23.03.2021

Elegia dla Wojciecha Bąka (23 IV 1907, Ostrów Wielkopolski – 30 IV 1961, Poznań)

1. 

W chłodny kwietniowy poranek
wąską uliczką Ostrowa sunie Cień
do księgarni – na zakręcie przystaje
przy latarni stłuczonej. W zaułku ślad 
nieostygły, na murze ciemnokrwista
róża: ostrzeżenie.

2.
W deszcz nie podnoś kołnierza,
oglądaj się za siebie niosąc brzemię
niebieskie; patrz śmiało, z podniesioną
głową, w uwolnioną w sobie przestrzeń.

Jego Dłoń mnie trzyma / I leżę cicho w niej
jako źdźbło śniegu. / I ciepło Jego Krwi 
tak mnie przenika...Wojciech Bąk, ...Mój Bóg jest tak wielki, w: Zastygłe chwile, Wydawnictwo Poznańskie 1958.[1]

3.
Nie usłuchałeś naprawiaczy świata,
ich pokrętnych obietnic – mistrzu 
mowy przejrzystej – prawy
przeciw osądom (u)biegłych.
Otworzyłeś swoją dla niej żyłę,
tu, gdzie porzucają różę
zniewalając słowa.
Lecz serce róży nie stygnie.
Dziś na murze ratusza lśni
kolcem graffiti przywołane
Twoje prawdziwe imię.

4.
Złota różo ołtarza
ochroń ścieżki poety,
jego wiersze dla Boga
i bunt przeciw złoczyńcom.
Prowadź go i przywracaj 
naszej wiernej pamięci,
by w kamieniu samotnym
nie pozostał zamknięty.

Poznań, 30 kwietnia 2013


 

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Teresa Tomsia, Elegia dla Wojciecha Bąka (23 IV 1907, Ostrów Wielkopolski – 30 IV 1961, Poznań), Czytelnia, nowynapis.eu, 2021

Przypisy

    Loading...