Nowy Napis Co Tydzień #173 / Jej portret
Książka Krzysztofa Tomasika Poli Raksy twarz jest jedną z bardziej intrygujących biografii wydanych w ciągu ostatniego roku. Na tę ocenę wpływu nie ma ani objętość książki, która liczy zaledwie dwieście siedemdziesiąt stron (a w ostatnich latach wydano kilka biografii przekraczających sześćset stron), ani strategie prowadzenia narracji. Pod wieloma względami publikacja Tomasika nie wyróżnia się niczym szczególnym, jednak interesujący wydaje się sposób, w jaki biograf pisze o Poli Raksie – jednej z najpopularniejszych i najbardziej znanych aktorek dwudziestego wieku. Z jednej strony ujawnia on mizoginię środowiska filmowego, z drugiej – daje sobie prawo do oceniania aktorki przez pryzmat jej urody.
Intencją Tomasika było, jak sam pisze, opowiedzenie o pewnym fenomenie. Na czym on polegał? Na tym, że kobieta, której urodą zachwycali się wszyscy partnerzy filmowi, reżyserzy i krytycy filmowi, wycofała się z życia publicznego, a przedtem postanowiła zostać projektantką. Można by założyć, że ze względu na to, jakie wrażenie wywoływała na wszystkich dookoła, kariera Raksy okaże się jedną z tych, którym nie zagraża stagnacja i zapaść. Tomasik udowadnia jednak, że choć aktorka sporo grywała, to role okazywały się dość podobne. Jej wygląd determinował określony repertuar. To właśnie kontrast między świetnie przyjętym debiutem oraz warunkami – które miały pomóc Raksie w utrzymaniu się w czołówce aktorek uchodzących za najbardziej utalentowane – a dalszym przebiegiem kariery interesuje Tomasika najbardziej.
O samej aktorce – jej pozascenicznym wizerunku i cechach charakteru – wypowiadają się w książce wszyscy ci, którzy mieli okazję pracować z nią podczas realizacji filmów i przedstawień teatralnych. Ich głos wybrzmiewa w książce na tyle mocno, że można założyć, że intencją biografa było także rozprawienie się z możliwością postrzegania Raksy jako osoby zadufanej w sobie i zarozumiałej. Stereotyp chłodnej piękności spowodował, że nie dostrzegano innych cech aktorki, o których wspominali jej współpracownicy: sumienności, oczytania, skromności, koleżeńskości. Po bliższym poznaniu okazywała się świetną partnerką do rozmów, nie bez znaczenia był także jej dar udzielania cennych rad.
Trudno uznać książkę Poli Raksy twarz za biografię respektującą klasyczne zasady gatunku. Autor rekonstruuje wczesne lata życia aktorki, nie pomija również szczegółów dotyczących życia osobistego (ślub z Andrzejem Kostenką, urodzenie syna, próba zmiany zawodu i tak dalej), jednak w przypadku podjęcia próby napisania biografii osoby, która pozostawiła po sobie jedynie wywiady i teksty o charakterze dziennikarskim, należałoby zastanowić się, czy w ogóle da się w pełni zaspokoić oczekiwania czytelników.
Trudno porównać Poli Raksy twarz z wydanymi ostatnio biografiami literatów, na przykład Stanisława Lema
Świadectwem ówczesnej pozycji Raksy jest fakt, że w stolicy trafiła do kierowanego przez Erwina Axera Teatru Współczesnego. Występować na tej kameralnej scenie (czterysta trzydzieści miejsc) niedaleko placu Zbawiciela pragnęło wielu aktorów
K. Tomasik, Poli Raksy twarz, Wołowiec 2022 [dokument elektroniczny], s. 113. Kolejne cytaty, które pojawią się w tekście głównym, podaję za tym wydaniem. [3].
Gatunkowość książki Poli Raksy twarz okazuje się więc zamącona – publikację można określić mianem przewodnika po kinie polskim kilku dekad.
*
Książka Tomasika prowokuje do postawienia pytań nie tylko o możliwość napisania pełnej biografii w przypadku braku materiałów, lecz również o to, czy można i należy zachować wstrzemięźliwość w zakresie komentowania urody bohaterki. Czy autor musi być obiektywny w sposobie opisu kariery Raksy i ograniczyć wywody dotyczące jej urody do minimum, czy przeciwnie: ma prawo (wzorem poprzedników) pisać o tej kwestii, dość problematycznej, bo powodującej, że osiągnięcia artystyczne przesłaniane są przez apologię atrybutów kobiecości?
Książka Poli Raksy twarz nie była konsultowana z aktorką, która nie chciała wpłynąć na ostateczny kształt publikacji. Biografowi pozostało posiłkowanie się informacjami z drugiej ręki i snucie domysłów, o czym każdorazowo rzetelnie informuje czytelników. Nie wpływa to jednak negatywnie na jakość powstałej biografii. Przyznanie się do tego, że książka nie powstała we współpracy z portretowaną, nie jest równoznaczne z koniecznością przyjęcia postawy pokonanego, któremu pozostaje złożenie niesatysfakcjonującej opowieści:
W oczywisty sposób pojawić się muszą pytania, jak dysponować zdobytą o bohaterce wiedzą w sytuacji, gdy ona sama odmawia rozmowy. Te wątpliwości towarzyszyły mi przez cały czas pracy nad tą książką. Może dlatego nie jest to tradycyjna biografia (czy zresztą istnieją takie?), a raczej opowieść o pewnym fenomenie aktorskim (s. 12).
W przypadku książki Tomasika można dostrzec, że autor mierzy się z fenomenem, którego podstawą była uroda – atut pożądany, jednak ulotny. Apologia wyglądu zewnętrznego nie świadczy o deprecjonowaniu dorobku aktorskiego, jednak stwarza okazję do zastanowienia się nad szkodliwością postrzegania kobiet przez pryzmat ich wyglądu. Uroda determinuje karierę aktorek i właśnie ten mechanizm opisuje Tomasik w sposób być może nie dość szczegółowy, a jednak celny. O skali zjawiska poszukiwania dziewczyn spełniających oczekiwania reżyserów świadczy określanie ich jako rodzimych substytutów zagranicznych aktorek (między innymi Brigitte Bardot). O Barbarze Kwiatkowskiej pisano:
W ten sposób dorobiliśmy się polskiej BB, która była mniej rozerotyzowana od francuskiego oryginału, choć równie ładna i tak samo spragniona sławy i sukcesu, co zresztą nie spodobało się jej „odkrywcy” (s. 21).
Uroda torowała drogę do sławy, jednak mogła okazać się również kłopotliwa z przynajmniej dwóch powodów: aktorki określane jako piękne otrzymywały role, które nie gwarantowały żadnej satysfakcji artystycznej, poza tym ich wygląd był nieustannie komentowany (każda jego zmiana wiązała się ze społecznym ostracyzmem). Jeśli więc nawet autor książki Poli Raksy twarz nie oferuje świetnie skonstruowanej opowieści, która pozwoliłaby na docenienie poszukiwań archiwalnych i wieloletnich badań zakończonych wydaniem publikacji, to jednak temat przez niego podjęty okazuje się nośny społecznie i prowokujący do dyskusji. Raksę postrzegano przez pryzmat jej urody i właśnie ten atut zdecydował o tym, że aktorka stała się zakładniczką własnego wizerunku. Obsadzano ją w rolach eterycznych piękności oraz dystyngowanych kobiet, przez co jej potencjał aktorski został zmarnowany. Raksa nie mogła grać różnorodnych ról i wykorzystywać całego spektrum swoich umiejętności. Historia aktorki okazuje się emblematyczna.
*
Zabiegiem, który jak w soczewce skupia strategię narracyjną Tomasika, jest opis wpatrywania się w zdjęcie Poli Raksy. Ujawnia on złożony stosunek biografa do bohaterki, a raczej jej wspomnianej jednej, stale tropionej cechy – niezaprzeczalnej urody:
Na czas pisania tej książki na biurku przy komputerze postawiłem pocztówkę ze zdjęciem Poli Raksy z połowy lat siedemdziesiątych. Ma na nim długie blond włosy, kolorową koszulę i duże kolczyki koła. Ta fotografia autorstwa Renaty Pajchel miała mnie mobilizować do pracy i przypominać o bohaterce w sytuacji, gdy nie mogłem z nią porozmawiać i spotkać się na żywo (s. 238).
Strategia Tomasika zbieżna jest z poczynaniami Agnieszki Daukszy, która równie intensywnie wpatrywała się w portret Marii Jaremy:
Doszło do tego, że przez długie godziny wgapiałam się w portret Jaremy. […] Maria niewzruszenie pozostawała sobą. Mnie natomiast poruszała konsekwentnie, zwłaszcza to jej zdjęcie, które kazało patrzeć aż do bólu oczu. Zdawało mi się wtedy, że łzawię za Jaremiankę, za to jej życie przykrótkie i w najgorszym czasie. Albo za jej syna Ala, który nie umiał płakać, gdy odchodziła. Jednak najczęściej miałam poczucie straty za te wszystkie nasze niespotkania, niebycie i nierozmowy. Gdy tak wgapiałam się w nią jak w obraz, niemalże osiągałam cel – jej twarz jakby się zmieniała. Wtedy ekran wygasał i zaczynałyśmy od nowa. Pozyskiwanie Marii trwało długo. Tak długo, aż zrozumiałam: ona nie poruszy się beze mnie
A. Dauksza, Jaremianka. Biografia, Kraków 2019, s. 5–6. [4].
Oba gesty wydają się podobne, stanowią generator działań biografów. Tomasik spogląda na kobietę o niekwestionowanej urodzie, która ze względu na brak satysfakcjonujących ją ról filmowych usunęła się w cień. Dauksza motywuje swoją decyzję dotyczącą kontemplacji portretu Jaremy chęcią odciążenia jej, ulżenia (artystka zmarła w zenicie możliwości twórczych na leukemię). Zabieg Daukszy podszyty jest również chęcią wywołania poczucia bycia emocjonalnym zakładnikiem. Strategia ta jest podejrzana, jednak biograf ma prawo przykuwać uwagę czytelnika w każdy możliwy sposób. Choć Tomasik nie deklaruje tak głębokiego przywiązania do portretowanej w książce autorki, to jednak i jego patrzenie nie jest niewinne.
Sam pomysł napisania o prawdziwym obliczu Raksy wydaje się świetny, ale trudno nie dostrzec, że Tomasik, zasugerowany recenzenckimi uwagami
O dziwo nie krytykowano także sceny striptizu, która dowiodła, że Raksa naprawdę nie nadaje się do tworzenia na ekranie erotycznej atmosfery (s. 131).
Tomasik, pisząc o kreacjach aktorskich Raksy w Rzeczywistości i Szatanie z VII klasy, podkreśla, że została ona pokazana jako aseksualna:
Nie byłoby w tym nic niezwykłego, polskie kino przełomu lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych było jeszcze bardzo pruderyjne, gdyby nie fakt, że zdeterminowało to także późniejszą karierę filmową Poli Raksy. Jej bohaterki w większości ani nie są uwodzone, ani nie uwodzą (s. 39).
Z przytoczonych cytatów wynika, że warsztat aktorski był mniej ważny niż wygląd. Raksę oceniano przez pryzmat jej zewnętrzności (co zdarza się również biografowi) i właśnie ten fakt powinien być przez Tomasika zaakcentowany na tyle mocno, by nikt nie miał wątpliwości, że jego celem jest ujawnianie podwójnych standardów w branży filmowej. Kobiety traktowane jako precjoza miały spełniać męskie oczekiwania. Raz były niezbyt przekonujące pod względem ekspresji seksualności, innym razem ich nagość wywoływała ekscytację. Za każdym razem w centrum stawiana była ich powierzchowność. Trudno wyobrazić sobie podobne opinie wygłaszane o aktorach. Czy ktokolwiek pisałby o nich jako nieskutecznych amantach? Tomasik sam wpada w tę pułapkę: śledzi ze skrupulatnością godną detektywa wszystkie poczynania Raksy na przestrzeni jej działalności artystycznej, szczególną uwagę przywiązując jednak do opinii wyrażanych o jej urodzie. Jego książka działa niczym wzmacniacz, podstawowym komunikatem jest ten o niepodważalnej urodzie aktorki. Można zadać pytanie, czy o jakimkolwiek aktorze pisze się podkreślając jego urodę?
Trudno dociec, dlaczego Raksa została zaszufladkowana jako aktorka nie tyle utalentowana, co piękna. Dlaczego nie znalazł się w Polsce nikt, kto zdecydowałby się na obsadzenie jej w roli przełamującej wizerunek niewinnej blondynki? Jak pisze Tomasik, udało się to w jednym przypadku, w filmie Oszlopos Simeon:
Węgierski reżyser, nieobciążony polskim sposobem pokazywania tej aktorki na ekranie, nie tylko zobaczył w niej postać zmysłową, ale także jako jedyny zaangażował ją do sceny erotycznej. Naga pierś Zsuzsi, widoczna, gdy ukochany całuje ją w łóżku, a potem w trakcie kąpieli to jedyne tego typu sekwencje w całym dorobku Raksy (s. 170).
Niekwestionowaną zaletą książki Tomasika jest wybór na bohaterkę aktorki budzącej tak duże emocje jak Raksa. W publikacji Poli Raksy twarz zbyt mało uwagi poświęcone zostało dynamicznie zmieniającemu się na przestrzeni lat światoodczuciu aktorki, jednak fakt, że trudno uchwycić jakąkolwiek procesualność (poza chronologią powstawania kolejnych filmów z udziałem Raksy) wiąże się z brakiem materiałów literackich, w których dokonywałaby ona wiwisekcji.
Publikacja Tomasika jest projektem ryzykownym, jednak bez wątpienia spełni oczekiwania czytelnicze. Sprawdzi się też jako książka mająca za zadanie zaznajomić czytających z realiami środowiska filmowego i dostarczy rozrywki w postaci anegdot z życia aktorek i aktorów. Określenie biografii Raksy intrygującą wiąże się nie tylko z faktem, że biograf – z powodu braku możliwości spotkania z aktorką – zmuszony został do snucia domysłów na temat decyzji aktorki o usunięciu się w cień i porzuceniu kariery aktorskiej, lecz również ze względu na to, że ujawnił mechanizmy obsadzania kobiet w polskich filmach w latach pięćdziesiątych XX wieku. Choć jak zaznacza sam autor, że jego książka nie respektuje zasad klasycznej biografii, to jednak warto zwrócić na nią uwagę ze względu na wciąż pokutujące przekonanie, że uroda w sposób zasadniczy wpływa na sposób postrzegania aktorek.
Krzysztof Tomasik, Poli Raksy twarz, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2022.