26.09.2019

Nowy Napis Co Tydzień #016 / Między bytem a niebytem. O twórczości Leszka Elektorowicza

Z ogromnym smutkiem przyjęliśmy wiadomość o śmierci Leszka Elektorowicza. Rodzinie i bliskim poety przekazujemy wyrazy współczucia. Zespół Instytutu Literatury

Leszek Elektorowicz nie należał do żadnej grupy literackiej, nie utożsamiał się też z żadnym pokoleniem twórczym. Jego niezależność i pewnego rodzaju odosobnienie pozwoliły mu na wypracowanie własnego, zupełnie osobnego stylu literackiego, choć dają się w nim odnaleźć ślady fascynacji pisarzami angielskimi i amerykańskimi (na przykład Henrym Jamesem, któremu poświęcił wiele artykułów krytycznoliterackich). Styl ten jest w wielu punktach ściśle powiązany z biografią krakowskiego pisarza, dlatego można go określić jako pozornie autobiograficzny. Narrator często wypowiada się w pierwszej osobie (utożsamiając się w ten sposób z bohaterem) taki sposób narracji daje pozory autentyczności wypowiedzi literackiej, nadaje jej intymny charakter, zbliża do formy wyznania, stwarza też wrażenie rozmowy, w której czytelnik jest odbiorcą – tym, który słucha. Część epickich bohaterów i przeżyć jest tożsama z przeżyciami i biografią autora (choć niekoniecznie noszą oni rzeczywiste imiona i nazwiska), do czego on sam niekiedy się przyznaje (na przykład w posłowiu do powieści Gwiazdy drwiące). W wielu sytuacjach jednak na wzięte z rzeczywistości przedstawienia i relacje międzyludzkie pisarz nakłada własne projekcje i domysły, tworząc w ten sposób osobliwy i oryginalny kolaż.

Proza i poezja krakowskiego literata dopełniają się wzajemnie. Ich topikę można próbować podzielić na trzy komplementarne części dotyczące człowieka, Boga i wojny.

Pierwsza z nich, wyraźnie antropocentryczna, wyznacza oś twórczości Leszka Elektorowicza. Człowiek jest podmiotem i przedmiotem jednocześnie, poznaje sam siebie poprzez analizę własnych uczuć, emocji i zachowań, a także relacje z innymi ludźmi i Bogiem. Sens tych poszukiwań ludzkiego pierwiastka duchowego, próby dotarcia do dna świadomości, oparty jest bardzo mocno na filozofii egzystencjalnej Martina Heideggera, etyce chrześcijańskiej oraz psychologizmie (psychoanalizie). Można również odnaleźć w niej wywodzący się z romantyzmu mit człowieka wiecznie niezaspokojonego metafizycznie, poszukującego w sobie i w świecie wartości prowadzących do wyzwolenia z dramatu losu.

Druga część to odwołanie do istoty wyższej, Boga, z którym człowiek nieustannie pozostaje w nierównej zależności. To także pytanie o nawrócenie w skrajnych warunkach zagrożenia życia swojego lub najbliższej osoby, o wszechmoc Boga i wartości moralne, a właściwie ich relatywizm. O ile w poezji Leszka Elektorowicza można odnaleźć liczne akty strzeliste i świadectwa całkowitego zaufania Bogu, o tyle w prozie jest wiele poruszanych nie wprost wątpliwości dotyczących nie tyle istnienia Istoty Boskiej, ile jej ingerencji w świat oraz życie człowieka.

Trzecia część ma źródło w rzeczywistych doświadczeniach autora (wojna, poszukiwania ojca, terror stalinowski, podejrzenia wobec znajomych o współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa). Stanowi ona nierzadko osnowę fabularną prozy i poezji Elektorowicza, wyznacza ramy świata przedstawionego. Jest w dużej mierze identyczna z kategorią pamięci, bo odwołuje się do wspomnień i refleksji nad minionymi wydarzeniami. Pamięć o ludziach i wydarzeniach widziana jest w tej twórczości niejako z dwóch stron: z jednej jako problem pokolenia, które było uczestnikiem i równocześnie świadkiem krwawych wydarzeń wojennych, i które doświadczyło tragicznej utraty wielu bliskich; z drugiej – jako ciężar jednostki poddanej działaniu historii, na które nie ma ona wpływu.

 Fenomen twórczości Leszka Elektorowicza polega na ekstremalnie analitycznym namyśle nad samoświadomością człowieka stającego wobec skrajnych sytuacji (wojna, terror, cierpienie), a także konkretnych postaw moralnych i społecznych. Analiza ta, poprzez koncentrację na jednostce stającej niejako w poprzek doczesności, próbującej zdemaskować rzeczywistość jako złudę istnienia, prowadzi do pewnego rodzaju obiektywizmu: włącza nie tylko filozoficzne ujęcie bytu i bycia, ale także chrześcijańską refleksję nad tożsamością i ostatecznym celem człowieka stworzenia Boskiego.

Elektorowicza określa się mianem „księcia polskich poetów metafizycznych”, tytuł ten jednak należałoby rozciągnąć przede wszystkim na prozę, która wraz z jego liryką stanowi kanon polskiej literatury psychologiczno-egzystencjalnej XX wieku.

 Człowiek

Egzystencjalizm i psychologizm, daleko posunięta autoanaliza stanów wewnętrznych (psychicznych i duchowych) to rzeczywisty fundament budowania bohaterów twórczości Leszka Elektorwicza. Wygląd zewnętrzny postaci jest sprawą drugo-, a nawet trzecioplanową wobec jej zdolności poznawczych i autopoznawczych. Bohater istnieje o tyle, o ile myśli i odczuwa. Swój stosunek do świata, drugiego człowieka i Boga może definiować wyłącznie poprzez odniesienie do samego siebie. Innymi słowy – niemożliwe jest świadome istnienie bez nieustannego zanurzania się we własne doznania, wrażenia, uczucia i emocje i analizowania ich. Świadomość (konkretyzując – świadomość siebie samego) to zresztą nadrzędna przestrzeń akcji prozy Leszka Elektorowicza, a równocześnie wyjątkowa właściwość nie każdego – jak się zdaje – człowieka, będąca również swoistym przekleństwem, bo niepozwalająca na bezwolne dopasowanie się do rzeczywistości.

Kluczowy dla zrozumienia jego myśli jest zbiór krótkich opowiadań filozoficznych Być i nie być. Jak autor sam mówi w prologu do tomu, przedmiotem jego analizy jest

subiektywne odczucie, sytuacja, jaką stwarza własna nieobecność, pojęta jako całkowity brak siebie, doświadczany jednak przez samego siebie jako brak, błogosławiony brak własnej obecności. Stan pośredni między bytem a niebytem. Czy raczej niebyt, który nie byłby równoznaczny z nicościąLeszek Elektorowicz, Prolog, w: tenże, Być i nie być, Oficyna Literacka, Kraków 1993, s. 3.[1].

Innymi słowy – chodzi o fizyczne niebycie i bycie duchowe, o nieistnienie przy równoczesnym zachowaniu pełnej tego stanu świadomości. Zawarte w tomie opowiadania są wyjaśnieniem i jednocześnie rozwinięciem tej myśli. W Best writer is a dead writer bohater, znany (fikcyjny) pisarz Don Downing, pewnego dnia stwierdza, że czuje się znudzony swoim życiem. Postanawia „przekroczyć śmierć, przeżyć samego siebie, znaleźć się w innym wymiarze”Tamże, s. 19.[2]. Opracowuje kilka wersji „opuszczenia” swojego życia w sposób fizyczny ale tak, by móc z ukrycia obserwować to, co wcześniej było jego życiem (dom, najbliższych, otoczenie). Znikając ze swojego własnego życia równocześnie w nim pozostaje. Im bardziej staje się nieobecny dla innych, tym bardziej jego obecność dokonuje się w nim samym. Jednak tym, co ostatecznie określa przestrzeń, w której dzieje się cała historia jest narracja – choć prowadzona w trzeciej osobie, większa jej część utrzymana jest w trybie przypuszczającym. Do opisanych wydarzeń zatem wcale nie dochodzi – rozgrywają się one wyłącznie w głowie bohatera (z tej perspektywy także mówi narrator).

Tę pogłębioną analizę samoświadomości widać już w najwcześniejszej twórczości Leszka Elektorowicza – jego debiucie prozatorskim, zbiorze opowiadań Rejterada. Osią całego tego tomu jest właśnie tytułowa rejterada – ucieczka skądś lub rezygnacja z jakichś ryzykownych działań.

W zawartym w nim opowiadaniu Rozproszenie bohater, bibliotekarz w dojrzałym wieku, zniechęcony i znudzony pracą i życiem rodzinnym, nawiązuje romans z współuczestniczką wyjazdowego kursu dla bibliotekarzy. Romans ma charakter całkowicie świadomy i pozbawiony uczuć; jest wyreżyserowany przez oboje jego uczestników, „uciekinierów” od swojego codziennego zwykłego i monotonnego życia. Erotyka nie jest tu celem samym w sobie. Ta osobliwa relacja zaprzecza ideałowi romantycznej miłości czy też jakiemukolwiek uczuciowemu związkowi dwojga ludzi, nie prowadzi także do wolności. Bohater i współuczestniczka kursu, nieznana z imienia ani nazwiska, pogrążają się w „narkomanii rozpusty”. Podejmują ze sobą wyrachowaną, cyniczną grę, w której chodzi o określenie granicy, do której człowiek jest w stanie całkowicie panować nad sobą, swoją percepcją i emocjonalnością, oraz przewidywać posunięcia drugiego człowieka.

W atmosferze teatralności, choć zamaskowanej, nienazwanej wprost, znajduje się bohater Wirów. Za pomocą nieskomplikowanego zdarzenia – powrotu bezimiennego bohatera z pracy do domu – pisarz stworzył swoiste studium powtarzalności czasu i przestrzeni, zapętlenie człowieka w tych abstrakcjach świata fizycznego, będących zupełnie poza ludzką mocą. To doświadczenie z formą sprawia, że opowiadanie przybiera kształt sceny obrotowej, na której coraz szybciej rozgrywa się ta sama sekwencja – symbolizująca powtarzalność cyklów życiowych człowieka, a także jego bezwolność w kontekście praw fizyki i natury, na które nie ma wpływu.

Należy zaznaczyć, że reprezentowane przez bohaterów problemy osobowe i egzystencjalne nie prowadzą do rozwiązań, nie dają bezpośrednich odpowiedzi na pytania o ludzkie istnienie i nieistnienie. Nakreślają pewne sytuacje moralne i konflikty emocjonalne po to, by wniknąć w świadomość i podświadomość, spowodować egzystencjalny niepokój. Tę próbę dotarcia do tajemnic natury człowieka, jego duchowego pierwiastka, można podjąć tylko dzięki bardzo rozwiniętej samoświadomości. Właśnie temu służy przyjęcie punktu widzenia narratora z pozycji „środka głowy” bohatera.

Bóg

W powieści W lochu Ferrary główny bohater i narrator, Torquato Tasso, mimo całej niesprawiedliwości jaka go dotknęła, zapisuje z ufnością:

Poeta dziełem swym chwalić ma Boga, nie zaś sobie przysparzać chwały. Jest satelitą odbijającym Boski blask. Jest na orbicie Boga, Jemu służy, przez Niego jest kierowany, przeniknięty Duchem Świętym. Jakże żałosna jest uzurpacja artysty do naśladowania Stwórcy czy rywalizowania z Nim w akcie tworzenia. Składanie przedmiotów sztuki ze słów, z kamienia czy z kolorów – jest tylko Jego śmiesznym małpowaniemLeszek Elektorowicz, W lochu Ferrary, Wyd. Literackie, Kraków 1980, s. 223.[3].

Te krytyczne wobec sztuki (a konkretnie mitu artysty jako niezaleznego stwórcy, demiurga) słowa są równocześnie próbą nakreślenia pozycji poety – natchnionego artysty – w ogólnie pojętej twórczości, rozumianej tu jako dzieło Boże. Artysta powinien być narzędziem w rękach Boga. Słowa tego bohatera literackiego można próbować odczytać jako manifest samego pisarza, bowiem dojrzała twórczość poetycka Leszka Elektorowicza w przeważającej większości obraca się wokół spraw Boskich. W sposób szczególny są one obecne w ostatnich tomach wierszy poety, które stanowią jego swoistą summą poetycką. Wiersze te, osadzone wokół spraw ostatecznych człowieka, a więc śmierci, przejścia z życia ziemskiego do życia wiecznego, wyrażają postawę wiary i ufności:

 

Dwie chwiejne łodzie

na ponurych falach

niegodne i kalekie

dopływają do brzegów

Twojej nieskończonej nadziei

i krzyż promienisty rozpięty nad namiLeszek Elektorowicz, Przystań, w: tenże, Ścieżka do Królestwa, Wyd. Arcana, Kraków 2018, s. 35.[4]

W obrazie tym zawiera się odniesienie („dwie chwiejne łodzie”) do żony Leszka Elektorowicza, Marii, która jest odbiorcą także jego wierszy miłosnych, często pojawia się również w utworach prozatorskich. Łódź jest tu symbolem bezpieczeństwa, choć niepewnego – chroni przed zagrożeniem, przed „ponurymi falami” życia. Łodzią steruje człowiek, choć bez woli Boga nie mógłby dopłynąć on do celu.

Nie zawsze jednak kwestie dotyczące Boga, wiążące się też z zagadnieniami wiary i etyczności bohaterów twórczości Elektorowicza, przedstawiają się w taki sposób. W opowiadaniu Nawrócony znajomy głównego bohatera, Gustaw, opowiada, jak został w czasie wojny aresztowany. W więzieniu był torturowany, by wydał swoich kolegów z podziemia. Gestapowcy, by złamać opór więźnia, na oczach Gustawa znęcali się nad jego żoną. W opowieści mężczyzny pojawia się ważne pytanie: czy nawrócenie wskutek wstrząsu psychicznego podczas pobytu w więzieniu i tortur, oraz na widok kaźni najbliższej osoby jest prawdziwym, szczerym nawróceniem? Pytanie to pozostaje bez odpowiedzi. Wiara jest więc tu podświadomym działaniem psychicznym, wewnętrzną ucieczką człowieka od krzywdzącej go rzeczywistości. Daje ukojenie i poczucie mocy, pomaga przetrwać, ale rozpada się, kiedy sytuacja kryzysowa mija.

Wizerunek Boga zawarty w poezji Leszka Elektorowicza jest jednolity – miłosierny i sprawiedliwy Władca, Bóg i Zbawca. Obraz ten zaciera się nieco w przypadku prozy. Do głosu dochodzą ludzkie wątpliwości i słabości. Niekiedy jest On widziany wyłącznie jako bezlitosny sędzia (Przechadzki Sylena), innym razem zaś jako miłościwy Bóg, do którego człowiek ucieka się w trudnych chwilach (W lochu Ferrary). Jego oblicze zmienia się w zależności od sytuacji, w której znajduje się człowiek, choć nie oznacza to, że jest relatywny. Obraz Boga bowiem zawsze widziany jest z perspektywy człowieka – a więc przez niego samego i dla niego tworzony.

Wojna

Świat rzeczywisty, przedstawiony w twórczości Leszka Elektorowicza w ogromnej mierze nawiązuje do jego wspomnień związanych z wojną, aresztowaniem rodziców, próbą poznania losów wywiezionego do obozu ojca oraz terrorem czasów stalinowskich. Wątek zmagania się z tym, co było nieustannie dręczy bohatera jego prozy i poezji. W wierszu Co pozostało z 1952 roku dramatycznie konstatuje:

 Wspomnienia jak psy gnają za nami

odpędzane

teraźniejszość uczepiła się skurczem topielca

a przyszłość czeka z rozwartą paszcząLeszek Elektorowicz, Co pozostało, w: tenże, Antologia, Wyd. Hachette, 2013, s. 30.[5]

Pamięć jest dla niego swoistym terrorem, zmuszającym do opowiedzenia się po którejś ze stron: pielęgnacji i nieustannego powracania do minionych wydarzeń lub zostawienia ich za sobą i zwrócenia się ku „czekającej z rozwartą paszczą” groźnej, nieznanej przyszłości. Przed takim dylematem stoi bohater wydanej w 1974 roku pierwszej powieści Leszka Elektorowicza, Gwiazdy drwiące. Bernard, mieszkający w Stanach Zjednoczonych emigrant, który wraz z matką wyjechał z Polski po wojnie, wraca do ojczyzny, by odnaleźć ślady zaginionego w obozie w Brzegu Dolnym ojca. Dręczy go nie tylko powracający niepokój pamięci, niewiedza o tym, co się z ojcem stało, ale także poczucie winy, gdy tuż po wojnie, straciwszy nadzieję na jego powrót z obozu, zaprzestał poszukiwań. Tymczasem stają się one jego obsesją. „Poszukując ojca, odnajdował siebie”Leszek Elektorowicz, Gwiazdy Drwiące, Wyd. Czytelnik, Warszawa 1971, s. 36.[6]. Życie Bernarda, w miarę coraz głębszej ingerencji w losy zaginionego, wzmagania projekcji jego myśli, uczuć, przyczyn podjętych decyzji, staje się kontynuacją przerwanego tragicznie życia więźnia obozu – Bernard „wczuwa się” we własnego ojca, zaczyna żyć nie tyle wyjaśnianiem jego losu, ile po prostu nim samym. Bohater podejmuje również trud samookreślenia narodowego: nie czuje się ani Polakiem, ani Amerykaninem, ale, jak mówi jego matka, „jest chory na Polskę”. Widzi jej słabości, wady i nijakość, ale odczuwa swoistą nostalgię, tęsknotę, gdy przebywa poza jej granicami. Motyw ten pokrywa się z poszukiwaniami samego autora, jego egzystencjalnym niepokojem o los zaginionego ojca. Bernard jest rozdarty nie tylko na dwa kraje: poprzez jego osobę pisarz zdaje się zadawać pytanie o rolę świadka historii – czy warto poświęcić własne życie na odkrywanie prawdy, wyjaśnianie historii? A jeśli tak, to do którego momentu?

Tragiczne wojenne przeżycia Leszka Elektorowicza oraz historie zasłyszane od przyjaciół i znajomych to żywy materiał jego prozy, na który nakładają się projekcje ludzkich zachowań oraz szukanie ich przyczyn, a także próba odnalezienia odpowiedzi na pytanie o zasadność cierpienia. Szczególny przypadek poszukiwań zaginionego ojca oraz oswajanie pamięci o nim sprawiają, że tematyka ta staje się osobliwym rozliczeniem z własną historią i tożsamością.

Premiera książki Między bytem a niebytem. O twórczości Leszka Elektorowicza nastąpi w grudniu 2019 roku.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Katarzyna Wójcik, Między bytem a niebytem. O twórczości Leszka Elektorowicza, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2019, nr 16

Przypisy

    Loading...