16.11.2023

Nowy Napis Co Tydzień #229 / Wiersze

eskapologia stosowana

student eskapologii stosowanej
z wiszącym u szyi plastikowym okiem.

krótkodystansowiec bez lewego płuca.
(czas nigdy nie był sprzymierzeńcem.)

geniusz podpuch i efektownych kitów.
mistrz ucieczek z poplątanych swetrów.
prowincjonalny lockpicker

w cieniu wielobarwnych chapiteau.
w upalną letnią noc. w oczekiwaniu
na wielki ostateczny szwindel.

filia nr 44

upomnienia z bibliotek przypominają o upływie czasu.
to jak rozbić nos w miejscu gdzie po raz pierwszy całowałeś
się. albo te powroty. do ludzi i miejsc. cicho rdzewiejących
furtek. widzisz białe kopce dymów i wiesz że nie chcesz
wracać. upomnienia z bibliotek prześladują. jak o głowę wyższy
chłopiec. w tornistrze owinięta w sreberko niedojedzona
pajdka. ćwiczę się w zapominaniu. (kiedyś własnej głowy
zapomnisz.
) tak – to nie boli. zima. resztki śniegu który nas
zaskoczył. z ulic wychodzą dziury. nasze miasta mają próchnicę.
na dentystę stać nielicznych. między jednym upomnieniem
a drugim nadzieja że się zdąży. nie otwieram listonoszom.
nie odbieram od banków. telemarketerów zbijam z tropu miłym
słowem. na to nie byli przygotowani. upomnienia z bibliotek
przypominają o upływie czasu. to jak wstać i wyjść do kuchni

i stanąć. i nie pamiętać po co się wstało.

*** [mam przyjaciela]

mam przyjaciela który był już każdym.
w sterylnych fabrykach ubierał chemiczne
sałaty w atłasy plastiku. w małe klimatyczne
katastrofy. i clownem na szczudłach. i kuglarzem.
i fechmistrzem niebieskiej cukrowej waty.
pijany jak łza na starym romecie ganiał chimery.
śpiewał piosenki z bajek. w panice reanimował
własne dziecięctwo lepione z mchu żywicy
i wspomnień. mam przyjaciela który ulotnych
twarzy chwytał się jak ciężkich haustów
powietrza. niewidzialnych tlenowych masek.
i był już każdym. i zasapanym proletariuszem.
i magistrem sztuk tak zwanych pięknych.
i myszą kościelną spod drewnianych ławek.
najcichszym z ministrantów. mam przyjaciela
który poczerniałą szmatą szorował zaśniedziałe
pokładowe podłogi jak wielorybie trzewia.
i pił i czytał wiersze. i pił i nie czytał wierszy.
i czytał ale nie pił. bezdomnym gorące zupy
nalewał do mis zimnych od mrozu jak polik. i był
kierowcą ruchu w belgi w świecącej kamizelce.
i mitomanem impotentem. i prestidigitatorem.
i żebrakiem. i geniuszem. i celebrytą. ale z tych
inteligentnych. (spójrz. mówi. tu stała przyczepa.
mieszkał w niej taki stary kulawy facet. jedno oko.

mówi. miał całe białe. chodziło się tam kopać
robaki na jego kompoście. a ryby brały
. idziemy.

gdy pyta czy jest dobrym człowiekiem
nie odpowiadam. ale znam odpowiedź.)

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Grzegorz Mielnik, Wiersze, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2023, nr 229

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...