22.09.2022

Nowy Napis Co Tydzień #170 / Kochaj i pisz

Fundamentem poezji, która nie sprowadza się do zabawy słowem, zawsze jest wrażliwość religijna. Niekoniecznie chodzi o konkretną formację duchową, wystarczy religijność naturalna, jak u Bolesława Leśmiana. Poetycki kosmos musi jednak zachowywać logiczną strukturę, w której pulsuje życie. Budowanie tego kosmosu odbywa się przez analogię do aktu stworzenia świata.

Czy istnieje istotny związek między dziełem literackim a religią autora? W moim wypadku istnieje, bo pisanie wierszy zazwyczaj jest dla mnie modlitwą – rozwija osobistą relację z Bogiem. Twórczość wiąże się z doświadczeniem zespolenia myśli, melodii, rymu z wyższą inteligencją i z poczuciem spełnienia, czyli odnalezienia się w jakiejś pełni. Proces twórczy staje się praktykowaniem wiary.

Kiedy zaczynam pisać, nie mam żadnych założeń religijnych. Impulsem bywają zmysłowy obraz, melodyjna fraza, współbrzmienie. W trakcie pracy nad wierszem kieruję się z jednej strony czułością i pożądaniem piękna, z drugiej – wyczuciem języka i rytmu. Sens, który wyłania się stopniowo, bywa dla mnie zaskoczeniem. Używam logiki i wyobraźni, by znaczenia stawały się klarowne dla czytelnika, ale mam wrażenie, że nie pochodzą one ode mnie. Gdy powstawał poemat Imago mundi (2005), zdarzało mi się przerywać pisanie i ze wzruszeniem dziękować Bogu za konkretną frazę. Dostrzegałem w niej głęboki sens, potrafiłem go pojąć, a jednocześnie czułem, że jego źródłem nie jest mój ograniczony umysł.

Do dziś po ukończeniu wiersza zdarza mi się wpisywać jego kluczowe słowa do wyszukiwarki internetowej. W wielu przypadkach sens „mojego” utworu okazuje się poetycką wersją konkretnej koncepcji teologicznej. Podobnie jest z użytymi w wierszu symbolami. Podczas pisania dobieram

je intuicyjnie – ze względu na ich koloryt, brzmienie, dopasowanie do rymu. Dopiero potem sięgam do słowników symboliki chrześcijańskiej. Z reguły okazuje się, że znaczenie tych symboli wiąże się ściśle z główną myślą utworu. Są jak gałęzie, które wypuszczają liście i tworzą koronę drzewa.

Czy odczuwam potrzebę utrwalania swojej tożsamości religijnej w wierszach? Dawniej, gdy istniała jedna kultura polska jako przestrzeń ścierania się rożnych wartości, czułem, że powinienem dać świadectwo. Zdecydowanie częściej robiłem to w publicystyce niż w poezji, choć po latach odkrywam

pewną deklaratywność w tomach Oda chorej duszy (2000) i Ziemia Święta (2002). „[D]reszcz mieszka w katedrze prawda w Rzymie mieszka” – to ważna dla mnie fraza, dziś jednak nie odczuwam konieczności tak „mocnego”samookreślenia. Kultura polska podzieliła się na dwa ignorującesię wzajemnie obozy. Wojna o wartości przeniosła się do polityki, mediów,serwisów społecznościowych. Ludzie „postępowi” przestali mnie czytać(jestem w świetnym towarzystwie, bo „anulowali” też dorobek „reakcyjnych”klasyków), a konserwatyści dobrze wiedzą, kim jestem. Innasprawa, że doświadczenie wiary – mam takie wrażenie – przeorało mojeżycie. Nie myślę już w kategoriach pisarskich powinności. Staram się realizowaćzasadę: kochaj i pisz, co chcesz.

Nie zmienia to głębokiej zależności między życiem duchowym a budowąi przesłaniem wiersza. Ponieważ w realnym świecie wciąż dostrzegamwyższy porządek („i wszystko działo się po coś – i nawet / w jądrze chaosunie mieszkał przypadek”), instynktownie próbuję odwzorować go w poezji.Stąd dążenie do formy sylabicznej lub sylabotonicznej, z rymami (takżewewnętrznymi). Nie jest to realizacja żadnego programu. Melodia przychodzisama, podobnie zresztą jak liczne nawiązania do Biblii. Wyjątkamisą sytuacje, gdy opisywane doświadczenie duchowe nie mieści się w zamkniętej

formie, domaga się lapidarności, konceptu poetyckiego. Wtedy nie mam wyjścia: przechodzę na wiersz nieregularny. Szczerze mówiąc, wolę jednak rymować. Bardzo bliski jest mi obraz śpiewającego Orfeusza.

Co w świecie przedstawionym wskazuje na religijny fundament twórcy? Myślę, że wszystko, zgodnie z zasadą: „Jakim kto jest, takie dzieła wykonuje”. Czułość, powaga, tęsknota do prawdy, dobra i piękna, motywy grzechu i łaski, perspektywa rodzinna, solidarność ze zmarłymi, wizja historii, nielinearna koncepcja czasu, motywy biblijne, symbolika, nawiązania do liturgii, zwroty modlitewne... Gdybym nie wierzył w Boga, czy raczej Bogu, prawdopodobnie w ogóle nie byłbym poetą.

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że postawa ufności – co najmniej od połowy XX wieku – bywa kojarzona z niedoborem intelektualnym, ale uważam to za przesąd, jakich wiele we współczesnym świecie. Dojrzała ufność nie kłoci się z niepokojem, cierpieniem czy nawet rozpaczą, co znakomicie pokazywał w swoich wierszach ksiądz Jan Twardowski. Czy zawierzenie Bogu może być przeszkodą w napisaniu dzieła znaczącego? Dla mnie Boska Komedia, Środapopielcowa T.S. Eliota czy późne wiersze Jana Lechonia to arcydzieła.

Świadomość związków religii i literatury wyniosłem z własnej praktyki twórczej. Później znalazłem potwierdzenie swoich doświadczeń w pismach Jacques’a Maritaina, księdza Henriego Bremonda i Jana Pawła II (List doArtystów). Czytam głownie poetów dawnych, stąd trudno mi wskazać jakiś punkt odniesienia w literaturze współczesnej.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Wojciech Wencel, Kochaj i pisz, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2022, nr 170

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...