23.12.2021

Nowy Napis Co Tydzień #132 / Literatura wyklęta – Dawid Jung „#Spam”

Jest nieunikniony. Nie wiemy, skąd pochodzi. Nie wiemy, dlaczego przybywa do nas w takiej, a nie innej formie. Tysiące identycznych wiadomości wysyłanych do różnych osób na całym świecie. I ostrzeżenia ze strony mądrzejszych oraz bardziej doświadczonych – nigdy nie otwieraj spamu. Zignoruj go. Usuń. Zapomnij. Spam jest niebezpieczny. To dzięki niemu hakerzy zdobywają cenne informacje na twój temat. A potem nagle tracisz pieniądze, prywatność, narzeczoną. Uważaj na spam! Spam z całą pewnością odbierze ci spokój, wprowadzi cię w stan skrajnej niestabilności emocjonalnej, usidli i osaczy. Ze spamem nie ma żartów. Może lepiej więc w ogóle pozbyć się skrzynek mailowych? Może dla bezpieczeństwa nie odbierać żadnych informacji? Stupid Pointless Annoying Messages… głupie, bezsensowne i irytujące wiadomości. Wirtualne śmieci. To wszystko, o czym nie chcemy słyszeć, czego nie mamy ochoty doświadczać. W spamie giną informacje, dematerializują się konkrety. W spamie zawsze znajduje się coś podejrzanego.

A jak wygląda kwestia spamu literackiego? Gdzie trafiają wnioski wyklęte? Co się dzieje z refleksjami egzystującymi poza wszelkimi nurtami poprawnościowymi? Kto odczytuje śliskie, mętne konteksty oscylujące wokół najbardziej grząskich terenów interpretacyjnych? Otóż okazuje się, że znalazł się odważny, który całą tę nieprzyjemną teksturę sklasyfikował i ubrał w słowa. Dawid Jung, muzyk, poeta, redaktor. Człowiek renesansu – wszechstronnie wykształcony, wszechstronnie oczytany. Uczciwie ostrzegam przed jego #Spamem. Jest to książka niebezpieczna pod każdym względem. Tekst, który poszerza horyzonty, bezlitośnie wywleka z ciepełka strefy komfortu, obala mity, rozprawia się z autorytetami. Tekst obrazoburczy, a jakże. Tekst zaskakujący i porywający. Czytelniku – otwierasz tę szczególną wiadomość na własne ryzyko. Zachowaj ostrożność. Bądź czujny, bo Jung bardzo szybko owinie sobie twój umysł wokół małego paluszka i wciągnie cię w swoją nieczystą grę. Uważaj, ponieważ na każdym kroku będziesz karmiony złudzeniami, a kiedy już staniesz się niemalże pewny swego, zostaniesz bezczelnie i ostatecznie wywiedziony w pole. Na domiar złego Jung każe ci się uczyć, każe ci zdobywać wiedzę, robić notatki i zapamiętywać. Zastanów się więc dobrze. Z tego miejsca nie ma powrotu…

Chyba że weźmiemy pod uwagę powrót do szkoły. W tej sytuacji natomiast bardzo szybko okaże się, że Jung jest nauczycielem niezwykle wymagającym. Każdy wiersz w jego zbiorze opatrzony został tytułem, który stanowi czyjeś imię i nazwisko lub pseudonim. Nie ma problemu, jeśli jest to Mikołaj Sęp-Szarzyński, Jakub Wujek, Wincenty Kadłubek czy Karol Wojtyła. Schody zaczynają się przy osobach takich jak Eliezer Aszkenazy, Kazimierz Filip Wize albo Morcedai Roshwald. W tych miejscach należy się bowiem zatrzymać, sprawdzić, zasięgnąć informacji. I tak oto dowiadujemy się, w sposób zupełnie naturalny, czegoś na temat sefardyjskiego rabina, psychiatry, izraelskiego filozofa oraz wielu innych – jakże interesujących postaci. Jung od samego początku zmusza więc odbiorcę do wysiłku intelektualnego. Z kart jego utworu płynie proste przesłanie – jeśli ty nie jesteś ciekawy świata i nie masz potrzeby pogłębiania wiedzy, ja nie jestem ciekawy ciebie, lepiej więc będzie, jeśli rozstaniemy się szybko i bez zbędnych spazmów. Twórca wymagający szuka wymagającego odbiorcy. I mam wrażenie, że właśnie dlatego Jung niczego nie tłumaczy, nie wyjaśnia, nie opatruje stosownym przypisem. Jego tekst nie jest skierowany do czytelnika opieszałego lub leniwego. Autora odznacza niezachwiana wiara w intelekt odbiorcy oraz w jego chęć poszerzania horyzontów myślowych. Jest w tej wierze uparty i szczery. Nie odpuszcza. Nie daje czasu na odpoczynek. Nieustanie wymaga skupienia, refleksji i otwartego umysłu. #Spam zaskakuje na wielu płaszczyznach. Każda kolejna strona przynosi nowy wniosek, nowe spojrzenie, nową możliwość interpretacji. Jest to utwór złożony, nowatorski, niezwykle oryginalny. Zgodnie z wymową tytułu przybliża czytelnikowi to, co najczęściej jest ignorowane i wydaje się groźne. Przybliża tak zwaną drugą stronę. Łamie schematy, obala stereotypy.

Jak już nadmieniałam, każdy wiersz posiada swojego „patrona”, czyli osobę, której jest dedykowany. Przekrój postaci przedstawia się niezwykle interesująco, aczkolwiek tematyka oscyluje wokół kilku podstawowych motywów. Najmocniej rzuca się w oczy katastrofizm. Wizje depresyjne, przygnębiające i smutne dominują zbiór w sposób bardzo wyraźny. Nie bez powodu w wierszu poświęconemu Rafałowi Wojaczkowi Jung pisze:

I tlen z tobą syneczku. Nikt cię już nie chce,
nawet twojej śmierciD. Jung, Rafał Wojaczek [w:] tegoż, #Spam, Kraków 2020, s. 25.[1]
.

Nie bez powodu na kolejnych stronach dedykuje swój wiersz Tomaszowi Pułce, czyli młodemu poecie uzależnionemu od narkotyków – jego ciało wyłowiono z Odry naprzeciwko miejsca, w którym został pochowany Wojaczek. Nie bez powodu wymienia nazwiska innych poetów wyklętych ze względu na szokujący czy wręcz skandaliczny styl życia. Uzależnienie od alkoholu, zaburzenia psychiczne, zachowania aspołeczne – te zjawiska doczekują się u Junga sporej atencji. Utwór ukazuje tym samym niejako drugie dno, ujawnia coś, na co niechętnie się spogląda, analizując nurt główny, skupiając się jedynie na mainstreamie. Podkreśla wartość odpadu. Podkreśla wartość spamu.

To, czego nie chcemy widzieć i co jest nieprzyjemne w odbiorze zostaje w tym tekście obnażone i wyeksponowane. Autor podejmuje polemikę z utartymi od wieków schematami myślenia i postępowania. Odnosi się bardzo często do osób duchownych. W jego teście nie brakuje jezuitów, biskupów, rabinów, słynnych kaznodziejów i teologów. Ich niejednokrotnie podniosłe i patetyczne idee zostają w bardzo oczywisty sposób zestawione z bezpretensjonalną, prostą czy wręcz trywialną fizjologią seksualności:

pierwsza muzyki domem
Pragnęła być
i wiolonczelę stroiła
między udami…Tenże, Heinrich Heine [w:] D. Jung, #Spam…, s. 43.[2]

Bywa, że ucieka się tutaj od wizji człowieka rozumianego jako stworzenie powołane do życia mocą mistycznej „iskry bożej”. Zamiast tego proponuje się projekcję wytworu fizycznego, niedoskonałego ciała, nasienia miotanego wiatrem przeznaczenia między pokoleniami. Sacrum przenika więc profanum. Świętość schodzi z niebios, opuszcza nabożne księgi i zaczyna realizować się w formach na wskroś ludzkich, w aktach bliskich niedoskonałej naturze człowieka. Mistycyzm spotyka się z pierwotnym popędem. Metafizyka nawiedza namiętności i pragnienia zgoła przyziemne.

Ale Jung w swoich rozważaniach nie skupia się wyłącznie na myśli teologicznej (choć ten wątek zdecydowanie przeważa). W bardzo wyraźny sposób rozprawia się również z romantycznym mitem poety-wieszcza. Obnaża brutalność pamięci, która z biegiem lat staje się nie tylko wybiórcza, ale i gnuśna: „czy nie mówili ci, że nikt ciebie czytać już nie chce?”Tenże, Klemens Janicki [w:] D. Jung, #Spam…, s. 16.[3]. Odczarowuje patetyczne projekcje oparte na kulcie poety-wizjonera. Poeci Junga nie nawołują do patriotyzmu, nie propagują mesjanizmu i nie oddają hołdów cnotliwej białogłowie. Poeci Junga nadużywają alkoholu, biorą narkotyki, popełniają samobójstwa lub giną w niewyjaśnionych okolicznościach. Tworzą utwory nikomu niepotrzebne, tworzą spam, który będzie zalegał w odmętach historii literatury i doczeka się atencji tylko ze strony najbardziej dociekliwych odbiorców. Czy na naszych oczach powstaje więc coś w rodzaju archetypu, który wyznaczy nowe trendy liryczne? Mówiąc pół żartem, pół serio – nazwisko autora w pewnym sensie do tego właśnie zobowiązuje. A mówiąc zupełnie serio – zdecydowanie mamy do czynienia z pewnym przełomem, z jakością, której jeszcze nie doświadczyliśmy na polskim rynku wydawniczym. Mam więc nadzieję, że spora grupa czytelników-melomanów przerzuci się ze spamu na #Spam.

W krzyku ukryty jest ogromny ładunek emocjonalny. Krzyczy się zawsze z jakiegoś powodu. Krzyk, który nie zostaje usłyszany, urasta do rangi niewyobrażalnej wręcz traumy. Dramatyczny wrzask Georga Heyma niestety nigdy nie dobiegł ludzkich uszu, dlatego niemiecki pisarz utonął w lodowatej wodzie jeziora po tym, jak załamała się pod jego ciałem tafla kruchego, jak się okazało, lodu. Do tego samego wydarzenia nawiązuje Zbigniew Herbert w wierszu George Heym – przygoda prawie metafizycznaZ. Herbert, Wiersze zebrane, Kraków 2008, s. 422.[4]. Absurd śmierci, która przerywa twórczy tok myślenia, urasta do rangi tragicznego symbolu. Jung mówi o „krzyku brokerów” i „czyimś szlochu” wydobywającym się z czeluści miastaD. Jung, Georg Heym [w:] tegoż, #Spam…, s. 13.[5]. Ta swoista zabawa w nawiązania będzie się przewijać również przez kolejne wiersze zbioru. Autor będzie w nich bezczelnie pogrywał sobie ze słowotwórstwem, składnią i ortografią, a także nawiąże próbę bezpośredniego kontaktu z czytelnikiem i pozwoli mu na dokonanie samodzielnej decyzji. Z całą pewnością natomiast odbiorcę zaskoczy i wyprowadzi z równowagi.

Kiedy czytałam #Spam po raz pierwszy, stwierdziłam, że najchętniej poleciłabym go jako pomoc dydaktyczną studentom pierwszego roku polonistyki, którzy przygotowują się do egzaminu z historii literatury staropolskiej. W kolejnym podejściu doszłam do wniosku, że w zasadzie sama muszę się dokształcić w wielu kwestiach, mimo że posiadam raczej staranne wykształcenie humanistyczne. Za trzecim razem natomiast uznałam, iż ciągle daleka jestem od pełnego zrozumienia przesłania tego niezwykle oryginalnego utworu. Tak, #Spam wymaga wnikliwości i staranności, wymaga czasu. Jeszcze raz powtórzę więc stwierdzenie z początkowej części mojej wypowiedzi – wymagający twórca szuka wymagającego odbiorcy. I jeszcze raz uczciwie ostrzegę – uważajcie na #Spam.

 

Dawid Jung, #Spam, Instytut Literatury i Stowarzyszenie Pisarzy Polskich Oddział Kraków, Kraków 2020.

#SPAM
Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Katarzyna Aksamit, Literatura wyklęta – Dawid Jung „#Spam”, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2021, nr 132

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...