02.05.2024

Nowy Napis Co Tydzień #252 / Jeszcze tu jesteś II (fragmenty)

Wtorek, 8.12

Chodnik przed blokiem

KTOŚ
Dzień dobry, pani Kosińska! Oj będzie padało dzisiaj.

ONA
(milczy)

KTOŚ do siebie
Raz by odpowiedziała.

Wtorek, 8.25

Sklep spożywczy Szymek

KTOŚ2
Coś jeszcze?
Złoty dziewięćdziesiąt.
Chwileczkę!
Reszta.

Wtorek, 8.52

Autobus linii 168

KTOŚ3
Jak kupię pomidory w puszce, to się zrobi pomidorową.

KTOŚ4
Ale to brudne, mokre, się wylało czy ktoś nasikał

KTOŚ5
Nienawidzę go. Nienawidzę go.
Nienawidzę go. Ja pierdolę.
Nienawidzę go.

KTOŚ6
Oj, mogłem parasol zabrać, bo to lunie zaraz.
Żebym się tylko nie zaziębił przed wyjazdem.

KTOŚ7
Dzień dobry, pani Kosińska!
Nie poznaje mnie pani?
Hania Michałkiewicz, Mój Bartek z Radkiem na dodatkowy angielski chodził w drugiej klasie. No! Pani mieszka tu na osiedlu?

ONA
Tak, przepraszam, muszę...

KTOŚ7
Wysiada pani? Ja też. Jezu, widzi pani, co się dzieje? A pani bez parasolki. Może odprowadzę, w którą stronę pani idzie?

ONA
Tam.

KTOŚ7
Ja też.

ONA
To znaczy w tamtą.

KTOŚ7
A... No to... do zobaczenia! Może mogłybyśmy...?
...
Aha. Krowa.

Wtorek, 9.33

Kwiaciarnia Dalia

KTOŚ9
Dla pani?

KTOŚ9
Dla pani...?

ONA
Tamten bukiet.

KTOŚ9
Bez przybrania?

ONA
Bez.

KTOŚ9
Trzydzieści pięć.

Wtorek 09.52

Chodnik przed wystawą sklepu snowboardowego

ONA
(milczy)

Wtorek, 10.30

Skate park

KTOŚ11
Nosz...!

KTOŚ12
Ślisko

KTOŚ10
Dawaj! Ollie

KTOŚ12
Gleba

KTOŚ10
Kurwa

KTOŚ11
Dobra, ja spierdalam.

KTOŚ12
Idę, ziomciu.

KTOŚ10
Nara.
Chcesz pojeździć, stara?

ONA
Nie.

KTOŚ10
A pani tu codziennie przychodzi.

ONA
Tak.

KTOŚ10
A po co?

ONA
A tak.

KTOŚ10
A ja już panią widziałem kiedyś.
Tylko nie wiem gdzie.

Wtorek 11.59

Tył szkoły, małe schodki z daszkiem przy kanciapie woźnego

ONA
(Myślenie)
Nie ma nikogo. A może dyrekcja zabroniła. Papierosów, niedopałków dużo.
Gdzie oni są.
Dlaczego tu jest pusto.
Byliście tutaj. Zawsze tu byliście. W ciągu dnia, wieczorem, w nocy. Siedzieć! Popalać! Rozmawiać! Całować się! Pilnować!

Czemu was wtedy nie było.

Dzwonek szkolny na przerwę. Zaczynają wychodzić uczniowie. Ona odchodzi.

Wtorek, 12.50

Bar mleczny Kaktus

KTOŚ22
Ja przepraszam, czy pani będzie jadła jeszcze? Jak pani nie zje całe, to ja bym mógł to wziąć potem?

KTOŚ26
Pyzy z mięsem, grochowa, kisiel!

KTOŚ20
Zapłaciłeś ten rachunek za ten?

KTOŚ21
Nie jeszcze.

KTOŚ20
Ale zapłacisz?

KTOŚ22
Ja przepraszam, czy pani będzie jadła jeszcze? Jak pani nie zje całe, to ja bym mógł to wziąć potem?

KTOŚ26
Szczawiowa!

KTOŚ23
Jest tam sól?

KTOŚ24
Nie.

KTOŚ23
Ma pani sól, przepraszam?

KTOŚ26
Ryż z jabłkiem! Zrazy!

KTOŚ23
Ma pani sól tam? Mogę? Halo?
Wezmę, pożyczę, dzięki.

ONA
(milczy)

Wtorek 14.45

Ławka na skwerze. Deszcz pada

ONA
Deszcz pada.
Deszcz pada.
Można krzyczeć.

Niemyślenie

Flower Blossom Saga
Level 867
Blow the big buds.
Not bad
Ups!
Try again?
Flower Blossom Saga
Level 867
Exellent!
Exellent!
Perfect!
You got a bloomy star!
Wow!
You got a golden rose!
You WON!
Next.

Wtorek 15.30

Kościół pw. św. Antoniego

KTOŚ27 ojcze nasz któryś jest w niebie święć się imię twoje przyjdź królestwo twoje bądź wola twoja jako w niebie tak i na ziemi chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj i odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom i nie wódź nas na pokuszenie ale zbaw nas ode złego amen KTOŚ28 ojcze nasz któryś jest w niebie święć się imię twoje przyjdź królestwo twoje bądź wola twoja jako w niebie tak i na ziemi chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj i odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom i nie wódź nas na pokuszenie ale zbaw nas ode złego amen KTOŚ29 ojcze nasz któryś jest w niebie święć się imię twoje przyjdź królestwo twoje bądź wola twoja jako w niebie tak i na ziemi chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj i odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom i nie wódź nas na pokuszenie ale zbaw nas ode złego amen KTOŚ30 ojcze nasz któryś jest w niebie święć się imię twoje przyjdź królestwo twoje bądź wola twoja jako w niebie tak i na ziemi chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj i odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom i nie wódź nas na pokuszenie ale zbaw nas ode złego amen KTOŚ31 ojcze nasz któryś jest w niebie święć się imię twoje przyjdź królestwo twoje bądź wola twoja jako w niebie tak i na ziemi chleba naszego powszedniego ONA daj nam dzisiaj i odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym (milczy) winowajcom i nie wódź nas na pokuszenie ale zbaw nas ode złego amen KTOŚ32 ojcze nasz któryś jest w niebie święć się imię twoje przyjdź królestwo twoje bądź wola twoja jako w niebie tak i na ziemi chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj i odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom i nie wódź nas na pokuszenie ale zbaw nas ode złego amen

Wtorek 15.34

Zakrystia

ONA
Czy zastałam proboszcza Daneckiego?

KTOŚ37
A w jakiej sprawie?

ONA
O coś spytać chciałam.

KTOŚ37
Ale w jakiej sprawie?

ONA
Prywatnej.

KTOŚ37
Ja muszę wiedzieć.

ONA
Ktoś mi umarł.

KTOŚ37
To w biurze parafialnym.

ONA
Już był pogrzeb.

KTOŚ37
Nie rozumiem.

ONA
Chciałabym porozmawiać...

KTOŚ37
Księdza proboszcza nie ma.

ONA
Kiedy będzie?

KTOŚ37
Wyjechał.

ONA
Kiedy wróci?

KTOŚ37
Proszę dzwonić najlepiej.

ONA
Nikt nie odbiera.

KTOŚ37
To za tydzień przyjść.

Wtorek 16.42

Cmentarz komunalny

ONA
(milczy)

ONA
(milczy)

ONA
(milczy)

ONA
Deszcz pada.
Pójdę już.
Dobrze?

Wtorek 17.15

Autobus linii 168

KTOŚ39
Dużo, tak, tak, no

KTOŚ40
zapięcie się zepsuło suwak

ONA
(milczy)

KTOŚ41
Ale mogłaby się pani przesunąć!
Jak barany stoją, nie myślą, a człowiek ech.

KTOŚ40
Weź, yyy, czekaj... Potrzymaj mi...
Albo nie. Czekaj.

KTOŚ42
Czy on skręca za rondem?

KTOŚ43
Prosto jedzie.

KTOŚ42
Prosto jedzie. Aha, dobra. To zjebałam.
Kurde. Dziękuję.

Wtorek 17.55

Chodnik przed blokiem

KTOŚ45
Dzień dobry...

KTOŚ46
Dzień dobry, proszę pani...

ONA
Dzień dobry.

Wtorek 17.59

Winda

ONA
(wzdycha ciężko, nerwowo)

Wtorek 18.03

Przedpokój mieszkania na piątym piętrze

ONA
(Stoi chwilę z ręką na klamce. Wchodzi.)

Myślenie

Tego dnia.
Rano tego dnia wstaliśmy. Wstaliśmy. Ja wcześniej, on... Imię. Radek później. Na pewno wypiłam kawę, bo zawsze piłam kawę. Nie pamiętam, ale być może on, Radek, stanął w drzwiach kuchni i powiedział cześć mamuśka. Tak mogło być, bo często tak mówił, tak. Ale nie jestem pewna. Cześć, mamuśka. Mamuśka, cześć. Cześć mamuśka.

Jak był mały miał takie getry

w żółwie

Powiedział tak...? Humory mieliśmy chyba takie se. Jak to rano. Co było na śniadanie? Było śniadanie przed szkołą? Jajecznica, płatki z mlekiem, kanapka z szynką, co jedliśmy, może... może w koszu jeszcze są opakowania...
Na dole głębiej...
Czasem jemy śniadanie, czasem nie. Talerze potem stały na blacie kilka dni. Jakieś na nich resztki. Pamiętam przyklejony skrawek szynki, tak, tak, czyli jedliśmy śniadanie tego dnia razem. To dobrze. Nie, to nie ma znaczenia. Nie, to dobrze. Potem, co potem, a dlaczego się nad tym zastanawiasz, wspominasz,

Kakao pił, potem było Radio Dzieciom,
a jak skończył pięć lat, to mógł jeszcze potem
się pobawić piętnaście minut

Muszę coś robić, o czymś myśleć normalnym, a to jest w miarę normalne, nie, to jest najbardziej normalne ze wszystkiego na świecie, bo po tym dniu już nic nie było normalne, te ostatnie godziny tego dnia są piękne, wspaniałe, muszę je pielęgnować,
szkoda, że tak mało pamiętam.

Poszłam do pracy. Tego dnia był Krzysiek czy Ania na kasie? Nie pamiętam. On... imię... Radek, Radek w szkole... Był w szkole... Zadzwonił po lekcjach, albo ja zadzwoniłam i

On czy ja zadzwoniłam?
On.
Nie, ja.
Ja zwykle dzwonię.
Ale wtedy chyba Radek.
W końcu sobie to przypomnę.

pamiętam, że go zapytałam jak sprawdzian z gegry, ale nie pamiętam co mi odpowiedział, czy mu dobrze poszło czy źle, no nie pamiętam,

 

nic

 

a to przecież było ważne, to był sprawdzian z całego semestru, wieczorem on się tak denerwował, zbił kubek, gdyby mu nie poszło, musiałby poprawiać w wakacje, tyle się uczył, w ogóle się nie uczył, czy się uczył, nie wiem, co tam robił w tym pokoju,

zbił kubek, rzucił nim o ścianę
resztka herbaty rozpryskała się
jest jeszcze
widać
ślad po nim
tutaj
kropelka
on to zrobił to jest jego jest tutaj zapisany
jest tutaj

nie wiem przecież, ale mówił, że się uczył. Komputer był włączony. No zawsze był. Ale czy się uczył? Jak mu poszedł ten sprawdzian? A może by zadzwonić do szkoły i zapytać.

Na pewno przez to?

Tak, jutro z samego rana zadzwonię.

Ten kubek?

Boże, mam nadzieję, że mu dobrze poszło, bo to był ważny sprawdzian, z całego semestru.

Cześć mamuśka

Radek powiedział jak zadzwoniłam, no i spytałam o ten sprawdzian, a on potem powiedział, że idzie pojeździć, czy ja byłam zła? Chyba nie, uczył się cały tydzień, to znaczy nie wiem, czy się uczył, w pokoju siedział, może nie uczył się, tylko... nie wiem. Byłam zła, że nie wracał do domu?

Teraz nie zadzwonię, bo nikogo w szkole nie ma przecież.

Nie wiem. No ale zgodziłam się, chociaż co ja właściwie już mam do gadania, miałam... Pamiętam, że ja z pracy od razu wróciłam do domu, tylko po farbę weszłam do Rossmanna, żeby wieczorem ufarbować włosy, on, Radek, mi czasami pomaga z tyłu nakładać.

Pomagał.

I obiad mieliśmy z dzień przed, ale nie pamiętam co,

ja nic

nie

 

pamiętam

bo przecież ani ja ani on tego nie zjedliśmy już.
Od tego dnia ja jem tylko papier, karton, watę, siano, piasek, popiół, to mi smakuje.
Co dalej, co dalej było, no.
Obejrzałam Teleexpress,
na pewno, bo zawsze oglądam,
oglądałam. Zadzwoniłam do Marka, chciałam zapytać, czemu do Radka nie
dzwoni, że Radek nie pyta już nawet o tatę, ale nie odebrał.
Skąd miałam wiedzieć, że zobaczę Marka już tego samego dnia wieczorem, no skąd.

Może gdybyśmy byli ze sobą

Co dalej. Dalej. No dalej,
musi coś być,
co robiłam,
herbatę może?
Z łyżeczką cukru?
Mogło tak być.
Chyba gołąb znowu siedział na parapecie, ten sam, sraluch. Mi się wtedy wydawało, że sraluchy, Marek i mało kasy to są moje problemy, i że za dużo nauki ma Radek. Że tak mi źle przez to wszystko.

Jak był malutki, mówił łołąb. Łołąby som tsy, gruuuu gruuuu.

Kto tyle dzieciom zadaje do domu? Przecież on też przez to nie mógł... Nie. Co dalej, no co, no przypomnij sobie! Masz jeszcze jakieś dwie godziny normalności! Dlaczego nie pamiętasz, jak spędzałaś ten ostatni wieczór w życiu? Jak możesz nie pamiętać co robiłaś? Same wspaniałe rzeczy! Zamiatałaś? Pisałaś z Gochą na Messengerze? Nic nie pamiętasz! Idź spać już lepiej. Zgaś to światło. Ścisz telefon. Wypierdalaj.

Na zdjęciu w telefonie mój syn na snowboardowej desce wypala mi czarną dziurę w gardle

Cześć mamuśka
Mamuśka cześć

Jutro zadzwonię do szkoły
o ten sprawdzian.

Musi mu być zimno teraz.

Tabletka, wrzątek do termoforu, siku, tabletka, drzwi czy zamknięte, siku, poduszki dwie, spać.

Zasypiasz.
Budzisz się.
Zasypiasz.
Budzisz się.
Zasypiasz.
Budzisz się.
Zasypiasz.
Budzisz się.
Zasypiasz.
Budzisz się.
Nie śpisz.
Nie śpisz.
Nie śpisz.
A może śpisz jednak.

Nie, nie śpisz.

Nie śpisz.

Nie śpisz.

Środa.

Środa, 6.38

Mieszkanie, kuchnia, kawa w kubku

Myślenie

Dzwonić, nie dzwonić.
Do siódmej piętnaście poczekać, sekretariat chyba otwierają z pierwszą lekcją.

Niewietrzone.
Taki zapach to chyba też cząsteczki. Z powietrzem wymieszane. On tu nadal jest!

Mogłam...

Niemyślenie

Flower Blossom Saga
Level 868
Blow the big buds.

Nice!
Good job!
Excellent!
Excellent!
Good job!
Nice!

Myślenie

mogłam

Niemyślenie

Not bad!
Good job!
Not bad!
Excellent!
Not bad!
Not bad!
Ups...

Try again?

Środa, 7.14

Mieszkanie, kuchnia

Dzwonienie

Halo, dzień dobry... Dzień dobry, ja dzwonię w takiej sprawie. Chciałabym wiedzieć, co syn dostał ze sprawdzianu z geografii. Tak. Z panią bodajże Leszczak. Leszczuk, tak. Radek Kosiński. Ósma D. Tak, ja wiem. Jego matką. Tak, proszę pani. Przecież. Ja. To. Wiem. Chciałabym znać ocenę. To proszę poszukać. Nie szkodzi, ja poczekam. Tak? Aha. Rozumiem. Nie. Nie, dziękuję. Do widzenia.

Siedzenie

Dzwonienie

Cześć, to ja. Nic się nie stało. Wiem, że jest siódma rano. Co Radek dostał z geografii ze sprawdzianu? Miał tego dnia. Może ci napisał? Tak, dobrze się czuję, po prostu chciałabym wiedzieć. Marek... Nieważne. Okej, nie wiesz. Będę dbać. Cześć.

Siedzenie

Środa, 7.27

Klatka obok, trzecie piętro, mieszkanie 18

KTOŚ47
Tak?

ONA
Mogłabym porozmawiać z synem?

KTOŚ47
Tak rano? A pani to kto w ogóle?

ONA
Magda Kosińska, jestem mamą Radka.

KTOŚ47
Radka...? Tego...

ONA
Tego, co się powiesił.

KTOŚ47
Michał chodź tu! Michał!
Zaraz przyjdzie.
Michał! Michał! Zaraz przyjdzie, Michał no!

KTOŚ46
Co... O. Dzień dobry.

ONA
Cześć. Czy możesz się dowiedzieć, co Radek dostał z geografii?

KTOŚ46
Z geografii?

ONA
Tego dnia mieliście sprawdzian. Możesz jakoś się dowiedzieć? A może wiesz?

KTOŚ46
Nie, pani nie mówiła nam jego oceny.

ONA
A dowiesz się?

KTOŚ46
Dobra.

ONA
Dziękuję.

KTOŚ46
Proszę pani... Ja nie wiedziałem, że on... Znaczy nikt nie wiedział.

ONA
Dowiedz się o tą ocenę. Do widzenia.

KTOŚ46
Do widzenia...

KTOŚ47
Moje kondolencje. Ja sobie nie wyobrażam, co pani musi czuć teraz. Gdyby pani cokolwiek potrzebowała, to ja jestem.
Do widzenia.
Michał, nie stój tak.
Chodź, śniadanie dokończ.
Do widzenia.

Środa 7.50

Chodnik przed blokiem

KTOŚ
Ale wieje dzisiaj!

ONA
(milczy)

Środa 7.56

Sklep spożywczy Szymek

KTOŚ2
Dla pani?

ONA
Może wódkę.

KTOŚ2
Jaką?

ONA
Nie wiem.

KTOŚ2
Ja pani nie powiem.

ONA
Tamtą.

KTOŚ2
Trzydzieści pięć złotych.
Kartą?
Potwierdzenie?
Dziękuję.

Środa 8.22

Autobus linii 168

KTOŚ4
nie zrobiła, tylko kupiła

KTOŚ5
to deal with something. Radzić sobie z czymś.
To steal. Ukraść. Stolen. Ukradziony. The book was stolen...

KTOŚ6
boli mnie brzuch boli mnie brzuch
boli mnie brzuch boli mnie brzuch

KTOŚ7
Zadzwonię do ciebie jak dojadę, okej?
Teraz nie mam ręki.

KTOŚ8
Mamo

KTOŚ9
Boże, ale mi się nie chce znowu, codziennie to samo.

ONA
Synku?

KTOŚ7
Słucham?

ONA
Przepraszam. Przepraszam.

Myślenie

Włosy Radka ułożyły się bardzo ładnie jak leżał w trumnie.
Ten chłopak ma takie same.
Mam obcięty pierwszy kosmyk w kopercie.
Nie lubił myć włosów jak był malutki. Płakał i uciekał. Rzadko mu myliśmy przez to.
Potem nosił długie, wyglądał jak dziewczyna. Wszyscy się mylili.
Potem sam sobie obciął.
Był zły chyba.
Na te włosy.
Na to, że go mylili.
Dziesięć miał lat jak obciął.
Miałabym teraz te włosy, gdyby ich nie wyrzucił.
Wyrzucił je przez okno, wariat.
Rozwiał je wiatr, jak puch, jak pył, rozsypały się po świecie.
Nie można ich pozbierać już.
To było tak dawno.

KTOŚ7
Pani płacze?

ONA
Nie.

KTOŚ7
Mogę jakoś pomóc?

ONA
To było tak dawno...

Środa 09.09

Chodnik przed wystawą sklepu snowboardowego

ONA
(milczy)

KTOŚ10
Mogłaś mu kupić tą deskę.

KTOŚ11
Tak o nią prosił. Błagał. Nawet klęknął na kolana. I prosił. Tyle razy. Mamuśka,
no proszę...
A ty nic.

KTOŚ10
Było cię stać.

KTOŚ12
Zasłużył.

KTOŚ11
Byłby szczęśliwszy.

KTOŚ10
Teraz by żył.

Środa 09.27

Skate park

KTOŚ10
Tick flip!

KTOŚ11
Ollie!

KTOŚ12
Zjebałeś!

KTOŚ10
Dawaj.

ONA
Znaliście Radka?

KTOŚ12
Co?

ONA
Chcecie wódkę?

KTOŚ11
Nie.

ONA
Znaliście Radka?

KTOŚ10
Radka?

KTOŚ11
Wrzoda.

KTOŚ12
No, znaliśmy.

ONA
Wrzoda?

KTOŚ10
No... tak mówili na niego, nie.

ONA
Wrzód?!

KTOŚ10
Nie. Wrzodo.

ONA
Dlaczego?
Dlaczego? Mówili na niego tak.
Powiedzcie, proszę.

KTOŚ12
Ja nie wiem.

ONA
Proszę.

KTOŚ10
No miał pryszcze chyba, czy coś, nie?

KTOŚ11
Ale to nie my.

KTOŚ10
On był okej. Naprawdę.

ONA
Wrzodo...

KTOŚ10
Proszę pani... To... ten... mega głupio, że on umarł.

KTOŚ12
No.

ONA
No.

Środa 10.55

Tylne wejście do budynku szkoły

Myślenie i niemyślenie

Schody są cztery, zmurszały, stary beton, poręcz jedna, zielona, metalowa, podwójna z łuszczącą się farbą, która zostaje pod dłonią, niedopałki papierosów wszędzie dlaczego nikogo tu nie było viceroje, lmy, rothmansy, westy, pallmalle, winstony, cienkie vogi. Radek też na pewno palił, czasami było czuć. Wszyscy w jego wieku tego próbują.
Kurwa kurwa co za głupie miejsce na wieszanie się!
Wszystko widać, każdy może przeszkodzić, z okien bloku tam widać, z budynku szkoły, z boiska i z ulicy nawet. Wystarczy, że ktoś podbiegnie, ludzi pełno tędy chodzi i co chwila na papierosa ktoś. Pajęczyna jest pod tym daszkiem wielka. Ciekawe, czy Radek ją widział.

Próbuje się wspiąć po barierce, żeby zobaczyć coś z wyższej pozycji.

Widział, na pewno, musiał widzieć. Może gdyby był na niej pająk, to by go to powstrzymało.

Nie uratowali go.
Widzieli go, no na pewno, na sto procent przecież.
I nikt nie podszedł!
Tylko patrzyli!
Radek!
Radek!
Wrzodo!

KTOŚ15
Niech pani stąd idzie.

ONA
A dlaczego?

KTOŚ15
Zaraz wyjdą uczniowie.

ONA
Ale ja się pytam dlaczego?

KTOŚ15
Tutaj nie wolno pić.

ONA
Ale naprawdę, no. Dlaczego? No powiedz. Dlaczego.

KTOŚ15
Wiem, kim pani jest.

ONA
O! O, ho, ho! Jaki mądry!

KTOŚ15
Proszę odejść, nic tu już nie ma.

ONA
A ty myślisz, że ja nie wiem, że nic tu już nie ma? Ja właśnie dlatego tutaj przyszłam, że tu już nic nie ma! Dlatego jestem tu ja! Tutaj, na tych schodkach sobie siedzę!

KTOŚ15
Proszę pani...

ONA
A ty mi powiedz lepiej, gdzie ty byłeś, jak cię nie było, co? Jak się wieszał
Wrzodo? Znasz Wrzoda? To mój syn! Syn mój, Wrzodo! Wiedziałeś to?!

Środa 12.31

Kościół pw. św. Antoniego

KTOŚ27 ojcze nasz któryś jest w niebie święć się imię twoje przyjdź królestwo twoje bądź wola twoja jako w niebie tak i na ziemi chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj i odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom i nie wódź nas na pokuszenie ale zbaw nas ode złego amen KTOŚ28 ojcze nasz któryś jest w niebie święć się imię twoje przyjdź królestwo twoje bądź w niebie tak i na ziemi chleba ONA A weźcie się pierdolcie po prostu z tą bądź naszego powszedniego daj nam wola coś tam, coś tam, jakbyście nie wiedzieli i odpuść nam nasze winy jak to jest że pan bóg was w ciula robi. Panie boże, ja ci tylko naprawdę, że jako i my odpuszczamy powiem, że kto daje i odbiera, ten się naszym winowajcom i nie wódź nas na w piekle poniewiera. O! I tak. Do widzenia. pokuszenie ale zbaw nas ode złego amen KTOŚ29 ojcze nasz któryś jest w niebie święć się imię twoje przyjdź królestwo twoje bądź wola twoja jako w niebie tak i na ziemi chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj i odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom i nie wódź nas na pokuszenie ale zbaw nas ode złego amen KTOŚ30 ojcze nasz któryś jest w niebie święć się imię twoje przyjdź królestwo twoje bądź wola twoja jako w niebie tak i na ziemi chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj i odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom i nie wódź nas na pokuszenie ale zbaw nas ode złego amen

Środa 12.37

Zakrystia

ONA
Ja do księdza Daneckiego.

KTOŚ37
Ale w jakiej sprawie?

ONA
Proszę mnie wpuścić.

KTOŚ37
Proboszcza nie ma...

ONA
Proszę księdza!

KTOŚ37
Niech się pani uciszy!

ONA
Marian Danecki! Ksiądz Marian Danecki! Chodź tu!

KTOŚ37
Pani jest pod wpływem alkoholu...

KSIĄDZ
Co to za hałasy?

KTOŚ37
Pani tu zakłóca wszystko...

ONA
A ty tu jesteś! Tu się chowasz! Marian Danecki! A ja mam do księdza sprawę, Marianie Danecki.

KSIĄDZ
Słucham.

ONA
Pytanie takie mam. I dlatego jestem sobie dzisiaj pod wpływem alkoholu.

KSIĄDZ
No niech pani mówi, no.

ONA
Czy może ksiądz proboszcz się dobierał do mojego synka Wrzoda?

KTOŚ37
Jezus Maria!

ONA
Nie Jezus Maria, tylko proste pytanie. Ja tu do pana przychodzę codziennie, tak, codziennie, bo mój synek, Radek mój, on się, proszę księdza, powiesił i ja mam takie podejrzenie, że coś tutaj jakoś było takiego. Nie? Że się ksiądz do niego dobierał seksualnie, molestował, nie? Nie?

KSIĄDZ
Proszę, niech pani wejdzie do środka.

ONA
Ależ ja wejdę do środka, bardzo chętnie, proszę bardzo.

KSIĄDZ
Niech pani usiądzie. Wody?

ONA
Nie.

KSIĄDZ
Wiem, kim pani jest, znam pani sytuację.

ONA
Brawo, no moją sytuację zna ksiądz.

KSIĄDZ
Pani Kosińska, rozumiem. Czuje pani wielki ból. Nie mam nic wspólnego z tą tragedią, proszę mi wierzyć. Jest pani w rozpaczy, próbuje znaleźć odpowiedź, dlaczego Radek zrobił taką potworną rzecz, ale...

ONA
Zrobił potworną rzecz? Zrobił potworną rzecz!

KSIĄDZ
Pani Magdaleno, musi pani ufać Bogu.
Ja wiem, ja wiem! Do pani to teraz nie trafia, bo do pani nic jeszcze nie trafia.
Ale...

ONA
A skąd ty wiesz, że to nie przez ciebie? Bo ja nie wiem.

KSIĄDZ
Radek miał piętnaście lat. To bardzo trudny wiek. Wielu młodych ludzi przestaje wierzyć, wyraża gniew przeciwko Bogu...

ONA
Robiliście, jak to się nazywa, złe rzeczy?

KSIĄDZ
Pani Magdo...

ONA
Ja to muszę wiedzieć.

KSIĄDZ
Pani przeżywa straszny ból.

ONA
Robiłeś mu coś?

KSIĄDZ
Powinna pani teraz wrócić do domu, położyć się.

ONA
Odpowiedz.

KSIĄDZ
Powiedziałem wszystko, proszę, żeby pani wyszła.
Siostro Adelo!

ONA
Musisz mi coś powiedzieć. Musisz!

KSIĄDZ
Siostro, proszę pomóc pani Magdalenie w drodze do bramy.

ONA
Powiedz mi!

KTOŚ37
Tak, księże proboszczu.

ONA
To przez ciebie on się zabił? Powiedz mi!

KSIĄDZ
Niech pani będzie dzielna. Bóg pomoże.

Środa, 13.47

Cmentarz komunalny

Myślenie

Zawsze się bałam, Radek. Każda matka się boi, że jej dziecko umrze.
Ale bać się, a myśleć, to dwie różne sprawy.
Bo mi to by do głowy nie przyszło, że ty się powiesisz.
Nawet listu nie zostawiłeś.
Dlaczego to zrobiłeś.
Nic nie powiedziałeś.
Pryszcze, koledzy, dziewczyny, ksiądz, deska, długie włosy, komputer, sprawdzian, wódka, rozwód,
ja.
Nic nie mówiłeś.
Dlaczego to zrobiłeś.
Nawet listu nie napisałeś.
Cześć mamuśka do telefonu.
Chciałeś mieć wakacje bez poprawek.
Kupić chciałeś deskę.
Koszulkę miałeś Fuck’em all.
Szynka była przyklejona do talerzyka, zostawiłam, bo na niej był ślad twoich zębów.
Za ucho włosy zakładałeś, znowu długie.
Nie chodziłeś w tłustych włosach, jak ci wszyscy twoi koledzy.
I pachniałeś ładnie.
Inaczej niż inni.
Nawet nie napisałeś dwóch zdań, dlaczego.
Próbowałam wejść na twój komputer, ale nie znam haseł.
Co oni ci tam pisali.
Czy ktoś wiedział w ogóle, jaki ty jesteś wspaniały i dobry i wrażliwy?
A ja co ci zrobiłam?
To przeze mnie wszystko?
Dlaczego?
Co za matka pozwala, by jej dziecko się zabiło.
Mogłam coś zrobić.
Mogłam wiedzieć, Radek.
Zapytać, powiedziałbyś mi, nie?
Inaczej cię pytać niż pytałam. Inaczej rozmawiać z tobą.
Kupić ci tę deskę, nie rozwodzić się z ojcem, zdrowiej ci gotować, chwalić cię, kochać mocniej.
Inaczej. Nie wiem jak. Ale mogłam.
Czemu ja nic nie wiem.
Zniknęło mi wszystko i nie zacznę od nowa.
Powiedz, Radek, czemu my wszyscy cierpimy po cichu? Ty, ja, tata.
Mogłeś napisać chociaż dwa słowa.
No daj mi coś.
To moja wina.
To moja wina, Radeczku.
Tylko co ja mam teraz zrobić, mam się też powiesić?
Dlaczego właściwie matki samobójców żyją dalej?

Potrzeba metafory aż rozsadza skronie

Potrzeba metafory aż rozsadza skronie. Dosadność, doraźność, prawdziwość tego zdarzenia, wykraczająca poza język i rozumowe pojmowanie, sprawia, że tak bardzo, bardzo mocno potrzebuję teraz oddalić się na moment, dwa, spojrzeć z dystansem, ponazywać, skategoryzować, ponadawać sensy i znaczenia bytom, szarym strefom, doszyć do tych łez, oddechów, dudnienia krwi w głowie i bólu w splotach nerwowych całą intelektualną fastrygę, uciec w porównania, pozwolić na krótkie chociaż zastanowienie, na jedną małą próbę ogarnięcia rozumem tego, że Radek, syn Magdy, która jest mną, ale nie jest na ten moment mną, powiesił się na tyłach szkoły w środę wieczorem dwa tygodnie temu i teraz leży zakopany dwa metry pod ziemią, a ja ciągle czuję w piersiach to mrowienie, gdy napływało do nich mleko i ciągle pamiętam, jak te piersi ssał, a potem jego gorąca stopa na chłodnej pościeli, jego piękne ciało, piękny umysł, piękne serce, jego głos, cześć mamuśka, ślad zębów na szynce, zdjęcia w telefonie, dentysta na wczoraj rano w kalendarzu, jego niezwykle długie, podkręcone rzęsy, jak zakrywał przede mną ekran komputera, jaki był mały kiedyś i nie sięgał do klamek, a potem już sięgał i za każdym razem gdy sięgał, wrzeszczał „urosłeeeem!” jak wrzeszczał na mnie i Marka „wy nic nie rozumiecie”, a my się z niego po cichu potem w pokoju chichraliśmy, że zaczęło się, że teraz da nam popalić, a nagle jego martwe, żółto-szare, suche i zimne ciało leży w trumnie, bo tak chciał, a ja jestem jego mamą, i nic nie wiem, a może już nie jestem, bo go nie ma, byłam kiedyś mamą, to było miliardy lat temu, a teraz jestem tylko pamięcią, a może tylko strachem przed śmiercią. I bardzo potrzebuję metafory –

jak          ryba          bez           wody

jakby          wyrwali          mi          serce

jak          wgłębieni          w          poduszce          które          wciąż          tam          jest

jak          upchnięcie          wszystkiego          w          jednej          ostatniej          sekundzie          przed

– ale chodzę tak i chodzę, ciągle w kółko i nie znalazłam jeszcze ani jednej, poza tą wódką.

Środowe popołudnie

Całe miasto wszerz i wzdłuż

proszę pani Radek mówił że go pani nie słucha

tak proszę pani mówił że się przez panią zabije

wysyłała go pani przymusem do kościoła i kazała się spowiadać

gdyby mąż cię nie zostawił gdyby był więcej w domu

nie wiesz nawet co dostał z tej geografii

co z ciebie za matka

to przez ciebie Magda

nie rozmawiałaś z nim

miałaś za mało czasu

mogłaś przestać pracować

mogłaś za nim wtedy pójść

mogłaś się domyślić

mogłaś go słuchać

dawać mu więcej

mogłaś go bardziej kochać

dlaczego ty nic nie wiesz

nie znałaś go

a to twój jedyny syn

gdybyś miała więcej dzieci

nie wyobrażam sobie co ty teraz czujesz

jesteś w takim miejscu w którym nikt nigdy nie chce się znaleźć

i zostaniesz tu na zawsze

wiesz to trochę tak jakbyś już nie była człowiekiem

kim jest matka bez dziecka

nie ma na to słowa

dziecko bez matki to sierota

żona bez męża to wdowa

a ty Magda kim jesteś

jesteś nikim Magda

już cię nie ma

przez ciebie

mogłaś

mogłaś

mogłaś

nic nie zrobiłaś

nic nie ma

po co ty żyjesz jeszcze Magda

wódka i co

co chcesz udowodnić

szukasz czegoś

nie ma tu nic dla ciebie

co będziesz robić w tym pustym mieszkaniu

po co ci to

Magda weź już skończ

Jeszcze tu jesteś. Ostatnia sekunda tuż przed

Jest godzina dziewiętnasta osiem, wiatr wieje od morza. Rosnące za murem topole rzucają długie cienie na boisko. Dwa gołębie siedzą na balustradzie ogrodzenia. Trzeci zerwał się właśnie do lotu, rozpościera skrzydła, rzuca cień na dwa pozostałe. Na środkowym schodku dogasa niedopałek papierosa. Żar tli się niemrawo, w górę unosi się wąska strużka dymu. Po metalowej, zielonej poręczy spaceruje pająk krzyżak. Jego pajęczyna, misternie upięta pod daszkiem, drży na wietrze, mieniąc się i połyskując. Z okna budynku po drugiej stronie ulicy ktoś krzyczy: „weź dwaaa!”. W powietrzu czuć spaliny przejeżdżających nieopodal aut, rozgrzany piasek i zbierającą się z nadejściem wieczoru wilgoć. Na środkowym palcu lewej dłoni swędzi niewielkie skaleczenie. Pasek jest z ekoskóry, przetarty przy sprzączce, z second handu. Stalowe mocowanie lampy ugina się pod ciężarem. Stopy ześlizgują się z barierki, strącając pająka na ziemię. Pająk upada na grzbiet, nieruchomieje.

Po chwili macha wszystkimi odnóżami i z wysiłkiem gramoli się do pionu, ale nikogo to nie interesuje, bo koniec już był.

 

Fragment dramatu pochodzi z Kwartalnika Kulturalnego „Nowy Napis. Liryka, Epika, Dramat”, nr 21 (2024).

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Malina Prześluga, Jeszcze tu jesteś II (fragmenty), „Nowy Napis Co Tydzień”, 2024, nr 252

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...