24.03.2022

Nowy Napis Co Tydzień #144 / Pośród bezbrzeżnej samotności

Jadzi Olbrycht

Słońce wylewa promienie na twarze,

które przelewają sól w morze.

Małż sercówka jadalna nie cierpi – nie przeczuwa

wolności biegnącej po falach, lekko przeskakującej

mewę śmieszkę skupioną na odpoczywaniu.

Piach – sypka przestrzeń zwiastująca

kryształowe szkło, grzebiąca w sobie klepsydrę.

 

W wądole po mokrej stopie dziecka

leśny żuk szuka łapkami oparcia w powietrzu

wysokim jak przestrzeń; nie umie przypuszczać,

że wiem jak należy powstać,

jak należy się przede mną bronić.

 

Wiatr popycha skrzydełka i  żagle, sprzymierzone

z rozumem, który szuka, by odkryć.

 

W chwili ciszy opada nasionko sosny znad wydmy;

widzę: rysują się słoje, są kołem, które pomaga uciekać

albo zdążyć; nawisają ramiona napięte pod ciężarem cienia.

 

Brzeg – wystarczy jeden, by było morze,

by do niego przybijał szum

wieczny jak woda.

 

O świcie przygalopuje tu, jak co dzień,

płowa sarenka, której obce są konwencje,

która nic nie wie o Wojnach Punickich, nie słyszała

o Szekspirze i nie przypuszcza,

że mógłbym jej tego zazdrościć.

 

Słońce także nie przypuszcza, że jestem

– tylko w sobie, pośród bezbrzeżnej samotności.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Jan Tulik, Pośród bezbrzeżnej samotności, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2022, nr 144

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...