Nowy Napis Co Tydzień #217 / Kwartet na kres czasu
[…] w epoce, w której jest więcej
Rozłamań, niźli Dokończeń —
[…] w czasie tym, gdy więcej
Jest Roztrzaskań, niźli Zamknięć —
[…] teraz, gdy więcej jest daleko
Śmierci, niżeli Zgonów
Cyprian Norwid
I
I cóż nam pozostało ? Ten spalony las,
gdzie nic już nie jest sobą. Drzewo,
co będąc drzewem przeczy drzewu.
Porosty, co kłamią porostom.
Jagody, co trują jagody.
I nie ma powrotu. Popiół zdławił
słowo. Pierwsze słowo.
Nadchodzi zima czasu. Pod płatkami
śniegu, w chłodzie zapomnienia,
wygasną ostatnie niedotlałe pędy.
Czy więc proch i dym będzie nasza
treścią ? Mamyż budować z negacji ?
Zeby choć trochę błękitu na zręby.
Nasz dzień się załamał
w pół drogi między mrokiem i jasnością.
II
Oto czas rozbicia
doba rozszczepienia
oto rozkład i rozpad
ludzkiego atomu
Oto jest rozdarte
to co niepodzielne
rozłamane
skruszone
zmiażdżone
co było zupełne
rozburzone
co pięło się w górę
nadobłoczną kolumną
monolitem
ducha
Oto świat zdruzgotany
gasnący
oto człowiek
proch z prochu
rumowisko światła
III
I metal będzie władał wami:
Nie drzewa dłoń przyjazna,
dom jasny, gościnny,
nie drzewa obecność uważna,
ni drzewna cienistość,
drzewna promienistość,
ni kość, ni muszla.
Metal. Podziemnych planet
obroty złowrogie,
żar martwy, tamta strona ognia,
klinga zimna i ostra,
kleszcze, szpony, szczęki,
zachłanne, zawrotne tryby,
co będą was szarpać i miażdżyć,
nękać i łamać niewzruszonym kołem,
aby oderwać was od treści waszej,
aż po ostatni szczebel
mrocznego cyklu,
aż do dna zagłady.
Bo podeptane, pogwałcone Prawo.
Zbezczeszczona liturgia. Domena profanów.
Wznieciła żywioł świętokradcza ręka.
Powraca huraganem burza minerału.
IV
Aż przyjdzie czas
gdy trzeba będzie zdać rachunek
z dzierżawy tych ogrodów
dotykalnego blasku
który zwaliśmy ziemią
Co wtedy powiemy Panu
w ów dzień żałości ?
Ze wierzyliśmy w moc
a było to charłactwo
w przepych i użycie
a były to łachmany
w wiedzę i rozum
a było to szaleństwo
w materię
a był to tylko kokon
ducha
że roztrwoniliśmy wszystko
spustoszyli
i wiodła nas
ciemność