30.06.2022

Nowy Napis Co Tydzień #158 / Postacie pneumatyczne. O kilku nowych wierszach Bogdana Nowickiego

Zaprezentowane czytelnikowi wiersze Bogdana Nowickiego łączy wiele zauważalnych na pierwszy rzut oka podobieństw. Utwory korespondują ze sobą jako części cyklu, ogniwa większej całości, a może różne realizacje pewnego wariantu poetyckiej wypowiedzi. Każdy jest więc o p o w i e ś c i ą o konkretnej, pojedynczej p o s t a c i, każdy ma narratora (czy tego samego?) i bohatera: dziewczynę z mazurskiej wsi, ojca, matkę, babcię…

Owe liryczne opowieści wyraźnie nawiązują do dwuznacznej przeszłości. Z jednej strony należą do sfery wspomnień kogoś, kto pozostawał w bezpośrednich relacjach z bohaterami, z drugiej zaś miniony czas, z którego przychodzą postacie, sięga o wiele głębiej niż własne wspomnienia mówiącego czy nawet pamięć przywoływanych osób:

Wiadukt nad torami kolejowymi obsiadły kruki –
są świętymi zakonnikami zmierzchu. Siedziały tu
na długo przed wojną i za komunistów.

(Ofelia z Woszczeli)

„Święci zakonnicy zmierzchu” to metafora ostentacyjnie niedzisiejsza, pseudoromantyczna, ale jej wybijająca z rytmu czytania anachroniczność zostaje usprawiedliwiona narracją: „siedziały tu na długo przed wojną i za komunistów”. Zatem stylizowana, archaizująca formuła każe się zastanawiać, na jak „długo przed wojną” – i uruchamia myślenie raczej o całych zamierzchłych epokach.

Podobną dwoistość dostrzegamy w jeszcze innych aspektach tych opowieści, kiedy na przykład złowroga historia („wojna i komuniści”) miesza się tu z mitem czy podlega wprost mitologizacji (przemiana wiejskiej dziewczyny w Ofelię), a swojskość przedstawionego świata przeplata się z niesamowitością czy magią – kapuśniak i jednorożce przywoływane są przez narratora jako równie ważne i oczywiste szczegóły.

Wspominanie okazuje się tyleż korzystaniem z własnej pamięci, ile przypomina obrzęd Dziadów, przywoływanie duchów zmarłych – to kolejna dwoistość wnosząca niepokój. Bezpieczeństwo baśniowego kosmosu przeszłości, dzieciństwa (będących chociażby domeną babci, która „obejmowała wszystko / i wszystkich, chrupała jabłka, darła pierze”) łączy się tu z tonami groteskowymi, makabrycznymi: „Wyjmowała z kanapy dziadka, który był tak chudy, / że czuła jego dygocące piszczele”.

Wszystkie te płaszczyzny, jakkolwiek ocenilibyśmy sprawność ich splatania i prezentacji w wierszach, wydają się jednak znane skądinąd – o osobności oraz istocie utworów Nowickiego stanowi, jak się zdaje, coś innego, a mianowicie relacja między narratorem a postaciami, o których opowiada. Relacja ta ustawiona jest tutaj w specyficzny sposób: okazuje się bowiem, że owe opowieści zasadzają się na paradoksalnie podwójnej niemożności porozumienia, na podwójnej niemocie, podwójnej nieobecności. Bohaterowie tych wierszy zdążają ku milczeniu i ono okazuje się nieuchronnie ich ostatecznym przeznaczeniem: „Nie pamiętam, kiedy przestała mówić / całymi zdaniami” (Krzew); „niczego / mi nie opowiadała, była pełna wymarłych obrazów” (Cerata); „Drylując zamszowe śliwki może wreszcie pogrążyć się / w sobie, w pestkę” (Ofelia z Woszczeli). Nie znaczy to skądinąd, że zamilknięcie wartościuje się tutaj negatywnie: na przykład dla mazurskiej Ofelii wydaje się ono jakimś refugium przed doświadczonymi w świecie okropnościami. Jednak nie tylko opowiadane postacie zanikają – sam podmiot staje się niezdolny do mówienia, niezdolny do udzielenia swoim bohaterom własnej pamięci, własnego głosu, własnego istnienia. Kluczowy trop dla takiej interpretacji przynosi puenta wiersza Szyba:

Tylko chmara ciem wyfruwała z jego kamizelki,
gdy pojawiały się czapy śniegu w oknach, chcąc je
odgarnąć podnosił szeleszczący wiecheć miotełki,

ale wciąż natrafiał na przezroczystą szybę,

nie widział jej – tak jak mnie od dnia
urodzenia.

Okazuje się, że narrator nie znał ojca, co niejako podważa całą jego opowieść, każe zapytać o jej podstawy i źródła. Że postacie nie mają nic do powiedzenia, milczą, zapadają się w sobie, to jedno. Ale jesteśmy zmuszeni zapytać, co i czy coś w ogóle ostatecznie narrator może o nich powiedzieć, jaka jest natura tego, co o nich mówi, wreszcie – czy wiersz nie jest zapisem obopólnego dochodzenia do milczenia? Tytułowa szyba staje się symbolem jakiegoś egzystencjalnego nawiasu, osi symetrii – skoro ojciec nie był obecny w życiu narratora, to symetrycznym i koniecznym dopowiedzeniem pozostaje to, że i narrator nie był obecny w życiu ojca. Czy szybą nie jest ten wiersz, w którym następuje spotkanie i zapis tych obu nieobecności, niemających możliwości niczego sobie powiedzieć? „Chmara ciem wyfruwająca z kamizelki” okaże się wtedy zetlałą fantazją, kształtem czegoś, co nie istniało, formą skrywającą nic. Te m a t e m wierszy nie byłaby zatem każdorazowo postać, o której (rzekomo?) opowiada narrator, ale obrzęd pisania jako próba zrozumienia nieobecności, oswojenia niezrozumienia.

W kontekście powyższych uwag przyjrzyjmy się jeszcze jednemu bohaterowi, który ukrył się, także: został ukryty w utworach Nowickiego. W dwóch wierszach występuje „komiwojażer” – samo słowo jest zbyt specyficzne, aby przy powtórzeniu nie zwróciło czytelniczej uwagi. Zacznijmy od tego, w jaki sposób obwoźny sprzedawca pojawia się w utworze Ofelia: „Po drodze płynie łódź z czarnego drewna, / leżą w niej wszystkie słoneczniki krótkiego lata, / i komiwojażer […]”. Owa postać z czarnej łodzi może przywodzić na myśl Charona – jego łódź jest w podwójny sposób żałobna: po pierwsze z powodu barwy, po drugie dlatego, że mieści „wszystkie słoneczniki krótkiego lata” – a zatem zawierające całość życiowych wspomnień, słoneczność minionego czasu skontrastowaną z obrazem tego, że oto leżą już ścięte, martwe. Z kolei w wierszu Szyba znajdziemy komiwojażera nie w łodzi, lecz w wagonie:

Ojciec był postacią pneumatyczną,
nie był więc ani pasterzem, ani rolnikiem,
ani komiwojażerem w rozklekotanym
wagonie kryształowych przeciągów.

Frazę „Ojciec był postacią pneumatyczną” da się rozumieć – szczególnie w świetle zakończenia – jako opis nieobecności. „Pneumatyczny” może tu znaczyć tyle, co „powietrzny”, a więc przezroczysty, niedookreślony, taki, który nie był żadną konkretną „postacią”, o czym mówi dalsza część wiersza. Pneumatyczny może też jednak kierować w stronę pneumy, a więc ducha – co pozostawia nas w kręgu podobnych jak wcześniej skojarzeń: że „ojciec był postacią (wyłącznie) duchową”, niewcieloną w konkret. Jednak owa „pneuma” czytana jako „duch” wzbogaca portret komiwojażera – pozwala go tym razem powiązać nie tyle z Charonem, ile z Hermesem psychopompem, przewodnikiem dusz, który odprowadzał zmarłych do Hadesu. Do tego skojarzenia pasuje zresztą zarówno to, że komiwojażer okazuje się odpowiednim dla Hermesa wcieleniem, skoro ten jest patronem handlu i handlarzy; pasuje też „wagon kryształowych przeciągów”, kojarzący się z podróżą tyleż trywialnie ziemską, ile napowietrzną, duchową.

Wobec wszystkiego, co dotąd zostało powiedziane, sam mówiący zdaje się kimś najbardziej podobnym do owego Hermesa psychopompa. Narrator ten nie tylko i nie tyle więc „przywołuje duchy zmarłych”, ile odprowadza j e, chyba tak właśnie jak mógłby to zrobić mitologiczny przewodnik dusz: dając wyraz wiedzy, że nie potrafią sobie wzajemnie nic wyznać, a wiersz może być tylko delikatnym zapisem przynależności opowiadającego i jego bohaterów do dwóch różnych światów.

Tekst pochodzi z 13. numeru kwartalnika „Nowy Napis”, dostępnego w e-sklepie Instytutu Literatury.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Adam Leszkiewicz, Postacie pneumatyczne. O kilku nowych wierszach Bogdana Nowickiego, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2022, nr 158

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...