DOM
Rodzinie i Przyjaciołom naszego domu
Nasz dom w nas mieszka
Nawet gdy już go rozebrano
i nie pozostał
kamień na kamieniu
Ten spektakl
którego nie można powtórzyć
chociaż był tylko próbą
Z Matką
która oddaje nam siebie
jak świat
i zamyka w dolinie
z widokiem na las
Z Ojcem
w klatce
systemu i obyczajów
Z nadzieją
że kiedyś to się zawali
Z rodzeństwem
Tym przeciwieństwem i dopełnieniem
Z Ciotką
co w długie wieczory
czytała nam „Dittę”
„W pustyni i w puszczy”
i „Chatę Wuja Toma”
Z łapą na łapie w ciemnej sieni
Z tajemnicami dotyków
i pragnieniem
by spełnić się
posiąść dorosłość
a może wrócić
do jedności
Z córką sąsiadki
wspólniczką w zabawach
tyle niewinnych
ile zakazanych
Z kuzynkami
co znały tajemnicę spełnień
i mogły
nią się dzielić
Z wiecznie młodą panną na piętrze
romantyczną solistką kościelną
która próbowała
zbliżyć się jednocześnie
do rzeczywistości i świętości
W letnie upalne noce
młody ksiądz
walił w okiennice
Odpowiadała
głosem przyciszonym
– w chórze mocnym
i barwnym –
Nasz dom w nas mieszka
Z rzeką za plecami
Z chmurami płynącymi
nad lessowymi wzgórzami
jakby chciały pokazać
że nie można
się zatrzymać
Nasz dom w nas mieszka
W łagodnej dolinie
z wyznaczonymi ścieżkami
Z tymi co wrośli
w to miejsce
i tymi co zostali na nie skazani
Z niepogodzonymi
którzy próbowali wznieść się ponad
lecz najczęściej unosili się tylko niezdarnie
i opadali
jak uczące się latać pisklęta
Ze szczęśliwymi
którym udało się powrócić
z wielkiego polowania na człowieka
I z tymi co wracali później
Jeden w tenisówkach
i spranym podkoszulku
w lecie i w zimie
– wypuszczony z ubeckiego więzienia
I z tym co wyszedł dopiero
po dwudziestu latach
bo oślepiony
wolnością
zaczął nagle
strzelać na ulicy
jakby chciał zabić
nową rzeczywistość
a ta się właśnie
utrwalała
Byli też tacy
co poczuli się wyzwoleni
czasem tylko od wolności
I ci co z nadzieją
witają nowe idee
bo jak wiadomo
Dania jest więzieniem
Także ci
co zawsze chcą być na czele
więc chętnie
noszą sztandary
I ci co zachwyceni sobą
ochoczo wygłaszają przemówienia
Moglibyśmy teraz żałować
że dom nasz nie był otoczony
murem obronnym i fosą
– choć tak naprawdę
był nimi otoczony –
– że nie miał fundamentów z granitu
że sufitów nie zdobiły plafony
– że z okien
widać było tylko las za rzeką
i lessowe wzgórza
– że zamiast sztychów na ścianach
wisiał kiczowaty oleodruk
i reprodukcja świętego obrazu
„Chrystus uspakajający
wzburzone Jezioro Genezaret”
Moglibyśmy żałować
– że nasz dom
nie był domem przechodnim
ani domem na kółkach
i że nie budowano go
od dymu z komina
Chcielibyśmy jednak do niego wrócić
Chociażby po to
by jeszcze raz
spróbować zagrać swą rolę
lub tylko po to
by móc znowu uciec
– a może po to
by go zburzyć
albo uczynić
bardziej doskonałym
I próbujemy go odnaleźć
I próbujemy go odtworzyć
w każdym kolejnym domu
2005
(z tomu Poezje wybrane)