02.05.2024

Nowy Napis Co Tydzień #252 / Dymki w cieniu wojny i inflacji

Wertuję ostatnie w styczniu, weekendowe wydanie ukazującego się w Bordeaux i zarazem największego w Nowej Akwitanii dziennika „Sud Ouest”. Obok rozbudowanych relacji o sytuacji na drogach i paraliżu kilku europejskich stolic przez rolnicze strajki, znajduję tam dłuższą notę o najważniejszych nagrodach przyznanych podczas 51. Festival International de la Bande Dessinée d'Angoulême wraz z reprodukcją okładki komiksu Monica amerykańskiego artysty Daniela Clowesa, laureata nagrody za najlepszy album 2023 roku, wręczonej podczas sobotniej gali. Na tej samej stronie redakcja zamieszcza podsumowanie sprzedaży komiksów we Francji oraz analizę ekonomiczno-kulturową niektórych zjawisk, które miały wpływ na sytuację na największym w Europie rynku literatury obrazkowej.

komiks

Ta analiza oraz wojna na francuskich, belgijskich oraz niemieckich drogach pomiędzy traktorami, które nieomal zdobyły Paryż, a policją, stały się bardzo ważnym tłem dla czterodniowego festiwalu i dwustutysięcznej armii artystów, wydawców, dziennikarzy i czytelników odwiedzających co roku Angoulême. Już w sobotę rankiem (niemal dwie doby przed zakończeniem komiksowego święta) zagraniczni goście – cokolwiek przestraszeni sytuacją – zaczęli opuszczać dawną metropolię drukarzy i producentów papieru (tak o Angoulême pisał już Honoré de Balzac). Pewien znajomy krytyk, współpracownik prestiżowego magazynu z Brukseli, zawsze wyjeżdżał z festiwalu z ogromnym kufrem pełnym komiksowych publikacji. Tym razem podróż do rodzinnej Belgii zajęła mu kilkadziesiąt godzin, zaś walizka była nieomal pusta. Ja wprawdzie nie wracam z ogromną walizą pełną katalogów, czasopism i albumów, ale w poniedziałek po zakończeniu wszystkich wydarzeń wysyłam zawsze kilkunastokilogramową paczkę na domowy adres. Tym razem przewożący przesyłki samochód poległ w zetknięciu z rolniczą blokadą niedaleko Manheim, a paczka dotarła wprawdzie po kilku dniach, lecz nosząc wyraźne ślady poszukiwania przez celników „wrogich” ogórków czy pomidorów. Goście festiwalowych namiotów kupowali w tym roku mniej – tylko te albumy, które można zabrać w bagażu podręcznym, wyłącznie podpisane lub opatrzone wrysami artystów.

komiks2

W ubiegłym roku Francuzi nabyli 331 milionów wydawnictw komiksowych. Na pierwszym miejscu znalazł się najnowszy zeszyt z serii przygód Asterixa i Obelixa L’iris blanc (1 milion i 614 tysięcy sprzedanych egzemplarzy), na drugim – Le Retour de Lagaffe z cyklu o irytującym i pechowym dziennikarzu Gastonie (489 tysięcy), zaś na trzecim – Le Monde sans fin Christophe’a Blaina i Jean-Marca Jancovici (233 tysięcy). Następnie kolejne odsłony historyjek o dziewczynce Adele i tomy z mangowego cyklu One Piece. Samych komiksów dla dzieci sprzedano 75 milionów egzemplarzy. Liczby robią wrażenie, ale to spadek sprzedaży o jedenaście procent, a w przypadku cyklu wymyślonego przez Goscinnego i Uderzo (Asterix) nieomal o piętnaście. Ceny wzrosły o siedem euro, wpływy zmalały nieomal o tyle samo. Inflacja dogania branżę komiksową, jak i portfele klientów – tak brzmi diagnoza. W 2023 roku był tylko jeden, dość ponury zwycięzca. Opublikowana rok wcześniej Histoire de Jérusalem Vincenta Lemire’a i Christophe’a Gaultiera, delikatnie mówiąc, nie cieszyła się popularnością. Gdy wybuchła wojna między Izraelem a Hamasem, Francuzi kupili prawie 150 tysięcy wydań albumu. Stres, niepewność i wojna – oto paradoks – mogą zbawić nie tylko francuski, ale i europejski komiks… Polski rynek opracowań (których nadal jest niewiele), powieści graficznych, antologii i pojedynczych zeszytów już dobił – mówiąc metaforycznie – do zachodnich brzegów. W sferze ekonomii. Ceny, przynajmniej te okładkowe, kompletnie nie odbiegają od francuskich wydań.

komiks3

Opowieść o przemocy – to mógłby być wstęp do tegorocznego festiwalu, jak i spolszczony tytuł wystawy „Narrating Violence”, która w moim przypadku stanowiła preludium do odwiedzin w Angoulême. W jednej z kamienic przy wiedeńskiej ulicy Berggasse, gdzie mieszkał i przyjmował pacjentów ojciec psychoanalizy, powstało Muzeum Zygmunta Freuda. Wędrując wśród purpurowych sof, stolików, dokumentalnych zdjęć, trafiamy do poczekalni przed gabinetem, gdzie odnajdujemy informację, iż autor Objaśniania marzeń sennych, zdając sobie doskonale sprawę ze stanu nerwowego pobudzenia swych pacjentów, oczekującym na wizytę podsuwał albumy Wilhelma Buscha (to z kolei „ojciec” niemieckiego komiksu prasowego oraz postaci Maxa i Moritza). Pamiętając, że Buschowi bliżej do braci Grimm niż Myszki Miki, trzeba się zastanowić, czy dość okrutne obrazki miały faktycznie wprowadzić chorych w stan radości i wyciszenia. Autorzy ekspozycji „Narrating Violence” wybrali te spośród w większości dość dobrze znanych albumów, które pokazać mają psychiczne konsekwencje zetknięcia bohaterki (-a) z przemocą. Tłumaczy to przede wszystkim dużą reprezentację komiksu autobiograficznego i temat wojny (w wielu jej odsłonach: od Holocaustu, stąd Maus Arta Spiegelmana, przez narrację opartej na zapiskach Anny Frank, po terror wojsk rosyjskich w Ukrainie w syntetycznej metaforze Spacetime in Rubizhne Borysa Filonenko). Mamy komiksy z życia w kraju opanowanym przez teokratyczną dyktaturę – Persepolis Marjane Satrapi, wiwisekcję bohatera poddanego przemocy ze względu na odmienność rasową, seksualną i religijną wraz z piekłem, jakim niekiedy staje się dla dziecka dysfunkcyjna rodzina. Nawet jeśli owa przemoc zamknięta w kadrach nabiera tragikomicznego charakteru. Przywołam tylko Fun home Alison Bechdel czy Exit Wounds Rutu Modan. Wystawie towarzyszy dwujęzyczny katalog w dużym formacie, zawierający nie tylko reprodukcje części prac pokazywanych na ekspozycji, ale i pięć obszernych esejów eksplorujących wątki psychoanalityczne oraz przemocowe w komiksie.

komiks4

Skoro – parafrazując Napoleona – w przemyśle komiksowym w tym roku najważniejsze stały się po pierwsze: pieniądze, a po drugie i trzecie: również pieniądze, to kluczowy zarazem stał się marketing, a myśląc: marketing, mówimy: Azja. To ona, przynajmniej w Angoulême, staje się najistotniejszym graczem współczesnej popkultury. Mechanizm sukcesu azjatyckiego komiksu (w olbrzymim uproszeniu zaliczanego do rodzaju manga i anime lub czerpiącego z tej stylistyki) możemy chociaż trochę poznać dzięki lekturze artykułów prasowych. W „Taipei Times” z grudnia ubiegłego roku ukazał się artykuł o sukcesie tajwańskiego artysty o pseudonimie Evergreen Yeh, który opublikował kilka tygodni wcześniej album Lost Gods: ShenMu we Francji. Ta opowieść fantasy – według wydawcy – umiejętnie łączy postaci i wydarzenia mityczne występujące w podaniach japońskich, Chin kontynentalnych oraz Tajwanu. Evergreen Yeh przeszedł dość typową dla artystów z wyspy drogę twórczą od studiów akademickich poza granicami kraju (w jego przypadku było to Melbourne), przez malarstwo olejne, pracę w studiach animacji na zlecenie, do samodzielnych albumów. Pierwszy zeszyt z komiksowej serii został – i w tym tkwi klucz do sukcesu azjatyckich twórców – ufundowany dzięki stypendium Centre National du Livre (francuska instytucja wspierająca zagranicznych artystów) i dotacjom tajwańskiego rządu. Autor nagrodzonego wcześniej Mayfly Island znalazł się nie tylko w precyzyjnie zaprojektowanym Pawilonie Tajwanu na festiwalu w Angoulême, ale również w znakomicie przygotowanym katalogu, którego wizualną i przestrzenną wersją okazuje się właśnie pawilon. Mamy zatem w bardzo przejrzystej formie prezentację najważniejszych twórców tajwańskiego komiksu, syntetyczną charakterystykę tamtejszego rynku oraz omówienie kilkudziesięciu albumów (przy nieomal każdym jest wzmianka o nagrodzie, nominacji, wyróżnieniu lub zagranicznych przekładach) podzielonych na kategorie. To: Shōnen-manga (dla nastoletnich chłopców), Shōjo-manga (dla nastoletnich dziewczynek), Seinen-manga (dla mężczyzn w wieku 18–30 lat) i jej wersja dla młodych kobiet: Josei-manga, Kids manga (dla dzieci), BL manga (czyli boys love – dla osób LGBT) oraz graphic novel. Ten katalog (wraz z towarzyszącymi mu obiektami: wydrukami prac w formie kart pocztowych, plakatów, map, programów warsztatów i spotkań) stanowił zdecydowanie najlepiej przygotowany poligraficznie spośród wydawnictw „narodowych” na tegorocznym festiwalu.

kom5

Obok Tajwanu widoczna – w sensie promocyjnym – była również Korea Południowa. Brak osobnego pawilonu i imponującego katalogu nadrabiała liczbą egzemplarzy oraz potężną delegacją, w której naliczyłem niemal dwadzieścia osób karnie siedzących przy stolikach w namiocie dedykowanym wydawcom i sprzedaży praw autorskich. Jest więc koreański komiks licznie (osobowo) reprezentowany, ale nie ma jeszcze tej wyrazistej ekspozycji artystycznej jak Tajwan. Zapewne do czasu. Kategorię nieomal osobną – do niedawna będącą wyłącznym synonimem komiksu azjatyckiego – stanowi Japonia. Wydawcom i artystom z Kraju Kwitnącej Wiśni działania promocyjne już nie są potrzebne. Twórczość japońska w tym roku (podobnie do ubiegłorocznego festiwalu) stanowiła znaczną część najważniejszych wystaw w Angoulême.

kom6

Znakomita, na swój sposób nietypowa prezentacja prac Moto Hagio w Musée d'Angoulême ukazywała jedną z pionierek nurtu shōjo-manga (komiksu japońskiego adresowanego do nastoletnich dziewcząt), który narodził się na przełomie lat 60. i 70. ubiegłego wieku. Młodzieńczy romantyzm delikatnie zsyntetyzowany z podskórnym okrucieństwem świata – to elementy, których moglibyśmy się spodziewać, znane nam już z powieści wiktoriańskiej (tworzyły wszak gotycyzm) – uzupełniony zostaje elementami science fiction i dyskursem o poszukiwaniu własnej tożsamości. Czyni to artystkę-mangakę jedną z prekursorek literatury obrazkowej w stylu young adult, jednakże o wiele bardziej wysublimowaną od współczesnych autorek literackich tej odmiany. Otwarta w Espace Franquin wystawa „Corps and armes” Hiroaki Samury wzbudziła powszechny (i głośno wyrażany w mediach społecznościowych) zachwyt, którego raczej nie podzielam. Jeśli doceniam wirtuozerię i precyzję rysunku, doskonałe odtworzenie anatomicznych elementów ciała i detali stroju oraz broni z epoki samurajów, to pewien niesmak wzbudziła scenografia samej ekspozycji, eksponowanie przemocy, czerwonej barwy i wprowadzenie symboliki nazistowskiej w jednej z sal. Zdając sobie sprawę z kulturowo odmiennego znaczenia tych znaków w azjatyckich realiach, pozostałem wystawą Samury raczej zmieszany niż wstrząśnięty i o wiele wyżej stawiam – pod względem artystycznym – prezentację Lorenzo Mattottiego w Musée d'Angoulême, o której kilka słów za chwilę.

kom8

Przywołując ostatnią z trzech japońskich wystaw, muszę cofnąć się do zeszłorocznej, pięćdziesiątej edycji festiwalu. Wtedy największym (lub jednym z największych) wydarzeń był performance w technologii mappingu z muzyką zespołu Zombie Zombie, którego bohaterem stały się artystyczne wizje Philippe’a Druilleta. Organizatorzy postanowili ponownie wykorzystać przestrzeń gotyckiej budowli dawnego klasztoru Chapelle du Lycée Guez-de-Balzac i zaprosili do tworzenia kolejnej odsłony komiksowego teatru Shin'ichi Sakamoto z Dracula: Immersion dans les tenebres. Interpretacja klasycznego horroru Brama Stokera zostaje tutaj przetransponowana w spektakl na mangowej scenie, której narratorem jest R.M. Renfield. Interesujące, na swój sposób modernistyczne (jak anonsowano w folderze) podejście nie miało szans, bo chyba nie mogło przebić magicznego rytuału Druilleta.

kom9

Dwa lata temu, w trakcie postcovidovego festiwalu, w samym centrum przy ulicy Hergego (autor postaci Tintina) otwarto Pawilon Miast Kreatywnych UNESCO (Pavillon d'Angoulême). Założenie było dość czytelne – w reprezentacyjnym miejscu, podczas największej w Europie komiksowej imprezy, swoje dokonania miały prezentować partnerskie miasta Angoulême, realnie zaś „narodowe reprezentacje komiksowe”. Zaczęły Praga i Kraków. Polska obecność, o czym już pisałem w tekście z 2022 roku, wypadła dość średnio. Lepiej (chociaż dysponując znacznie mniejszym potencjałem artystycznym) pokazali się Czesi, a zwłaszcza, rok później, reprezentanci Quebecu, którym z pewnością pomogła tożsamość językowa z organizatorami festiwalu, brak wewnętrznych sporów i spore dofinansowanie od rządu prowincji. Pięćdziesiątą pierwszą odsłonę festiwalu przywitali już w osobno wybudowanym pawilonie – jako Kanada – z plenerową wystawą na rynku obok ratusza i specjalnie przygotowaną gazetą festiwalową, w której odnajdujemy między innymi sylwetki Julie Doucet (laureatki Grand Prix w 2022 roku, autorki undergroundowych albumów o rolach i sytuacji kobiet we współczesnym mikrokosmosie miejskim), Chrisa Oliverosa (twórcy albumu Are You Willing to Die for the Cause?) czy Jeffa Lemire’a (najbardziej znanego z serii postapo Łasuch, zekranizowanej przez Netflix). Imponująca prezentacja stawiała nacisk na radosne współuczestnictwo: rozmowy z autorami, warsztaty, rozbudowaną kolekcję wydawnictw, ale i podejście biznesowe, czyli stałą obecność artystów rozdających autografy i wrysy. Podobnie, lecz z mniejszym rozmachem, zaadaptowali w tym roku Pavillon d'Angoulême Włosi z Miasta Literatury Milano. Jedną z ciekawszych pamiątek festiwalowych okazały się rysunkowe (złożone z pocztówek) mapki Angoulême i Mediolanu w stylu dawnych rycin.

kom11

Zanim więc o polskiej obecności w akwitanskim mieście, jeszcze kilka uwag o fenomenie każdego festiwalu komiksowego, którym jest kolekcjonerska „gadżetologia”. Obok pocztówkowych mapek można było pozbierać kilka, odmiennie zaprojektowanych, planów Angoulême – w stylu mangowym, undergroundowych zinów czy oficjalnym organizatora. Znaczki, ołówki, kubeczki z logotypami, ale bodaj najciekawszą propozycją był specjalnie przygotowany przez francuską pocztę zestaw filatelistyczny – koperta festiwalowa, okolicznościowy datownik i seria znaczków poświęcona zmarłemu w 1997 roku rysownikowi André Franquinowi i wykreowanej przez niego postaci Gastona.

komk

Poszukując polskich śladów podczas 51. Międzynarodowego Festiwalu Komiksu w Angoulême, trafiamy na stoisko organizowane przez Polskie Stowarzyszenie Komiksowe (sfinansowane przez Instytut Książki), na którym znalazły się przede wszystkim publikacje Kultury Gniewu i Timof Comics, a czytelnicy mogli uzyskać rysunki między innymi od Bereniki Kołomyckiej, Wojciecha Stefańca i Rafała Szłapy. Cieszące się największą popularnością albumy polskich artystów komiksowych obecne są jednak na stoiskach zachodnich wydawców i stamtąd dopiero trafiają do rąk czytelników nad Wisłą. Na 51. festiwalu doskonale został przyjęty tom Le dernier jour de Howard Phillips Lovecraft (oficyna 404 Editions) Romualda Giulivo z rysunkami Jakuba Rebelki oraz – nominowany do nagrody za najlepszy album roku – Dum Dum Łukasza Wojciechowskiego (wydawnictwo Ca et la). Jeśli pamiętamy słynny antywojenny komiks Jacquesa Tardiego To była wojna okopów, to łatwo przeniesiemy się w klimat historii Wojciechowskiego. Podobny czas akcji – pierwsza wojna światowa, wątek autobiograficzny związany z postacią pradziadka walczącego w pruskich okopach nad Marną, Verdun, Mozerą. W minimalistycznym, geometrycznym stylu rysownik odtworzył nie tylko realia życia żołnierzy na granicy francusko-niemieckiej, ale też atmosferę artystyczną Berlina – wszystko to, co składało się na niezwykłą, intelektualno-historyczną scenografię dla fermentu kulturalno-społecznego w dwudziestoleciu międzywojennym. To rysunkowy koncept niejako w duchu ilustracyjnej poezji Guillaume’a Apollinaire’a. Niedługo oba albumy zostaną wydane w Polsce.

kompol

kompol4

W niewielkiej salce Muzeum BD stoi kilka budek wystylizowanych na automaty do samodzielnego wykonywania zdjęć. To wystawa pokonkursowa „Photomatoon” (współorganizowana w ramach projektu Kreatywna Europa przez Suomen sarjakuvaseura ry z Finlandii, Lucca Comics & Games – Padiglione Comics z Włoch i KomiksowąWarszawę). Wśród nagrodzonych autorów webkomiksów (konkurs był adresowany wyłącznie do nich) znalazła się młoda polska twórczyni Monika Filipiak. Od wielu lat w Angoulême organizowane są rezydencje dla młodych artystów z całego świata, zaś od trzech do tej wymiany przystąpił Kraków. Podsumowaniem projektu jest zawsze wystawa prac – w tym roku czterdziestu siedmiu rysowników – w la Maison des Auteurs. Stypendystką w 2023 roku była Anna Krztoń. Przy jej pracach spotkałem parę rozbawionych Koreańczyków. Jak się okazało, spodobał im się sposób obrazkowej opowieści o depresyjnych stanach i rozterkach bohaterki, które w Seulu są tak normalne, jak deszcz w Londynie, a kreska polskiej artystki (trochę mangowata) odpowiadała ich wrażliwości. Być może to jest właściwy kierunek?

kom12

Dla Przemysława Truścińskiego i jego albumu Andzia okazała się nim Francja. Ubiegłoroczna premiera, tym razem pod postacią planszy z King Kongiem w Nowym Jorku, pojawiła się na jubileuszowej (dwudziestolecie istnienia) wystawie oficyny Cerise w bibliotece Moebiusa. Stowarzyszenie FIBD w tym roku prezentowało dedykacje rysunkowe złożone przez pięćdziesięciu najwybitniejszych artystów europejskiego komiksu. Wśród nich znaleźli się Grzegorz Rosiński (oczywiście z rysunkiem Thorgala), ale natrafiamy na jeszcze jedno polskie nazwisko, być może mniej znane. To Georges Wolinski, syn żydowskiego emigranta z Łodzi, urodzony w Tunisie. Od lat 60. był jednym z najwyżej cenionych ilustratorów francuskiej prasy, a od roku 1970 redaktorem naczelnym „Charlie Hebdo”. Zginął w zamachu islamskich ekstremistów na redakcję w 2015 roku. Za ostatni z polskich akcentów na festiwalu w Angoulême odpowiedzialny jest niżej podpisany. Podczas sesji naukowej w Muzeum BD (podobno jako pierwszy w historii tych spotkań gość z naszego kraju) opowiadałem o książce Narracje graficzne, formy komiksowe w Europie i Polsce do roku 1918 oraz pierwszych polskich twórcach dziewiątej sztuki – Danielu Chodowieckim, Janie Lewickim i Franciszku Kostrzewskim. Trzeba jednak przyznać, że największy entuzjazm wzbudziły oryginalne (czyli po polsku) odczytywane nasze (pirackie) wersje komiksu o Adamsonie, przedstawiane przez Fredrika Strömberga (naczelny „B&B”, prezes Szwedzkiego Stowarzyszenia Komiksu) czy komentarze do polskich wcieleń Profesora Nimbusa (sportretowanego przez francuskiego badacza Antoine’a Sausverda.) Polski komiks – zwłaszcza ten z symbolicznej ery platynowej (XIX wiek do lat 30. XX w.) – to dla naukowców i krytyków z Włoch, Francji czy Belgii wciąż ziemia nieznana i fascynująca.

kom13

Trudno byłoby, w tym z założenia dość syntetycznym tekście, opisać wszystkie atrakcje wystawiennicze Festival International de la Bande Dessinée d'Angoulême. Wskażę jeszcze kilka o największym potencjale artystycznym lub opartych na interesującej koncepcji. Już za siedem miesięcy zawitają do Francji Igrzyska Olimpijskie. W Musée d'Angoulême rok olimpijski inauguruje wystawa „Attraper la course” Lorenzo Mattottiego, włoskiego laureata Nagrody Eisnera, oparta na inspiracjach literackich (teksty Marii Pourchet). Wykonana w kilku przynajmniej technikach (ołówek, węgiel, akwarela, gwasz), pozornie swobodna wariacja na temat wysiłku sportowców, odnosząca się jednak do różnych kultur, czasów (widać odniesienia do przedstawień znanych z ceramiki antycznych Greków). To metafora ucieczki, pragnienia wolności. Prace czasem futurystyczne i kulturowo nawiązujące nie tylko do już przywołanych wizerunków i tekstów z antycznej Grecji, ale również tego okresu, gdy igrzyska nowożytne zasnute bywały jeszcze bladą mgiełką romantyzmu, a w ich programie odnaleźć można było konkurencje takie jak poemat o tematyce olimpijskiej, hymn ku czci sportowców i rysunek sławiący dyscypliny, zaś polscy artyści byli jednymi z najczęściej nagradzanych medalami. Wielkoformatowe malarstwo Mattottiego stanęło obok słynnych plakatów igrzysk w Sztokholmie (1912) i Antwerpii (1920). Na drugim biegunie możemy umieścić prace Nine Antico (znanej przede wszystkim jako reżyserka nowej francuskiej fali) w Hotel Saint-Simon – to pojedynczy, a zarazem zbiorowy portret kobiety eksplorującej bardzo różnorodne role społeczne od późnych lat 80. Najciekawszym z jej wcieleń (autorki, bo komiksy mają charakter wyraźnie autobiograficzny) jest kreacja fotoreporterki odwiedzającej koncerty i muzyczne kluby, a następnie interpretującej słynne ikony (oraz poetyckie frazy) popkultury muzycznej lat 60. i 70. W końcu każdy tekst ma za bohaterkę postać o innym doświadczeniu, charakterze i poglądach kulturowo-społecznych.

kom14

Arab przyszłości Riada Sattoufa, cykl autobiograficznych, gorzko-ironicznych komiksów, stał się w krajach frankofońskich (a później w całej Europie) sensacją wydawniczą. Sam autor otrzymał w 2023 roku Grand Prix festiwalu i, zgodnie z tradycją, monograficzną wystawę otwarto rok później. Najbardziej prestiżową z sal Vaisseau Moebius (archiwum i biblioteki posiadającej największe zbiory komiksowe w Europie) zajmuje „L’Arabe du futur, oeuvre-monde”. To oczywiście szkice, rysunki, trochę plansz ze słynnego cyklu Sattoufa, ale przede wszystkim osobista i kulturowa otoczka kształtująca artystę. Inspiracje, mody, ale i zakazy. Wchodząc do sali, wkraczamy nieomal we wnętrze umysłu arabskiego nastolatka buntującego się przeciw gorsetowi społecznych norm; a zarazem do kapsuły czasu będącej hołdem dla nonkonformistycznego radia, które nadaje między innymi muzykę grupy Slayer. Ściany, podłoga, sufit to swoisty psychodeliczny riff, scenograficzny kosmos wyobraźni młodego Riada Sattoufa, z którego narodził się Arab przyszłości. Tuż obok, w tym samym pięciopiętrowym, futurystycznym budynku, bohaterem innej ekspozycji jest Thierry Smolderen, belgijski badacz, krytyk i scenarzysta (tak słabo rozpoznany przez polskich publicystów, którzy obsesyjnie cytują jeden z jego artykułów sprzed czterdziestu lat drukowany na łamach „Fantastyki”, nie znając nic z reszty potężnego dorobku). Sam tytuł „Le scenario est un bricolage” kieruje nas ku tajemnicy warsztatu i inspiracjom Belga, współpracującego między innymi z Moebiusem i Druilletem oraz autora bardzo istotnej dla historii badań nad rozwojem komiksu rozprawy The origins of comics: From William Hogarth to Winsor McCay, ukazującej w syntetycznej formie rozwój dziewiątej sztuki od XVII do początków XX stulecia.

kom15

Wśród komiksowych wystaw w Angoulême jest zawsze coś nieoczywistego, wykraczającego poza ramy nurtu, interdyscyplinarnego i zarazem polifonicznego. W takich ekspozycjach specjalizuje się Musée de la Bande Dessinée. W ubiegłym roku były to związki muzyki z komiksem. Obok retrospektywy autora Les Passagers du vent (Pasażerowie wiatru) Françoisa Bourgeona oraz wystawy upamiętniającej 77 lat istnienia magazynu dla odbiorców „od lat 7 do 77”, na którego łamach debiutował między innymi Thorgal, czyli czasopisma „Tintin” – w tym roku prezentowana była wystawa „Croquez!”. Eksplozja dzików Obelixa, wizyta u największych kucharzy, głód i obżarstwo. Słowem – związki komiksu z kuchnią. Podpatrujemy braci Daltonów, słynnego marynarza Popeye’a, nowojorskie i paryskie restauracje, gdzie spotykają się bohaterowie rysunkowych opowieści. Zaś w finale – zawsze i obowiązkowo – gargantuiczna uczta opisywana w scenariuszach przez Rene Goscinnego. Tak jak nie byłoby Ojca Chrzestnego bez monologów Clemenzy o sosie pomidorowym, tak trudno wyobrazić sobie francuską literaturę i film bez nieustających biesiad w wiosce Galów czy współczesnych, niezobowiązujących pogawędek przy stole w X dzielnicy. Może właśnie sukces francuskich historii komiksowych tkwi gdzieś między kieliszkiem czerwonego wina, plasterkiem camemberta i szczyptą foie gras?

kom16

Festiwalową mekkę żegnam krótkim pobytem w Paryżu na wystawach Possy Simonds (tegorocznej laureatki Grand Prix) w bibliotece Centrum Pompidou oraz Daniela Clowesa (najlepszy album roku w Angoulême) i Joanna Sfara „La vie Dessine” w Musée d'Art et d'Histoire du Judaïsme. Podróż przez trzy piętra ze złośliwym, inteligentnym, sprytnym kotem-filozofem rabina (tytuł jednej z serii Sfara) pozwala nam zanurzyć się w tym niezwykłym świecie, jakby z Chagalla (jego płótna również odnajdziemy w muzeum) i paryskiej akademii, gdzie artysta studiował z Marjane Satrapi, Riadem Sattoufem, Lewisem Trondheimem, gdzie czytał Romaina Gary, gdzie poznawał meandry judaizmu, raczej kulturowego niż religijnego, przestrzegając przed antysemityzmem. Czytelników i wielbicieli Klezmerów (są już dostępni po polsku) zachęciłbym również – obok wystawy Joanna Sfara – do zwiedzenia całej ekspozycji Muzeum Sztuki i Historii Judaizmu. Świat nieistniejących synagog, sztetli, grafiki i fotografie, prasowe odezwy, artykuły w jidysz są znakomitym uzupełnieniem barwnych kadrów francuskiego artysty. Jeśli ktoś zdąży przed połową maja do Paryża – zachęcam, polecam i namawiam.

kom17

Dodatek – nagrody przyznane podczas 51. Międzynarodowego Festiwalu Komiksu w Angoulême:

Grand Prix Angoulême 2024 – Possy Simonds

Nagroda Konishi za najlepsze tłumaczenie albumu obcojęzycznego – Odilon Grevet za translację Bokko/ Stratège t.1 Kenishi Sakemi

Nagroda za najlepszy album – Daniel Clowes Monica

Nagroda Specjalna Jury – Sophie Darcq Hanbok

Nagroda im. René Goscinnego za najlepszy scenariusz – Julie Birmant Dalí – T.1. Avant Gala

Nagroda im. René Goscinnego dla młodego scenarzysty – Simon Boileau La Ride

Najlepsza seria – James Tynion IV & Alvaro Martínez Bueno The Nice house on the lake

Nagroda Jury Młodzieżowego – Magali Le Huche Les Petites Reines

Nagroda Specjalna Jury Młodzieżowego – Shin’ya Komatsu Afternoon yawns, t.1

Nagroda Heritage (za reprint)Yoshitaka Kiyama Quatre Japonais à San Francisco

Nagroda „Objawienie” („Revelation”) festiwalu – Matthieu Chiara L'homme gene

Nagroda za komiks alternatywny – Aline (zbiorowe, Holandia)

Grand Prix dla młodego twórcy – Yoon-Sun Park The Incredible Mademoiselle Bang

Nagroda Polar SNCF – Keko, Carlos Portela Contrition

Nagroda Jury Licealistów – Jeremy Perrodeau Le visage de pavil

Nagroda francuskiej telewizji publicznej – Beatriz Lema Des maux à dire

Nagroda Eko (Raja) – Guillaume Singelin Frontier

Nagroda Specjalna 51. edycji – Moto Hagio

Prix des Écoles d'Angoulême – Marie Baillard Tout mou?

Nagroda za komiks dla dzieci 8–12 lat – Javier-Rey Calatayud, Séverine Vidal, Manu Causse NosCoeurstordus

Nagroda za komiks dla młodzieży 13–16 lat – Julien Frey & David Monsieur Apothéoz

komix

maus

kom22

kom19

kom18

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Paweł Chmielewski, Dymki w cieniu wojny i inflacji, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2024, nr 252

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...