01.07.2021
CZARNOLAS
Szli. Miłość schładzał
cień starych, brzęczących lip.
Wierzyli, że nie dotknie
ich razem – nic i nikt.
Nurknęli w trawy pachnące.
Kochając – je rozkochali.
Czarnoleski dwór biały
przed Bogiem trenami się żalił.
Zajęci sobą bez reszty,
wierzyli – uwierzyli,
że smutek ich nie znajdzie
i zawsze ścieżkę zmyli.
Biegną wieki przed siebie.
Lipę wycięto przed dworem.
Ktoś płacze trenem Jana.
Ktoś się modli wieczorem.
O Piewco z Czarnolasu!
Jakich słów nam potrzeba,
by pisać o życiu prawdziwie,
piękno jego wyśpiewać?
Jak znaleźć barwę świata?
Jak podać całą prostotę,
tego co jest upadkiem,
i tego co jest lotem?
Połączyć miłość dziecka
z miłością męża – bez granic
i wołać o życiu hymnem,
i płakać nad nim trenami.
Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Aldona Kraus, CZARNOLAS, Czytelnia, nowynapis.eu, 2021