Czas w ogniu
Wiersz ze zbioru Z Księgi Przejścia.
dla Gienka Kasjanowicza
Czas otwierający pąki na drzewach,
oczarowany blaskiem pierwszej wiosennej zieleni.
I dwa zające, nieruchome jak posążki –
tuż przy drodze, bo ktoś im łąkę podpalił,
a tam, w ogniu, są ich małe.
Obok świat – jak gdyby nigdy nic –
skrzeczy uradowanym głosem sroki.
Właśnie dojrzała coś w tlącej się trawie –
pewnie myśli o polowaniu.
Czy kiedykolwiek we mnie zgaśnie
ten wielki smutek dwóch małych szaraków,
które w futerkach osmalonych dymem
przed ścianą ognia od tak dawna czekają
na jakiś zrozumiały znak, ażeby wreszcie
wrócić do gniazda? Mogłabym im tylko
powiedzieć, że ich czas już na zawsze się pali,
bo przez płonącą odległość widzę wciąż
– to samo.