23.12.2020

Nowy Napis Co Tydzień #081 / Fantazmat wolnej przemocy

W latach osiemdziesiątych XX wieku sytuacja ogólna w polskiej „młodej i nowej prozie” nie odbiegała od tego, co działo się w całym, prowadzonym donikąd przez zdegenerowaną juntę jaruzelską kraju. Rozwijały się tu patologiczne „systemy znajomości i wasalstwa, które służyły zarazem tworzeniu i przekraczaniu hierarchii, zgodnie z logiką socjalistycznej władzy, której źródłem była możliwość rozdzielania dóbr”E. Dunn, Prywatyzując Polskę. O bobofrutach, wielkim biznesie i restrukturyzacji pracy, przeł. P. Sadura, Warszawa 2017, s. 139–184, 233.[1], rządziła „iluzoryczność, nieautentyczność”M. Orski, W azylu estetycznej nirwany Peerelu [w:] tamże, A mury runęły. Książka o nowej literaturze, Wrocław 1995, s. 52. [2] oraz „poczucie niemocy, bezsensu działania, gigantycznych absurdów, piramidy paradoksów, wielka szarość, skundlenie”Tamże, s. 52.[3].

Szczególnie dosadnie podsumował ten stan Mieczysław Orski:

Tak jak społeczeństwo polskie stawało się w nasilającym się stopniu społeczeństwem odmowy udziału w funkcji państwa i narodu, niechęci do wszelkich form zorganizowanej i zinstytucjonalizowanej działalności, emigracji zewnętrznej, tak narratorzy i bohaterowie omawianej tu prozy, wyrażając nastroje autorów poczytywali sobie za zasługę odmowę uczestnictwa w jakimkolwiek ponadindywidualnym, pozasubiektywnym świecie i emigrację wewnętrzną do krain fantazji, nie skażonej żadnymi realnymi powiązaniami […]. Nowa proza lat osiemdziesiątych proponuje pełny relaks psychiczny i wyjątkowo ulgową taryfę ideowo-intelektualnąTamże, s. 53.[4].

Według opinii tego bezkompromisowego krytyka literackiego „do powieści, które usiłują sięgnąć ponad prywatność i zabawę”Tamże, s. 54.[5] należały wtedy tylko dwie: wydana w 1985 roku powieść Sceny myśliwskie z Dolnego Śląska Józefa Łozińskiego oraz wydana w 1987 roku powieść Oszustwo Marka Bukowskiego. W tym jakże wąskim gronie mogłyby się znaleźć także dwie powieści Zbigniewa Wilczyńskiego, a mianowicie Sen pod wiatr (1988) oraz opublikowana dopiero w sierpniu 2020 roku powieść Alfa w mroku – beta w ciszy. Akcja tej ostatniej książki toczy się właśnie w owych bezpowrotnie straconych dla kraju latach osiemdziesiątych XX wieku, gdy „życie na dnie historii nie zawsze wiodło do solidarności”J. Strzelecki, Kontynuacje (2), Warszawa 1974, s.181.[6], zwłaszcza jeżeli „możliwości kreowania znaczeń w każdym akcie konsumpcji”M. Poster, Konsumenci, użytkownicy i towary cyfrowe, przeł. A. Zbrzezny [w:] E. Bobrowska, M. Murawska, M. Rudkowska (red.), Lyotard, Derrida, Hillis Miller i inni. Kalifornijska Teoria Krytyczna. Antologia tekstów, Warszawa 2019, s.385–410.[7] ograniczane były systemowo przez implementowaną wtedy cynicznie i celowo oraz noszącą znamiona perwersyjnego sadyzmu socjalistyczną ekonomię równości i niedoboruA. Rand, Kapitalizm. Nieznany ideał, tłum. J. Łoziński, Poznań 2013, ss. 553.[8].

W powieści Alfa w mroku… sensacyjna akcja zostaje przeniesiona z Łodzi, znanej z innych książek Wilczyńskiego, do niedalekiego Łowicza, gdzie w piątkowe popołudnie, w położonej na przedmieściach prywatnej willi, spotykają się na weekendowej libacji i niezobowiązującym party z okazji zakończenia lukratywnego kontraktu dwie nigdy przedtem sobie nieznane pary młodych ludzi: Edzio i Grzegorz, zaprzyjaźnieni ze sobą drobni łódzcy przedsiębiorcy, oraz Janka i Barbara, panie do towarzystwa. Nad ranem jedna z kobiet oświadcza, że natychmiast należą się im od pijanych mężczyzn ekstra pieniądze, ponieważ w trakcie upojnej zabawy zmuszone zostały przez każdego z nich do sadomasochistycznych praktyk seksualnych. Nieprawdziwe oskarżenia kobiet, które okazują się sprytną mistyfikacją, prowokują krwawy odwet jednego z mężczyzn, podczas gdy drugi poszukuje wciąż jakiegoś innego rozwiązania konfliktowej sytuacji. Niestety przypadkowa interwencja prominentnych ludzi z sąsiedztwa powoduje kolejne śmiertelne ofiary…

Krótkotrwała zmiana otoczenia, Łodzi na Łowicz, stanowi dla Grzegorza, głównego bohatera powieści, rodowitego mieszkańca wielkoprzemysłowej stolicy regionu, namiastkę realizacji upragnionej ucieczki z opanowanego powszechną destrukcją materialną oraz moralnym krachem miasta i kraju. Dręczy go przy tym rozpowszechniona wśród wielu młodych ludzi ambiwalentna świadomość, że

[…] jedni z Łodzi wyjechali, inni w niej zostali. Obie sytuacje są niekomfortowe, ale nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. Jak głosi popularne powiedzenie: kto z Łodzi pochodzi, ten sam sobie szkodzi. Jedni skapitulowali przed rzeczywistością, a drudzy skazali się na bycie pokoleniem przegranych. Jeśli komuś przypadkiem coś się udało, to najwyraźniej nigdy prawdziwym łodzianinem nie był i tylko udawał, dokonując wcześniej mentalnej dezercjiK. Rajnerowicz, Nie będzie żadnej rewolucji, Warszawa 2019, s. 14.[9].

Obciążony dziedzictwem Peerelowskiego bezładu bohater tej przez lata zalegającej gdzieś w tapczanie powieści Wilczyńskiego, podobnie jak niezdefiniowany do końca bohater innej jego powieści KlatkaZ. Wilczyński, Klatka, Łódź 2018.[10], obraca się nieustannie wśród rozmaitych mutacji opisywanego później przez Marka Nowakowskiego Homo PolonicusM. Nowakowski, Homo Polonicus, Warszawa 1992.[11]. Jak pisał Marek Nowakowski: „Kombinujesz, zarobisz, stracisz. Pomnażasz, obracasz. Skrzydeł ludzie dostali…”Tamże, s. 55. [12]. W ten sposób w takim nowym, zglobalizowanym społeczeństwie wolnorynkowym, gdzie optymalizacja zastąpiła stabilizację, gdzie dominuje gospodarka demontażu, polegająca na tym, aby z każdego wraka wyciągnąć ile się da, oraz bieda-przedsiębiorczość, „pojawia się kolejna granica pogardy, dzieląca nowe klasy, a nawet profesje”J. Derrida, Uniwersytet bezwarunkowy, tłum. K.M. Jaksender, Kraków 2015, s. 79. [13].

Czy tego typu postawy nie są po trzydziestu latach brutalnej, społeczno-ekonomicznej transformacji jeszcze bardziej spotęgowane w obliczu postępującej marginalizacji coraz liczniejszej rzeszy pracowników na niepełnym etacie, umowach śmieciowych, kontraktach, pracujących zdalnie, bez prawa do urlopu i ubezpieczeń, w imię tego, co powszechnie nazywa się optymalizacją, elastycznością i konkurencyjnością? Aktualność omawianej powieści Wilczyńskiego jest tutaj porażająca, szczególnie dlatego, że opisał w niej również swoje osobiste, negatywne doświadczenia w roli niespełnionego przedsiębiorcy, który w powieści Alfa w mroku… waha się między dobrem własnym i swego wspólnika, aż w końcu przełamując ludzkie odruchy, dokonuje jego unicestwienia.

*

Jednym z wątków Alfy w mroku jest problem dekonstrukcji czasu, który kiedyś był darem Boga i nie można było nim handlowaćTamże, s. 77.[14]. Czas, jaki znamy od kilku stuleci, czas ludzkiej produkcji na masową skalę, odmierzany w rozmaity sposób, to czas zdegradowany, który nakazuje, reguluje, oblicza, opowiada i wyznacza. Jak wyrwać się z takiego czasu, który sam w sobie jest zbrodnią, „co wszystko proste krzywym czyni, a wszystko, co stoi, krętym”F. Nietzsche, Tako rzecze Zaratustra. Książka dla wszystkich i dla nikogo, tłum. W. Berent, Kęty 2004, s. 63.[15]? Bohaterowie powieści Wilczyńskiego w ciągu jednej nocy stają się sprawcami eskalujących, niemal apokaliptycznych, krwawych wydarzeń. Wydaje im się, że wzmacniany alkoholem czas odwraca swoje wektory, co sprawia, że „wszystko przeistacza się w myślane po ludzku, po ludzku widzialne, po ludzku odczuwane”Tamże, s. 63. [16]. Tymczasem apokalipsa okazuje się nie tylko porażką, klęską, destrukcją, rozpadem, zniszczeniem, ale oznacza również objawienie. Zgodnie ze swoim greckim źródłosłowiem, apokalypsis, jest nagłym odsłonięciem niechcianej, starannie ukrywanej prawdy o nas samych, „kto bowiem chce się rozwijać, schodzi do pozycji niedorozwiniętego”B. Bauer, Die Gattung und die Masse, 1844 [w:] Feldzuge der reinen Kritik, Frankfurt am Main 1968, s. 213. Cytuję według: P. Sloterdijk, Pogarda mas, tłum. B. Baran, Warszawa 2012, s. 45. [17].

Mechanizm czerpania satysfakcji z eskalacji przemocy opisany w Alfie w mroku… nasuwa silne skojarzenia z zachowaniem młodych niemieckich żołnierzy podczas działań wojennych. Także oni przywykali do okrucieństwa, o czym mówi następujące wstrząsające świadectwo:

Doświadczenie ekstremalnej przemocy prowadzi u ludzi ją stosujących do zasadniczej zmiany zarówno oceny, jak i zakresu własnych działań […]: żołnierze stają się brutalni, kiedy przez pewien czas są konfrontowani z niezwykłą brutalnością. Żołnierze doświadczający przemocy i konfrontowani ze zmasakrowanymi ciałami, zabitymi kolegami lub, jak w wojnie eksterminacyjnej, z widokiem masowo zabijanych mężczyzn, kobiet i dzieci, stają się coraz bardziej ZDZICZALI [podkreślenie GB]. Przyjrzyjmy się następującemu przykładowi z 30 kwietnia 1940 roku, wziętemu z rozmowy między podporucznikiem Pohlem, pilotem Luftwaffe oraz Meyerem, zwiadowcą tego samego stopnia: Drugiego dnia wojny w Polsce [czyli 2 września 1939 r. – przyp. GB] musiałem zrzucić bomby na dworzec w Poznaniu. Osiem z szesnastu bomb spadło na miasto, prosto na domy. Nie podobało mi się to. Trzeciego dnia było mi już wszystko jedno, a czwartego miałem już z tego przyjemność. To była nasza zabawa przed śniadaniem, kiedy ganialiśmy pojedynczych żołnierzy [polskich] po polach seriami z karabinu maszynowego i zostawialiśmy ich tam z kilkoma kulkami w plecach. Atakowaliśmy kolumny [Polaków, uchodźców cywilnych] na drogach. Latałem w kluczu. Maszyna dowódcy rzucała bomby na drogę, a dwóch pozostałych [pilotów rzucało bomby] do rowów, bo tam zawsze były takie rowy. Maszynę podrzucało za każdym razem [po wybuchu bomby], a potem wchodziło się w lewy zakręt i grzało się równo ze wszystkich karabinów maszynowych. Widzieliśmy, jak konie fruwały na wszystkie strony. Koni to mi było żal, ale ludzi w ogóle. Ale koni to mi było żal, aż do ostatniego dniaS. Neitzel, H. Welzer, Żołnierze. Protokoły walk, zabijania i umierania, tłum. V. Grotowicz, Warszawa 2014, s. 93–95.[18].

Powieść Alfa w mroku… to podszyta gwałtownym protestem analiza rozmaitych postaci cierpienia i okrucieństwa, związanych nie tylko z bólem fizycznym. Bohater tej powieści zdaje się kwestionować przyjęty w ramach chrześcijaństwa dogmat, że nie ma takiego pośmiertnego doświadczenia, do którego można przypisać pojęcie okrucieństwa lub cierpienia. Dlatego w takim religijnie uzasadnionym zachodnim porządku etycznym ekshumacja jest w pełni dopuszczalna w przeciwieństwie do chińskiego Kodeksu Qing, gdzie istnieje specjalna klauzula potępiająca synów, którzy odsłonili zwłoki swoich rodziców lub dziadkówT. Brook, J. Bourgon, G. Blue, Historia chińskich tortur, tłum. I. Stąpor, Warszawa 2010, s. 106–107.[19]. Może opisana w omawianej powieści Wilczyńskiego przerażająca gra z martwymi ciałami ofiar przypadkowego morderstwa jest opisem swoistej duchowej wędrówki bohaterów między dwoma skrajnymi systemami etycznymi – między uznawanym za cywilizowany w świecie Zachodu oraz uświęconym instynktem śmierci, utrwalonym w wierzeniach Wschodu?

Jak kiedyś stwierdził Derrida, „horyzont prawdy czy tego, co własne człowieka, z pewnością nie jest granicą, którą by można łatwo określić”J. Derrida, Uniwersytet bezwarunkowy…, s. 17. [20] – bohater powieści Wilczyńskiego nigdy nie kwestionuje magicznej i zaklinającej funkcji języka. Eksponowana przez Wilczyńskiego aprobata dla takiego rozumienia mowy jest niezwykle atrakcyjna dla czytelnika jego powieści, „przypomina akt języka performatywnego. Niczego nie opisuje ani nie stwierdza: angażuje, odpowiadając”Tamże, s. 18.[21]. Narracyjna sprawność autora tej powieści, „przynależna do porządku widzenia a nie rozumienia”K. Filutowska, Tożsamość narracyjna jako empiryczna podmiotowość – MacIntyre, Taylor, Ricoeur, Warszawa 2018, s. 21.[22], powoduje, że w toku fabuły „perfomatywność jest przekraczana przez doświadczenie zdarzenia, przez bezwarunkowe wystawienie się na to, co nadchodzi bądź kto przychodzi”Tamże, s. 18.[23].

Konstytutywną cechą performatywności jako miejsca wolności podmiotu jest trwanie tylko w czasie teraźniejszym, niezapisywalność, efemeryczność, jednostkowość, niepowtarzalność, wydarzeniowość, której nie da się udokumentować, zarejestrować, a przez to w jakikolwiek sposób włączyć w obieg reprezentacji, która inicjuje ekonomię produkcji i reprodukcji, dyktat rynku i kapitalistycznej widzialności, a więc tego, co powszechnie obowiązująceJ. Jopek, Praktyka porażki: próby performatywności negatywnej [w:] tejże, Wolałabym nie, Kraków 2015, s. 149–150.[24].

Niezapisywalność i niewidzialność to bezczelna i jaskrawa wyrwa w panującym nad nami społecznym systemie, w którym zawsze „chodzi o ochronę ekonomicznych przywilejów i represjonowanie alternatywnych wartości”K. Silverman, H. Farocki, Rozmowy o Godardzie, tłum. i red. naukowa P. Kwiatkowska, Warszawa 2014, s. 169. [25], to spowodowana performatywnym buntem porażka prowadząca do innowacji, to „oscylowanie między wiedzą, niewiedzą, intuicją, pomyłką, eksplorowanie pół głupoty, zapomnienia, błędu i niepewności”Tamże, s. 148. [26]. W opakowaniu sensacyjnej akcji oraz kryminalnej fabuły Wilczyński przekazuje ponadczasowe przesłanie, że „złe są i wrogie dla ludzkości te wszystkie nauki o jednym, pełnym, nieruchomym, sytym i wiekuistym”F. Nietzsche, Tako rzecze Zaratustra…, s. 63.[27]. Okazuje się, że w ukształtowanej przez pozytywistyczne wzorce twórczości Wilczyńskiego bez większych problemów odnaleźć można zauważoną pod koniec lat 80. w ambitnych dziełach współczesnych przez tak zwaną krytykę etyczną „zdolność narracji do poszerzania horyzontu poznawczego czytelnika poprzez udostępnianie mu alternatywnych wobec faktycznych wzorów istnienia”K. Filutowska, Tożsamość narracyjna…, s. 20. [28].

Przedstawiona w powieści Alfa w mroku… poniżająca sytuacja egzystencjalna młodych ludzi, która skłania ich do udziału w serii kryminalnych przestępstw, wynika w dużym stopniu z przyczyn formułowanych na gruncie wnikliwych obserwacji socjologicznych także w innych krajach europejskich:także we Francji pod koniec lat 70. XX wieku widoczne było rozczarowanie

[…] wynikające ze strukturalnego rozziewu pomiędzy aspiracjami a szansami, pomiędzy społeczną tożsamością, którą system nauczania zdaje się obiecywać lub tą, którą przejściowo proponuje, a tożsamością społeczną, którą oferuje realnie po wyjściu ze szkoły na rynek pracyP. Bourdieu, Dystynkcja. Społeczna krytyka władzy sądzenia, tłum. P. Biłos, Warszawa 2005, s. 185.[29].

To właśnie leżało u źródeł niechęci do pracy i odmowy społecznej dojrzałości, wreszcie buntów. Również w przypadku młodych Francuzów boleśnie odczuwana deklasacja była udziałem całego pokolenia. Jak pisze Pierre Bourdieu, wyrażała się ona

[…] w nietypowych formach walki, rewindykacji lub ucieczki. Zjawisko to bierze się stąd, że stawką jest tu coś innego niż stanowisko pracy, „położenie”. W obliczu głębokiego zakwestionowania swej społecznej tożsamości i swego wizerunku przez system edukacji i system społeczny, które nie zrewanżowały się im niczym – nie są w stanie odbudować integralności osobistej i społecznej inaczej niż globalną odmową wobec tych wyroków. […] Strukturalne obniżenie rangi, które dotyka wszystkich członków pokolenia, skazanych na to, by czerpać z wykształcenia mniej niż poprzednie pokolenie, leży u podstaw zbiorowego rozczarowania, skłaniającego owo oszukane i rozgoryczone pokolenie do rozciągnięcia na wszystkie instytucje [państwa] buntu zmieszanego z resentymentem, jaki rodzi w nich [obecny] system szkolny. Tego rodzaju postawa antyinstytucjonalna (karmiąca się krytyką ideologiczną i naukową) prowadzi ostatecznie do podważenia przesłanek milcząco zakładanych przez porządek społeczny, do praktycznego zawieszenia powszechnej zgody na stawki, jakie oferuje i wartości, które głosi, oraz do odrzucenia inwestycji będących warunkiem jego funkcjonowania. Jest rzeczą jasną, że konflikt między pokoleniami, który znajduje wyraz nie tylko w rodzinach, lecz także w łonie instytucji szkolnej, w organizacjach politycznych lub związkowych, a być może przede wszystkim w środowisku pracy, przybiera często postać ostatecznej walki o same zasady społecznego porządku. Ten stan rozgoryczenia, bardziej radykalny i bardziej niepewny niż polityczna kontestacja w jej zwyczajnej postaci, atakuje fundamentalne dogmaty drobnomieszczańskiego porządku, czyli „karierę”, „położenie”, „postęp”, „awans”Tamże, s. 185–186. [30].

Opisywany w powieści Alfa w mroku… nadzwyczajny poziom przemocy, bólu i makabry, jest jednocześnie egzemplifikacją narastającego wciąż w społeczeństwach europejskich zjawiska detabuizacji wzajemnej przemocy i religijnie ugruntowanego sadyzmu:

[…] kiedy posiadanie człowieka przez człowieka nie jest już akceptowaną społecznie relacją międzyludzką, gdy zabawa w panią i niewolnika staje się wstydliwą tajemnicą alkowy. Pejcz będzie fetyszem tam, gdzie nie można używać go jako oczywistego narzędzia wymuszania posłuchu; erotyczna przyjemność z władzy może zostać uznana za zboczenie, gdy emocje związane z dominacją, podległością, zadawaniem cierpienia zostaną wykluczone z życia społecznego. Pytanie brzmi: czy my, ludzie wierzący w wolność, równość i współczucie, jesteśmy od tych emocji naprawdę wolni?A. Sikora, Wolność, równość, przemoc. Czego nie chcemy sobie powiedzieć, Kraków 2019, s. 53. [31].

Problem ten nie dotyczy tylko emocji, ale innej jeszcze, fundamentalnej sprawy – przede wszystkim tego, że w człowieku tkwi także płaszczyzna, która jest, jak pisał Artaud „mroczna, bezkształtna, do której świadomość nie ma przystępu, która jednak ją okala, raz niczym jej nieoświetlone przedłużenie, a raz zawisa nad nią niczym groźba”A. Artaud, cytuję według G. Deleuze, F. Guattari, Jak sporządzić sobie ciało bez organów [w:] tamże, Tysiące plateau, tłum. J. Bednarek, Warszawa 2015, s. 192. [32]. Skandalizujący francuski pisarz Michel Houellebecq, nawiasem mówiąc, rówieśnik Zbigniewa Wilczyńskiego, w swojej słynnej, pełnej opisów kompulsywnej masturbacji, perwersyjnych kopulacji, powieści Cząstki elementarne twierdził, że „aby społeczeństwo funkcjonowało, aby trwało współzawodnictwo, pożądanie musi się rozrastać, rozprzestrzeniać i pożerać ludzkie życie”M. Houellebecq, Cząstki elementarne, tłum. A. Daniłowicz-Grudzińska, Warszawa 2020, s. 199.[33], bowiem „gwałtowny przewrót, jaki nastąpił w cywilizacji zachodniej po 1945 roku, nie był niczym innym, jak powrotem do kultu brutalnej siły”Tamże, s. 264. [34]. To on po kilkudziesięciu latach w globalnie udręczonym konsumpcyjnym społeczeństwie europejskim sprawił, że „krąg spraw płci stanowi rodzaj ostatniej deski ratunku wobec groźby totalnej apatii… Człowiek szuka tu upewnienia, że w ogóle żyje”C. Wright Mills, Elita władzy, tłum.M. Maneli, Warszawa 1961, s. 194, 201.[35]. Tak samo jest u Wilczyńskiego, upartego demistyfikatora zakłamanej polskiej codzienności.

Z. Wilczyński, Alfa w mroku – beta w ciszy, posłowie i nota edytorska G. Bazylak, Studio Czarna Flaga, Łódź–Bydgoszcz 2020.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Grzegorz Bazylak, Fantazmat wolnej przemocy, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2020, nr 81

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...