Nowy Napis Co Tydzień #233 / Zachłannie – w jednej podróży
To nie jest dobra myśl – wysiadać z pędzącego pociągu,
szczególnie wczesnym rankiem, gdy mgła zaczyna opadać,
pejzaż zachęca do zamieszkania, a brak w nim miejsca,
gdzie można by przystanąć, zatrzymać na chwilę to,
co tak pcha ciało do przodu i nie ustaje.
Zachłannie patrzę, jak maszynista prowadzi pociąg
w zaorane poletko, lecz nagle otwiera się przestrzeń
przy wiejskiej drodze – łan kukurydzy czeka na ścięcie,
opuszczone wiejskie chaty na domowników – mało,
wciąż mało tego, co skryte pod powiekami.
Tymczasem pamięć gromadzi zapasy, napiera
obrazami nie do udźwignięcia w jednej
powrotnej podróży z Kresów.
Jesienny krajobraz znika niezauważalnie –
wjeżdżam w mroźny poranek, kleszcze chłodu
chwytają za gardło – podróż kończy się i nie wiem,
kto w ostatnim przedziale drzwi otworzy.
Jedynie ufność pozostaje, że nie na próżno
trzymam się tej jazdy. Zachowam nadzieję na stałe –
jak starą walizkę bez kółek, skórzaną.