Wydawnictwa / Biblioteka Pana Cogito / Wytarty profil rzymskich monet. Ekonomia jako temat literacki w twórczości Zbigniewa Herberta

Spis treści:
  • Wstęp: Łzy rzeczy
  • Roboty publiczne Peryklesa
    • Kłopoty z CPI
    • Starożytność i keynesizm
    • Wielka kolonizacja
  • Rzymska katastrofa gospodarcza
    • Dochody i inflacja
    • Dlaczego Rzym upadł?
    • Bezmyślna ekonomia
    • Historia gospodarki rzymskiej
    • Globalny elektorat
    • Gospodarcza wartość pax romana
    • Gospodarskie oko poety
  • Kamień na wieży katedry
    • Przegląd dyscyplin ekonomicznych
    • Kariera magistra lapidorum
    • Gospodarcza dynamika średniowiecza
    • Król-fałszerz i miejskie republiki
  • Pean na cześć rynku i wolnej konkurencji
    • Rynek jako mecenas
    • Rynkowe mechanizmy
    • Kulisy raju
    • Eseje Herberta a współczesne trendy handlowe
  • Tulipany w bańce popytowej
    • Spekulacja jako choroba
    • Bąble a tani kapitał
    • Współczesna ocena spekulacji
  • Księgowa uczciwość opisu świata (o wielkiej metaforze magistra ekolomii)
    • Gospodarka a socjalizm
    • Cywilizacyjny cud buchalterii
    • Pogranicze etyki i rachunkowości
  • Zakończenie
    • Literatura, piękno i kapitalizm
    • Tradycja Annales
    • „The New Economic Criticism”
    • Katastrofizm historyczny i cywilizacja jako nadzieja
    • Piękno, ekonomia i okno na świat
Opis:

Łzy rzeczy

pamięć przekaże chyba obłok –
wytarty profil rzymskich monet

Trzy wiersze z pamięci, SŚ

Numizmatycy z dumą nazywają monety „małymi pomnikami”. Chlubią się przy tym, że są one najtrwalszymi świadectwami świetności wszystkich dawnych cywilizacji, rodzajem sztuki, zdumiewającej uporczywością swojego istnienia, zwłaszcza gdy porównamy ją z kruchością ludzkiego życia[1]. Żadne inne dzieła cywilizacji nie przechowują śladów przeszłości z taką odpornością. Nic więc dziwnego, że Herbert przywołuje rzymskie monety w wierszu o potrzebie i obowiązku pamięci. Wiersz nie ma nic wspólnego ani ze starożytnym Rzymem, ani z ekonomią i wspominane monety są po prostu symbolem stałości świadectwa oczu i dłoni, które zamieszkuje w sercu. W tym wypadku posłużyły poezji, by mówić o trwałości pamięci zmysłów i uczuć.

Jest jednak w twórczości Herberta także inny opis monet, kiedy mowa o ich potędze jako wartości wymiennej:

Mamy więc do czynienia z bestią trudną do opisania i lepiej zawczasu uświadomić to sobie. Wytarte monety – talenty, sestercje, dukaty, talary reńskie są jak stare demony, w których drzemie ta sama, odwieczna potencjalność dobra i zła, siła pchająca do zbrodni i czynów miłosierdzia, skupiona w małym metalu namiętność, podobna do pasji miłosnej, zew prowadzący na szczyty ludzkiej kariery i pod topór kata (Cena sztuki, MNW 25).

Tu odzywa się pasja pisarza, w pełni świadomego władzy pieniądza, zarówno tej psychologicznej, która wprawia w ruch emocje, zmusza intelekt do wysiłku i napędza siłę woli, jak i tej, która jest ukrytą sprężyną cywilizacji, i w ten sposób może być przedmiotem rozważań psychologów, socjologów i historyków, a także pisarzy. Skąd ta wiedza i dociekliwość – trzeba będzie wyjaśnić biograficznym kluczem: eseje prowokują do pytania, czy fakt, że Zbigniew Herbert ukończył Wyższą Szkołę Handlową, daje się zauważyć w jego twórczości. Czy coś z tej fachowej wiedzy zostało włączone do literatury albo można rozpoznać jakiś charakterystyczny rys z tym związany w postrzeganiu świata? Odpowiedź jest zdecydowanie pozytywna. Mocną tezę prezentowanych tu rozważań stanowi przekonanie o silnym związku wizji świata w esejach autora Tulipanów gorzki zapach (MNZW) z profesjonalną wiedzą ekonomiczną.

Książka poświęcona jest ekonomicznym teoriom i historii gospodarczej w twórczości poety i eseisty, przy czym – ze zrozumiałych względów – zostaną wzięte pod uwagę głównie eseje jako forma bardziej pojemna i nieporównanie łatwiej absorbująca gospodarcze aspekty rzeczywistości przedstawianej w literaturze. Ostatni wyraz poprzedniego zdania wymaga szczególnego podkreślenia. Nie mamy bowiem do czynienia z artykułami prasowymi, esejami z historii gospodarczej, a tym bardziej z wypowiedziami stricte ekonomicznymi o produkcji, handlu, pieniądzu w skali makro- i mikroekonomicznej, stawkach płac, kosztach transportu czy innych zagadnieniach, ale z literaturą piękną. To ważne rozróżnienie, choć w tym konkretnym przypadku w żadnym razie nie podważa ono profesjonalizmu autora ani nie stanowi sugestii, że należałoby stosować jakiś rodzaj taryfy ulgowej wobec „literata”. Przeciwnie. Na podkreślenie zasługuje fakt, że mamy do czynienia z autorem kompetentnym, a nawet posiadającym odpowiedni certyfikat poświadczający jego profesjonalizm w postaci uniwersyteckiego dyplomu. Nie o braku rzetelnej wiedzy więc mowa, lecz o specyfice przekazu, polegającej na tym, że utwory literackie jako dzieła artystyczne bardziej związane są z sytuacją liryczną bądź fabularną, a wykorzystywane środki stylistyczne zastosowane zostały szczodrzej, niż gdybyśmy mieli do czynienia z esejem naukowym poświęconym gospodarce. Aspekt estetyczny nie może być więc pominięty. Dotyczy to także kilku tekstów, które zajmują się wyłącznie kwestiami gospodarczymi, jak esej o tulipomanii, a nawet artykułu na temat handlu dziełami sztuki w połowie XX wieku, który ma charakter publicystyczny i został opublikowany w prasie literacko‑kulturalnej. Pod uwagę zostaną wzięte także wiersze, w których metaforyka czerpie ze słownictwa ekonomicznego, a – dodajmy – nie tyle w celach ornamentacyjnych, jak można by przypuszczać, ile dla podkreślenia pewnej struktury etycznego myślenia, którą można nazwać „metafizyką księgowości”, o czym szczegółowo w rozdziale Księgowa uczciwość opisu świata.

Nieco inny, gdyż mniej literacki, charakter mają przywoływane fragmenty wywiadów i korespondencji, będące integralną częścią dzieła i życia poety – wraz z faktami biograficznymi stanowią one istotne uzupełnienie naszej wiedzy o przekonaniach Herberta, także gospodarczych oraz postawie wobec współczesnej mu rzeczywistości. Zwłaszcza dzięki dostępnej epistolografii utwory literackie znajdują kontekstualne, historyczne wsparcie. Biorąc pod uwagę istnienie cenzury, te prywatne wypowiedzi (ale także zapiski rozmów z nim na tematy polityczne i gospodarcze – na przykład Dzienniki Jerzego Zawieyskiego[2]) należą do ważnych i niezakłamanych świadectw potwierdzających poglądy poety, wyrażane bez stosowanej wówczas „mowy ezopowej”, chociaż i tu nie brakuje ostrożności, naturalnej w policyjnym państwie.

Najczęściej jednak będzie mowa o esejach poświęconych analizie istoty naszej cywilizacji, której niezmiennym i ustawicznie wskazywanym fundamentem są zjawiska gospodarcze. Poszczególne lekcje ekonomii, rozpisane na etapy budowania cywilizacji europejskiej, ułożą się w cały kurs historii gospodarczej od czasów starożytnych do początków kapitalizmu w siedemnastowiecznej Holandii, z rzadkimi wypadami do czasów współczesnych autorowi, czyli do drugiej połowy XX wieku. Ten ostatni okres wspominany jest często złośliwie, szyderczo, lecz na ogół lakonicznie, zważywszy, że dotyczy kwestii w PRL niecenzuralnych, to znaczy zdecydowanej krytyki ekonomii socjalizmu. Wzmianki na temat kapitalizmu zachodniej Europy – zdecydowanie pozytywne! – są nieliczne lub zakamuflowane nie tylko, jak się wydaje, z powodów państwowej blokady informacyjnej, ale także z racji małego zainteresowania tego rodzaju tematyką. W esejach historycznych, zwłaszcza dotyczących zjawisk gospodarczych w starożytności czy średniowieczu, łatwiej było przemycić tematykę wolnorynkową i tezy dowodzące doniosłości swobód gospodarczych oraz rządów prawa, także prawa handlowego i podatkowego. Publikowanie tego rodzaju wypowiedzi w epoce rożnych „domiarów”, czyli uznaniowych podatków arbitralnie narzucanych przez organa państwa, było obroną racjonalizmu gospodarczego w świecie ekonomicznej fikcji[3].

Jeśli chodzi o zajmowanie się gospodarczą współczesnością XX wieku, barierę stanowiły nie tylko państwo i jego ideologia, ale i brak poznawczego instrumentarium. Czytelnik Herberta, choć na ogół wykształcony humanistycznie, z zasady nie posiadał wykształcenia ekonomicznego, a przede wszystkim pozbawiony był doświadczenia życiowego w tym zakresie, ponieważ żył w realiach gospodarki socjalistycznej. O tym, jakie to miało praktyczne znaczenie dla recepcji twórczości autora Labiryntu nad morzem, wspominam w rozdziale Roboty publiczne Peryklesa, w którym przedstawiam trudności eseisty z wytłumaczeniem znaczenia realnego pieniądza obywatelom kraju, w którym istniały tylko wewnątrzkrajowe bony towarowe (czyli złotówki w PRL). Tak okaleczony intelektualnie czytelnik ze zrozumiałych względów nie interesował się zagadnieniami ekonomicznymi, które wychodziły poza kwestie związane z gospodarstwem domowym czy zaopatrzeniem rynku, to znaczy permanentnym niedostatkiem dóbr. Dodajmy, że ówczesna ekonomia (zwana ekonomią polityczną socjalizmu[4]) jawiła się jako element zakłamanej ideologii, była więc z definicji czymś podejrzanym, nie mówiąc już o tym, że niejasnym i w dużym stopniu irracjonalnym. W tej sytuacji nie może dziwić, że tematyka ekonomiczna zasadniczo nie istniała jako temat główny w literaturze PRL, ale pojawiała się pokątnie czy skrycie. Także sam Herbert, mimo ewidentnej kompetencji, nie narzucał się z niezrozumiałymi elementami normalnej gospodarki, skoro trudno było liczyć na czytelniczy rezonans i pełne zrozumienie – stosując terminologię ekonomiczną: niska podaż tematu wynikała z niewielkiego popytu na ten rodzaj literackiego oglądu rzeczywistości. (Nie lekceważę w tym momencie znaczenia cenzury państwowej, która w tym względzie miała znaczenie decydujące, ale podkreślam siłę czynników pozacenzuralnych: mentalnych, intelektualnych, egzystencjalnych[5]).

Jako że analizowane eseje nie należą do historii gospodarczej, lecz jedynie zawierają taki komponent, z konieczności w mojej pracy będzie obowiązywać poetyka selekcji materiału literackiego pod jednym kątem i zbliżenia na szczegóły nie zawsze najistotniejsze z czysto literackiego punktu widzenia. Interesować mnie będą pojedyncze, wybrane miejsca i motywy. Za każdym razem spróbuję też określić znaczenie ekonomicznego wątku narracji dla całości utworu, a także odpowiedzieć na pytanie, czego uczą poszczególne literackie lekcje ekonomii i jaką prawdę o człowieku i jego cywilizacji przekazują.

Z góry też będzie trzeba przeprosić P.T. Czytelnika, a także samego twórcę, za tę preparację tekstów i ich homogenizację, a mówiąc wprost: odarcie wierszy i esejów z ich literackości i piękna, czyli wartości najważniejszej. Uroda tekstu i sposób jej osiągania nie będą tu rozważane. Ta ułomność niech zostanie wybaczona autorowi – jest to ofiara złożona na ołtarzu poznania jednego aspektu twórczości Herberta. Sam poeta przewidział ten rodzaj literaturoznawczej zbrodni w prozie poetyckiej Epizod w bibliotece (HPG):

Jasna dziewczyna pochyliła się nad wierszem. Ostrym jak lancet ołówkiem przenosi na białą kartkę słowa i zamienia je na kreski, akcenty, cezury. Lament poległego poety wygląda teraz jak salamandra objedzona przez mrówki.

Kiedy nieśliśmy go pod ostrzałem, wierzyłem, że jego ciepłe jeszcze ciało zmartwychwstanie w słowie. Teraz, kiedy widzę śmierć słów, wiem, że nie ma granic rozkładu. Pozostaną po nas w czarnej ziemi rozrzucone głoski. Akcenty nad nicością i prochem.

Szyderstwo poety skierowane jest przeciwko szacownej tradycji badawczej, znanej filologii od ponad dwóch tysiącleci, tymczasem w prezentowanej książce posługuję się procedurą badawczą spoza poetyki. Jedynym usprawiedliwieniem dla tak brutalnego potraktowania utworów jest pragnienie ukazania sensu poszczególnych tekstów wielkiego pisarza, także tych niewidocznych na pierwszy rzut oka, do czego służą odpowiednie metody filologicznej analizy i interpretacji[6], a także zwrócenie uwagi na specyficzną wizję Herbertowego świata, jaka staje się oczywista po owej wybiorczej lekturze. Miejmy więc nadzieję, że zabieg chwilowego zawężania lektury doprowadzi do pełniejszego odczytania całości dzieła, a nie do jego kompletnego rozkładu. Stosując metodę łączenia wiedzy ekonomicznej z poetyką, nie stoję po stronie nicości.

Badanie treści z tej perspektywy jest bezdyskusyjnie uprawnione. W esejach Herberta znaleźć można nie tylko szeroki wachlarz problemów ekonomicznych, ale prawdziwą pasję, z jaką autor opisuje gospodarcze podstawy wszelkich cywilizacji. Eseista zajmuje się mikro- i makroekonomią, sprawami szczegółowymi, jak na przykład wartość dniówki robotnika w czasach Peryklesa czy wysokość realnych dochodów żołnierza Juliusza Cezara. Chce poznać zarobek i formy wypłaty należności dla architekta budującego gotycką katedrę w średniowiecznej Francji, a w innym eseju ceny obrazów w siedemnastowiecznej Holandii albo system handlu dziełami sztuki w Paryżu lat 60. XX wieku. Ciekawią go zagadnienia makroekonomiczne, na przykład podstawa siły międzynarodowej waluty, jaką była ateńska drachma w okresie Związku Achajskiego, albo system podatkowy i finanse wielkiego imperium Rzymian, nie mówiąc już o takich kwestiach jak kryzysy finansowe oraz giełdowe hossy i bessy. Dociekliwość eseisty – a przede wszystkim złożone kalkulacje, których celem jest ustalenie rzeczywistego stanu rzeczy – poparta jest kwerendą w specjalistycznych czasopismach oraz publikacjami zajmującymi się historią gospodarki[7], a trzeba przyznać, że wiedza Herberta była w tym względzie imponująca i nie ograniczała się do ujęć ogólnych i podręcznikowych, choćby z tego banalnego powodu, że całościowe opracowania historii gospodarczej świata na ogół nie zajmują się szczegółowo starożytnością czy średniowieczem.

Korzystanie ze źródeł do historii gospodarczej oraz prac specjalistów było nieco utrudnione, ponieważ dziedzina ta – jako nauka pomocnicza ekonomii – zajmuje się głownie nowożytnością, czyli kapitalizmem. Omówienia innych epok, nawet najbardziej pasjonujące z punktu widzenia historyków i literatów, nie są tak pożyteczne i pouczające jak przydatność wiedzy o procesach zachodzących w ekonomii wolnego rynku. Tylko specjalistów cieszą nowe odkrycia mówiące o roli pieniądza i kredytu w Sumerze albo niedoborze pieniądza w czasie najazdów barbarzyńców na Imperium Romanum. Dla współczesnej ekonomii nie są to tematy istotne. Stąd też mniejszy popyt na tego rodzaju badania, a zatem niewielka podaż. Także w całościowych opracowaniach historii gospodarczej świata starożytność, a nawet siedemnastowieczna Holandia zajmują stosunkowo niewiele miejsca i Herbert – chcąc ustalić wysokość żołdu rzymskiego żołnierza lub realne dochody Rembrandta – musiał uciekać się do bardzo szczegółowych opracowań i publikowanych źródeł traktujących przejawy aktywności gospodarczej fragmentarycznie, ale jednak drobiazgowo. W esejach poświęconych odbudowie Akropolu czy gospodarce, która umożliwiła budowę gotyckich katedr, nie mniej ważny był także spor teoretyczny, gdyż – jak pisze Wojciech Morawski – „historycy gospodarczy zajmujący się dziejami starożytnymi przez lata wiedli spor dotyczący tego, na ile gospodarka starożytna była podobna do współczesnej i rządziła się prawami rynkowymi, a na ile stanowiła odrębną, samoistną jakość”[8].

Herbert przejawiał prawdziwą „obsesję cywilizacyjną”, to znaczy żywił przekonanie, że nie można kultury rozumieć wyłącznie jako sprawy ducha. W jednym z wywiadów powiada:

Cywilizacja musi liczyć się z materią. Wracamy do Polski, minęliśmy granicę, jesteśmy u siebie, szczęśliwi – dopóki nie przyszła dziura, na której o mało samochód się nie rozwalił. W hotelu, w mieście wojewódzkim, okno się nie domyka – więc je zabili gwoździami. Ja mam cywilizacyjne serce – więc mnie zabolało. Dlaczego nie można w tym kraju połączyć ducha z materią? Uważam, że najpilniejszym zadaniem na teraz jest odkłamanie języka i przywrócenie logiki rzeczy. Żeby rzeczy nie płakały (Poeta sensu. Rozmawia Marek Oramus, WYW 108).

Herbert pozostawił po sobie trzy tomy esejów o źródłach kultury europejskiej i przedstawił w nich własną wizję rozwoju cywilizacji naszego kręgu kulturowego, skupiając się nie tylko na osiągniętych wyżynach ducha, ale zauważając materialne oraz prawne podstawy funkcjonowania europejskich kultury i sztuki. W polskiej literaturze pięknej, a nawet historycznej, jest to rzadkość, wynikająca – jak się zdaje – zarówno z niechęci do takiej perspektywy, jak i braku kompetencji. Dlatego Stefan Bratkowski miał prawo napisać:

Długie, długie lata intrygowało mnie, dlaczego pewien nurt dziejów naszej cywilizacji szanująca się historiografia europejska spycha na margines, by nie rzec – pomija. Pomija zaś, bo najwyraźniej – nie lubi. Jakby to było coś wstydliwego lub obcego, a już na pewno – niewygodnego. Mocująca rola obrotu pieniężnego i jego instytucji w rozwoju naszej cywilizacji budziła niechęć wielu starożytnych filozofów i odrazę średniowiecznych pustelników; nie mieści się i dzisiaj w obrazie cywilizacji, która chce równać do uniesień ducha wielkich poetów, do sztuki Leonarda czy muzyki Bacha i Beethovena. Cóż dopiero mówić o czymś tak przyziemnym jak handel, bez którego wprawdzie można zbudować pierwociny cywilizacji, ale nie sposób zapewnienia jej rozwoju[9].

Emfaza publicysty jest zrozumiała, choć akurat nie w kontekście twórczości autora eseju Tulipanów gorzki zapach. Samemu zaś Bratkowskiemu można w odpowiedzi zwrócić uwagę, że w indeksie jego książki nazwisko Herberta się nie pojawia, a powinno! Herbert był bowiem nie tylko eseistą, który za młodu pracował w Narodowym Banku Polskim[10], a przez pewien czas redagował „Przegląd Kupiecki” (organ Zrzeszenia Kupców Gdańskich)[11], ale i później jego praca zarobkowa w latach 50. związana była z wykształceniem ekonomicznym (chronometrażysta w Inwalidzkiej Spółdzielni Emerytów Nauczycieli „Wspólna Sprawa” oraz asystent w Centralnym Biurze Studiów i Projektów Przemysłu Torfowego „Torfprojekt”). Wszystkie te zajęcia miały charakter incydentalny i nie są najistotniejszym argumentem.

Rzeczywistym powodem, dla którego należy wymieniać nazwisko sławnego poety w kontekście historiografii gospodarczej, jest jego twórczość eseistyczna przedstawiająca dzieje europejskiej cywilizacji ze zwróceniem uwagi na jej gospodarczy komponent[12]. Jak wiemy, z różnych powodów (takich jak sekwencja podróży czy ingerencje cenzury) kolejność wydawanych zbiorów nie odzwierciedla następstwa epok, ale warto opowiedzieć tę historię chronologicznie, szczególną uwagę zwracając na – charakterystyczny dla Herberta – ekonomiczny punkt widzenia. Zacznę więc od starożytnych Grecji i Rzymu, aby przez średniowiecze dojść do „złotego okresu kultury holenderskiej”.

Zanim jednak to uczynię, koniecznie jeszcze raz muszę podkreślić, że książka – mimo częstych przywołań praw i procesów ekonomicznych – zajmuje się tekstami literackimi, a nie historią gospodarczą świata. Ponadto należy zaznaczyć, że publikacja powstała z myślą o literaturoznawcach zainteresowanych twórczością Zbigniewa Herberta i dlatego pojawia się w niej wiele wyjaśnień pojęć i terminów z dziedziny ekonomii (czasami objaśnień bardzo podstawowych).

[1]Historyk pisze: „Wśród rozmaitych rodzajów źródeł historycznych moneta zajmuje miejsce pod wielu względami wyjątkowe. Należy do zabytków najmniejszych, zminiaturyzowanych nierzadko do granic czytelności nieuzbrojonym okiem. Należy też do źródeł najliczniejszych pod względem liczby oryginalnych przekazów, zwłaszcza pochodzących z wcześniejszych okresów dziejów. Jest także bodaj najtrwalszym rodzajem źródła, wykonanym z kruszcu, często szlachetnego, odpornym na działanie czynników zewnętrznych, niszczących tak łatwo pergamin i papirus, papier i drewno. […] W rezultacie monety stanowią zespół źródeł zachowanych niemalże kompletnie w zakresie informacji, których dostarczają ich stemple”. R. Kiersnowski, Moneta w kulturze wieków średnich, Warszawa 1988, s. 18.

[2]Paweł Kądziela, wydawca i redaktor korespondencji Herberta i Zawieyskiego, skrupulatnie odnotował odpowiednie fragmenty Dziennika pisarza, z czego korzystam w niniejszej pracy (zob. ZHJZ).

[3]Domiar – podatek uznaniowy, nakładany autorytatywnie na podatnika przez urząd skarbowy. Oficjalnie wprowadzono go w PRL po drugiej wojnie światowej. W praktyce był formą rabunku stosowanego wobec tak zwanej inicjatywy prywatnej, czyli drobnego handlu, rzemiosła i producentów, jeśli władza uznała, że przedsiębiorca się nadmiernie wzbogacił; mógł być także prywatną zemstą urzędnika lub funkcjonariusza partyjnego.

[4]„Ekonomia polityczna socjalizmu” była w PRL obowiązkowym przedmiotem zaliczanym przez studentów wszystkich kierunków studiów. Jako jawna propaganda nie była traktowana nazbyt poważnie, ale wobec braku dostępu do rzetelnej wiedzy ekonomicznej, autorytetu nauki i braku realnej alternatywy miała poważny wpływ na intelektualną dezorientację inteligencji.

[5]Nie chodzi o nieistnienie tematów ekonomicznych w twórczości pisarzy polskich XX wieku, ale o ich poniekąd „utajony” żywot. Autor niniejszej publikacji aktualnie zajmuje się badaniem ekonomii jako tematu literackiego w polskiej literaturze XX wieku. Osobnym zjawiskiem jest tak zwana powieść produkcyjna okresu socrealizmu, gdzie mowa nie tyle o ekonomii, ile o ideologii.

[6] Jak pisze Mateusz Antoniuk, „opisywanie czytania – zwłaszcza czytania »profesjonalnego«, przyjmującego postać akademickiej »analizy i interpretacji tekstu« – jako czynności sekcyjnej jest metaforą znaną, niejednokrotnie już wykorzystaną”. M. Antoniuk, Panowie, nic ponadto… O poetyckich lekcjach anatomii, w maszynopisie. Interesującą interpretację Epizodu w bibliotece przedstawia Michał Nawrocki w książce Okrucieństwo i czułość. Szkice o poezji polskiej XX i XXI wieku, Tarnów 2010, s. 138–141.

[7]bibliografii zostały wyodrębnione te pozycje, które udało się zweryfikować, ale niestety nie wszystkie, ponieważ w esejach nie zawsze można znaleźć choćby tylko tytuł dzieła przywoływanego autora.

[8]W. Morawski, Zarys powszechnej historii pieniądza i bankowości, Warszawa 2002, s. 17.

[9]S. Bratkowski, Nieco inna historia cywilizacji. Dzieje banków, bankierów i obrotu pieniężnego, Warszawa 2010, s. 5. Bratkowski także poświęca tulipomanii osobny rozdział …aż po tulipanowy krach (s. 137–144).

[10]archiwum NBP znajduje się teczka personalna Zbigniewa Herberta, który przez pewien czas pracował w Gdyńskim Oddziale NBP (marzec – czerwiec 1948), a zrezygnował z etatu w związku z podjęciem studiów prawniczych i filozoficznych w Toruniu. Narodowy Bank Polski 30 maja 2008 roku wprowadził do obiegu monety upamiętniające Zbigniewa Herberta – o nominałach: 200 zł (wykonaną stemplem lustrzanym w złocie), 10 zł (wykonaną stemplem lustrzanym w srebrze) oraz 2 zł (wykonaną stemplem zwykłym w stopie Nordic Gold); za: http://www.nbp.pl/home.aspx?f=/banknoty_i_monety/monety_okolicznosciowe/2008.html#05, [dostęp: 11.04.2015].

[11]redagowaniu „Przeglądu Kupieckiego” wspomina siostra poety – Halina Herbert‑Żebrowska – między innymi we wstępie do Korespondencji rodzinnej (zob. KR, s. 9). Bliżej pracą poety w „Przeglądzie” zajmuje się Mateusz Antoniuk. Tenże, Otwieranie głosu. Studium o wczesnej twórczości Zbigniewa Herberta, Biblioteka Pana Cogito, Kraków 2009.

[12]Powody, dla których używam określenia „europejska cywilizacja”, a nie „europejska kultura”, wyjaśniłem w mojej książce Słońce republiki. Cywilizacja rzymska w twórczości Zbigniewa Herberta, Biblioteka Pana Cogito, Kraków 2014.

Loading...