26.12.2019

Nowy Napis Co Tydzień #029 / Czy istnieje jeszcze złoty blask sztuki?

1.

Trzecie wydanie opublikowanej po raz pierwszy w 1981 roku książki, będącej naukową, filologiczną analizą powieści Virginii Woolf, budzi podziw i jednocześnie prowokuje do postawienia pytania o to, co czyni tę pracę na tyle wartościową, że jest chętnie wznawiana przez wydawców. Zasłona w rajskie ptaki Wiesława Juszczaka jest stosunkowo krótką, biorąc pod uwagę resztę jego dorobku, analizą i interpretacją literatury skonfrontowanej z innymi dyscyplinami sztuki w momencie przełomu. Okolice dekady lat 20. to czas, który od zawsze intrygował, zarówno ludzi wówczas żyjących i tworzących, jak i badaczy próbujących zrozumieć istotę przemiany, która się wtedy dokonała. Pani Dalloway, powieść, na której skupia się uwaga Juszczaka, została wydana w 1925 roku. W toku wywodu nieraz przywoływany jest Ulisses Jamesa Joyce’a, który w latach 1918–1920 był publikowany we fragmentach, czy W poszukiwaniu straconego czasu Marcela Prousta, wydawane od 1911 do 1927 roku, a także wiele innych głośnych wówczas tytułów. O ile jednak my skłonni jesteśmy stawiać w jednym rzędzie tych autorów i ich powieści, o tyle Juszczak skupia się raczej na działaniu odwrotnym. Jego celem jest wskazanie, jak wiele zasadniczych cech dzieli światy, w których tworzyli i które stworzyli w swoich dziełach powyżsi autorzy. Na wstępie rozważań mocno podkreślony został ten wytrącający ze spokojnej lektury, odważny punkt wyjścia dla rozwiniętej dalej analizy:

Pani Dalloway nie należy […] do tego okresu, który wieńczą dzieła Balzaka, Tołstoja, Conrada, Henry’ego Jamesa czy nawet Prousta i Gide’a, a który rozpoczynają utwory Richardsona, Defoe’a, Fieldinga i nawet Sterne’a […]. Znajduje się już po drugiej stronie granicyWiesław Juszczak, Zasłona w rajskie ptaki, Warszawa 2019, s. 13.[1].

Jakiej granicy?

2.

Wielki wynalazek, jakim była prasa drukarska i w następstwie – technologia książki drukowanej – w ciągu czterystu lat zdążył rozkwitnąć, osiągając formy monumentalne i budzące zachwyt. Książki dziewiętnastowieczne to, im głębiej w stulecie, wciąż doskonalone ilustracje i reprodukcje, piękniejsze oprawy i papiery, ale też historie układające się w coraz dłuższe, bardziej skomplikowane fabuły. Powieść, zwłaszcza w wymiarze materialnym, jawi się jako dziecko wynalazku druku. Jako forma długa i rozbudowana, adresowana ponadto do szerokiego grona odbiorców, dzięki technice szybkiego i wciąż udoskonalanego powielania stawała się coraz bardziej przystępna i  można śmiało powiedzieć, że zdominowała XIX-wieczny rynek księgarski.

Juszczak za punkt odniesienia i zasadniczy temat swojej rozprawy objął właśnie „epokę powieści”, ale rozumie ją szerzej niż tylko jako synonim XIX wieku. Jej ramy czasowe wyznacza między połową XVIII a pierwszymi dekadami XX wieku, we wszystkich artystycznych formach tego okresu widząc ciążenie ku literaturze, a zwłaszcza ku powieści właśnie. Stendhalowskie przechadzanie się zwierciadła po gościńcu jawi mu się jako model nie tylko dla sztuki słowa, lecz także dla malarstwa, muzyki i wszelkich innych przejawów artystycznej działalności.

W pewnym momencie jednak to niespieszne przechadzanie się stało się w błądzeniem po labiryncie, schodzeniem po spiralnych schodach czy zwiedzaniem tajemniczej katedry. Prosta dotąd linia narracji uległa zasupłaniu albo wręcz porwaniu na kawałki, spójność została zastąpiona przez fragmentaryczność, jasność opowiadania przez udziwniony sposób mówienia, który sprawia, że zarówno krytycy, jak i czytelnicy powieści – będących już po drugiej stronie lustra, zrywających z „dziewiętnastowiecznością” dotychczasowych formuł – mieli istotny problem z odpowiedzią na pytanie, o czym właściwie ta powieść jest. Taki problem dotyczył między innymi Pani Dalloway. Juszczak w toku analizy koncentruje się na wybranej sekwencji obrazów, których centralnym elementem jest motyw żółtych perkalowych zasłon w rajskie ptaki. I dąży do udowodnienia, że wcale nie jest to powieść bez tematu, a nawet, co więcej – że jej wewnętrzne uporządkowanie pozostaje w sposób doskonały spójne z tym, jak została opowiedziana i dlaczego nie mogła przyjąć innego kształtu. Objaśniając te zawiłości na przykładzie Pani Dalloway, prowadzi czytelnika przez zmierzch epoki powieści w ogóle, tłumacząc, na czym właściwie polegała ta rewolucyjna zmiana, w wyniku której odbicie rzeczywistości w sztuce, poprzez opowiedzenie historii, przestało być celem twórców, skupionych odtąd na innego rodzaju treściach i sposobach ich przekazania.

Celowo unikam słowa forma, które dla Juszczaka ma znaczenie odmienne, niż przyjmuje się intuicyjnie, inne również od znaczeń skatalogowanych i zaproponowanych przez Władysława Tatarkiewicza. Zasłona w rajskie ptaki, jeśli chcieć zachować precyzję, tylko w pierwszej części poświęcona jest filologicznej analizie powieści, analizie bardzo drobiazgowej, zaskakującej swoją przejrzystością i  głębią; w drugiej części tematem niepostrzeżenie staje się sztuka w ogóle.

Juszczak świadomie zrezygnował z podążania śladami krytyków z epoki i późniejszych badaczy Woolf, aby nie popaść w tę samą co oni pułapkę. Już w pierwszych zdaniach książki podkreślił, że im większy dystans dzieli patrzącego od rzeczy, którym się przygląda, tym ostrzej może je zobaczyć. Zrozumiałe stają się wcześniej niejasne kształty zjawisk i zdarzeń. Taki model lektury zaproponował w Zasłonie w rajskie ptaki, w rozpoznaniach wcześniejszych czytelników Pani Dalloway, jak również innych interesujących go dzieł, widząc przede wszystkim potwierdzenie słuszności obranej przez siebie, odmiennej drogi. Jest to jedna z wielu wskazówek bardzo cennych dla badacza historii (samej w sobie; lub historii literatury, sztuki czy innych dyscyplin). Szukając prawidłowości, reguł i konturów, nie można dać się uwieść intuicjom i rozpoznaniom należącym do badanego świata.     

3.

Zasłona w rajskie ptaki jest książką o książce, choć trudno nazwać ją monografią powieści Woolf. Jest to raczej analiza skoncentrowana na przedstawieniu teoretycznych czy też filozoficznych założeń autorki, które pozwoliły stworzyć jej dzieło inne niż to, co pisało się wcześniej. Pani Dalloway jest więc zdaniem Juszczaka ważnym punktem zwrotnym w rozwoju jej twórczości.

Życie wewnętrzne głównej bohaterki – wydającej przyjęcie Klarysy Dalloway – choć zostało zarysowane w powieści zaledwie kilkoma słowami, jakby się wydawało – mimowolnie wydanymi przez nią westchnieniami czy okrzykami, okazuje się w toku analizy nie tylko życiem niezwykłym, lecz także zaskakująco głębokim, a powieść, niczym rozwiana zasłona, odsłania coś więcej niż jeden wieczór z życia angielskiej śmietanki towarzyskiej z początków XX stulecia. Party wydawane przez Klarysę Dalloway, kobietę nad wyraz samoświadomą i przejętą swoją życiową rolą, okazuje się figurą sztuki w ogóle. Podobnie książka Juszczaka, choć wychodzi od przedstawienia i  interpretacji szeregu scen z powieści Woolf, odsłania problematykę o wiele szerszą. Aby bowiem zdiagnozować przełom w sztuce, którego sygnałem jest Pani Dalloway, trzeba mieć świadomość, czego właściwie ów przełom dotyczy i jaką zmianę w lekturze literatury przyniósł. Nieprzypadkowo podtytuł książki brzmi: „O granicach okresu powieści”. Aby zdefiniować te granice Juszczak sięga do źródeł pojęcia formy, którego własną definicję tworzy w drugiej kompozycyjnie części Zasłony w rajskie ptaki.

Forma jest czymś doświadczanym bezpośrednioPor. Tamże, s. 60.[2], czyli bez pośrednictwa zmysłów, nie poprzez materię. Forma jest przede wszystkim celem sztuki.

Celem nie zawsze osiągalnym, ale celem zawsze, gdy myślimy o sztuce w przyznawanych jej – z jej istoty – przypisanych kategoriach absolutnych. Bo tylko tak, absolutystycznie, sztukę tu pojmować chcemy i będziemyTamże, s. 61–62.[3].

Rozważania teoretyczne o formie mogłyby być elementem tradycyjnego metodologicznego wstępu do książki. Mogłyby stanowić wprowadzenie w problematykę granic powieści. Są jednak u Juszczaka czymś o wiele szerszym, a przez to donioślejszym: formułując założenia tej pracy w słowach niemalże artystycznego manifestu, autor stworzył możliwość przekraczania na kolejnych stronach sztywnych reguł poetyki naukowej rozprawy, wychodząc ku – z ducha filozoficznej – refleksji nad istotą sztuki jako takiej.

4.

Zasłona w rajskie ptaki prezentuje metodologiczną odwagę wyjścia poza – poza przyjęte interpretacje, ustalone zasady lektury, definicje pojęć. Nie tyle je podważając, ile wskazując, że istnieje wciąż wiele innych niż ogólnie przyjęte możliwości czytania literatury. Odsłania zasłonę. Ośmiela w poszukiwaniach nowych sposobów rozumienia kultury jako całości w jej różnorodnych przejawach, na poziomie różnych sztuk, wydawałoby się bez związku, a jednak mających głęboko ukryty, wspólny mianownik. Ośmiela także w stawianiu pytań o sprawy najbardziej podstawowe, o znaczenie słów, o zmiany tych znaczeń i ich doniosłość dla rozumienia tego, co tłumaczą.

Juszczak, broniąc doktoratu o Witoldzie Wojtkiewiczu, wyszedł w swojej pracy intelektualnej od badań z zakresu historii sztuki, ale daleko przekroczył już granice tej dyscypliny. Jego prace, czego Zasłona w rajskie ptaki jest świetnym przykładem, charakteryzuje nie tylko godna historyka rzetelność kwerendy i wykorzystania źródeł, lecz także, właściwa myślicielom, śmiałość w formułowaniu tez i wniosków. W rozmowie z Jackiem Wiadernym, przeprowadzonej z okazji wznowienia zbioru tekstów o tytule Fragmenty, Juszczak dokonał autorecenzji innego tekstu, właśnie Zasłony w rajskie ptaki: „Jeżeli mam jakieś dobre książki, ta jest chyba jedną z lepszych”Moje wybory. Rozmowa z Wiesławem Juszczakiem, rozmawiał Jacek Wiaderny, „Mały Format” 2018, nr 03 [dostęp online: http://malyformat.com/2018/03/moje-wybory/] [dostęp 15.10.2019].[4]. Nie sposób nie zgodzić się z Autorem – to książka z rozlicznych powodów wciąż godna naszej uwagi.

Wiesław Juszczak, Zasłona w rajskie ptaki, Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy, 2019.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Natalia Szerszeń, Czy istnieje jeszcze złoty blask sztuki?, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2019, nr 29

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...