Opór
Coraz szybszy nurt, coraz większy muł, zero złotych
ryb. Czerpak nabiera figę. Znajomi niedostępni,
bladzi w ledowym świetle. Zjedli rozumy i śpią
po wysokokalorycznym jedzeniu. Słyszę oszukańczy
szum. Wszystko zbite, zaklepane, rozdane. Mamiony
przez migot, figle pikseli, w te krótkie dni jak krótki
mejl, na co nie spojrzę, obłazi watą. Bywa – czuję
siarkę, po której chce się wypić Wisłę. Na przykład
pani reżyser zaprasza do bydlęcego wagonu,
co nazywa przekroczeniem. Na przykład dziennikarz
krzyczy do aparatu na kiju, że bluźni na niego echo.
Słyszysz? Telewizyjni akwizytorzy próbują
sprzedawać garnki i pierzyny. Chwal
swoją asertywność, zmysł smaku, daj opór
wobec oparu, ziewaj przed wyziewem. Nie pisz się
na full wypas, na bieganie na czworakach
po sawannie. Dewiantów, z których zrobiono
gigantów, nie wpuszczaj w swój mały świat.
Profanom w wiecznym ROTFL zabierz podłogę.