Nowy Napis Co Tydzień #172 / Anioł ze Złamanym Skrzydłem
Jestem wielkim Aniołem ze Złamanym Skrzydłem,
W cichej sali jedynym posągiem drewnianym,
Zbyt krewkim dla dyrekcji, dlatego zamknęli
Żar mej wiary w tym grobie klimatyzowanym.
Uczeni wychwalają moją elegancję,
Wynosząc ponad rozgwar galeryjnych gości.
Może i jestem dziełem życia mistrza –
Doskonałym świadectwem bezużyteczności.
Mendoza dla wiejskiego rzeźbił mnie kościoła
(To przeze mnie wszak ludzie go zapamiętali).
Przy złoconym ołtarzu tam stałem, gdzie ufnie
Bezradni swoje troski Bogu zawierzali.
Słyszałem ich niewiasty u mych stóp szepczące
Modły za konających, zmarłych, utraconych.
Przy blasku świec mój cień się na ścianie wydłużał
I głodem się stawałem niezaspokojonym.
Lewe skrzydło złamałem w czasie Rewolucji
(Nawet święty potrafi ironię docenić).
Kiedy żołnierze wpadli plądrować kaplicę,
Jeden ich cios mnie trafił – niemal z przeproszeniem.
Bo nawet bezbożnicy coś w kościele czują.
Błysk nadziei czy przestrach? Jakie wybrać słowo
Na nierejestrowane przez ich prawa drżenie,
Wspomnienia, których dotąd pozbyć się nie mogą?
Tak wiele o nich mam do powiedzenia Bogu!
Nie sięga zbyt wysoko skowyt dusz skazanych.
Ale stoję jak martwy, przybity do deski –
Okaleczony święty w niebie malowanym.