16.06.2022

Nowy Napis Co Tydzień #156 / „Taniec na rurze w komunikacji miejskiej”. O wierszach Tomasza Wojtacha

To nie są wyłącznie „małe kroki na balkon”, choć tej poetyce patronuje inteligentna skromność. Widać w niej także konsekwentne zgłębianie zewnętrznych i wewnętrznych widoków na, niekoniecznie miejską, teraźniejszość, ale też widoków przez – zniekształcającą i budującą dystans – szybę oraz tych, zagwarantowanych zarówno przez „wysokie okna”, jak i okna życia. Wbrew tytułowi (Futurystyka miejska) nie ma tu sztucznych czy buńczucznych ucieczek w przyszłość. Świat wyobrażony kreuje się na naszych oczach, a jego wizje nie są oderwane od rzeczywistości. Wrażliwość na problematykę miejską stanowi jedynie punkt wyjścia do wędrówek w wielu niemalże kosmicznych porządkach literackich.

W kosmosie snów podmiotu lirycznego nie ma wyłącznie Warszawy, choć warszawskie są miejsca i nazwy, warszawskie środki transportu. Stolica jawi się jako przestrzeń miejska in spe, bez kawiarnianych towarzystw hipsterskich, kanapowej lewicy oraz kawiorowej prawicy. Znajdujemy się w swoistym poetyckim epicentrum, ustawionym symetrycznie, dla dobra i jakości własnego świata wierszy. I nie dajmy się nabrać, że w jednym z nich „futurystyka” zamienia się w „turystykę”. Nie da się tej książki po prostu objechać albo po niej oprowadzić, mając za przewodnika poszukiwacza szybkich i przyjemnych atrakcji tudzież głośnych i dobitnych protestów oraz pretensji.

Stawia się tutaj na hiperkomunikację, choć szanuje, z czułością, wydźwięk przemilczeń. Ale o ważnych rzeczach mówi się wprost, począwszy od pracy, głodu, bezdomności i losów zwierząt hodowlanych poprzez hipokryzję obrzędowej metafizyki na pokaz i rozdawania potrzeb, mniej lub bardziej wymuszonych oraz wyimaginowanych, po inspiracje oraz trawestacje z mistrzów takich jak Julian Przyboś. Mierzy się z brakami, utratami, cięciami – dosłownymi i rynkowymi.

Ktoś mógłby nieżyczliwie powiedzieć, że to swoista wszystkożerność, gdy wszystko już było, więc z tego wszystkiego chce się dla siebie uszczknąć po trochu, uzyskując różne połączenia pięciu podstawowych smaków. Przy podobnej strategii prawdopodobieństwo uzyskania efektu nowości znacznie wzrasta, ponieważ – oprócz wskazanych z nazwiska patronów – pozostałych nie da się jednoznacznie zidentyfikować, gdyż tak wiele elementów dykcji zaangażowanych i nie, językowych, obrazowych w sposób mniej lub bardziej ośmielony, wreszcie – skrótowych, ascetycznych, quasi-różewiczowskich – łączy się tu w jedną całość. I to całość spójną oraz przemyślaną. Tak w czasach epatowania newsami i banalnego dostępu do wiedzy wszelakiej buduje się oryginalność. Umiejętnie dawkuje świeżość, opierając się na ponadczasowych tematach przemijania, skończoności i pustki konsumpcyjnej oraz nihilistycznej.

Źródeł energii tak skonstruowanych wierszy będzie wiele: począwszy od medytacyjnej skłonności do spokoju i wyciszenia poprzez niezgodę (niemilczącą!) na zastaną rzeczywistość po podejmowanie dialogu – z drugim i kolejnym człowiekiem, ale też z poetyckimi, społecznymi i ekonomicznymi patronami.

Ponadto w książce można prześledzić kilka mniej oczywistych porządków: sprawdźcie na przykład, co się dzieje z palmą: warszawską, wielkanocną i pierwszeństwa, jak słowo to odbija się w świetle innych znaczeń. Można podążyć tropem gier językowych, ich dyskretnego uroku, naprawdę niewielu – jak na debiutanta A.D. 2021 – efektownych zagrywek; raczej uczciwej redukcji (jak para „kirkut – kikut”) niż rozbuchanej dekonstrukcji.

I jeszcze subtelność miejskiej erotyki, te sceny na rurze w transporcie miejskim. Podróż za więcej niż jeden uśmiech. I przesłania, serwowane z umiarem: nie przyjmujcie desperacji jako wdzięczności! Oraz oniryczna ekonomika: kredyt zaufania zaciągnięty na spłatę rachunków za sny. Czy w polskiej poezji najnowszej, walczącej z pieniądzem lub temu pieniądzu komercyjnie hołdującej, pieniądz jako taki stał się równie transgresyjny?

To także wiersze fair play, nie tylko dlatego, że Juventus występuje w roli drużyny piłkarskiej, ale i agencji ochrony. Dba się tutaj o bezpieczeństwo zaintrygowanego lekturą czytelnika, jednocześnie serwując, w formie przystawek i deserów, smaczki działające na świadomość oraz podświadomość: humanistyczną, a nawet klasową.

I mógłbym tak długo i w nieskończoność. Wystarczy, że z tych, i wielu innych, powodów zdecydowaliśmy się przyznać główną nagrodę Tomaszowi Wojtachowi za projekt debiutanckiego zbioru wierszy Futurystyka miejska.

Tekst pochodzi z 13. numeru kwartalnika „Nowy Napis”, dostępnego w e-sklepie Instytutu Literatury.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Rafał Gawin, „Taniec na rurze w komunikacji miejskiej”. O wierszach Tomasza Wojtacha, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2022, nr 156

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...