16.04.2020

Nowy Napis Co Tydzień #045 / Neurotyczna Polonia czy mroczny świat ludzkiej egzystencji?

Po lekturze każdej kolejnej książki wydanej przez wydawnictwo Ha!art niezmiennie nasuwa się refleksja, że kto ich nie czytał, ten ma zaledwie ogólny pogląd na temat współczesnej polskiej mentalności oraz rzeczywistości społeczno-politycznej kraju. Bez wątpienia Ha!art podtrzymuje tradycję publikowania książek łamiących utrwalone zasady uprawiania prozy oraz – o czym mogliśmy się przekonać wielokrotnie – również poezji. Nie inaczej jest w przypadku debiutanckiego zbioru opowiadań Antoniny Kardaś Czernucha. Autorka opisuje ludzkie cierpienie po to, aby zastanowić się nad pytaniem, czy człowiek zdominowany przez doświadczenia jest w stanie samodzielnie kształtować własne życie; co więcej pisarka robi to w błyskotliwym stylu, jakże typowym dla autorów krakowskiej Korporacji. 

Ubiegły rok był dla wydawnictwa Ha!art udany – i to głównie za sprawą debiutantów. Olga Hund została laureatką Nagrody Conrada za debiut literacki w 2018 roku – jury doceniło autorkę za Psy ras drobnych, książkę, która porusza temat leczenia psychiatrycznego. Za pomocą gęstniejącej metafory Hund wprowadzała czytelników w rzeczywistość niepokojącej heterotopii. Umiejscawiając akcję książki w szpitalu psychiatrycznym, autorka była w stanie uchwycić i opisać także mechanizmy rządzące systemem, w którym żyjemy. Z kolei młody prozaik-realista Jakub Michalczenia wydał zbiór opowiadań Gigusie, które w pewnym sensie były rozszerzeniem debiutanckiego zbioru Korszakowo. Anna Mazurek zadebiutowała obiecującą powieścią Dziwka, a Natalka Suszczyńska wkroczyła do literatury niebanalnymi Dropiami. Oliwy do ognia dolał Patryk Kosenda tomem poetyckim Robodramy w zieleniakach  wprowadzając do młodej poezji świeżą, awangardową jakość. Mówiąc krótko, wydawniczy sukces w dwudziestolecie istnienia Ha!artu to nie kwestia przypadku, a efekt budowania spójnej wizji wydawnictwa, które wyznacza środowiskowe trendy. 

Koniec ubiegłego roku przyniósł debiut Antoniny Kardaś, kolejny głos wpisujący się w ramy promowanych przez Ha!art zjawisk. Czernucha to książka odważnie komentująca teraźniejszość. Kardaś udało się utkać z ludzkiego nieszczęścia wyjątkowo przejmującą prozę. Co więcej, udało jej się ożywić nadzieje, że jest szansa na wyjście z życia przesiąkniętego złem, przemocą i beznadzieją. 

Zbiór opowiadań krakowskiej debiutantki składa się z ośmiu tekstów, przy czym od pierwszych stron trudno pozbyć się wrażenia, że coś je łączy. I faktycznie, tym wspólnym mianownikiem okazują się losy bohaterów. Kardaś tworzy galerię osób doświadczających dotkliwej strony egzystencji. Bez względu na to, kim są i jak wiele dzieli stworzone przez autorkę postaci, ich los splatają bolesne doświadczenia i pamięć o nich. Wspomnienia nie pozwalają im odczuwać w życiu spełnienia. W opowiadaniach Kardaś te dotkliwe przeżycia tkwią głęboko, ukryte na dnie duszy, niczym cierń, który nie pozwala zabliźnić się ranom. 

Zaognione traumy potrafią popchnąć bohaterów do nieodwracalnych czynów. Motyw samobójstwa pojawia się w opowiadaniu Przygody roztrzaskanej głowy:

Wiele płynów z niego wyciekało, ale najwięcej było gęstej, brunatnej krwi. Płynęła powoli we wszystkie strony, a kiedy prawie dosięgała ich butów, zrobili krok w tył. Stali tak jeszcze chwilę, w bezruchu. I patrzyli. A potem znów musieli wykonać krok w tył, bo krew prawie ich pobrudziłaA. Kardaś, „Czernucha”, Kraków 2019, s. 169.[1].

Ten cytat dobrze oddaje jedną z ważniejszych intuicji całego tomu – że ból egzystencji to stan skrajnej samotności. Bohaterowie Czernuchy nie doznają jednak samotności, która byłaby chwilowym odsunięciem się od ludzi i świata, raczej są zmuszeni do mierzenia się z dramatycznym poczuciem opuszczenia, rozpaczą i, w konsekwencji, brakiem nadziei. Przejmujący obraz w przytoczonym cytacie mówi też o czymś jeszcze – o niebywałej trudności w przyjęciu naszego cierpienia przez innych, o unikaniu odpowiedzialności i ucieczce przed poczuciem winy. Przecież nikt nie chce mieć krwi na rękach… 

Krzywda bohaterów przytłacza czytelnika i sprawia, że nastrój debiutanckiej książki jest wyjątkowo ciężki. Po lekturze trudno pozbyć się wrażenia przeszywającej martwoty. Kardaś wyjątkowo sprawnie, jak na debiutantkę, powołuje do życia postaci, których emocjonalna czułość tępieje z każdym kolejnym ciosem zadanym im przez los. Najbardziej wyraźnym przykładem tego rodzaju zobojętnienia jest sylwetka bohatera opowiadania Przeciętny tydzień nieprzeciętnego człowieka. Postać ta działa mechanicznie, jest odcięta od własnych przeżyć, pragnień i uczuć. Jego wewnętrzny pejzaż wygląda mniej więcej tak:

Otwieram oczy. Pościel. Sufit. Na suficie zacieki. Na wyciągnięcie ręki łóżko brata. Rozkopana pościel. Kwaśny zapach potu. Tapczan wbija się w plecy. Pościel. Zmięta. Kwaśny zapach. Potu. […] Wstaję. Idę się wysrać. Siedzę na kiblu. Poszło wszystko. Siedzę na kiblu. Pomarańczowe drzwi. Oklejone tapetąTamże, s. 130.[2].

Dzięki opisanemu w tekście rytmowi powtarzalnych, codziennych czynności, stajemy się świadkami życia wypełnionego po brzegi marazmem. Godziny, dni, tygodnie składają się na bezcelową egzystencję.

Trzeba przyznać, że Kardaś udało się stworzyć trójwymiarowych bohaterów oraz dobrze opisać świat ich wewnętrznych przeżyć. Na uwagę zasługuje także sposób, w jaki pisarka prowadzi swoje narracje – rzadko się zdarza, żeby debiutanci potrafili mówić o cierpieniu w tak naturalny a zarazem niebanalny i dojrzały sposób. 

Warto również zwrócić uwagę na kompozycję całości. Tytuły poszczególnych części książki odnoszą się do imion Czterech Jeźdźców Apokalipsy: Zarazy, Głodu, Śmierci i Wojny (w tej kolejności występują one w opowiadaniach Kardaś). Aluzja jest w tym wypadku uprawomocniona. W pomyśle na książkę debiutantki czai się niepokojąca, apokaliptyczna wizja zagłady. Kardaś ukazuje niejako „dzieje ludzkości”. Szereg obrazów układa się w kolejne akty rozgrywanego dramatu. Spoiwem Czernuchy zaś są historię rodzinne. Są to historie ze skazą – mamy tu molestowanie seksualne i przemoc, które wywołują kolejne kryzysy. Wszystko zdaje się tu być powiązane ze wszystkim, w rezultacie debiutantce udaje się stworzyć spójną i interesującą książkę o otaczającej nas rzeczywistości. 

Jan Bińczyk w blurbie Czernuchy zaznaczył, że „Każdy z nas znajdzie w niej własne bóle, obsesje, neurozy, egzystencjalną trwogę”J. Bińczyk, blurb na okładce książki „Czernucha” A. Kardaś.[3]. Ale czy autorka pozostawia ludziom iskrę nadziei? W pewnym sensie tak. W kompozycyjnej klamrze (pierwsze i ostatnie opowiadanie dotyczą losów jednej i tej samej postaci) odnajdujemy odpowiedź. Z jednej strony Czernucha jest książką o okrutnym determinizmie społecznym, który sprawia, że bohaterowie pozbawieni są wpływu na kształtowanie własnego losu, a ich wybory zależą od czynników takich jak rodzina, środowisko i grupa rówieśnicza. Tylko z pozoru ich los wydaje się jednak przesądzony. Kardaś wywyższa miłość, która ma moc przemienienia. W opowiadaniu Bóg ci pozwolił czytamy:

Nigdy o tym wnuczce mojej nie opowiedziałam, bo za młoda jest, za niewinna na takie rzeczy, a córkom, dopiero jak już dorosłe były. Pierwszy raz opowiedziałam o tym Stefanowi. Oj, jak on płakał. Opowiedziałam mu te wszystkie historie, a on je tak opłakiwał, że w końcu i ja też zaczęłam płakać razem z nim. I to był pierwszy raz, kiedy się rozpłakałam. Bo mi Stefan oddał moje łzyA. Kardaś, dz. cyt., s. 205. [4].

Przed przemianą, której jako czytelnicy jesteśmy ciekawi, rozgrywa się dramat. Nie wiemy, jak kończą się te historie. Bez wątpienia można odnieść wrażenie, że dla bohaterów nie ma rozwiązania. Ale ostatecznie autorka wierzy, że jest… a ja, po lekturze Czernuchy z kolei wierzę jej. 

Antonina Kardaś „Czernucha”

A. Kardaś, Czernucha, korporacja ha!art, Kraków 2019.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Paulina Dąbkowska, Neurotyczna Polonia czy mroczny świat ludzkiej egzystencji?, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2020, nr 45

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...