Nowy Napis Co Tydzień #040 / Narrator jako świadek
Narrator jako świadek. Praca pamięci w «Zapiskach sowieckich» Gustawa Herlinga-Grudzińskiego” – konteksty, wydarzenia, publikacje (Gustaw Herling-Grudziński: „Inny świat”, „Dziennik”, opowiadania)
Wystąpienie odbyło się podczas Warsztatów Herbertowskich. Referat został odczytany w języku rosyjskim, pod filmem znajduje się jego tłumaczenie. Zapraszamy do lektury.
Motto
Inny świat Gustawa Herlinga-Grudzińskiego najbardziej logicznie i naturalnie jest rozpatrywać na tle innych tekstów przedstawiających tragedie XX wieku, poczynione rękami człowieka. Z jednej strony istnieje rosyjska „proza łagrowa”, między innymi Opowiadania Kołymskie Warłama Szałamowa, którego Herling-Grudziński w poświęconej Szałamowowi opowieści Piętno. Ostatnie opowiadanie kołymskie nazywa „Wielkim pisarzem
Metafora wyjścia, rezultatu, drogi w tym wypadku także wydaje się stosowna. Praca pamięci jako drogi zakłada między innymi postawienie pod znakiem zapytania tego, co wydawało się raz na zawsze przyswojone, niezmienne, i w tym sensie świadek ryzykuje: jego świadectwo może zostać zredukowane lub wypaczone, odrzucone, nieusłyszane lub może też zostać mu przeciwstawiona wygodniejsza, alternatywna historia. Tę ryzykowną figurę świadka – przewodnika po radzieckim represyjnym inferno, w sposób, w jaki odbierana jest ona w Innym świecie, należałoby przemyśleć nie tylko na tle obszernego przekroju prozy łagrowej, ale także w kontekście utworów, wyjątkowo ważnych dla zrozumienia figury świadka w XXstuleciu – napisanego w 1936 roku eseju Waltera Benjamina Narrator i HomoSacer. Co zostaje z Auschwitz Giorgia Agambena
Świadek jest nie mniej ważny od proroka, figury biblijnej i powstałej na jej fundamencie europejskiej kultury. Nabywa on bowiem szczególnego znaczenia, kiedy mowa o stechnologizowanych antropologicznych katastrofachXXstulecia.
Po pierwsze dzieje się tak dlatego, że on –survivor,ocalał tam, gdzie ocalenie było niemożliwe. Nakłada to na niego nieprawdopodobnie ciężki obowiązek – mówić nie tylko w swoim imieniu, ale także stać się głosem wszystkich, którzy zginęli; stać się tym, który zanosi ich wspólny los nie tylko przed sąd ludzkiej historii, lecz także przed sąd Boski.
W języku łacińskim – pisze Agamben – istniały dwa słowa określające świadka. Pierwsze z nich, testis […] określa kogoś, kto w postępowaniu sądowym bądź w sporze między dwiema stronami występuje w charakterze osoby trzeciej (terstis). Drugie zaś, superstes, oznacza tego, kto coś przeżył, przetrwał coś do samego końca, a zatem może dać temu świadectwo
Дж. Агамбен, Homo Sacer. Что остается после Аушвица, с. 15. [G. Agamben, Homo Sacer. Co zostaje z Auschwitz, s. 15.]. [12].
Pierwsze znaczenie odnosi się do narratora Innego świata tylko w tym sensie, że stoi on w konflikcie między zaprzeczającymi koszmarowi (lub udowodniającymi celowość) stalinowskich represji i tymi, którzy wzywają do uznania ich jako jednej z dwóch głównych historycznych tragediiXXwieku. Jednak stać w tym „miejscu” może on tylko dlatego, że jest superstesem,czyli tym, który przeżył, przetrwał: mówi on z wnętrza sytuacji, opowiada nie fabularnie, a przedmiotowo. Greckie słowoμάρτυς, które oznacza jednocześnie „męczennika” i „świadka”, a pochodzi od sanskryckiego czasownika o znaczeniu „pamiętać”
Benjamin pisze o narratorze jako świadku w sytuacji, kiedy sama zdolność do świadectwa i zaufanie mu podawane są w wątpliwość: „(...) doświadczenie traci wartość. Podobnie jak I wygląda na to, że im dalej tym bardziej wszystko pogrąża się w ciemną otchłań”
Według Benjamina narratora jako świadka wyróżnia zdolność powracania zarówno od informacji, jak i od ideologii do rzeczywistości:
Narrator czerpie swój materiał ze swojego własnego doświadczenia... a następnie przekształca go w doświadczenie tych, którzy słuchają opowieści. [...] Istota opowieści nie w tym, żeby opowiedzieć… o sprawie samej w sobie. Wciąga on tę sprawę w życie narratora, aby potem go stamtąd wyciągnąć
В. Беньямин, Рассказчик, с. 348, 352. [Walter Benjamin, Narrator s. 348, 352.] [21].
Właśnie to dzieje się w Innym świecie: krusi ludzie objawiają się u Gustawa Herlinga-Grudzińskiego w niepojętości i niepowtarzalności każdej biografii i jednocześnie w „pokrewieństwie nieszczęścia” z narratorem, razem co więcej, z mnóstwem innych, niczemu nie winnych, w żaden sposób nie chronionych przed aresztem, łagrami i torturami. Jego „owoce nieszczęścia” to nie tylko własne wspomnienia, lecz polifonia pamięci, w której historia, a tym samym los drugiego człowieka – czy to pochodzącego z Woroneża Kostylewa, czy też trzech zakonnic, które siedzą w karcerze „za wiarę” lub „trzech towarzyszy”, należących do niemieckich komunistów, Pamfiłowa ze swoim listem, Natalii Lwowny, szukającej pociechy u Dostojewskiego, czy Fina Rusto Karinena — objawia się jako część własnego losu. Tym sposobem świadectwo tworzy wspólnotę żywych i tych, którzy odeszli, buduje przestrzeń współprzeżywania (co ciekawe, głównymi słowami, wokół których budowana jest narracja Innego świata, są „współczucie” i „nadzieja”) i tym samym przywraca skreśloną przez doświadczenie totalitaryzmu możliwość „takiego nowego podejścia do życia, które pochodziłoby z poufnej rozmowy o osobistym doświadczeniu drugiego człowieka”
Po drugie postać świadka tragediiXXwieku jest wyjątkowa dlatego, że zawsze poświadcza on niepoświadczalne. Wielu pisarzom sił do przeżycia nie tylko w obozie, ale i po nim, dawała sama możliwość opowiedzenia o tym, co jest nie do wyobrażenia (wystarczy wspomnieć Viktora Frankla, Maszę Rolnikaite, która w wileńskim getcie i obozach nazistowskich prowadziła dziennik po to, „żeby wszystkim opowiedzieć”, czy ponownie Warłama Szałamowa). „Byli więźniowie – pisze Agamben, – którzy woleli potem milczeć. Ale byli też tacy, dla których jedynym powodem do życia było pragnienie, aby nie zginął w nich świadek”
Można wyróżnić co najmniej dwie definicje wyjaśniające termin „niepoświadczalne”:
1. To, co powstało zarówno w stalinowskim, jak i w nazistowskim „obozowym piekle” było na tyle bezprecedensowe, że wszystko, co istniało w poprzedniej kulturze europejskiej, słowa zdolne są, w najlepszym wypadku, tylko nazywać, ale nie potrafią wyrazić tego, co miało miejsce (to uczucie pełnej bezsilności poprzedniego słowa w sposób poetycki bardzo dokładnie przekazał Paul Celan).
2. Ale nawet jeśli uda się to opisać, i tak nikt tej opowieści nie uwierzy, inaczej słynnemu pytaniu z psalmu: „Czym jest człowiek, że o nim pamiętasz?” (Ps 8, 5) trzeba będzie nadać nowe, straszne sensy.
W pracy Co zostaje z Auschwitz Giorgio Agamben pisze, że ten, który stara się „poświadczać niepoświadczalne”, staje się głosem „martwego domu”, głosem niemych lub też, korzystając z obrazu Primo Leviego, „głosem Hurbinka”.Urodzony w Auschwitz malec Hurbinek
...był nikim, dzieckiem śmierci… Wyglądał na trzy lata, nikt o nim nic nie wiedział. Nie umiał mówić i nie miał imienia; osobliwe imię Hurbinek nadaliśmy mu chyba my, a może jedna z kobiet, która zrozumiała w ten sposób nieokreślone odgłosy, wydawane od czasu do czasu przez małego… Słowa, których mu brakowało, których nikt nie zadał sobie trudu go nauczyć, potrzeba mówienia, nadawały jego spojrzeniu wybuchową nieomal moc, dziką i jednocześnie ludzką, i nikt z nas nie był w stanie wytrzymać tego dorosłego, srogiego, przenikającego, pełnego cierpienia spojrzenia… Trzyletni Hurbinek…, walczący do utraty sił, jak mężczyzna, o prawo wejścia do świata ludzi, z którego został wyrzucony, przez zwierzęcą siłę. Nawet Hurbinek, bezimienny, miał na wychudzonym przedramieniu wytatuowany numer obozowy. Hurbinek umarł w pierwszych dniach marca 1945 roku… Nic po nim nie zostało: daje swe świadectwo za pośrednictwem tych moich słów
Примо Леви, Передышка, Москва, 2011, с. 12-13. [Primo Levi, Rozejm, Moskwa 2011, s. 12-13.] [25].
W Innym świecie takim „Hurbinkiem”, który poświadcza poprzez słowa narratora, jest absolutnie bezradny wobec ciemności (zarówno tej metafizycznej, obozowej, jak i ciemności w sensie dosłownym, fizycznym – niemożności widzenia w ciemności), „kurza ślepota” lub „zabójca Stalina”, zanoszący się przed śmiercią szaleńczym wyciem: „Zabiłem Stalina!... Ja, ja, ja... Zastrzeliłem, zastrzeliłem jak psa…”. Ta ostatnia pokuta jest tak samo absurdalna, jak zarzucone „kuroślepowi” przestępstwo, lecz ten tragicznie absurdalny przedśmiertny bełkot, niewyraźny, jak język Hurbinka, narrator podnosi do rangi „ostatniego słowa”, umacniającego życie i sens tam, gdzie, zdawałoby się, „skreślono” je na zawsze:
Przed śmiercią zaś, jak ostatni sakrament, chciał wziąć na siebie zbrodnię, której nie popełnił, czyn, którego nie dokonał. Przez tyle długich lat nie wiedział, za co cierpi. Dziś zapragnął się przyznać, zapragnął się zmieścić w okrutnym i niezrozumiałym wyroku losu, który mu przedłożono do podpisu siedem lat temu. Broniąc się przed nieznaną przyszłością, szamocąc się w sidłach teraźniejszości, ratyfikował nałożoną nań przeszłość. Aby choć na chwilę przed skonem uratować jeszcze poczucie realności i wartości swego gasnącego istnienia
Г. Герлинг-Грудзиньский, Иной мир, с. 80. [G. Herling-Grudziński, Inny świat, dz. cyt., s. 80.] [26].
Jednak Herling-Grudziński w Innym świecie mówi nie tylko w imieniu tych, którzy pozbawieni są możliwości dawania świadectwa o sobie nawet najbliższym, ponieważ, według obozowego prawa
(...) więźniowi nie wolno ani słowem powiedzieć, a jego bliskim z wolności ani słowem zapytać, co się z nim działo od chwili aresztowania… rozporządzenie to spycha go do zamierzchłej już przeszłości, kiedy był człowiekiem wolnym i zupełnie innym, kiedy czuł i myślał nie tak jak dzisiaj, i stawia go w nieznośnej sytuacji słuchającego tylko – jego, który powinien w pierwszym rzędzie mówić, a nawet krzyczeć
Tamże, s. 125. [27].
Narrator w dosłownym sensie wywołuje z niebytu do wiecznej pamięci ludzi skazanych na milczenie. Wiadome jest, że systemy totalitarne zawsze troszczą się o nienaganną biurokrację. Jednymi z najstraszniejszych eksponatów w muzeum Auschwitz są bardzo drobiazgowe, kaligraficznie zapisane listy ludzi, którzy za kilka godzin opuszczą świat w postaci dymu z komina. Dokładnie takie same listy rozstrzelanych tworzyło NKWD:
Kelles-Krauze Bohdan Michajłowicz, 1901 r., urodzony w: Radom (Polska), Polak, bezpartyjny, wyższe wykształcenie. Skazany w 1924 r. za »szpiegostwo« na 5 lat więzienia. Po zwolnieniu znajdował się na zesłaniu. Powtórnie aresztowany za »dołączenie do syberyjskiej powstańczej organizacji«. W 1933 r. osądzony przez kolegium OGPU według art. 58-2-7-11 KK RFSRR na 10 lat. 10 lipca 1934 r. skazany przez kolegium OGPU za »organizację i próbę ucieczki« na rozstrzelanie ze zmianą na 10 lat więzienia. Odbywał karę na Wyspach Sołowieckich, często ogłaszał głodówkę, w 1934 r. przygotowywał ucieczkę i zatrzymano go nad brzegiem morza z zaopatrzeniem. 9 października 1937 r. skazany przez kolegium specjalne NKWD na wyższy wyrok. Rozstrzelany w Karelskiej Autonomistycznej Republice (Sandarmoch) 27 października 1937 r.
Приводится по: Книга памяти Карелии, http://visz.nlr.ru/person. [Cyt. za: Księga pamięci Karelii, http://visz.nlr.ru/person.] [28].
Jak słusznie zauważył Aleksander Etkind, „źródło represji – państwo – było jedynym źródłem informacji”
Jakie zatem świadectwo daje narrator, Gustaw Herling-Grudziński? W wąskim sensie – świadczy on o świecie i człowieku, o odczłowieczaniu i przeciwstawieniu się temu procesowi. Z drugiej strony tworzy on dokładny przewodnik po Innym świecie, encyklopedię „radzieckiego piekła”, ze skrupulatnym, sporządzonym według sposobu francuskiej szkoły historycznej Annales, opisem jego globalnych i socjalnych kategorii.
W świecie tym istnieje swój własny, różniący się od „pozawięziennej geografii” chronotop. Odliczanie „wielkiego czasu nieszczęścia” zaczyna się od Wielkiej Czystki lat 1936-1937:
„Tridcaf siem” stanowi w świadomości starych więźniów rosyjskich, którzy mieli szczęście przeżyć lata Wielkiej Czystki i „budownictwa socjalistycznego w jednym kraju” opartego na masowym użyciu pracy przymusowej, datę podobną do narodzenia Chrystusa w świadomości chrześcijanina lub zburzenia Jerozolimy w umyśle ortodoksyjnego Żyda. „To było w trzydziestym siódmym” – te słowa wypowiadane szeptem pełnym grozy i niezabliźnionego jeszcze cierpienia słyszałem ciągle po przyjeździe do obozu, jakby chodziło o rok głodu, pomoru, zarazy, pożogi i wojen domowych
Г. Герлинг-Грудзиньский, Иной мир, с. 33. [G. Herling-Grudziński, Inny świat, dz. cyt., s. 33.] [30].
Czas osobistej obozowej egzystencji liczy się od momentu aresztu, który zakłada zapomnienie wszystkiego, co było dotychczas. Jest również „czas zony”, który liczy się nie według zegara, a według dźwięków – hurkotu, krzyku, poruszania się, jęku :
O wpół do szóstej nad ranem drzwi baraku otwierały się z trzaskiem i wśród ciszy przerywanej tylko ostatnimi westchnieniami snu rozlegał się głośny okrzyk: „Podjom!”(…) Więźniowie poruszali się ciężko na pryczach, odrzucali sennym ruchem ręki buszłaty okrywające głowy, podnosili się tak wolno, jak gdyby ich ciała skrępowane były niewidzialnymi pętami, i jęcząc z bólu, opadali z powrotem na legowiska. Wzdłuż prycz przechodził teraz wolno „dniewalny”, szepcząc monotonnym głosem: „Riebiata, na rabotu”
Tamże, s. 49. [31].
Obyczaje i zasady tego świata odsyłają do średniowiecznych opisówcivitas diaboli:jest on wywrócony na lewą stronę, odwrócony w stosunku do świata poprzedniej europejskiej kultury chrześcijańskiej, co potwierdzają jego codzienne obrzędy. Dzień w tej przestrzeni czasowej rozpoczyna się od antymodlitwy, na początku której wybrzmiewa przekleństwo, a zamiast końcowego wysławiania pojawia się fraza: „Ech, mam już dość tego życia!”, z kolei miejsce nadziei zajmuje zwykła sytuacja bez wyjścia :
W innych krajach i w innych warunkach miejsce tego krótkiego okrzyku rozpaczy zajmuje prawdziwa modlitwa lub skreślenie jednego dnia wyroku; jest rzeczą aż nazbyt zrozumiałą, że człowiek pozbawiony wszystkiego z wyjątkiem nadziei zaczyna dzień od zwrócenia ku niej swych pierwszych myśli i próśb. Ale jakże mogli to czynić ludzie, którym odebrano nawet nadzieję?
Tamże, s. 50. [32].
Jednak nazwać go „niereligijnym” także nie można. Jak wiadomo, bolszewicka ideologia, deklarując ateizm, tak naprawdę aktywnie narzucała się jako nowa religia; Herling-Grudziński bardzo dokładnie widzi i opisuje religijną strukturę kreowanego przez tę ideologię świata totalnej beznadziei. Istnieje w nim własna hierarchia. Na pierwszym miejscu znajduje się „Najwyższe bóstwo”, do którego dostęp uwarunkowany jest przez klasową bliskość: w „więzieniu jak dla Zagranicznego turysty”, w którym siedzą „pełnoprawni obywatele Związku Sowieckiego o wyrokach nieprzekraczających osiemnastu miesięcy… za takie przestępstwa, jak „miełkaja krąża” (drobna kradzież), „proguł” (spóźnienie do pracy), „chuligaństwo” (kursywa S.P.) i uchybienia przeciwko dyscyplinie fabrycznej”
Inny świat pretenduje do „socjalistycznego porządku prawnego”, ale jego reglamentarność jest tylko powierzchowna: w swojej istocie jest on skrajnie irracjonalny. Właśnie to miała na myśli Hannah Arendt, kiedy pisała o „zupełnej absurdalności świata, w którym kara bardziej karze niewinnego, niż przestępcę, w którym praca nie przynosi wyników i nie jest skierowana na ich osiągnięcie, w którym przestępstwa nie przynoszą korzyści tym, którzy je popełniają, i nie są nawet na to skierowane”
Stąd też główna, chociaż ukryta za retoryką „przekuwania” i „reedukacji”, intencja tego świata – zdemoralizować i odczłowieczyć. „Człowiek staje się zwierzęciem w ciągu trzech tygodni – przy ciężkiej pracy, chłodzie, głodzie i cięgach”
Pierwsza z nich – moment bezzasadnego aresztu, kiedy niszczona jest podmiotowość prawna, nie na mocy niesprawiedliwości aresztu, lecz dlatego, że areszt w ogóle w żaden sposób jest niezwiązany z działaniami czy poglądami. »Druga faza« ukierunkowana jest na zniszczenie moralnej tożsamości i „osiąga się poprzez odizolowanie obozów koncentracyjnych od reszty świata, odizolowanie, które czyni męczeństwo bezsensownym, pustym i śmiesznym. Ostatnią fazą jest zniszczenie samej indywidualności, co osiąga się poprzez ciągłość i instytucjonalizację cierpień
Ханна Арендт, Методы социальных наук и изучение концентрационных лагерей, с. 413-414. [Hannah Arendt, Nauki socjalne i studia nad obozami koncentracyjnymi, s. 413-414.] [41].
Odczłowieczanie opisane jest w Innym świecie jako złożony, ustrukturalizowany proces: od szorstkiej reglamentacji podstawowych ludzkich potrzeb – podmiotowość prawna – którymi nikt nie może rozporządzać, lecz w obozie stają się one „narzędziem sterowania”, do „zwichnięcia kręgosłupa”, mówiąc słowami Herlinga-Grudzińskiego, i oto w dość krótkim czasie człowiek przekształca się w „szmacianą kukłę, z której wyjęto patyk”
Odczłowieczająca władza ubiega się o totalne i jednoosobowe władanie życiem i śmiercią; jednak świadek nie tylko wyprowadza z niebytu jej ofiary, ale też detronizuje jej roszczenia. Odczłowieczenie nie jest wszechmocne; w Innym świecie przeciwstawia mu się codzienna, nieprawdopodobnie ciężka walka o godność. Stałe potwierdzanie godności, urzeczywistnionej w zdolności współczucia, odpowiadania, niewykorzystywania obozowych „przywilejów” na złość innym, pamiętać siebie i swój dom, „nie wierzyć, nie bać się, nie prosić” jest to, według słów Sołżenicyna, jedyna dostępna więźniom forma oporu. Właśnie ona tworzy wewnątrz piekielnego „innego świata” niewidoczny, lecz jawny ludzki świat, który przypomina o sobie w każdym geście, w którym nie ma obojętności. Tak żyje „pop Dimka”, u którego „z młodości pozostał mu serdeczny, współczujący i instynktownie religijny stosunek do ludzkiego cierpienia”
Towariszcz, my jediem dalo-o-ko,
Podalsze od russkoj ziemli...
Więźniowie podnieśli się jak na dany znak z ławek i wpatrzeni w batutę rąk Wsiewołoda, powtarzali urzeczeni te dwie dziwne linijki. Na wszystkich twarzach malowało się wzruszenie, a w niektórych oczach zaświeciły się nawet łzy. I choć śpiewane z takim przejęciem słowa miały w obozie wymowę przekleństwa rzuconego przez przykutych do galer niewolników „russkoj ziemli”, brzmiała w nich jednocześnie nostalgia... Nostalgia za ziemią męki, głodu, śmierci i upokorzeń, za ziemią wiecznego strachu, twardych jak kamień serc i wypalonych płaczem oczu, za jałową ziemią pustynną, prażoną bezlitośnie przez gorące tchnienie szatana... I nigdy już potem nie zrozumiałem na krótko choćby tak wyraźnie jak wówczas, że więźniowie rosyjscy żyją poza granicami Rosji i nienawidząc jej, tęsknią do niej zarazem z całej siły swych zdławionych uczuć
Tamże, s. 239. [44].
W końcu nieustanną walkę o godność toczy także sam narrator. Jest on gotowy zgłosić się do kołymskiego etapu zamiast przyjaciela, znajduje w sobie męstwo, aby bezwzględnie poświadczyć niepoświadczalne wprost, powściągliwie i współczująco.
W przedmowie do pierwszego rosyjskiego przekładu Innego świata, który ukazał się w Moskwie w 1990 roku, Gustaw Herling-Grudziński pisał:
I jeśli Inny świat wydawany jest na świecie w Moskwie w wydawnictwie Progress (po wydanych w ZSRR Archipelagu Gułag Sołżenicyna i Opowiadaniach kołymskich Szałamowa, czyli powtarza drogę przetartą przez tych dwóch wielkich rosyjskich pisarzy), to oczywiste jest, że przemiany, które spowodowała »jawność«, pozwalając zaglądać do »lustra przeszłości«, są nieodwołalne
Г. Герлинг-Грудзиньский, Иной мир, с. 5(?). [G. Herling-Grudziński, Inny świat, s. 5.] [45].
Niestety ostatnie lata pokazały, że sytuacja tak nie wygląda. Tym ważniejsze jest świadectwo Gustawa Herlinga-Grudzińskiego i tym bardziej konieczne jest jego wysłuchanie.