29.09.2022

Nowy Napis Co Tydzień #171 / Ars poetica

Zapraszamy do obejrzenia nagrania

Jeżeli rymy, to niedokładne. Jeżeli z tendencją do regularności, to spajające kompozycję wiersza dyskretniej niż troczki kurtkę.

Mapując przestrzeń w sobie i poza sobą, w celu wydobycia mechanizmów, które instrumentalizują pisaną przeze mnie poezję, dochodzę do co najmniej do kilku wniosków, również sprzecznych. Z jednej strony wzdragam się przed programowym przyjęciem zasad i norm regulujących formę oraz treść wiersza – podobno duch dąży tam, dokąd chce. Z drugiej strony większość wierszy składających się na Futurystykę miejską posiada wyraźne zakorzenienie w odczutym oraz przeżytym, z których to pierwsze zwieńczone zostaje przynajmniej wzmianką – rozbłyskiem zamkniętym w słownej zbitce wersu. Z kolei od próby dojścia do głosu, nad przeżytym (więc o wiele intensywniejszym doświadczeniem, wywołanym na przykład podobną sytuacją lub skojarzeniem – czyli bodźcami przenoszącymi w bliski lub dalszy powrót) zaczynają pracę leksykalno-skojarzeniowe narzędzia, próbujące na początku frontalnie, następnie z różnych perspektywy podejść dane zjawisko. Upraszczając: zaczynem moich wierszy jest przeważnie coś poza mną, co stara się nawiązać ze mną kontakt. Bywa, że wdziera się bez pardonu (jak w przypadku Hiperkomunikacji, Zakupów przez szybę czy Wróć na start). Następnie próbuję rozszyfrować ten komunikat i znaleźć dla niego możliwie najpełniejszą realizację (domknięcie). Wiersze składające się na Futurystykę miejską od samego początku wiedzą, dokąd ma prowadzić zawarta w nich materia. Nie są więc pisaniem, które jeszcze nie wie, dokąd zmierza.

To, czy ten próbujący dostać się do wewnątrz bodziec odbije się ode mnie niczym od ekranu akustycznego, czy osiądzie we mnie – zależy od wielu czynników. W dużej mierze od: ilości miejsca w pamięci podręcznej (najprawdopodobniej to, co zajmuje wtedy jej obszar scala się z tym, co przychodzi, tworząc hybrydę zastanego i odebranego), otwartości na bodźce, stopnia wrażliwości w danej chwili oraz ilości dostępnego czasu (praca zarobkowa bardzo skutecznie wygłusza pozatargetowe impulsy). Gdy bodziec się przedostanie – w głowie układam pierwsze wersy, a następnie zapisuję je w telefonie lub notatniku. Czasem ta robocza forma wchodzi w obręb wiersza, ale częściej pierwotny tekst wymaga dalszej obróbki – dobrania lepiej pasujących słów czy ogrania zastanego uzusu językowego. Robocze podsumowanie tego akapitu byłoby zatem takie: inspiracja dla pisanych przeze mnie wierszy pochodzi w głównej mierze z zewnątrz.

Wracając na chwilę do metafory mapowania, to odczuty bodziec (który jest, dajmy na to, świecącym szyldem, wskazującym być może – całonocny sklep – a ten możliwość ogrzania, napojenia i posilenia się) rozpoczyna proces twórczej przechadzki, a coś we mnie (wyobraźnia, wrażliwość, narzędzia językowe) przygotowuje się na spotkanie z nim. Załóżmy, że posiadaną siłą nabywczą są słowa, a umiejętność obracania nimi pomnaża możliwość odebrania przesłanki w jej szerszym spektrum. Od przyczyny, poprzez kształt, miejsce, po ukazanie innej perspektywy. Tak rozumiane pisanie byłoby zatem nie tylko zaspokojeniem (nie)podstawowych potrzeb, lecz łączyłoby w sobie rodzaj ontologicznego nasłuchu i empatii. Tej ostatniej dlatego, że bodziec można przecież zlekceważyć. Jeżeli jednak twórca nie ma możliwości zignorowania sygnału, ponieważ jego immanentną cechą jest zwiększona nań wrażliwość? Pomińmy zatem empatię i skupmy się na potrzebie. Konieczności wyrażenia świata i zjawisk słowami. W jakimś sensie pisanie byłoby próbą zaspokojenia tego wymogu. Wiersz jako nagroda (pocieszenia) za dociekliwość.

W tej chwili przychodzi mi na myśl magnetyczne lasso – narzędzie dostępne w wielu programach graficznych. Pozwala ono zmapować i wyodrębnić z tła interesujący nas obiekt. To porównanie uważam za dość trafne, ponieważ funkcjonalność ta (lasso magnetyczne) zapowiada możliwość zrealizowania misternego zabiegu, jakim jest wyodrębnienie z tła (szumu) interesującego nas obrazu. Jednak jego efekt częstokroć bywa nieprecyzyjny – koniec końców urywa skrawki ważnej dla nas całostki. Podobnie język, który próbuje wyrazić doświadczenie, przeczucie, wywołaną myśl. Pierwszym etapem pisania byłoby więc wyodrębnienie bodźca czy bodźców, przyjrzenie się im, zebranie w jak najpojemniejszą całość i znalezienie odpowiadającego im brzmienia. Co składa się na ten wygłos? Odwrotna psychologia („To przecież nie ty gubisz porażkę / w rozdawaniu potrzeb”), polemika („Od Blanchota dowiedziałem się, że jeżeli nazwę rzecz w tekście”), odwołanie („Palma, / wykrzyknik ulicy!”), popkulturowa polemika (Parkour), zaburzona ekfraza (Palma pierwszeństwa), narracyjność (Futurystyka miejska), prozaiczność („Czajnik krzepnie, powinniśmy oszczędzać wodę”), parafraza („Jakby nie patrzeć, nie dzieli nas stół, / skala nie zawodzi, ale odbiór przerasta”), zabawa punktami (Polka dot pattern), przekora („Znam zasady. Nie zawsze je wyznaję”), spacer z wierszem (#chodzepowisle).

W książce znajduje się gros wierszy wywołanych przez jeden konkretny bodziec, taki jak: latarniany odblask na masce samochodu, który przypomniał mi gwiazdę odbitą w tafli wody (Śnięgocin), lektura Blanchota w Krytyce Politycznej (Hiperkomunikacja), akt niezgody na politykę mieszkaniową wyrażony zdjęciem liści z palmy zrobionym przez Joannę Rajkowską (Gramy w koszu narodowym), spacer Tamką do nieistniejącej już Jadłodajni Filozoficznej (#chodzepowisle), kobieta czytająca artykuł w autobusie (Linia 723), inna kobieta, która rozegrała przede mną erotyczny performance w metrze (Kabaty magiczne), rozpad wieloletniej przyjaźni (Heart shaped Xbox), a także miłości (Szklarenka na kółkach, Powroty), sąsiedzki wojeryzm (Po drugie wyjdź) oraz sen, w którym poczułem niemal fizyczny głód (Niebo przecena).

Są też wiersze, na których powstanie miał wpływ więcej niż jeden czynnik, czego przykładem może być Kamienica Rasko, gdzie blisko stuletni budynek porównuję do zmieniającego pozycję i hiperczułego ciała, które podmiot liryczny opuszcza, aby uwolnić się od nieznośnego współodczuwania. Na wiersz złożyło się kilka motywów zarówno realnych, jak i wyobrażeniowych – wspomniana antropomorfizacja kamienicy, wizualizacja Charona jako kobiety, grafficiarski tag Rosko na elewacji, podwórko pełne kowali bezskrzydłych, otwarte okna i odgłosy sąsiadów. Natomiast w wierszu pod tytułem Klatki zespoliło się w końcowy efekt kilka obrazów, które dość długo chodziły za mną – spotkania na klatce ze znajomymi, brak miejsca (głównie boiska), gdzie można aktywnie spędzić wieczór, wrodzona trypofobia, wchodzące pod deskorolkę gołębie, opowieść matki o sroce wijącej w moich włosach gniazdo.

Istnieją także liryki, które w momencie powstania nie miały jeszcze przewidzianego końca. Jak budowana na podstawie różnego rodzaju „punktów”, dosłownie kropek, Polka dot pattern.

Jeszcze słowem podsumowania: wiersze ze zbioru zainteresowane są w równym stopniu wnętrzem zewnętrzem. Po pierwsze rozgrywają się mieszkaniu (sfera prywatna) i na ulicy (sfera społeczna). Wydarzają się we wnętrzu głowyoraz konfrontacjach osobami, zarówno bliskimi, jak i znanymi z przestrzeni publicznej czy pisarskiej. Pisana przeze mnie poezja korzysta z obecnych we współczesnym polu dykcji, jednocześnie przy zaprzęgnięciu minionej wrażliwości (Miłosz, Wojaczek, Bursa) stawia sobie za cel podprowadzenie odbiorcy ku nowym i niedawnym formom wyrazu:ekopoetyce, cybernetycznemu programowaniu języka oraz gramatycznej gimnastyce neolingwistów. Ponadto jest próbą odpowiedzi na podejmowany w literackich mediach temat kryzysu wyobraźni. Chociaż programowo bezprogramowa,scala  figura miasta, dostrzeżenie dychotomii między zastanym a potencjalnym, rewizja relacji w świecie ponowoczesnym czy próba zmierzenia się z dyskursem medialno-politycznym – jego polaryzującym i wykluczającym potencjałem. Jeżeli w Futurystyce miejskiej pojawia się liryzm, to mam nadzieję, że wymyka się on temu, co oczywiste i co w poezji zostało już napisane. Zależało mi, żeby pokazać go na tle świata z jego materialną i egzystencjonalną niepewnością (Parkour, Szklarenka na kółkach). 

Rozmowa o poezji:

 

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Tomasz Wojtach, Ars poetica, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2022, nr 171

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...