Et in Schwarzwald ego
1. Rundweg
ten który drży
– trafiony wdzięcznością –
nie utrzyma w rękach
szal***
dotąd
gdy nie stanie
milczenianie dochodzi się
drogą
lecz –
wstęgą
2. Hütte
z drugiego brzegu
wzgórzaujawnia się wreszcie
utajona
nie chcąca
się różnić***
jej otwarte oko
zatopione
w czarnolas ziemizaprasza w pobliże
dopiero z daleka***
wyrzec się czasu
by dotrzeć
do źródłana powrót
po mszarach
3. Kairos
blask
już zaćmiony
gdy waży w ręku
stalowy skobelwkłada palec
w wilgotny otwór
progu***
cała nędza foto
grafii(musiał powściągnąć
dziką chęć
wyskrobania
„tu byłem
taki a taki”)pragnienie śladu
i
nagły spokój***
rozrobione języki
opadają
w ciszęnic tu nie
mówi***
łupina drewna
nie mieści
strumienia***
dalej już iść
niepodobna pustką
wypełniony sagan***
w jednej chwili język
bezdźwięczy
do środka
4. Gelassenheit
melancholia jest wstępem
do alchemii
J.-P. Richard
oby
– myśli –
przywołuje znane
zaklęciauderz mnie konstrukcjo świata!…
tu
na granicy, gdzie kończy się
ja i nie-jai
słyszy wiatr
trwoniący litery
obcych nazw
Ahorn und Eberesche
które są
mimogałąź w gałąź
co twarde
a co miękkie?
5. Gedank
i tak się składa
że czuje
łagodny smak na językuEntschuldigen
zajęty byłem/ istnieniem
***
teraz podpełzają cienie
i może wreszcie zejść
w ciemną dolinękroczyć śmiało
do końca