27.01.2022

Nowy Napis Co Tydzień #136 / Preludium Wielkiej Ciszy

27 stycznia 2020 roku na terenie byłego obozu Birkenau przed Bramą Śmierci Marian Turski wypowiada słowa, które natychmiast podchwycają media. W jednym zdaniu udało mu się zawrzeć coś przekraczającego czas – powiązał doświadczenie Holokaustu ze współczesnością. W ciągu kilku godzin media na całym świecie będą powtarzać nie przemówienia licznie zaproszonych koronowanych głów, prezydentów i premierów, a słowa niepozornego dziewięćdziesięcioczteroletniego mężczyzny. „Auschwitz nie spadł nagle z nieba”, powiedział Marian Turski w siedemdziesiątą piątą rocznicę wyzwolenia. Na teren dawnego obozu zagłady przybyło ponad dwustu Świadków. Z każdym rokiem będzie ich coraz mniej. Wszyscy zdają sobie sprawę, że lada moment nastanie Wielka Cisza.

Złote zdanie

Ci, których nazywamy Świadkami, Ocalonymi lub Przeżywcami mówią to, czego od nich oczekujemy – dają świadectwo. Używają do tego perspektywy „ja”, która jest potwierdzeniem wiarygodności. Byłem, widziałem, dotykałem. Jednocześnie jest to perspektywa, która używana w nadmiarze zraża do siebie młode pokolenie. Podkreślanie cierpienia, które jest już niezrozumiałe dla współczesnych tworzy dystans, zdaje się, nie do pokonania. Całe przesłanie, jeśli jest ograniczone do litanii bólu i skowytu życia – bez zakotwiczenia w tu i teraz, bez wskazania różnic między tym jak było dawniej, a jak jest współcześnie – zamienia się w desperacki krzyk. Im więcej emocji, tym bardziej świadectwo Przeżywca staje się swoistym szantażem emocjonalnym: ja cierpiałem, więc ty musisz teraz coś z tym zrobić. Ale „ja” nie równa się „ty” i współczesność nie przegląda się już w doświadczeniach, od których minęło ponad siedemdziesiąt lat. Piszę te trudne zdania, pracując z młodzieżą i widząc, jak nieliczne świadectwa Ocalałych są w stanie do nich dotrzeć. Część zatrzyma się tylko na etapie emocji, część odbije się od nich, nie dostrzegając wspólnej płaszczyzny. Żadnej ze stron nie można tu winić: ani Świadków, że mówią to, co widzieli, ani nas, że nie odnajdujemy się w ich przekazie. I właśnie dlatego przemówienie Mariana Turskiego jest tak istotne. W prostym zdaniu potrafił zburzyć mur niezrozumienia między Przeżywcami a współczesnymi. Czasem mówi się o tym, że książka powinna posiadać jedno „złote zdanie” – zdanie, które jest kwintesencją całej wielostronicowej książki. Turski znalazł to złote zdanie. Całość wystąpienia wygłoszonego w dniu obchodów siedemdziesiątej piątej rocznicy wyzwolenia Auschwitz jest utkana z wielu wspaniałych fraz, tekst dostarcza uważnemu odbiorcy wiele materiału do przemyśleń. Najjaśniejszy fragment, wielokroć cytowany, pochodzi z 27 stycznia 2020 roku, gdy Marian Turski przemawiał podczas siedemdziesiątej piątej rocznicy wyzwolenia Auschwitz:

Auschwitz nie spadł nagle z nieba. Auschwitz tuptał, dreptał małymi kroczkami, zbliżał się, aż stało się to, co stało się tutaj. Moja córko, moja wnuczko, rówieśnicy mojej córki, rówieśnicy mojej wnuczki – możecie nie znać nazwiska Primo Leviego. Primo Levi był jednym z najsłynniejszych więźniów tego obozu, Primo Levi użył kiedyś takiego sformułowania: „To się wydarzyło, to znaczy, że się może wydarzyć. To znaczy, że się może wydarzyć wszędzie, na całej ziemi”.

Wejść w Wielką Ciszę

Wydana właśnie dwujęzyczna (w języku polskim i angielskim) książka pod tytułem XI Nie bądź obojętny zbiera przemówienia Mariana Turskiego z kilku ostatnich lat. Dobrane przez redaktorów bardzo starannie – dają czytelnikowi frapującą satysfakcję. W trakcie lektury uderza wyjątkowa spójność oraz umiejętna mantryczność pewnych zwrotów, tematów czy nawet słów, które pojawiają się, a potem cichną, aby po chwili powrócić niczym fala. Całość sprawia, że XI Nie bądź obojętny można przeczytać w jeden wieczór, co jest jedynym minusem książki. Zbiór przemówień Turskiego nie jest i nie powinien być do przeczytania za jednym czytelniczym haustem. Tworzy on zbiór refleksji, z których można wyciągać pojedyncze zdania lub frazy do własnej medytacji, jak te słowa pochodzące z przemówienia głównego wygłoszonego podczas Walnego Zgromadzenia Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego w sierpniu 2017 roku:

Jak długo jeszcze – my, byli więźniowie – będziemy w stanie wołać, krzyczeć, interweniować, ostrzegać? Ile czasu zostało każdemu z nas? Nie wiem. A co po nas? Po nas przecież świat się nie skończy.

Z chwilą, gdy odejdą ostatni Świadkowie wejdziemy w Wielką Ciszę. Pozostaną jeszcze miejsca dawnych obozów zagłady, doły paleniskowe i doły śmierci. Pozostaną liczne precjoza zbrodni niezmiennie szokujące jak stosy butów, okularów czy włosów. I pozostaną jeszcze, jak zapewniano nas wielokrotnie, kamienie, które same krzyczeć będą. Ale nie będzie już Świadków, Ocalonych, Przeżywców. A to właśnie Oni – nie okulary, piece krematoryjne, nawet nie zdjęcia – są tymi, którzy potrafią dać odpowiedź wszelkiej maści negacjonistom Holokaustu. Każdy, kto doświadczył spotkania ze Świadkiem, wie, że jest to sytuacja, która wywiera ogromne wrażenie. Co sprowadza nas do przedziwnej konkluzji: że o miejscu poniżania człowieka i eksterminacji rodzaju ludzkiego wciąż najpełniej może mówić jedna osoba do drugiej. Tego nie zastąpi ani autentyczność miejsca, odrestaurowane drewniane baraki, ani gabloty pełne rekwizytów. Wpatrujemy się w zmarszczki Przeżywców, wsłuchujemy w ich słowa i nie jesteśmy przygotowani na Wielką Ciszę. Nie można się na nią przygotować. Można ją tylko przyjąć tak, jak nadchodzi. Pozostaną nam przesłania, wspomnienia, przemówienia i niepokojące pytanie: czy teraz to my będziemy pamięcią?

Jeden przekaz w dwóch zapisach

Czytając przemówienia Mariana Turskiego, można zauważyć, że wypowiada niemal nieustannie dwa krótkie zdania, z których każde mogłoby być tym „złotym”: „Nie bądź obojętny” oraz „Auschwitz nie spadło z nieba”. Obydwa zdania, co uczciwie przyznaje, nie są jego autorstwa. Zastanawiające jest, jak właśnie w drobnej postaci Turskiego słowa te dopiero nabrały swojej mocy. On stał się tylko medium, do czego nadawał się idealnie. Zarówno poprzez doświadczenia związane z Zagładą (na jego drodze życiowej znajdują się takie punkty jak łódzkie getto, Auschwitz-Birkenau, Buchenwald, Theresienstadt), jak również przez swoją działalność historyczną i dziennikarską (od lat związany jest z „Polityką”). Autorem pierwszego zdania, sformułowanego w postaci jedenastego przykazania, jest przyjaciel Turskiego jeszcze z czasów nastoletnich Roman Knikier (Kent). Wydaje się, ale to czytelnicze wrażenie, że Marian Turski jest bardziej emocjonalnie związany z tym przesłaniem. Twórcą drugiego zdania jest natomiast prezydent Austrii Alexander Van der Bellen. „Auschwitz ist nicht vom Himmel gefallen”, miał powiedzieć podczas jednego ze spotkań z Marianem Turskim. Szczęśliwa koniunkcja w osobie Mariana Turskiego spowodowała, że mówiąc o Auschwitz, jednocześnie zadaje pytanie o teraźniejszość. Mamy tu do czynienia z przedziwnym połączeniem słów, osoby, miejsca i czasu. O takim połączeniu marzą poeci oraz pisarze, aby ich przesłanie stało się wyrażeniem ducha czasów – teraz i tutaj. To nie zdarza się często; nośne hasła i trafne metafory powstają raczej po wydarzeniach, jeszcze rzadziej wyprzedzają swoje czasy. Zgadza się wszystko: drobna postać Świadka i celność zdania, wręcz jego lekkość wyrażona niemal w popkulturowy sposób.

Frapująca satysfakcja

To jest książka, o której powinno się mało pisać, a więcej mówić. Powinna żyć pomiędzy ludźmi, nie pomiędzy literami. To wreszcie książka, z której można niemal nieustannie wyłapywać fragmenty pełne znaczeń, obracać je pod językiem i smakować piołunową gorycz. Raz jeszcze zdania z przemówienia wygłoszonego podczas Walnego Zgromadzenia Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego w sierpniu 2017 roku:

Czasami mnie pytano: „Jak długo można mówić o Holokauście?”. Powiem wam prawdę: ja nawet nie wiem, czy chciałbym, żeby mówiono tylko o Holokauście. […] Ważne, żebyśmy umieli zobaczyć, jak bardzo nasza sprawa, sprawa Holokaustu, jest tragedią nie tylko – chociaż najbardziej – żydowską. To jest tragedia europejska, tragedia światowa. To jest tragedia ludzkości! To jest wielka klęska ludzkości!

Być może z książkami bardzo potrzebnymi jest właśnie tak, że trudno się o nich pisze. Że powinno się – powtórzę – pisać jak najmniej, a jak najwięcej mówić. We wstępie do XI Nie bądź obojętny napisanym przez Olgę Tokarczuk znajduje się celne uzasadnienie powstawania takich publikacji: „potrzebujemy ich, aby zaszczepić się przeciw złu”. I to też są niezwykle trafne słowa.

 

Marian Turski, XI Nie bądź obojętny. XI Thou Shalt Not Be Indifferent, Wydawnictwo Czarne, Stowarzyszenie Żydowski Instytut Historyczny w Polsce, Wołowiec 2021.

 Okładka książki

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Marcin Cielecki, Preludium Wielkiej Ciszy, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2022, nr 136

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...