Nowy Napis Co Tydzień #155 / Łudząco znajoma przyszłość
Niepamięć absolutna ma wszystko. Ciekawe rozwiązania narracyjne, absorbujący pomysł, świetną realizację graficzną. A mimo to jest tylko czytadłem, które odkłada się na półkę i już się do niego nie wraca. Jak na debiut trochę szkoda, zwłaszcza na takim rynku jak polski, na którym wydawane są – cytując Tomasza Kołodziejczaka, zarządzającym wydawnictwem Egmont Polska – najlepsze komiksy.
Pitura i Serkowski zapraszają nas do swojej wizji przeszłości – albo, jak za chwilę się przekonacie, do przeczytania nostalgicznego listu miłosnego dedykowanego ulubionym dziełom popkultury – gdzie społeczeństwo i aparaty władzy działają sprawnie, choć w rzeczywistości więcej w tym PR niż starań o realną poprawę egzystencji społeczeństwa. W tym eksperymencie literackim maszyny są naszymi surogatami, robiącymi za nas absolutnie wszystko. Gdy jednak dochodzi do morderstwa, w które uwikłane są zbyt wysoko postawione osoby, technologia okazuje się nie spełniać pokładanych w niej oczekiwań. Wtedy do akcji wchodzi policjant mający w głębokim poważaniu postęp, lubujący się w staroświeckich metodach śledczych. Jego starania doprowadzą do odkrycia ogromnej skazy w niezastępowalnym ponoć systemie społeczno-technologicznym.
Tworzenie kolejnej dystopii w czasach wzmożonych nastrojów apokaliptycznych (czytelników niepokoją zmiany klimatyczne, migracje, nieodległa wojna) wydaje się dzisiaj coraz bardziej aktem konformizmu twórczego. Po sukcesach książek Margaret Atwood czy scenarzystów seriali ukazujących apokalipsę pojawiła się moda na tworzenie pesymistycznych wizji przyszłości, będących dla początkujących autorów i twórców gotową przepustką do świata wydawniczego. Niestety debiut Pitury i Serkowskiego wydaje się płynąć na tej fali.
A zatem: już sam tytuł albumu wskazuje na to, że mamy do czynienia z komiksem odwołującym się do klasyki – czyli do Philipa K. Dicka. Na podstawie tytułu można nawet podejrzewać, że będzie to pastisz zarówno książki Dicka, jak i jej adaptacji filmowych. Niestety odwołania do gatunku science fiction nie należą w tym komiksie do bardziej kreatywnych. W rzeczywistości mamy do czynienia ze zlepkiem mniejszych lub większych zapożyczeń. Motyw opieszałości ludzkości rodem z Wall-E? Jest. Protagonista niepotrafiący ogarnąć swego gniewu i porywczości jak Sylvester Stallone w Człowieku demolce? Ano jest. Roboty robiące niemal wszystko za ludzi, tak jak w komiksie i filmowej adaptacji Surogatów? To wszystko już było wcześniej, lepiej zaaranżowane i przemyślane.
Skoro tytuł nietrafiony, nastawiony bardziej na marketing niż mający odniesienie do samej fabuły, to może chociaż intryga jest zadowalająca? Dla niewymagającego konsumenta fantastyki – być może tak. Dla mnie jednak za dużo jest tutaj formuły gatunkowej. Sam pomysł ułatwiana sobie życia przez ludzkość poprzez wprowadzanie technologicznych nowinek – które nie tyle poprawiają warunki bytowe na lepsze, co ugruntowują wygodę i lenistwo – był już wielokrotnie omawiany w beletrystyce fantastycznej, a okładanie naukowców jako kółka wzajemnej adoracji, w którym celebruje się sukcesy bez krzty zastanowienia nad tym, co robią, też nie jest specjalnie odkrywcze. Nawet jeśli pojawiają się ciekawe pomysły, to są one często przerywane akcją pojawiającą się znienacka, jakby autorzy nie chcieli przesadnie zanudzać czytelnika. Cierpi na tym jednak aspekt światotwórczy omawianej pozycji.
Prace Antoniego Serkowskiego są nader sprawne warsztatowo – wiarygodna jest anatomia poszczególnych postaci, ciekawe podejście do odwzorowywania przestrzeni, momentami odważnie układa się tu kadry. Spoglądając jednak na detale, często się zastanawiałem, dlaczego w jego pracach jest taki rozziew artystyczny pomiędzy panoramami a szczegółowymi kadrami. Zbliżenia często zawierają nadmiarowe linie, nieadekwatne do zawartego w kadrze szczegółu, natomiast wiele ujęć próbujących zawrzeć przestrzeń holistycznie jest ledwie zarysowana. Momentami też dało się odczuć mocną inspirację komiksami Franka Millera, zwłaszcza Hard Boiled
Debiut Pitury i Serkowskiego jest przyzwoitym komiksem rozrywkowym, ale jest pozbawiony błyskotliwości. Album pozostawia jednak spory niedosyt w kwestii przechodzenia narracyjnego z jednego segmentu do drugiego, co z kolei przekłada się na mniejszą satysfakcję z lektury. Trudno się przy tym dziwić, że koniec końców lektura pozostawiła mnie obojętnym. Z drugiej strony przy takiej nadprodukcji dystopii trudno naprawdę wymyślić coś nowatorskiego. Jeszcze ciężej to zrobić, od kiedy nasza rzeczywistość prześciga, a nawet onieśmiela najczarniejsze wizje klasyków gatunku.
M. Pitura (scenariusz), A. Serkowski (rysunki), Niepamięć absolutna, Warszawa: Kultura Gniewu, 2022.