08.02.2021
Doczekanie
Wiedziałem. Miałem słowo. Kiwało się wahadło
(czas się upierał przy swoim), rynny pluły
zsiadłym mlekiem, a sprany błękit zionął pustką.
Wiatr brałem za werbel, mróz – za krioterapię.
Wyprowadzony w pole zrobiłem tam grządki, ścieżki.
Ciągle tylko niebawem, niebawem
i odkryłem w tym wielkie nieba.
Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Krzysztof Kleszcz, Doczekanie, Czytelnia, nowynapis.eu, 2021