05.01.2023

Nowy Napis Co Tydzień #184 / Miłość niejedno ma imię

Jest to książka o czasach „bezmiłości”, w których miłości wcale nie brakowałoS. Winnik, Bezmiłość. O czułych wyznaniach w listach, grypsach i wspomnieniach z Majdanka, Warszawa 2022, s. 22 [dokument elektroniczny]. Wszystkie cytaty, jeśli nie zaznaczono inaczej, pochodzą z tego wydania.[1].

Problem, jaki pojawia się w konfrontacji z książką Sylwii Winnik Bezmiłość. O czułych wyznaniach w listach, grypsach i wspomnieniach z Majdanka, dotyczy rozziewu między ambicjami autorki a ich realizacją. Pomysł opracowania zachowanej korespondencji więźniów obozu na Majdanku był fortunny z dwóch powodów. Po pierwsze, czytelnik poznał historie byłych więźniarek i więźniów, których historie często pozostawały nieujawnione i nie funkcjonowały w obiegu jak literackie świadectwa składane po wojnie i traktowane niczym dokumenty minionego czasuZob. K. Wyka, Pogranicze powieści, wyd. 2 poszerzone, Warszawa 1974.[2]. Po drugie, zrekonstruowane losy wybranych osób wpłynęły na zrozumienie realiów uniwersum koncentracyjnego. Z drugiej strony – autorka postanowiła pisać o uczuciach i miłości w obozie, wybrała więc temat, który grozi banalizacją i infantylizacją wniosków.

*

Główną ideą, która pojawia się w niemal wszystkich historiach Winnik, jest wiara w dobro, które zawsze tryumfuje. Czy jednak obrana przez autorkę strategia przedstawiania bohaterów jako osób bez skazy nie powoduje, że stają się oni jednowymiarowi i płascy? Być może sama Winnik nie zadawała sobie takiego pytania, ponieważ jej celem było nie tylko rozliczenie się z własną przeszłością (o czym wspomina w jednym z fragmentów), lecz również udowodnienie, że miłość może być solidnym fundamentem. Rolą jej najnowszej książki jest nie tylko uświadamianie, że uczucia posiadają potencjał naprawczy, lecz również przekonanie, że mają one wiele odcieni.

Bezmiłość nie jest w Polsce pierwszą pozycją dotyczącą obozów koncentracyjnych, jednak autorka zaznaczyła, że nie interesowały jej dotychczasowe publikacje. Zrezygnowała więc z powoływania się na ustalenia chociażby reprezentantów Holocaust nad Genocide Studies oraz relacje byłych więźniarek i więźniów wydane drukiemZob. Królestwo za mgłą. Z autorką „Pasażerki” rozmawia Michał Wójcik, Kraków 2017; To nie deszcz, to ludzie. Halina Birenbaum w rozmowie z Moniką Tutak-Goll, Warszawa 2019.[3]. Jej celem było poszukiwanie wyłomów w narracji o uniwersum koncentracyjnym, w którym miłość i inne emocje nie istniały lub pojawiały się marginalnie:

W książce nie znajdują Państwo zbyt wielu brutalnych opisów obozu. To książka inna od wszystkich podobnych. Dlatego tak ważna. Pokazuje uczucia i emocje, konkretne działania jako przejaw dobroci, miłosierdzia i ruchu oporu wobec niewyobrażalnego reżimu, ludobójstwa, będące ponad złem, jakie spotkało ludzi w niemieckich obozach koncentracyjnych i zagłady. To opowieść o tym, jak ludzie radzili sobie z tym, co przeżywali w obozie, a nie o tym, jak w obozie umierali (s. 209).

Książka Winnik eksploruje temat, który dla czytelników będących laikami może okazać się pionierski. Sama autorka przyznaje:

Miłość to ostatnia rzecz, o której myślę, gdy padają słowa: obóz koncentracyjny (s. 14).

To jednak dość ryzykowne wyznanie, ponieważ w polskiej literaturze można znaleźć wiele historii miłosnych, które rozgrywały się na terenie obozu koncentracyjnego. Autorzy książek o realiach obozów koncentracyjnych (między innymi Karolina Sulej w Rzeczach osobistychZob. K. Sulej, Rzeczy osobiste. Opowieści o ubraniach w obozach koncentracyjnych i zagłady, Warszawa 2020.[4]) wciąż udowadniają, że o życiu obozowym należy myśleć w sposób mniej schematyczny, jednowymiarowy oraz że należałoby zweryfikować twierdzenie o tamtejszym braku relacji międzyludzkich.

Mimo to publikacja Winnik zainteresuje zarówno specjalistów, jak i laików – ze względu na ustalenia pozwalające stwierdzić, że w czasie wojny w miejscach nazwanych przez Wolfganga Sofsky’ego „ustrojami terroru”W. Sofsky, Ustrój terroru. Obóz koncentracyjny, tłum. M. Łukasiewicz, Warszawa 2016.[5] konieczne było nie tyle zdanie się na biologiczne instynkty, co poszukiwanie oparcia w drugim człowieku:

Ktoś powie, że najważniejsze w obozie było przetrwanie, a nie miłość. Do przetrwania potrzebny był chleb. Ale to najczęściej miłość skłaniała jednego człowieka do oddania swojego kawałka chleba drugiemu. Czy więc nie można stwierdzić, że w jakimiś stopniu miłość była przetrwaniem? Miłość wymagała poświęcenia, bólu, samotności. Nienawiść była prosta w osiągnięciu. Do miłości należało dojrzeć (s. 16).

W podobnym tonie, który ma niewiele wspólnego z moralizowaniem, pisał w 2009 roku Marek Edelman:

Nienawiść jest łatwa. Miłość wymaga wysiłku i poświęceniaM. Edelman, I była miłość w getcie, wysłuchała i zapisała P. Sawicka, Warszawa 2009, s. 25.[6].

Jako pierwszy o fenomenie miłości w getcie pisał właśnie autor I była miłość w getcie.Książka Edelmana była jedną z najważniejszych, jakie napisano o getcie warszawskim, ponieważ autor zrezygnował z akcentowania martyrologii, a opowiedział o codzienności getta i uczuciach, które okazywały się potrzebne, aby się stamtąd wydostać lub zaznać szczęścia przed śmiercią. Przesłanie Edelmana było jasne:

Człowiekowi udało się opanować Ziemię, bo potrafił zwalczyć, zniszczyć wszystko, co stało mu na drodze. I dziś wciąż w każdym z nas kryje się atawistyczna skłonność do niszczenia, zabijania. Nad tą skłonnością trzeba zapanowaćTamże, s. 24.[7].

Winnik również podkreśla, że wspomnienia wojenne mają decydujące znaczenie dla współczesnych społeczeństw ze względu na wiedzę o tym, kim może być człowiek, gdy zaistnieją odpowiednie warunki do podejmowania nieodpowiednich działań:

Dziś niewiele rzeczy jest tak cennych, jak nasze rodzinne, wojenne wspomnienia. W jakimś stopniu wszyscy jesteśmy ich spadkobiercami. Tak jak spadkobiercami miłości. Tak też wątpliwych relacji (s. 21).

*

Choć Winnik pisze o sprawach fundamentalnych, to jednak jej narracja osuwa się w banał. Rekonstruowane przez nią historie mają dużą siłę rażenia, jednak wiele wskazuje na to, że autorka wybrała strategię pisania „ku pokrzepieniu serc”. Choć nie można odmówić Winnik cierpliwości i rzetelności w procesie gromadzenia materiału, to wnioski, jakie formułuje, można opatrzyć krytycznym komentarzem i zadać pytanie o celowość pisania o ocalałych w sposób charakterystyczny dla hagiografii.

Winnik skoncentrowała się na historiach ludzi, którzy nie byli zawodowymi literatami. Praca z ich korespondencją i grypsami wymagała taktu i empatii, ponieważ wiązała się z wkraczaniem w intymny świat nadawców i adresatów:

Kompletowanie materiałów do tego reportażu było trudne. Odnalezienie rodzin bohaterów reportażu – jeszcze trudniejsze. Pamiętam, ile emocji i trosk towarzyszyło mi podczas poszukiwania krewnych byłych więźniów KL Lublin. Niekiedy pod jedno nazwisko musiałam wysłać przez social media wiadomość do kilkuset osób, by znaleźć tę jedną – kuzyna czy wnuka moich bohaterów. […] Niezmiennie dostrzegam misję w tym, co robię. Pokazanie wojny z różnej perspektywy, tutaj również – światła nadziei, małego blasku w postaci emocji, które dawały więźniom siłę, by przetrwać (s. 215).

Bezmiłość to, jak informuje autorka, reportaż, jednak niektóre fragmenty książki uzyskały kształt beletryzowanej opowieści. Winnik nie starała się bezstronnie relacjonować uzyskanych informacji, łamała regułę bycia niezaangażowanym komentatorem; próbowała nawet odgadywać emocje bohaterów:

Mogę się domyślać i sądzę, że nie będę daleka od prawdy, że w tym momencie to, co czuje Zosia, to zniecierpliwienie, ulga, radość, coś na wzór motyli w brzuchu (s. 178).

Odnoszę wrażenie, że Joanna bierze na siebie więcej, by inni cierpieli mniej. A to ogromny przejaw miłości i troski (s. 82).

Zabiegi wskazujące na to, że pisząca zna szeroki wachlarz uczuć swoich bohaterów, wpływają na czytelnika w sposób perswazyjny.

Silny związek autorki z krewnymi bohaterów również skłania do podważenia autorskiej bezstronności. Choć współpraca między Winnik a rodzinami byłych więźniarek i więźniów obozu na Majdanku była konieczna, by projekt został sfinalizowany, to jednak zachodzi obawa, że hagiograficzny sposób przedstawiania bohaterów miał związek z kontrolą rodzin nad kształtem i wymową opowieści.

Bezmiłość balansuje więc na granicy literatury specjalistycznej i popularnonaukowej. Pomysł na książkę był świetny, ale niektóre fragmenty wymagałyby dodatkowej redakcji, ponieważ autorka ma skłonność do emfazy, która sprawia, że wszystko, o czym pisze, traci wagę ze względu na nadmiar metafor. Poszczególne fragmentyksiążki zdradzają afektywne zaangażowanie Winnik, jednak historiom sprzed siedemdziesięciu lat nie służy sensacyjność – odbiera im siłę, jaką powinny generować.

Sylwia Winnik, Bezmiłość. O czułych wyznaniach w listach, grypsach i wspomnieniach z Majdanka, Wydawnictwo Muza, Warszawa 2022.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Andrzej Juchniewicz, Miłość niejedno ma imię, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2023, nr 184

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...