26.03.2021

Historia podróżnika nienasyconego

Zaistnienia są piątą książką w dorobku Piotra Strzeżysza – polskiego podróżnika, laureata Nagrody Kolosy w kategorii podróże (2014) i Nagrody Bursztynowego Motyla Arkadego Fiedlera (2015). To kontynuacja wcześniejszych zapisów z podróży, podobnie jak wcześniejsze publikacje (między innymi Sen powrotu Powidoki) – barwna i nieoczywista. Tymi samymi epitetami można zresztą scharakteryzować również autora, który – jak sam mówi o sobie – jest nomadą pokornym, a jednak zachłannym w realizowaniu potrzeby „bycia w drodze”.

Zaistnienia to składający się z czternastu części zbiór refleksji, które są literackim zapisem przemiany. Pisarz odwołuje się do osobistych doświadczeń, ale przekracza gatunkowe cechy literatury reportażowej. Jego proza jest bardziej beletrystyką niż relacją z podróży. Bogata wyobraźnia autora ujawnia się już na początku, gdy w onirycznym wstępie znajdujemy opis spotkania z wyobrażoną drogą, która zaprasza bohatera do wspólnej podróży:

– Kim jesteś? – zapytałem.
– Drogą. Czekałam na ciebie.
– Dokąd prowadzisz?
– Za istnienie.
– A gdzie to jest?
– Tam, gdzie już jesteś. Już tam czekasz na siebie.

Strzeżysz już w początkowym dialogu zawarł to, o czym będzie mowa na kolejnych stu czterdziestu stronach. Mamy przed sobą historię z podróży, ale bardziej osobistą niż zwykle, momentami fantazyjną. Z wyprawy, w którą zabiera nas podróżnik, przywozimy więcej niż kilka informacji o nowych, atrakcyjnych destynacjach turystycznych. Bez wątpienia zapis ten jest przede wszystkim sugestywnym obrazem wewnętrznych przeżyć, które pod wpływem zmęczenia i odosobnienia stają się wyraźne, skłaniają do stawiania pytań. Lektura Zaistnień przypomina przedzieranie się przez patagońską ziemię z beztroską dziecka, pragnącego doświadczać, praktykować i poznawać świat, i przenosi czytelnika do krainy dziecięcych marzeń. Lektura potrafi jednak sprowokować także poważniejsze refleksje egzystencjalne, skłaniające do poszukiwania odpowiedzi na pytanie o sens życia.

Towarzysząc autorowi w jego codziennym znoju podróżnika, zastanawiamy się – dlaczego właściwie to robi? Dlaczego podróżuje? Ale podobne pytania możemy przecież przekierować również na  samych siebie: Dlaczego robimy w życiu to, co robimy? I czy właśnie to daje nam szczęście? Bohater Strzeżysza szuka odpowiedzi już od początku:

Nie potrafię wyjaśnić, dlaczego robię to, co robię, czego szukam, co wciąż pcha mnie w drogę, co do której nie mam specjalnie wygórowanych oczekiwań ani szczególnych wyobrażeń. […] Nie mam pojęcia, dlaczego przedkładam drogę ponad dom, trud ponad wygodę, samotność ponad rodzinę i przyjaciół, ryzyko i niepewność ponad spokój i bezpieczeństwo. Może po prostu lubię być w drodze.

Podróż staje się tu metaforą życia – ciągłym, niemal bezwiednym ruchem, niemożliwym do uchwycenia i zatrzymania. Przed oczami czytelnika przesuwają się migawki z codziennych zmagań, ze wszystkiego, co może przydarzyć się w drodze – bohaterowi dokucza zmęczenie, samotność, spiekota, innym razem nagradzany jest satysfakcją i poczuciem spełnienia. Wszystkie te emocje przeżywane są na tle oszałamiającej patagońskiej przyrody: gór i jezior. Strzeżysz w przekonujący sposób pokazuje, że życie jest w swej istocie niezwykle proste – wystarczy bezpieczne miejsce na odpoczynek i sen, ciepły posiłek, życzliwa rozmowa lub pomocna dłoń wyciągnięta do gringo. Pokazuje świat i sposób życia dużo prostszy, mniej złożony, niż może się wielu wydawać. I jeśli raz się tej prostoty doświadczy, ciężko będzie z niej zrezygnować.

*

W Zaistnieniach nie brak refleksji o naszym miejscu na mapie świata. Można wybrać się w podróż, by przywieść z niej garść wspomnień, zdjęć, pamiątek, ale można też – po prostu – wyruszyć na spotkanie z nowym doświadczeniem. Z takich wypraw wracamy czasem z pustymi rękami, ale bogatsi o przemyślenia natury filozoficznej, zmieniające nas niekiedy zupełnie jako ludzi, wracamy z przeświadczeniem, że spotkanie z Innym jest też sposobem na poznanie siebie. Przekonujemy się, że choć jako ludzie tak bardzo się od siebie różnimy, to na poziomie elementarnych pragnień: bycia kochanym, szanowanym, akceptowanym, wszyscy jesteśmy bardzo do siebie podobni. Bohater bez trudu znajduje wspólny język ze spotykanymi na swej drodze mieszkańcami Patagonii – większość rozmówców jest życzliwa i „zawstydzająco gościnna”, choć zdarzają się również sytuacje mrożące krew w żyłach. Choćby ta, opisana w piątym rozdziale, w której bohater ucieka przed chcącymi go okraść napastnikami.

Książka Strzeżysza nie jest bynajmniej bezrefleksyjną laurką dla idei multikulturowej harmonii i koezgzystencji, ale na pewno jest apologią Spotkania. Spotkania są ważnym elementem drogi bohatera i niemal zawsze – niezależnie od niebezpieczeństw – związane są z autentycznym zaciekawieniem drugim człowiekiem, jego życiem, wyborami i decyzjami. Bohater Zaistnień odkrywa dla siebie na nowo to, co w relacjach międzyludzkich powinno być najważniejsze: uwagę, ciekawość, życzliwość, szczerość. Przypadkowe spotkania sprzyjają wyznaniom. Mając jedynie chwilę, czasem kwadrans, na rozmowę, wybieramy te tematy, które są najbardziej istotne.

Strzeżysz, podróżując przez Amerykę Południową, próbuje też uchwycić istotę różnic kulturowych:

Oni nie są tacy sami jak ja, a ja nie jestem jednym z nich, jestem inny. Tym, co nas dzieli, jest nasza inność. I cóż z tego, że uśmiechamy się, jemy z tego samego talerza, wznosimy toasty, pijemy wino, śpimy na tych samych materacach, opowiadamy sobie o miłości i przyjaźni, zapewniamy o wzajemnym szacunku, zrozumieniu i tolerancji. Mur i tak pozostaje.

Różnice były i będą, bo są wyrazem różnorodności świata, jego bogactwem. Podróżnik poprzez doświadczenie odmienności uświadamia sobie, że jest zaledwie niewielką częścią świata. Zaistnienia przedstawiają różne charaktery Ameryki Południowej, ale te najbardziej ciekawe kryją się w twarzy drugiego człowieka oraz w krajobrazie niezwykłej natury.

Rowerowa wędrówka w poszukiwaniu siebie to spełnienie marzeń całej generacji – marzeń o wolności, ale także wyzwanie rzucone zachodnioeuropejskiemu konsumpcjonizmowi. Strzeżysz w swojej książce udowadnia, jak bardzo nasze światy się różnią, jak są do siebie nieprzystawalne. Kilkanaście miesięcy w drodze to wystarczający czas na uzyskanie właściwej perspektywy. Czym jest życie? – zdaje się pytać bohater podczas samotnych wieczorów. Czy kapitał szczęścia można zdeponować w posiadanych rzeczach? A może o szczęściu można mówić wyłącznie w kategoriach duchowych?

*

Piotr Strzeżysz sprawnie posługuje się reportażową formą, jego książkę czyta się dobrze, jakby przepływało się rwącym nurtem przez kolejne strony tekstu. Nawet opisy pustych przestrzeni, pustynnych krajobrazów, szerokich dróg są plastyczne, dzięki czemu oddają majestat natury.

Bohater Zaistnień staje się również nomadą w sensie duchowym – odbywa on podróż w głąb duszy, przemierzając wyimaginowany czas i przestrzeń. Jednocześnie nie odrywa się od rzeczywistości, jest w niej zakorzeniony, jest świadomy własnych ograniczeń, pełen pokory i szacunku dla miejsc, do których przybywa.

Autor stał się również bohaterem dokumentalnego filmu Nie dojechać nigdy, w którym można znaleźć niektóre, opisane w książce, wątki wyprawy do Patagonii. Pierwsze wypowiedziane przez podróżnika w filmie słowa brzmią następująco:

Kiedy słyszę słowo „dom”, to nigdy nie widzę budynku. Dom to jednak jest miejsce, ale to jest miejsce, które jest we mnieWypowiedź z filmu: Nie dojechać nigdy, online: http://niedojechacnigdy.pl/ [dostęp: 30.06.2020].[1].

Z pewnością mogłyby one stać się również mottem Zaistnienia. Po uważnej lekturze tej książki chciałoby się wsiąść na rower i jechać. Ot, tak po prostu, pojechać w podróż życia.

P. Strzeżysz, Zaistnienia, Bezdroża/Helion, Gliwice 2020.

Okładka książki

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Paulina Dąbkowska, Historia podróżnika nienasyconego, Czytelnia, nowynapis.eu, 2021

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...