Nowy Napis Co Tydzień #256 / Stanisław Witkiewicz pisze list do syna
Długo nie rozmawialiśmy
Od razu wiedziałem, że las
Go przyjmie jak swego. W kolasce
Siedziałem, widziałem Zamoyskiego
Oczy w Alberta wpatrzone.
Ciekawe co widziały?
Czy wszystko można zostawić,
Synu, za sobą? Porzucić? Monachium,
Paryż, salony, mieliśmy przecież
Jechać do Kalifornii, Helena pisała
I wszystko to zostawić? Bez wahania?
Czy widział to Zamoyski, król
Podhala? Cela będzie mała,
Deski i łóżko, jak dziecięce,
Krzyż na ścianie, okienko
Jak zakratowane, chwile
Wytchnienia, wczasy od
Mieszkania w ogrzewalni.
Byłeś tam kiedyś? Czy się
Kiedyś w ogóle zbliżałeś? To
Nie nasz świat, synu! Owszem,
Trzeba się starać, ale lepiej
Podzielić się groszem, niż
Życiem – z prochem!
Czy widział to już wtedy
Zamoyski wizjoner, że Albert
To jest pionier, nie ci z Kalifornii?
Od Kuźnic już szliśmy
Drogą po kamieniach, woźnice
Zostali na dole
Mam mu tu kaplicę
Zrobić, w środku lasu i
Mały domek do mieszkania
Na uboczu, by mógł patrzyć
Na turnie, gdy otworzy oczy
Myślę sobie, synu, że
Żyjemy po coś, tylko większość
Z nas nie wie po co i tak
To trwa aż do śmierci. A on
Znalazł swą cząstkę najlepszą
Na czas. Czy widział to Zamoyski
Gdy mu to miejsce wyznaczał?
Ja to pojąłem po latach.
Ze swoim życiem, które się kończy,
Nic już nie zrobię. Ale ty
Jeszcze możesz.
Jeszcze możesz.
Jeszcze możesz.
Tekst pochodzi z musicalu „Serce i Oko – jak Zamoyscy Tatry dla Polski zdobyli”.