Nowy Napis Co Tydzień #034 / Deskrypcje (1): Staff – Caravaggio – Spinoza
Leopold Staff
W starym domuW starym domu poniżej progu
Wiodą ciemne schody w dół
Do piwnicznej spelunki,
Cuchnącej stęchlizną i skwaśniałym winem.
Wśród ścian ceglastych jak surowe mięso,
Z grynszpanowymi zaciekami pleśni,
Świeca osadzona w wydrążonej rzepie
Rzuca chwiejne światło na trójkę drabów,
Żołdaków czy rzezimieszków.
Dwaj siedzą oświetleni przy stole
Na prostych ławach naprzeciwko siebie;
Mają na sobie skórzane kaftany
Pod migocącymi blachami zbroi,
Przy boku rapiery i kordelasy,
Na głowie zawadiackie kapelusze
Z kogucim piórem,
Obaj rozczochrani,
Jeden czarny, drugi rudy,
Z krwią nabiegłymi oczyma
Trzymają w rękach zatłuszczone karty,
Sięgając od czasu do czasu po cynowy kubek,
Który napełniają z miedzianego dzbana.
Gracze patrzą to w karty, to na siebie spode łba.
Za plecami rudego, zasłonięty jego cieniem,
Siedzi trzeci kompan, otulony płaszczem,
I palcami daje czarnemu ukradkowe znaki.
Milczenie, chwila napięcia.
Pachnie kłótnią, bójką, żelazem i krwią…
…A ponad progiem na górze,
W ubogiej izbie, w chłodnym świetle dnia,
Cichy Baruch Spinoza,
Bezkrwisty jak jego Bóg,
Siedzi przy oknie zamyślony
I szlifuje szkiełka.(z tomu Wiklina, 1954)
Podczas lektury wiersza Leopolda Staffa, poety w powszechnym odbiorze poczciwego i trochę staroświeckiego, niespodziewanie pojawia się odczucie utraty „poczucia pewności”. W wierszu brak spójnej wizji rzeczywistości. Wizja jest pęknięta, a rzeczywistość nie poddaje się łatwo racjonalnej weryfikacji. „W starym domu” jest, przyznajmy, dość tajemniczo i… niesymetrycznie.
Czy naprawdę nic tu do siebie nie pasuje? W wierszu Staffa wszystko jest jasne i oczywiste, ale tylko na pierwszy rzut oka. Początkowa część utworu jest, jak się wydaje, detalicznym opisem jakiegoś rzeczywiście istniejącego obrazu. Stary dom, próg i poniżej progu izba, do której wiodą schody. W „piwnicznej spelunce […] wśród ścian ceglastych jak surowe mięso” trójka drabów gra w karty. Wzrok poety-reportażysty uważnie lustruje postaci, ich ubiór, kolor włosów, postawę ciała, zagląda im w przekrwione oczy, niemalże czyta w myślach, stąd wiadomo, że: „Pachnie kłótnią, bójką, żelazem i krwią”. W „cuchnącej stęchlizną i skwaśniałym winem” piwnicy dużo jest mięsistości, krwi, ledwo powściąganych emocji. To – rzec by można – samo życie.
Kto jest autorem tego obrazu? Pierwsze skojarzenie – może przez grę światła, którego źródłem jest „świeca osadzona w wydrążonej rzepie”, może przez naczynia: „cynowy kubek” i „miedziany dzban”, po których skaczą migotliwe refleksy – przywołuje na myśl obrazy malarzy holenderskich i flamandzkich z początku XVII stulecia. Twórcą takiego dzieła mógłby być na przykład Adriaen Brouwer – wszak to on portretował palaczy, pijaków i karciarzy, fascynowały go sceny w szynkach i bójki – albo któryś z jego naśladowców. Biologizm i naturalizm sceny przedstawionej przez Staffa przemawia za szukaniem pierwowzoru wśród uczniów Fransa Halsa i Pietera Bruegela starszego. Poszukiwania nie przyniosły jednak zadowalającego rezultatu.
Zdecydowanie więcej podobieństw przemawia za Szulerami Caravaggia. Tematem obrazu jest scena rodzajowa przedstawiająca grę w karty – para chytrych oszustów przeciwko niewinnemu młodzieńcowi. I chytrość, i niewinność wymalowane są na twarzach. Widoczne są również szalbierstwa szulerów. Role są rozdane, a przesłanie obrazu wydaje się oczywiste. Zło jest złem, niewinność – niewinnością. Jeśli na obrazie Caravaggia panuje rodzaj dramatycznego napięcia, to jest to napięcie wynikające ze zmowy pomiędzy oszustami, którzy z całym natężeniem woli, złej woli, prowadzą swoją ofiarę do klęski. Młodzieniec, jak się wydaje, jest ofiarą nieświadomą niecnych intencji współtowarzyszy
Może więc nie Szulerów Caravaggia miał przed oczyma Staff, pisząc wiersz W starym domu? Może, a nawet prawdopodobnie; bo jest „trójka drabów”, są „zatłuszczone karty”, są „zawadiackie kapelusze”, jest nawet kordelas i przede wszystkim „trzeci kompan, otulony płaszczem”, który „palcami daje czarnemu ukradkowe znaki”. Nie ma jednak całej reszty tak sugestywnie odmalowanej przez poetę; nie ma tła architektonicznego, tak jakby gracze przeniesieni zostali z „piwnicznej spelunki” w inną, emocjonalnie obojętną przestrzeń, nie ma „ciemnych schodów”, „ścian ceglastych jak surowe mięso, / Z grynszpanowymi zaciekami pleśni”, ba, nie ma „starego domu”, nie ma wielu drobniejszych szczegółów – „świecy osadzonej w wydrążonej rzepie”, „cynowego kubka”, „miedzianego dzbana”. Inne też jest „tło” psychologiczne – inny rodzaj emocji panuje w wierszu, inny na obrazie Caravaggia. Albo więc moje poszukiwania oryginału były, co bardzo prawdopodobne, nie dość wnikliwe, albo poetycki obraz Staffa powstał w wyniku kontaminacji różnych dzieł malarskich, albo – co wydaje się najbardziej prawdopodobne – „niemoralny moralitet” Caravaggia posłużył autorowi Martwej pogody jako odskocznia do własnej poetyckiej wizji. A chodziło o przeciwstawienie tego, co krwiste (pełne życia), temu, co bezkrwiste (martwe), o przeciwstawienie przestrzeni nasyconej intensywnymi zapachami, rozedrganej grą światła i cienia, naładowanej złymi emocjami jak elektrycznością – przestrzeni ubogiej izby zanurzonej w „chłodnym świetle dnia”.
Staff nie pozostawia wątpliwości, że w sporze pomiędzy racjonalnym, obiektywnym, rozumowym i kulturowym a irracjonalnym, subiektywnym, instynktownym i biologicznym, opowiada się za tym drugim. Woli raczej zniewolonych szubrawców niż wolnych ascetów, którzy sami sobie narzucają ograniczenia.
A co woli Spinoza? Zapewne niegodziwość karmiąca się niskimi instynktami rozumna nie jest, więc autor Etyki mógłby ją odrzucić i potępić jako niezgodną z naturą ludzką. Ale „cichy Baruch Spinoza” ani potępiać, ani wyśmiewać ludzkich głodów nie zamierza. „Niesłusznie […] postępują ci – relacjonuje Władysław Tatarkiewicz poglądy niderlandzkiego panteisty i racjonalisty – co wyśmiewają się z namiętności ludzkich lub potępiają je, miast je rozumieć; Spinoza w swej etyce chciał je badać tak, jak bada się linie, płaszczyzny i ciała”. Tylko czy ludzkie namiętności można szlifować jak szkiełka? Czy to jest w ogóle możliwe?