co Tydzień #129 / Sentymentalny turysta
Pisanie o włoskiej sztuce, urokach toskańskich miast czy malowniczych krajobrazach południowej Italii nigdy nie należało do zadań łatwych. Kto sięga po pióro, by utrwalić wrażenia z podróży na Półwysep Apeniński, musi stawić czoła nie tylko bogactwu rzeczywistości, ale także wielowiekowej tradycji pisania o tym bogactwie. Trudno odnaleźć własny głos w gąszczu tekstów, ciężko nie popaść w banał, niełatwo wreszcie uniknąć małostkowości, jeśli tylko nie chcemy rozpływać się w zachwytach nad powszechnie cenionymi perłami malarstwa, rzeźby lub architektury. Chyba dlatego Henry James w Godzinach włoskich, opublikowanych po raz pierwszy w polskim przekładzie Anny Arno przez Wydawnictwo Próby, wyznał już na samym wstępie: „Piszę w pełni świadom, że nie mam do przekazania absolutnie żadnych wiadomości. Nie próbuję czytelnika oświecić, a jedynie obudzić jego wspomnienia. Uważam, że miłość do tematu usprawiedliwia każdego pisarza”
To przedsięwzięcie musiało być jednak szczególnie skomplikowane w czasach, kiedy James, porzuciwszy studia prawnicze w Harvard Law School w połowie lat 60. XIX wieku, poświęcił się wyłącznie literaturze. Kłopotem nie był brak talentu bądź doświadczenia, kiedy James postanowił ogłosić w 1909 roku swe wspomnienia z licznych wypraw do Włoch, był już cenionym powieściopisarzem, eseistą i dramaturgiem. Był również autorem obszernych relacji z podróży do innych krajów: w roku 1884 opublikował A Little Tour in France, zaś w 1905 – English Hours, a dwa lata później The American Scene. Na czym polegał zatem problem? Przede wszystkim na tym, że pisząc o Italii James musiał się zmierzyć z dwiema tradycjami, których spadkobiercami byli niemal wszyscy wykształceni podróżnicy w drugiej połowie XIX stulecia. Pierwsza z nich to tradycja Grand Tour, szczególnie popularna w oświeceniowej Europie. Zamożni arystokraci udawali się w podróż po Starym Kontynencie, by nabrać towarzyskiej ogłady i zapoznać się z najważniejszymi zabytkami. Druga – związana z wędrówkami romantyków, poszukującymi nie tyle obycia i wiedzy, ile emocji towarzyszących każdej wyprawie. Co ciekawe, zarówno przedstawiciele wieku świateł, jak i romantycy za cel swoich wypraw wybierali ze szczególnym upodobaniem właśnie Italię.
Obie tendencje mieszają się w dwóch dziełach, które piszący o Włoszech James musiał mieć nieustannie na uwadze. Pierwsze z nich to The Stones of Venice (1853) Johna Ruskina. James poznał Ruskina osobiście w Londynie w marcu 1869 roku i bez wątpienia długo pozostawał pod wpływem głoszonych przez niego idei
Zacznijmy od tego, że James bardzo chętnie pożycza od Sterne’a i nazywa siebie samego „sentymentalnym turystą”
Konsekwencją takiej strategii jest również manifestacja szczególnej wrażliwości. James z szacunkiem przygląda się rzeczom codziennym, podgląda zwyczaje, potrafi docenić artyzm obecny nie w muzealnych salach, ale w banalnym – zdawałoby się – życiu. Tak pisarz wspomina wieczorną kolację spędzoną na Capri w towarzystwie bliskiego przyjaciela oraz neapolitańskich muzyków:
Wesoły toast, urocze rozmowy, dobry smak, całkowite stłumienie wszelkiej wulgarności i brutalności rzucały się w oczy, wywołując setki nadziei i obaw co do miejsca, jakie zostało im przypisane w świecie. Tacy ludzie to może największy wkład, jaki mają do zaproponowania narody politycznie słabe, ale czy istnieje optymistyczna perspektywa dla politycznych słabeuszy?”
Tamże, s. 410. Warto dodać, że tajemniczy przyjaciel Jamesa to Axel Munthe, zaś kolacja została podana w słynnej willi San Michele. Na ten temat zob. A. Munthe, Księga z San Michele, tłum. Z. Petersowa, Chorzów 2011. [17].
James z upodobaniem śledzi zatem błahe (przynajmniej z pozoru) drobiazgi, wspomina uczucia, chwyta strzępy pamięci, ponieważ jest przeświadczony, że prawdziwa sztuka to sztuka życia.
Jednocześnie, co widać w przywołanym cytacie, można w Godzinach włoskich odnaleźć wyraźne sygnały nostalgii, melancholijnego rozpamiętywania. James spogląda na Włochy jako przemijający fenomen. Zakusy szalonej modernizacji sprawiły, że wozy są stopniowo wypierane przez kolej, a nawet automobile, zaś powolne życie przed obrazami zgromadzonymi w muzeach musi ustąpić pośpiechowi. Fotografia zabiła przyjemność płynącą z zaskoczenia bądź niespodzianki, sprofanowała objawienia
W Godzinach włoskich jest to jednak archiwum niecodzienne, zaskakujące. Nie ma tu fiszek, nie ma alfabetycznego porządku, wszędzie króluje logika uczuć oraz towarzyszące jej przeświadczenie, że ani tego, co się widzi, ani tego, co się czuje, nigdy nie można wyrazić w całej pełni. Podziwiając schody bazyliki Santa Maria della Salute, James wyznaje: „Te stopnie są chłodne o poranku, ale nie wiem, czy umiem uzasadnić moje szczególne do nich upodobanie tak, jak nie potrafię wyjaśnić setki innych niewytłumaczalnych oczarowań, dzięki którym Wenecja sprzyja duchowemu wyrafinowaniu”
W końcu ogląda się obrazy i pejzaże, by przyszpilić to, co najprostsze, zwykłe „nic, a zarazem wszystko”
H. James, Godziny włoskie, tłum. A. Arno, Warszawa 2021.
Przypisy
- H. James, Godziny włoskie, tłum. A. Arno, Warszawa 2021, s. 7.
- Na ten temat zob. T. Eguchi, Ethical Aestheticism in the Early Works of Henry James. The Shadow of John Ruskin, Newcastle upon Tyne 2016.
- H. James, Godziny…, s. 8.
- Tamże, s. 339.
- Zob. tamże, s. 125.
- Tamże, s. 10, 11, 97. James w taki sam sposób definiował siebie oraz własny punkt widzenia już wcześniej w relacji z podróży do Francji (A Little Tour in France) – zob. Á.Z. Kovács, The sentimental tourist in rural France, [w:] Henry James’ Travel. Fiction and Non-Fiction, ed. by M. Buchholtz, London 2018, s. 32–33.
- H. James, Godziny…, s. 75.
- Tamże, s. 79.
- Tamże, s. 19.
- Tamże, s. 151.
- Tamże, s. 203.
- Tamże, s. 221.
- Tamże, s. 258.
- Tamże, s. 312.
- Tamże, s. 322.
- Tamże, s. 350.
- Tamże, s. 410. Warto dodać, że tajemniczy przyjaciel Jamesa to Axel Munthe, zaś kolacja została podana w słynnej willi San Michele. Na ten temat zob. A. Munthe, Księga z San Michele, tłum. Z. Petersowa, Chorzów 2011.
- Zob. H. James, Godziny…, s. 153, 287.
- Tamże, s. 150.
- Tamże, s. 289.
- Tamże, s. 296.
- R. Burden, Travel, Modernism and Modernity, London & New York 2015, s. 158.
- H. James, Godziny…, s. 41.
- Tamże, s. 63.
- Tamże, s. 286.
- P. Cunningham, Hand-book of London. Past and Present, London 1850, s. 511.