14.04.2022

Nowy Napis Co Tydzień #147 / Trzy kazania

25 kwietnia 1982

[wprowadzenie]

Intencją obecnej Mszy świętej jest prośba o pomyślność dla naszej Ojczyzny, o pokój w Ojczyźnie. We Mszy świętej szczególnie modlimy się za pozbawionych wolności, za aresztowanych, internowanych, skazanych oraz w intencji ich rodzin. Chociaż decyzją władz związek zawodowy „Solidarność” jest w zawieszeniu, to niech wolno nam będzie w dniu dzisiejszym wspomnieć o rocznicy specjalnej – dokładnie przed rokiem dzwony naszej świątyni obwieściły radosnym głosem rozpoczęcie poświęcenia sztandaru NSZZ „Solidarność” Hutników Warszawy. Na tej uroczystości był również obecny ksiądz biskup Zbigniew Kraszewski jako specjalny przedstawiciel zmarłego Księdza Prymasa. W sposób szczególny więc będziemy się też modlić za warszawskich hutników i za wszystkich hutników w naszej Ojczyźnie.

[homilia]

Wszechmogący Boże, Ojców naszych Panie! Stajemy przed Twoim ołtarzem, aby zanieść błaganie o wolność w Ojczyźnie. Stajemy w piątym miesiącu stanu wojennego, w sto trzydziestym czwartym dniu udręki narodu. Pochylamy pokornie nasze głowy, by prosić o siłę wytrwania i mądrość w tworzeniu jedności, by prosić o Twoje błogosławieństwo. Stajemy przed Tobą, Panie Boże, w pierwszą rocznicę poświęcenia sztandaru „Solidarności” Huty Warszawa. Sztandaru, na którym oprócz napisu „Solidarność” jest również wizerunek Twojego Sługi, świętego Floriana, który ma szczególną pieczę nad hutnikami i strażakami. Sztandar ten był chlubą tysięcy ciężko pracujących hutników, a dzisiaj musi ukrywać się przed ludźmi, którzy boją się słowa „Solidarność”.

Przed rokiem po poświęceniu błękitno-białego sztandaru hutnicy złożyli w tej świątyni ślubowanie, które zakończyli słowami: „Tak nam dopomóż Bóg”. A jeden z hutników ułożył specjalnie na tę uroczystość wiersz, który jest modlitwą. Modlitwą, w której w prostych słowach zwracał się do Ciebie, Panie Nieba i Ziemi:

My, robotnicy, my, ludzie prości,
Do Twej świątyni z naszym sztandarem –
Błogosław Boże „Solidarności”,
Napełnij serca miłości żarem.
Boże nasz, łaski Twej dziś pragnie cały kraj.
Błogosław, Boże, wierny lud, błogosław, pokój daj!Ten tekst został dostarczony przez anonimowego hutnika ks. Jerzemu Popiełuszce w rękopisie.[1]

I błogosławiłeś, Boże Przedwieczny, błogosławiłeś „Solidarności”… Bo jak powiedział 2 kwietnia ubiegłego roku zmarły Prymas Tysiąclecia, kardynał Stefan Wyszyński: „»Solidarność« przez te kilka miesięcy zrobiła tak wiele, że najbardziej sprawna polityka nie zdołałaby tego uczynić”. „Solidarność” pozwoliła dojrzeć zło i jego mechanizmy działania, a młodemu pokoleniu ukazała wiele przemilczanych prawd historycznych naszej Ojczyzny. I tak bardzo chcieliśmy pracować na Twoją, Boże, chwalę i pomyślność ludzi. Tak bardzo chcieliśmy w pokoju budować Twoje Królestwo na ziemi, naszej umęczonej polskiej ziemi. A tymczasem… Tymczasem stało się inaczej.

Do dzisiaj, Panie Miłosierny, do dzisiaj tak wiele rodzin naszej Ojczyzny jest osieroconych. Do dzisiaj dzieci oczekują na powrót ojców i matek pozbawionych wolności, do dzisiaj rodzice oczekują na powrót dzieci, mężowie na powrót żon, a żony na powrót mężów.

Za nimi szczególnie prosimy, aby skończył się ich czas udręki.

Wysłuchaj, Panie, prośby ludu swego.

Uwięzionym, którym wytoczono proces za to, że zgodnie i do końca chcieli zachować wierność przysiędze złożonej na sztandary ze świętymi wizerunkami, których postawiono w jednym szeregu z pospolitymi przestępcami i malwersantami skazanymi na długoletnie więzienie, synom naszego narodu daj siłę ducha i siłę wytrwania.

Wysłuchaj, Panie, prośby ludu swego.

Prosimy Cię, Panie, za tych, którzy nie wiedzą, co czynią, przysparzając cierpień ludzkich, niepokoju i lęku własnym rodakom.

Wysłuchaj, Panie, prośby ludu swego.

Prosimy Cię, Ojcze, za tych, którzy łamią ludzkie sumienia. „Sumienie jest – jak powiedział Ojciec Święty – największą świętością, a łamanie sumień jest gorsze od zadawania śmierci fizycznej, od zabijania”.

Nawet Ty, Boże, nie łamiesz ludzkiego sumienia. Dlatego prosimy, by sumień naszych rodaków nie zniewalano.

Wysłuchaj, Panie, prośby ludu swego.

Prosimy Cię, Ojcze Wszechmogący, za pracowników wymiaru sprawiedliwości, którzy nie mają odwagi zaprzeczyć kłamstwu, a fałsz przyjmują za prawdę.

Wysłuchaj, Panie, prośby ludu swego.

Prosimy za młodzież akademicką i szkolną. Daj im, Panie, prawość myślenia i postępowania.

Wysłuchaj, Panie, prośby ludu swego.

Tym, którzy się ukrywają i są ścigani do dziś jak przestępcy, daj, Boże Mocny, by na drodze swej poniewierki spotkali ludzi życzliwych.

Wysłuchaj, Panie, prośby ludu swego.

Polecamy Ci, Panie, robotników, którzy broniąc swoich niezbywalnych praw ludzkich, przelali własną krew i w ofierze złożyli swoje życie. Daj im, Panie, wieczną nagrodę w Twoim Królestwie.

Wysłuchaj, Panie, prośby ludu swego.

Wszystkich polecamy Twojej szczególnej opiece, Twojej mocy uzdrawiającej ludzkie serca. Chcemy wszystkim naszym winowajcom przebaczać, jak Ty przebaczasz nam nasze winy. I zbaw od złego nas wszystkich. Ukaż nam drogę wyjścia z tak trudnej dziś sytuacji naszej Ojczyzny.

Wysłuchaj, Panie, prośby ludu swego.

Pozwól, Panie, że na koniec będziemy prosić Cię pokornie słowami wieszcza narodowego Zygmunta Krasińskiego... Prosić o czasy, w których:

[…] serce nasze już nie będzie w drżeniu,
Co dnia, co chwila w tęsknocie, w strapieniu
Czekać przybycia dzikich, nagłych gości,
Co dzierżą prawo niesprawiedliwości.
Wysłuchaj, Panie, prośby ludu swego. Amen.

[przed błogosławieństwem]

W sobotę 1 maja o godz. 10.00 zapraszamy wszystkich na Mszę świętą w intencji świata pracy – w naszym kościele i w innych świątyniach: na Krakowskim Przedmieściu, na Starym Mieście, na placu Trzech Krzyży. Serdecznie dziękujemy za wspólną modlitwę naszym artystom, za to, że pomogli nam głębiej przeżyć liturgię Mszy świętej. Bardzo proszę, byśmy, opuszczając świątynię, pamiętali, że wychodzimy ze spotkania z Bogiem, byśmy udawali się do domów w nastroju modlitwy, skupienia, zadumy i nie dali się sprowokować nikomu, kto chciałby zakłócić nasz modlitewny nastrój.

27 czerwca 1982

[wprowadzenie]

Trwa drugie półrocze stanu wojennego narzuconego społeczeństwu przez władzę. W naszej Ojczyźnie tysiące ludzi jest pozbawionych wolności. Miliony ludzi cierpi. W miesiącu poświęconym Sercu Bożemu, Sercu, które tak wiele cierpiało i cierpi dla sprawiedliwości i pokoju, gromadzimy się w świątyni, aby sprawować Najświętszą Ofiarę za tych, których stan wojenny dotknął najbardziej. Za pozbawionych wolności: skazanych, aresztowanych, internowanych. Za pozbawionych pracy. Za ich rodziny, a zwłaszcza za ich dzieci.

[homilia]

Błagam Cię, Panie, za całą tę ziemię!
O, spojrzyj na nią! O, przykłoń jej ucha!
Niechaj nadziei w Twe słowo nie traci.
Wszakże najrychlej Bóg dziecka wysłucha,
Gdy nie swojego chce szczęścia, lecz – braci.

W czerwcu, w miesiącu poświęconym Bożemu Sercu, chcemy naszym sercem ogarnąć tych, którzy serca naszego najbardziej potrzebują. Chcemy ogarnąć dzieci rodzin tych, których stan wojenny dotknął najbardziej. Dzieci są szczególnie wrażliwe na wszelką niesprawiedliwość, której nie są w stanie pojąć. Świat dziecka jest rzeczywistością bardzo delikatną. Tym większe spustoszenie w psychice dziecka czyni zło, im bardziej jest ono gwałtowne i okrutne. Dlatego nie mogło nie wywrzeć wstrząsu w psychice dziecka spotkanie z brutalnym złem i nienawiścią, które przeszły przez wiele naszych domów rodzinnych na początku stanu wojennego, i nie tylko. Dość mamy dzieci osieroconych, przebywających w domach dziecka, dzieci samotnych i smutnych. Czyje sumienie obciążymy dziećmi osieroconymi w czasie stanu wojennego?

Zwracamy się we wspólnej modlitwie tak licznie zgromadzonych wiernych do Ciebie, Panie Jezu, którego Serce zostało przebite włócznią złoczyńców, którego Serce tak wiele wycierpiało.

Ty sam byłeś dzieckiem. I chociaż miałeś Ojca Niebieskiego, to jednak Bóg dał Ci świętego Józefa, który sprawował funkcję ojca ziemskiego.

Ty, Jezu, już jako dziecko cierpiałeś, kiedy musiałeś z rodzicami uciekać z ojczyzny przed siepaczami Heroda. Dlatego rozumiesz ból dzieci, których rodzice muszą ukrywać się jak złoczyńcy, chociaż nimi nie są. Ból dzieci, których rodzice pozostają w obozach czy więzieniach.

Ty rozumiesz, co znaczy spojrzenie dziecka na ojca zatroskanego o byt materialny rodziny. Ty rozumiesz. I dlatego, Panie Jezu, wydaje nam się, że słyszymy Twoją odpowiedź:

Drogie dziecko. Znam twój ból, bo cierpiałem razem z tobą, kiedy w nocy przyszli źli ludzie uzbrojeni w paragrafy i przepisy stanu wojennego i zabrali ci ojca. Wiem, że nikt ci nie zwróci tych dni bez niego i jemu tych dni bez ciebie. Ale kiedyś dowiesz się, drogie dziecko, że zabrali go właśnie dlatego, że chciał, aby było sprawiedliwie. I będziesz z niego dumny.

Dopomóż nam, Panie Jezu, abyśmy stanęli na wysokości zadania wobec dzieci osieroconych i pokrzywdzonych przez stan wojenny. Aby nie było matek bez naszej opieki, bez naszego zatroskania o ich troski.

Dodaj siły, męstwa i mądrości matkom dzieci, których ojcowie są głosem milionów naszych rodaków w „Solidarności” nadzieję mających. Ty znasz, Panie Jezu, czteroletniego Jacka, któremu osamotniona matka z godnością mówi: „Syneczku, zabrakło ojca, więc ty to zrobisz za niego. Ty go zastąpisz”. A na pytanie synka, dlaczego, jeżeli tatuś nic złego nie uczynił, musi być za drutami, za murem, widzi w oczach matki łzy. I widząc łzy, rozumie czteroletni Jacek w swoim dziecinnym, wzruszającym wymiarze. Rozumie i dba o swoją mamę zamiast ojca.

Ty znasz płaczącą pięcioletnią dziewczynkę, która wołała do ojca w czasie odwiedzin w obozie koło Warszawy: „Tatusiu, wróć do domu albo pozwól mi zostać tu z tobą”.

Ty, Jezu, znasz bóle i niepokoje wszystkich dziecięcych osieroconych serc. Dlatego wierzymy, że cierpienia dzieci i cierpienia całego narodu muszą przynieść właściwe owoce. To, co wielkie i piękne, rodzi się przez cierpienie. Tak, jak na cierpieniach, na bólu, na łzach i krwi roku 1970 wyrósł patriotyczny zryw ludzi młodych, wyrosła „Solidarność”. Dobre drzewo musi dać dobre owoce. Na drzewie zła muszą wyrosnąć i wyrastają owoce zła.

Stan wojenny został określony przez tych, którzy go wprowadzili, jako zło konieczne, zło mniejsze. Ale przecież zawsze zło. Dlatego też ich siew wyda złe owoce. Złe plony zbierać będą.

Niech zadeklarowanie modlitewne naszej sympatii i solidarności z tymi, którzy cierpią, są poniewierani, oszukiwani, niech nasze upominanie się o wolność dla uwięzionych, o przywrócenie do pracy jej pozbawionych, o radosne dzieciństwo dla dzieci będzie jednocześnie wielkim wołaniem o wolność w Ojczyźnie. O wolność opartą na sprawiedliwości, dobroci i miłości. Amen.

31 października 1982

[wprowadzenie]

Przeżywamy jedenasty miesiąc stanu wojennego w naszej Ojczyźnie. Miesiąc październik, który dzisiaj kończymy, znowu był bardzo brzemienny w bolesne i tragiczne wydarzenia. W miesiącu tym znowu polała się bratnia krew. Odebrano życie młodemu hutnikowi. W miesiącu tym odebrano Związkowi Zawodowemu „Solidarność” prawo do legalnego działania. Po tym fakcie Ojciec Święty powiedział, że jest to pogwałcenie podstawowych praw społeczeństwa i człowieka, oraz zapewnił, że Stolica Apostolska i Kościół w Polsce dalej będą bronić słusznych praw ludzi pracujących. W miesiącu tym były dalsze masowe aresztowania i internowania. Ale w miesiącu tym, miesiącu poświęconym Matce Bożej Różańcowej, było też radosne wydarzenie. Jeden z synów naszej Ojczyzny został zaliczony do grona świętych męczenników. Otrzymaliśmy w darze Patrona Polski udręczonej. Składając Bogu Najświętszą Ofiarę, dołączamy do niej te wszystkie przeżycia minionego miesiąca i chcemy prosić, by dał nam i naszemu narodowi moc ducha i umiłowanie prawdy. Byśmy mogli pomimo zniewolenia zewnętrznego pozostać ludźmi duchowo wolnymi.

[homilia]

Stoimy dzisiaj przy ołtarzu Chrystusowym wobec Twojego wizerunku, święty Maksymilianie, Patronie Polski udręczonej. Stoimy, aby zanosić modlitwę do tronu Bożego, aby za Twoim pośrednictwem prowadzić z Bogiem dialog w imieniu naszym i w imieniu tych wszystkich, którzy cierpią w obozach i więzieniach, cierpią za walkę o sprawiedliwość i prawdę w Ojczyźnie. Wszystkie wzniosłe przeżycia poprzednich lat związane z wyborem Polaka na Stolicę Piotrową, przeżycia związane z pierwszą, w tak przebogatych w dziejach Narodu Polskiego, wizytą Papieża na polskiej ziemi, przeżycia związane z narodzinami „Solidarności”, wszystko to miało nas przygotować i umocnić do mężnego znoszenia cierpień i upokorzeń, jakie od przeszło dziesięciu miesięcy przeżywamy.

Natomiast zaliczanie do grona świętych Ciebie, Ojcze Maksymilianie, współczesny męczenniku, ukazuje nam i utwierdza nas w przekonaniu, że potęga zła, zakłamania, pogardy i nienawiści do człowieka musi być pokonana. Jesteś, święty Maksymilianie, symbolem zwycięstwa, jakie odnosi człowiek siłą zniewolony, ale pozostający wolny duchem.

Aby pozostać człowiekiem wolnym duchowo, trzeba żyć w prawdzie. Życie w prawdzie to dawanie prawdzie świadectwa na zewnątrz, to przyznawanie się do niej i upominanie się o nią w każdej sytuacji. Prawda jest niezmien-na. Prawdy nie da się zniszczyć taką czy inną decyzją, taką czy inną ustawą. Na tym polega w zasadzie nasza niewola, że poddajemy się panowaniu kłamstwa, że go nie demaskujemy i nie protestujemy przeciw niemu na co dzień. Nie protestujemy, milczymy lub udajemy, że w nie wierzymy. Żyjemy wtedy w zakłamaniu. Odważne świadczenie prawdy jest drogą prowadzącą bezpośrednio do wolności. Człowiek, który daje świadectwo prawdzie, jest człowiekiem wolnym nawet w warunkach zewnętrznego zniewolenia, nawet w obozie czy więzieniu. Gdyby większość Polaków w obecnej sytuacji wkroczyła na drogę prawdy, gdyby ta większość nie zapomniała, co było dla niej prawdą jeszcze przed niespełna rokiem, stalibyśmy się narodem wolnym duchowo już teraz. A wolność zewnętrzna czy polityczna musiałaby przyjść prędzej czy później jako konsekwencja tej wolności ducha i wierności prawdzie.

Zasadniczą sprawą przy wyzwoleniu człowieka i narodu jest przezwyciężenie lęku. Lęk rodzi się przecież z zagrożenia. Lękamy się, że grozi nam cierpienie, utrata jakiegoś dobra, utrata wolności, zdrowia czy stanowiska. I wtedy działamy wbrew sumieniu, które jest przecież miernikiem Prawdy. Przezwyciężamy lęk, gdy godzimy się na cierpienie lub utratę czegoś w imię wyższych wartości. Jeżeli prawda będzie dla nas taką wartością, dla której warto cierpieć, warto ponieść ryzyko, to wtedy przezwyciężymy lęk, który jest bezpośrednią przyczyną naszego zniewolenia. Chrystus wielokrotnie przypominał swoim uczniom: „Nie bójcie się. Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a nic więcej uczynić nie mogą”. Ty, święty Maksymilianie, byłeś wierny temu pouczeniu Chrystusa. Nie bałeś się pojechać w nieznane do Japonii, by głosić prawdę o Chrystusie. Nie bałeś się cierpienia i utraty życia. Dzięki temu Twój wolny duch żyje i przynosi owoce.

Zmarły Prymas Polski, kardynał Stefan Wyszyński, przebywając w więzieniu za Prawdę, w swoich notatkach w dniu 5 października 1954 roku pisał, że

największym brakiem apostoła jest lęk. […] On ściska serce i kurczy gardło. Każdy, kto milknie wobec nieprzyjaciół sprawy, rozzuchwala ich. […] Zmusić do milczenia przez lęk, to pierwsze zadanie strategii bezbożniczej. […] Milczenie tylko wtedy ma swoją apostolską wymowę, gdy nie odwracam oblicza swego od bijących […].

Tyle Ksiądz Prymas w Zapiskach więziennych.

Tak bardzo jesteś nam potrzebny, święty Maksymilianie, jako wzór człowieka nieulegającego lękowi, nieulegającego zastraszeniu. Jako święty, którego można nazwać Patronem Polski udręczonej. Bo który ze świętych mógłby upominać się bardziej o swój zniewolony dzisiaj naród jak nie Ty, który byłeś bity i poniewierany. Który patrzyłeś na zalęknionych braci, przebywających z Tobą w więzieniu, a potem w obozie i w bunkrze głodowym. Którego zabrano do obozu bez wyroku, tylko dlatego że należałeś do synów kochających Ojczyznę i Prawdę, który przyjąłeś cierpienie i śmierć za drugiego człowieka.

Przyjąć dobrowolnie cierpienie za drugiego człowieka to coś więcej niż tylko cierpieć. Na taką decyzję mogą się zdobyć tylko ludzie wewnętrznie wolni.

Są i tu dzisiaj w naszej świątyni zarówno ludzie cieszący się autorytetem i sympatią społeczeństwa, jak i prości robotnicy, którzy zgłaszali chęć pójścia do obozu dla internowanych w zamian za uwolnienie ojców czy matek rodzin. Chcieli nieść krzyż swych współbraci, chcieli uwolnić od cierpienia chociaż niektóre rodziny. Niestety, nie pozwolono im złożyć tej ofiary za braci swoich.

Wiele nasz naród wycierpiał w dziejach historii. Tak trudno jest mówić jeszcze dzisiaj o bolesnej przeszłości tamtych strasznych lat okupacji. Ale im bardziej pamiętamy, ile przeżył nasz naród w przeszłości, pod okupacją nienawiści, tym bardziej rozumiemy słowa Ojca Świętego skierowane do Polaków na audiencji 11 października bieżącego roku:

Nie jest dobrze, nie jest dobrze, jeżeli rodacy przyjeżdżają na kanonizację swojego rodaka ze łzami w oczach. Bo nie były to łzy radości... Do nich dołączały się czasem słowa wołania. Wołania nie tylko z tej sali, wołania z daleka. I dlatego chcę odpowiedzieć na te wołania przez was, którzy tu jesteście, chcę odpowiedzieć tym, których nie ma, a przede wszystkim tym, którzy znajdują się w obozach internowanych, w więzieniach. Pragnę odpowiedzieć tym, którzy w jakikolwiek sposób cierpią na ziemi polskiej, i pragnę z tego miejsca zwrócić się do władz Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, ażeby nie było więcej tych łez. Społeczeństwo polskie, mój naród zasługuje nie na to, ażeby pobudzać go do łez rozpaczy i przygnębienia, ale na to, żeby tworzyć jego lepszą przyszłość...

Tak, naród, który tyle wycierpiał w niedalekiej przeszłości, nie zasługuje na to, by wiele jego najlepszych synów i córek przebywało w obozach i więzieniach, nie zasługuje na to, by była poniewierana i bita młodzież, by miały miejsce kainowe zbrodnie. Nie zasługuje na to, by wbrew jego woli odebrano mu okupiony cierpieniem i krwią robotników Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność”, o którym już zmarły Prymas 2 kwietnia 1981 roku powiedział, że w ciągu kilku miesięcy „zrobił więcej, niż zdołałaby dokonać najbardziej sprawna polityka”.

Związek, o którym Rada Główna Episkopatu 15 grudnia ubiegłego roku powiedziała, że jest konieczny do przywrócenia równowagi życia społecznego. Związek, o którego reaktywowanie ubiegał się do ostatniej chwili, kładąc na szalę swój własny i Kościoła autorytet, obecny Prymas Polski.

Jesteśmy powołani do Prawdy, jesteśmy powołani do świadczenia o Prawdzie swoim życiem. „Poznajcie prawdę – woła Chrystus w przeczytanym przed chwilą fragmencie Ewangelii – poznajcie prawdę, a prawda was wyzwoli”. Bądźmy więc wierni Prawdzie.

Kończymy nasze rozważania, święty Maksymilianie, i prosimy, byś je w słowach prostej modlitwy, przez ręce Matki Najświętszej Niepokalanej, której wiernie służyłeś przez całe życie, zaniósł przed Boga tron. Kończymy nasze rozważania, przypominając słowa Ojca Świętego, wypowiedziane, kiedy jeszcze był biskupem w Krakowie: „Słaby jest lud, jeśli godzi się na swoją klęskę, gdy zapomina, że został posłany, by czuwać, aż przyjdzie jego godzina. Bo godziny wciąż wracają na wielkiej tarczy historii”.

Oby godzina Prawdy jak najszybciej powróciła na wielkiej tarczy, bohaterskiej tarczy naszego narodu, i by Prawda odniosła ostateczny triumf w naszej Ojczyźnie.

Amen

Przedruk za: bł. ksiądz Jerzy Popiełuszko, Kazania 1982–1984, Warszawa 2010. Wybór i opracowanie redakcji.

© by Parafia Św. Stanisława Kostki na Żoliborzu w Warszawie

Kazania zostały opublikowane w Kwartalniku „Nowy Napis”, który można zakupić w e-sklepie.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Jerzy Popiełuszko, Trzy kazania, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2022, nr 147

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...