13.07.2023

Nowy Napis Co Tydzień #211 / Przemówić jeszcze raz: tak samo, ale inaczej

Najpowszechniej czytana nabożna książka epoki średniowiecza, „a w istocie jedna z najpowszechniej czytanych książek wszystkich czasów”J. Pelikan, Tradycja chrześcijańska. Historia rozwoju doktryny, t.5: Reformacja Kościoła i dogmatów (1300–1700), Kraków 2010, s. 42.[1] – tak Jaroslav Pelikan nazwał O naśladowaniu Chrystusa. Warto zmierzyć proporcję wypowiedzianych słów: Pelikan napisał w ten sposób o niewielkiej książeczce w swoim monumentalnym, rozpisanym aż na pięć tomów dziele Tradycja chrześcijańska. O swoistym promieniowaniu O naśladowaniu… niech świadczy jeszcze jedna wielce mówiąca sytuacja ‒ z życia Thomasa Mertona. Zanim Merton wstąpił do zakonu cystersów i stał się ojcem Ludwikiem, intensywnie interesował się wejściem na drogę medytacji. Zapytał zaprzyjaźnionego hinduskiego nauczyciela medytacji swami Bramachariego o to, co powinien czytać. Hinduski mnich skierował Mertona w głąb tradycji chrześcijańskiej i polecił mu przeczytać dwie książki: Wyznania świętego Augustyna oraz właśnie O naśladowaniu Chrystusa.

Dwa powyższe opisy jedynie pokazują, w jak trudnym położeniu jest każdy, kto próbuje się porwać na skreśleniu kilku słów na temat dzieła tradycyjnie przypisywanego Tomaszowi à Kempis. Jeśli ktoś miałby to zrobić, to widziałbym jedynie dwa wyjścia: albo musiałby to być ożywczy dialog (nowe odczytanie czy też kąśliwa, czyli bez taryfy ulgowej, lektura z pozycji współczesnego pisarza niepewnego swojego statusu w Kościele albo świadome zmierzenie się z tradycją przez kogoś, kto w Kościele jest. Tertium non datur; trzeciej drogi, z pożytkiem dla literatury, nie widzę. Na dzieło będące przykładem pierwszego rozwiązania przyjdzie nam z pewnością jeszcze trochę poczekać (może Michał Gołębiowski?). Jest za to przykład rozwiązania drugiego. Benedyktynka Małgorzata Borkowska nie tylko napisała komentarz do O naśladowaniu…, lecz także przełożyła to arcydzieło literatury duchowej ponownie na język polski. Jaki jest tego efekt? Jak zawsze przy nowych tłumaczeniach – nieoczywisty.

Duże pytania niewielkiej książeczki

Zdaję sobie całkowicie sprawę z tego, że pisząc o nowym tłumaczeniu domniemanego dzieła Tomasza à Kempis, jak również o samym komentarzu do niego, porywam się na opis dość hermetycznego świata. W przedmowie do omawianej właśnie książki pod specyficznym tytułem Nad księgami opata Jana o naśladowaniu Chrystusa autorka kreśli słowa:

W historii chrześcijaństwa mamy kilka dzieł literackich, które pochodzą ze środowisk monastycznych, czytane są powszechnie do dzisiaj, i szczególnie silnie wpłynęły na ukształtowanie się naszej duchowości, gdyż dały wyraz ludzkiej tęsknocie za Bogiem. Najstarsze z nich to Księga starców i narosła wokół niej literatura egipskiej pustyni. Dalej,Wyznania św. Augustyna; zaliczam je do literatury monastycznej, gdyż autor był wedle ówczesnych pojęć mnichem, chociaż w mieście; założył nawet wspólnotę, napisał dla niej regułę, i jak większość Ojców Kościoła został biskupem z mnicha właśnie. Następna jestReguła św. Benedykta; jej nauka, ale przede wszystkim jej praktyka w niezliczonych wspólnotach, kształtowała życie chrześcijańskie (jak pisze Rowan Williams) przez sam fakt, że ukształtowała mnóstwo osobowości, które z kolei kształtowały społeczeństwo. Czwarta jest księga O naśladowaniu Chrystusa.

Mamy do czynienia z bardzo śmiałym projektem literackim. Benedyktynka odczytuje współcześnie dzieła, które ukształtowały nie tylko duchowość średniowiecza, ale także pośrednio wpłynęły na literaturę światową. Jej odczytanie jest współczesne w dwojakim znaczeniu. Zarówno w translatorskim, bowiem apoftegmaty Ojców Pustyni oraz O naśladowaniu… przełożyła sama, jak również w tym, że Borkowska jest siostrą żyjącą tu i teraz, a to znaczy, że nie ucieka od problemów współczesności. Czytelnicy jej książki Oślica Balaama wiedzą, że Borkowska potrafi konkretnie wskazać, gdzie współczesny Kościół się psuje. Do tej pory zamierzenie autorki i tłumaczki w jednym osiągnęło już półmetek. Czytelnik dzięki wydawnictwu Tyniec otrzymał już zarówno komentarz do Reguły św. Benedykta, jak również komentarz do Księgi starców.

W publikacji Nad księgami opata Jana… Borkowska podtrzymuje styl, który wypracowała w swoim projekcie. Książka ma charakter nauk głoszonych dla sióstr ze swojego klasztoru. Wyczuwalny jest zatem raczej „mówiony” styl książki, a to oznacza, że pewne kwestie zaakcentowane są mocniej, dodane są żarty lub anegdoty. Taka kolejność – tekst jest najpierw wygłoszony, a później spisany z nagrań – ma oczywiście swoje wady i zalety. Przyznam, że ja wolę tekst bardziej wymuskany, pozbawiony żartów i przysłowiowego puszczania oka do słuchacza. Zachowanie jednak pierwotnego charakteru było, jak się domyślam, bardzo ważne dla Borkowskiej. W ten sposób pokazała czytelnikowi nie tylko, że pewne książki są nieprzerwanie czytane i komentowane zgodnie z wielowiekową tradycją, lecz także dała czytelnikom możliwość wczucia się w życie wspólnoty monastycznej. Ten wymiar ‒ odczucia smaku życia monastycznego ‒ musiał być ważniejszy dla Borkowskiej, niż wydanie dopracowanego literacko tekstu.

Jan Gerson czy Jan Gersen?

Nowe tłumaczenie Borkowskiej to również nowe ustalenia autorstwa tekstu. Od XV wieku z różnym natężeniem trwa spór o to, kto faktycznie napisał O naśladowaniu Chrystusa. Lista potencjalnych autorów to grupa około trzydziestu osób, wśród których wymienia się także Bernarda z Clairvaux, Rudolfa z Saksen czy Bonawenturę. Jednak osoby, których autorstwo jest najbardziej prawdopodobne, to trzy postacie: Tomasz à Kempis, Gerard Groot i Jan Gerson. Najwięcej głosów zyskał Tomasz à Kempis i tak też powtarzają najnowsze publikacje, jak wspomniany już wyżej Jaroslav Pelikan czy Otto GründlerO. Gründler, Devotio moderna [w:] Duchowość chrześcijańska. Późne średniowiecze i reformacja, pod red. J. Raitt, B. McGinn, J. Meyendorff, Kraków 2011.[2].

Małgorzata Borkowska ustala jednak inne autorstwo i robi to nader przekonująco. Jak udowadnia, co jedynie pokrótce referuję, pierwsza zachowana kopia O naśladowaniu Chrystusa powstała w przedziale lat 1280–1330, co zdecydowanie wyklucza autorstwo Tomasza à Kempis, który urodził się dopiero w 1380 roku. Błąd z Tomaszem miał polegać na nieuważnej pracy drukarza, który informacje, że kanonik Tomasz z Kempen „zebrał” cztery traktaty – potraktował jako jego autorstwo. Błąd ten jest powtarzany od stuleci. Co ciekawe, na niektórych kopiach tekstu O naśladowaniu Chrystusa można znaleźć podpis autora. To Joannes Gersenus. Borkowska odrzuca jednak autorstwo Jana Gersona, słynnego scholastyka z Sorbony, do którego w sposób naturalny biegną skojarzenia. Pomijając możliwy błąd przy zapisywaniu nazwiska („Gersonus” / „Gersenus”), benedyktynka dowodzi, że Gerson nie mógłby napisać O naśladowaniu…, ponieważ autora tego dzieła nie obchodzą scholastyczne spory, a ponadto Gerson urodził się za późno, w 1363 roku. Pozostaje zatem zupełnie inny „Joannes Gersenus”, którego Borkowska identyfikuje z opatem klasztoru św. Stefana w Vercelli, Giovannim (czyli też Janem) Gerseno, zmarłym około 1245 roku.

I Kempis, i Gerson żywili wielkie umiłowanie do książki O naśladowaniu…, w której widzieli realizację devotio moderna, pobożności kładącej nacisk na indywidualne przezywanie wiary. O naśladowaniu Chrystusa nie należy jednak, jak przekonuje Borkowska, do tego nurtu pobożności. Po pierwsze dlatego, że wyprzedza je chronologicznie: devotio moderna to przełom XIV i XV wieku, a książeczka powstała wcześniej. Po drugie – na jej kartach czytelnik nie znajdzie zachęt do indywidualnej modlitwy, a raczej do wspólnej modlitwy chórowej (księga I, rozdział 25). Czy ustalenia Małgorzaty Borkowskiej zostaną usłyszane przez świat akademicki, czas pokaże. Dla czytelnika zainteresowanego dociekaniami historycznymi detektywistyczna praca benedyktynki to gratka sama w sobie. Dla wszystkich innych pozostaje nowe tłumaczenie.

Przemówić jeszcze raz

Każda nowa próba translatorska cenionego dzieła będzie wywoływać kontrowersje. O naśladowaniu Chrystusa było tłumaczone chętnie i wielorako, by wspomnieć jedynie przekłady dokonane przez Jakuba Wujka, Stanisława Grochowskiego, Jana Wielowieckiego, Aleksandra Jełowickiego, Jakuba Gruchalskiego, Konrada Kokoszkiewicza, Wiesława Szymona, Władysława Lohna czy Jana Ożoga. Lista ta, pospiesznie nakreślona, w żaden sposób nie gromadzi wszystkich autorów, którzy dokonali przekładu tej książki. Aby dać choćby próbkę nowego tłumaczenia Małgorzaty Borkowskiej, warto zestawić jej dokonania z tłumaczeniem radykalnie innym. Wybieram zatem moje ulubione tłumaczenie poetki Anny Kamieńskiej. Pierwsze tłumaczenie będzie należało do Kamieńskiej, drugie do Borkowskiej. Trzy przykłady powinny wystarczyć.

Księga I, rozdział 3:

Cóż ci przyjdzie ze wzniosłej dysputy o Trójcy Świętej, jeśli nie masz współczucia dla ludzi, a więc nie możesz podobać się Bogu w Trójcy Świętej? Naprawdę, wzniosłe słowa nie czynią świętego ani sprawiedliwego, ale życie prawe czyni człowieka miłym Bogu. Wolę odczuwać skruchę, niż umieć ją zdefiniować. Choćbyś znał całą Biblię na wyrywki i wszystkie mądre zdania filozofów, cóż ci z tego przyjdzie, jeśli nie masz miłości i łaski Boga?

(A. Kamieńska)

Co ci da, rozprawiać wzniośle o Trójcy Świętej, jeśli przez brak pokory nie podobasz się Trójcy Świętej? Zaiste wzniosłe słowa nie czynią nikogo świętym i sprawiedliwym; ale cnotliwe życie czyni Bogu miłym. Wolę czuć skruchę, niż znać jej definicję. Choćbyś znał cała Biblię i słowa wszystkich filozofów, na co ci to wszystko, bez miłości Boga i Łaski?

(M. Borkowska)

Księga I, rozdział 12:

To dobrze, że niekiedy napotykamy trudności i przeszkody, bo one zmuszają człowieka, aby wejrzał w swoje serce i przypomniał sobie, że jest tu tylko przechodniem i nie ma prawa budować nadziei na żadnej rzeczy tego świata. […] Wtedy bowiem, kiedy ludzie nie doceniają nas i niedobrze o nas sądzą, usilniej szukamy naszego wewnętrznego świadka, Boga.

(A. Kamieńska)

Dobre to dla nas, żebyśmy czasem doznawali jakichś trudności i przeciwności, bo one często przywołują serce człowieka do zastanowienia: żeby wiedział, że jest na wygnaniu i w żadnej ziemskiej rzeczy nie pokładał nadziei. […] Wtedy bowiem, kiedy na zewnątrz doznajemy ludzkiej pogardy i złej opinii, tym usilniej szukamy Boga, świadka naszego wnętrza.

(M. Borkowska)

Księga I, rozdział 25:

Bądź czujny i pilny w służbie Bożej […]. Przypatrz się kartuzom, cystersom i różnym innym zakonnikom i mniszkom, jak zrywają się w środku nocy, aby śpiewać Panu psalmy. Więc jakże to byłoby brzydko, gdybyś ty lenił się w tym świętym trudzie, gdy tylu zakonników już zaczyna wysławiać Boga!

(A. Kamieńska)

Bądź czujny i pilny w służbie Bożej […].Spójrz na kartuzów, na cystersów i na mnichów i mniszki różnych zakonów: jak co noc wstają, żeby śpiewać psalmy Bogu. A dlatego wstyd byłby, gdybyś ty spał i lenił się do tak świętego dzieła, kiedy takie mnóstwo zakonników staje, aby wielbić Boga.

(M. Borkowska)

W zestawieniu dwóch różnych tłumaczeń przede wszystkim widać, jak tekst żyje. Czasem tłumacz wstawi wykrzyknik, którego drugi poskąpi, innym razem jeden zgani nas jak dzieciaka („to byłoby brzydko”), a drugi potrząśnie jak łobuzem („wstyd byłby”). Różne wrażliwości, różne doświadczenia. Czym zatem charakteryzuje się tłumaczenie Borkowskiej? Na pewno jest bardziej dosadne w porównaniu do Kamieńskiej, bardziej też konkretne i bezpośrednie. Borkowska znacznie lepiej czuje tekst, ponieważ jest benedyktynką. Wychwytuje zatem i rozpoznaje w tłumaczonym tekście słowa, które są jej codziennością: antyfony, hymny, kolekty. Autor O naśladowaniu Chrystusa opat Jan Gersen myśli i pisze Biblią, a nadto umiejętnie wplata teksty liturgiczne. Borkowska lepiej rozpoznaje ten „wspólny kod”. Użyte sformułowanie „służba Boża” jest dla mnicha od razu czytane jako służba liturgiczna, jak również jako modlitwa chórowa (jeden z głównych argumentów przeciwko traktowaniu O naśladowaniu… jako przykładu devotio moderna).

Czy przekład Borkowskiej jest lepszy albo gorszy? Porównania takie nie mają sensu. Autorka widzi i czuje tekst w zupełnie inny, bo stricte benedyktyński sposób. Istotne jest w przypadku wielości tłumaczeń O naśladowaniu… żeby trafić na to „swoje”. Ja już mam i nie zmieniam.

Słowem nie zająknąłem się jeszcze o komentarzu Małgorzaty Borkowskiej. To dlatego, że ta deklaruje:

[…] największą radością byliby dla mnie ci czytelnicy, którzy by omijali mój komentarz jako niepotrzebny i czytali po prostu tekst opata Jana, znajdując w nim wołanie własnego stęsknionego serca.

Wydawnictwo wyszło naprzeciw tej prośbie, ponieważ można zakupić O naśladowaniu Chrystusa w nowym tłumaczeniu zarówno z komentarzem, jak i bez niego.

Małgorzata Borkowska OSB, Nad księgami opata Jana o naśladowaniu Chrystusa, Tyniec, 2023.

onc

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Marcin Cielecki, Przemówić jeszcze raz: tak samo, ale inaczej, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2023, nr 211

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...