16.06.2021

Bitwa

Było dwóch obcych wodzów, w dwóch obcych krajach. Jeden nazywał się Cjankiel, drugi – Szankiel. Jeden baki miał o trzy milimetry krótsze, drugi – włosy bardziej rude. Kiedyś poznali się przy partyjce w oko. Cjankiel przegrywał do Szankiela, Szankiel – do Cjankiela. W lot połapali się w oszustwie. Jankiel porwał się od stołu zielony ze złości. Szankiel podniósł się purpurowy z gniewu. Potem jeden nadwyrężył drugiemu ucho, a drugi pierwszemu naderwał baki. Wojna był nieunikniona.

Armia Szankiela zjawiła się w czerwonych strojach, Cjankiela – w zielonych. Wodzowie stanęli na dwóch przeciwległych wzgórzach w rozkroku. Na dany sygnał rozgorzała bitwa. Wkrótce krew lała się obficie, a trup padał gęsto. Czerwień splotła się z zielenią, zdawać by się mogło, że to kwiaty zaścielają łąkę, tylko błysk szabel, co jak skrzydła os z brzękiem pruły przestrzeń, świadczył, że to nie przelewki. Około południa żołnierze byli już tak słabi, że sami rzucali się na ostrza szabel, bo dłużej nie chcieli się męczyć.

Pod wieczór został tylko jeden żołnierz, tak utytłany we krwi, w błocie i kurzu, że jego autentyczną barwę nie sposób było odgadnąć. Żołnierz krążył po pobojowisku, potykając się o trupy, stanął wsparty na szabli i chwilę pomyślał. Potem podniósł szablę, wbiegł na wzgórze i ciął na pół rozkraczonego Szankiela. Cjankiel wniósł z tego, że to jego żołnierz przybliżył się, żeby go uściskać, ale żołnierz ciął go też na pół. Potem gonił od ziemi do ziemi i nie spotkał tam żywego ducha, po czym zawył strasznie i przebił się na wylot.

 

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Szczęsny Wroński, Bitwa, Czytelnia, nowynapis.eu, 2021

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...