06.04.2023

Nowy Napis Co Tydzień #197 / Wiersze wiary godne

Narodził się nowy poeta – głęboko religijny i przy tym niezwykle odważny w swojej pobożności, w jej artystycznym artykułowaniu. Nazywa się Erazm Stefanowski. Jego imiennik, Erazm z Rotterdamu, wybitny renesansowy humanista, starał się po nowemu, w sposób reformatorski spojrzeć na religię. Podobnie patrzy współczesny Erazm. Erazma z Rotterdamu oskarżano o teologiczną herezję, natomiast Erazm z Augustowa w tej kwestii może być spokojny – posiada immunitet, jakim jest licentia poetica. Jego wczesne wiersze były konstruowane na podbudowie poetyki ks. Jana Twardowskiego – może nawet aż za bardzo. Ale to już przeszłość, od kilku lat ten twórca coraz wyraźniej dorabia się własnego sposobu mówienia, ukształtowania języka wypowiedzi, czyli stylu. A to wcale niełatwa sprawa. Niezwykle trudno ukształtować swój własny sposób poetyckiej dykcji, odrębny styl. Najtrudniej chyba w poezji religijnej. Na krajowym podwórku tylko nielicznym poetom to się udało. W obrębie szeroko pojętej współczesności możemy wymienić Jerzego Lieberta, Annę Kamieńską, ks. Jana Twardowskiego i paru innych szczęśliwców mówiących wyraziście własnym głosem.

Terminowanie w szkole poezji Jana od Biedronki nie było dla poety z Augustowa czasem straconym. Przeciwnie. Dało piękne owoce, które możemy podziwiać i smakować w tomie wierszy Za grosz świętości. Utwory tu pomieszczone stanowią przede wszystkim dialog podmiotu lirycznego – porte parole autora – z Chrystusem na drodze krzyżowej. Pojawiają się na niej i inne, znane z Biblii, postaci: Maryja, Judasz, Cyrenejczyk, Weronika.

Stefanowski próbuje wierszem w nowy sposób mówić o religii – odważnie, groteskowo, ale nie lekceważąco. Bez patosu, bez nabożnego zadęcia. Tego typu mówienie o przeżyciu religijnym, o wierze, jest na pewno ryzykowne i świadczy – jak już na wstępie wspomniałem – o dużej odwadze autora. Nie sądzę, aby to była jego nonszalancja, ale właśnie odwaga. W zbiorze Za grosz świętości mamy wiele błyskotliwych, nad wyraz celnych, zaskakujących spostrzeżeń. Dużo wręcz ekwilibrystyki słownej z wykorzystaniem mnóstwa frazeologizmów. Jednak te zabiegi stylistyczne nie są sztuką dla sztuki, dla samego popisu. Mają one swoją motywację, swoje uzasadnienie semantyczne. Autor daje świetne puenty, swoiste morały – swoiste to znaczy nie nachalne, lecz będące sugestią, a nie definitywną odpowiedzią. A nawet – paradoksalnie – odpowiedzią w postaci zwielokrotnionego znaku zapytania.

W utworach da się zauważyć nie tragiczny namysł nad krzyżową drogą: i Chrystusa, i bohatera lirycznego, ale głęboko egzystencjalną refleksję i zadumę, przepełnioną lękiem i drżeniem, lecz też dużą nadzieją. Wiersze Erazma Stefanowskiego są pełne religijnego napięcia. Są przemyślane, przeżyte i zapewne przemodlone. Wiarygodne. A jeszcze lepiej powiedzieć: wiary godne. Z rozmysłem, celowo rozdzielam ten określnik, aby wydobyć jak najbardziej adekwatne sensy. Poeta szczerze i mocno mówi o Chrystusie, a jeszcze mocniej o sobie i o swojej wierze i niewierze:

wygodniej
powiesić Cię
na krzyżu
niż na szyi

 

to wyższa półka
wiary


(Ukrzyżowanemu)

Są to wiersze o pewnym ryzyku kreacyjnym, a także teologicznym. W dużym stopniu na takie podejście do słowa i do świętej prawdy pozwala licentia poetica. Stefanowski prezentuje odważne poetyckie świadectwo wiary. Zaprasza nas, czytelników, na własną prywatną, poetycką drogę krzyżową. Wyraźnie czuje się duże wewnętrzne napięcie w jego poezji, w zmierzaniu do kolejnych stacji. To nie dreptanie po już wytartym, konceptualnie – myślowo i duchowo – wyślizganym trakcie krzyżowej drogi. Tutaj energia obrazowania, trafność lirycznych sformułowań robi wrażenie. Stefanowski spotyka Chrystusa nie tylko na drodze krzyżowej, ale widzi Go oczami wiary także w Eucharystii. Podmiot mówiący sytuuje siebie wobec tej wielkiej tajemnicy wiary jako kogoś, kto ma „wiecznie czas”:

mam wiecznie czas
łaknąć Cię
jak chleba
odartego ze skóry
pozłacanej świętości
zanurzonego po uszy
w winie

(Frasobliwy)

Spotykamy się nawet z czymś w rodzaju świętej prowokacji w celu odsłonięcia prawdziwego oblicza Boga i człowieka. Oczywiście chodzi nie o tak totalną prowokację jak na przykład w poezji Rafała Wojaczka. U Stefanowskiego nie mamy blasfemii, bluźnierstwa, rytuału świętego znieważenia. Nie mamy słów uwłaczających temu, co jest ogólnie poważane, uznawane przez religię za święte. Wspomniany Rafał Wojaczek występował z pozycji człowieka neutralnego, Erazm Stefanowski mówi z pozycji człowieka wiary, ale obaj poeci poszukują Boga i zarazem egzystencjalnego sensu poprzez głębokie, radykalne wniknięcie w sacrum. Autor Innej bajki robił to kaskadersko, bez żadnych zabezpieczeń. Autor Za grosz świętości w swoim radykalizmie nie jest aż tak krańcowy. Co nie jest zarzutem, a jedynie rozpoznaniem, stwierdzeniem inności odniesienia do Boga. Rozmawia, droczy się z Nim, przekomarza. Po co? Aby przetestować boskość Chrystusa i zarazem swoją wiarę. Nie waha się rozkazywać Zbawicielowi:

zbudź się
i przekonaj
że umarłeś
przecież jesteś
tylko półkrwi
Bogiem

 

(*** zbudź się…).

Po to robi, aby być bliżej Chrystusa, aby On nie był mu tylko kolorowym malowidłem na odpustowym obrazku. Po to wreszcie, aby w ostatnim wierszu *** (za Twą świętą…) podziękować Chrystusowi za ofiarę zbawczą i chęć bycia razem z grzesznikiem, który ma jedynie za grosz świętości :

za Twą świętą
do mnie cierpliwość
że Ci na krzyżu
ręce nie opadły
że oczy masz podkrążone
jak wdowie grosze
że nie jesteś relikwią
ani legendą
z brodą długą jak u Piotra
że choć niezmierzony
skryłeś się w mym sercu
a nie w małym palcu

 

dziękuję

„Ogromnie wiele słów potrzeba, by nie powiedzieć prawdy” – pisała w Notatniku Anna Kamieńska. Zdaje się podzielać tę myśl Erazm Stefanowski w swojej poezji. Prawdy nie owija więc w bawełnę słów. W jego wierszach nic nie jest zbędne, ani jedno słowo, ani jedna litera. Szczególnie o Bogu chyba najlepiej jest mówić ściszonym głosem, szeptem, a nawet milczeniem. Przekonują do tego sposobu artykułowania wielcy mistycy. Chociażby przedstawiciele mistyki hiszpańskiej: św. Jan od Krzyża – zarazem poeta, autor Pieśni duchowej oraz Nocy ciemnej, a także św. Teresa z Ávili. Przekonują filozofowie, na przykład Mistrz Eckhart, który był i mistykiem, przedstawicielem tak zwanej mistyki nadreńskiej. Z kolei inny wybitny autor nad wyraz oszczędnie posługujący się słowem, dramaturg Samuel Beckett, widział każde słowo jak niepotrzebną plamę na ciszy. W tę ogromną oszczędność słów wpisuje się poezja Erazma Stefanowskiego. Na pokazanej w niej drodze krzyżowej rozgrywa się coś najważniejszego w historii zbawienia, rozgrywa się misterium zbawcze. Nie godzi się więc krzyczeć, potrzebna cisza, zamyślenie, refleksja, zaduma. I właśnie w takiej aurze Stefanowski sytuuje siebie oraz potencjalnego odbiorcę swoich pasyjnych wierszy. A jeśli padają słowa, to ogromnie ważne, konieczne. Wśród najważniejszych są te wypowiadane przez Chrystusa:

boisz się
że jeśli mnie nie zabijesz
nie umrę
na dobre
i nie przeżyję
zmartwychwstania?

 

przyjacielu 

 

bój się Boga

 

z którym
nie będziesz mógł pójść
do diabła

Ale w tych wierszach zdecydowanie więcej mówi – słowem i ciszą – bohater liryczny (porte parole autora) do Chrystusa. Nie tyle słowa same w sobie, ale właśnie wysuwanie przez nie na pierwsze miejsce samej ciszy, a także zaskakujące wiązania słowne stanowią o artystycznej wartości recenzowanego tomu. Zaskakuje pomysłowością na przykład taka fraza:

Nazarejczyku
nie masz władzy
nade mną
sam plotę
co przynosi ślina
cierniowa koronę

(Ukoronowanie).

Utwory, tak oszczędne w zapisie, rozbłyskują mnóstwem znaczeń.

Te wiersze nie koją, nie uspokajają. One zasiewają niepokój, zmuszają do otwarcia się i stanięcia w prawdzie – przed sobą i przed Bogiem. Mają charakter konfesyjny, poetyckiej spowiedzi. Szczerej aż do bólu. Jeśli za taką poetycką spowiedź możliwe byłoby otrzymanie rozgrzeszenia, to takowe penitent wart jest otrzymać. A jako pokutę zadać mu trzeba napisanie kolejnego tomu, tak samo dobrych albo jeszcze lepszych, wierszy.

Erazm Stefanowski, Za grosz świętości, Fundacja Słowo i Obraz, Augustów 2022.

okładka

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Jerzy Sikora, Wiersze wiary godne, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2023, nr 197

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...