18.01.2022

Pewnej zimy

Pewnej zimy 
siedziałem w samochodzie
przed galerią handlową
czekałem na żonę i córkę
które robiły zakupy w Rossmannie 

 

Siedziałem spokojny
nic mnie nie bolało
choć byłem zmęczony
po całym dniu i całym tygodniu

 

Siedziałem długo 
i wydawało mi się że wszyscy już
załatwili swoje sprawunki
podczas gdy moja żona i córka
wciąż buszowały między półkami 
z wonnościami
ale nie
na parkingu panował ciągły ruch
jedni przyjeżdżali inni odjeżdżali
witałem jednych i żegnałem drugich
siedząc spokojnie 
w samochodzie
w małym mieście
Niżu Środkowoeuropejskiego

 

Niebo przecinała podłużna chmura
przesłaniała słońce 
które schodziło za wzgórza
i podświetlało chmurę a ona
rzucała cień na chmurę powyżej
delikatną jak mgiełka
i wszystko płynęło spokojnie
skąpane w żółciach seledynach różach
i w ich odcieniach
wzajemnych odbiciach

 

Oto co przytrafiło mi się
pewnej zimy
na parkingu
zanim żona i córka
wróciły z zakupów
i mogliśmy ruszyć
w tamtą stronę

Wiersz z tomu Bardzo długa zima.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Jarosław Jakubowski, Pewnej zimy, Czytelnia, nowynapis.eu, 2022

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...