Nowy Napis Co Tydzień #202 / Dla Ciebie – Pan Tadeusz
TadeuszDąbrowski nie zwalnia tempa. Konsekwentnie w regularnych odstępach czasowych publikuje kolejne tomy, zdobywa nagrody i kolekcjonuje zagraniczne stypendia, bierze udział w spotkaniach autorskich, a jego wiersze umieszcza się na łamach „The New Yorkera” – sporo osiągnięć jak na człowieka w sile wieku, bo kończącego w tym roku czterdzieści trzy lata. Nie ukrywam, że z ciekawością obserwuję jego karierę literacką (na łamach „Nowego Napisu” pisałem o tomie Scrabble[1]). 21 czerwca 2022 roku miała premierę kolejna książka To jest fajka, gromadząca wiersze z lat 1999–2020, a ukazująca się z okazji dwudziestopięciolecia debiutu prasowego autora. Dzięki niej można zapoznać się z wczesnymi, młodzieńczymi tomami (wypieki – 1999, e-mail – 2000, mazurek – 2002), które są obecnie trudno dostępne. Juwenilia, jak łatwo przewidzieć, są jednak z reguły niewolne od niedociągnięć, i tak też jest w tym przypadku, dlatego wolałbym skupić się na twórczości Dąbrowskiego z późniejszych lat, począwszy od Te Deum z 2005 roku.
Z pewnością przełomowy dla poety okazał się Czarny kwadrat (2009), książka w wielu momentach po prostu wybitna (za nią właśnie gdański twórca otrzymał Nagrodę Fundacji im. Kościelskich, a także, jedyną dotychczas, nominację do Nagrody Literackiej Nike). Warto mieć na uwadze, że poza liryką Dąbrowski próbował swoich sił w prozie, czego efektem była publikacja Bezbronnej kreski – parę słów o tym frapującym romansie wielkomiejskim zamieściłem w podsumowaniu 2016 roku na łamach biBLioteki[2]. Czytelnicy często bywają podejrzliwi wobec prozatorskiej twórczości poetów, jednak wspomniana powieść w udany sposób łączy realizm z przynależnym liryce „zagęszczeniem” znaczeń.
Dąbrowski świadomie kieruje własną karierą, jest aktywny i konsekwentny w działaniu, nie poprzestaje na wypracowanych formułach. Z pewnością ważnym momentem na jego literackiej drodze było otrzymanie, z rąk Tadeusza Różewicza, nagrody „Małego Berła” Fundacji Kultury Polskiej. Fakt tej nobilitacji często przywołują recenzenci i krytycy, co nie powinno nikogo szczególnie dziwić, zważywszy na pozycję, jaką w polskiej literaturze, i chyba ogólnie w polskiej kulturze, zajmuje autor Kartoteki. Dąbrowski tak go wspomina:
Różewicz był moim mistrzem i bratnią duszą. Prowadziliśmy rozmowy, wymienialiśmy listy. Gdy zaczął zwracać się do mnie w swoich kartkach pocztowych: „Panie Tadeuszu Młodszy”, porównując naszą znajomość do jego relacji z Julianem Przybosiem, zrozumiałem, że nie ma żartów, że spoczywa na mnie spora odpowiedzialność[3].
Innymi słowy, początkujący twórca miał bardzo dobry „start”, ale nie zmarnował danej mu szansy i wciąż się rozwija.
*
Na wstępie warto się zastanowić, dlaczego autor zdecydował się na taki właśnie tytuł tomu (To jest fajka). Każda osoba, wyposażona w zasób podstawowej wiedzy o sztuce, z miejsca zauważy, że tytuł książki zapożyczony został z obrazu René Magritte’a, który pod namalowaną fajką umieścił słowa: „Ceci n’est pas une pipe”. W istocie: nie jest to fajka, a tylko jej malarskie przedstawienie; fakt podobieństwa nie świadczy o obcowaniu z prawdziwym przedmiotem. Bardzo interesujący esej poświęcony przystawalności słowa i rzeczy, biorący za punkt wyjścia malarstwo belgijskiego surrealisty, napisał zresztą sam Michel Foucault. Dąbrowski natomiast idzie na przekór, ponieważ odwraca słynne zdanie René Magritte’a, z przeczenia czyniąc twierdzenie. Już choćby na tym przykładzie widać zarys programu artystycznego autora Te Deum: sztuka powinna czynić wszystko, aby zbliżyć się do rzeczywistości, nawet jeśli wyraża się poprzez tak tajemnicze i niejednoznaczne medium, jak poezja. Tak podsumował tę postawę Paweł Kozioł na portalu Culture.pl:
Dąbrowski jawi się w nich [tekstach krytycznych – przyp. PJ] jako zwolennik prostej, bezpośredniej dykcji poetyckiej, a przeciwnik niejednoznaczności i relatywizmu. I rzeczywiście czytając jego wiersze, można zauważyć, że wszelkie przejawy tego, co na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie nadmiernej komplikacji, z reguły dają się sprowadzić do żartów bądź ozdobników, albo też znajdują niemal natychmiastowe, konceptystyczne rozwiązanie. Jeśli wiersz nie mówi wprost o przekonaniach autora, to mimo wszystko dość wyraźnie do nich odsyła[4].
Trudno byłoby lepiej ująć te spostrzeżenia w słowa. Bo rzeczywiście – Dąbrowski poprzez swoje zamiłowanie do konkretu i prostoty wyróżnia się na tle większości twórców w jego wieku bądź młodszych. Z tego też względu nie jest zapewne szczególne ceniony przez jurorów mocno środowiskowych, hermetycznych wyróżnień, takich jak Wrocławska Nagroda Poetycka Silesius, Nagroda Literacka Gdynia i tym podobne. Inna sprawa, że światopogląd chrześcijański (w wydaniu katolickim) przebijający z jego twórczości, nie przypada do gustu lewicującemu środowisku. Nie ma to oczywiście większego znaczenia, gdyż za granicą pozycja Dąbrowskiego stale się umacnia. Ale mniejsza o laury i splendor – zdecydowanie lepiej skupić się na tym, co poeta ma nam właściwie do powiedzenia.
Tym, co z pewnością wybija się u gdańskiego twórcy na plan pierwszy, jest jego podejście do tematu wiary, religii, religijności. Dąbrowski nie jest tak śmiertelnie poważny, jak choćby Wencel, jednocześnie daleko mu do tonu zjadliwej satyry. Niewątpliwie w krajobrazie polskiej liryki brakowało kogoś o podobnej wrażliwości. Programowa „niedojrzałość” podmiotu mówiącego z tomu Te Deum przeradza się w Czarnym kwadracie czy Scrabblach w postawę czułą na różne niuanse myślenia religijnego. Mam na myśli utwory takie, jak na przykład: *** (Zarzucałem na słowo sieci…), INRI, W Kolumba Museum w Kolonii, Drzewo. Z kolei pomost między dziecięcym a dojrzałym odczuwaniem stanowią między innymi: Zwierzenia chłopca z onkologii, *** (Boże, wielka Niezgrabo…), Pieszczota, Rękaw. Zdecydowanie mniejszą część dorobku Dąbrowskiego obejmują wiersze, które o wierze nie mówią wprost, choć przecież nawiązują do problematyki etycznej, stanowiącej rdzeń systemów religijnych (na przykład: Gdyby, Nieomal). Innymi słowy, poeta nie jest nieczuły na kwestie dobra i zła, poddaje ciągłej refleksji językowej otaczający go świat i postępowanie własne, a także innych ludzi; jednocześnie, dzięki częstemu sięganiu po ironię, nie popada w tony moralizatorskie. Zdaje sobie bowiem sprawę, że namysł nad religią i etyką, potraktowany nazbyt pompatycznie, może zniechęcić potencjalnego czytelnika. Paweł Kozioł we wspomnianym wcześniej szkicu na portalu Culture.pl wyraża nawet wątpliwość, czy pojęcia, którymi operuje Dąbrowski, „odnoszą się do sfery nadprzyrodzonej, czy też stanowią jedynie odwołania do przyswojonego w dzieciństwie języka refleksji o świecie i o swoim postępowaniu”. Ciekawie postawiona, choć dość śmiała hipoteza interpretacyjna. Bo nawet jeśli podmiot w wierszach Dąbrowskiego przeżywa rozterki natury religijnej, to i tak ostatecznie przyznaje się do bycia osobą wierzącą. A że zdarza mu się (szczególnie we wcześniejszych tomach) odwoływać do „przyswojonego w dzieciństwie języka refleksji”, to już nieco inna sprawa, wynikająca z konsekwentnie realizowanych założeń artystycznych Dąbrowskiego. Sam poeta tak komentuje własny stosunek do rzeczywistości pozasłownej:
Reasumując, rola wiersza jest w moim odczuciu z grubsza taka: słowami wyprowadzać poza słowa, a raczej stawiać nas na skraju, na urwisku języka. Po co? By w ten sposób konfrontować nas z czymś, co nas przekracza, a przez to – scalać naszą rozbitą czy nawet już rozproszoną podmiotowość[5].
Nie jest to powiedziane tutaj wprost, ale tym „czymś, co nas przekracza”, wydaje się być właśnie Absolut; transcendencja oznacza wszak byt wykraczający poza zasięg doświadczenia ludzkiego.
Innym ważnym tematem liryki autora Pomiędzy –obok religii i wiary – jest erotyka, zmysłowość, albo szerzej: relacje damsko-męskie. Odnoszę wrażenie, że współcześni polscy poeci mają niewiele do powiedzenia w tym zakresie, w przeciwieństwie do dawnych twórców; dość wymienić nazwiska Bolesława Leśmiana, Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, Haliny Poświatowskiej, Rafała Wojaczka. Z pewnością dobre erotyki w literaturze po 1989 roku zdarzają się Marcinowi Świetlickiemu, ewentualnie Jackowi Podsiadle czy Justynie Bargielskiej. Swoją „cegiełkę” dokłada również Tadeusz Dąbrowski. W Te Deum fenomenowi zmysłowości przygląda się jeszcze młody chłopak, raptem dwudziestoparoletni, i takie też jest jego postrzeganie – momentami dziecinne, niedojrzałe (co po części wynika ze świadomego programu artystycznego autora). Mam na myśli na przykład wiersze: Modelka, *** Nie wejdzie do królestwa niebieskiego ten…, id. Co ciekawe, erotyka w katolickiej optyce Dąbrowskiego bardzo często odsyła do pojęcia grzechu, kwestii sumienia. W późniejszych tomach utwory dotyczące sfery intymnej są lepsze, bo nasycone większą głębią filozoficzną i emocjonalną, a należą do nich na przykład: Gdyby, Nieomal, *** (Pan Bronek…), ***(Myślałem, że miłość…), Ostatnia noc, Buty, *** (Stoimy objęci…). Bohaterem staje się dorosły mężczyzna po przejściach, który opisuje rozpad własnego małżeństwa. Rozwód nie wiąże się jednak z dramatycznymi wydarzeniami, przebiega mało spektakularnie. Młodzieńczą ekscytację kobietami zastępuje lekko melancholijna refleksja nad relacjami damsko-męskimi. Czytelnik nie doświadczy tutaj bowiem tonu rozpaczy, proces zaniku miłości jest analizowany niejako z dystansem, „na chłodno”. Co warte podkreślenia, podmiot liryczny (można go chyba w tym przypadku utożsamić z autorem) potrafi wznieść się ponad własne niepowodzenia i w fascynacji językiem, procesie tworzenia odnaleźć spokój. Poza tym, aby nie poprzestawać na introspektywnym namyśle, bohater wierszy bacznie obserwuje zachowania innych ludzi, formułując błyskotliwe wnioski o charakterze bon motów. Warto przywołać tu utwór poświęcony przykutemu do łóżka Panu Bronkowi, który ogląda w telewizji nagie kobiety i nawet każe wnukowi przyprowadzić do domu, pod nieobecność własnej żony, najładniejsze dziewczyny. Wiersz kończy się następującymi słowami: „[…] ciało gaśnie, a apetyt trwa”. I dalej:
[…] pomyślałem o miłości, która
wbrew logice do końca pozostawia wybór.
Przenikliwością, wychodzącą poza zawężoną, wsobną perspektywę podmiotu, cechuje się także wiersz Gdyby z tomu Czarny kwadrat:
Na moich oczach miłość
zamieniała się w seks, seks w pornografię, pornografia
w miłość.
Brakuje tu miejsca na omówienie innych wątków u Dąbrowskiego, na przykład autotematycznych/metaliterackich. Mam jednak nadzieję, że udało mi się zachęcić czytelników do sięgnięcia po teksty Tadeusza Dąbrowskiego.
T. Dąbrowski, To jest fajka. Wiersze z lat 1999–2020, Warszawa 2022.