05.01.2021

Kameralna, Foksal 11

                                                                                Markowi H., 
                                                                                Markowi K., 
                                                                                Markowi N.  

W Kameralnej przy Foksal po latach przerwy 
łowię miniony czas. Rozmawiam z Markiem 
zamiast żytniej pijemy młode piwo. 
Nic nie jest takie jak kiedyś. 

 

Ani bliki na kaflach posadzek ani milicyjna 
nyska na zewnątrz ani śledź w śmietanie za szkłem. 

 

Ktoś zagląda z dziedzińca. Krzywi się 
bo sala prawie pusta… Marek upozowany 
na Jamesa Deana patrzy na nas z antresoli. 
Słychać ożywione głosy brzęk kieliszków 
toasty. Ale nic nie jest takie jak kiedyś. 

 

Młody kelner stawia przed nami pękate 
kufle. Uśmiecha się od ucha do ucha. 
Wiele lat temu tak wyglądał Roman… 
Ale ten chłopak ma na imię Adam 
i w wolnym czasie pije kawę starbucks. 
Nic nie jest już takie jak kiedyś. 

 

Piwo jest chłodne rozglądam się po sali. 
Marka tu nie ma spaceruje gdzieś w okolicach 
placu Zbawiciela stacji metra Politechnika 
Śniadeckich. Ktoś widział go nawet na Pięknej. 
Przecież nic nie jest takie jak kiedyś.

 

Wnętrze „Kamery” wystylizowano na nostalgię 
po Peerelu: wszędzie te nieśmiertelne 
kafelki krachle kisiel cytrynowy. 

 

Marek opowiada o niepotrzebnych filmach 
Wajdy Pasikowskiego Bugajskiego Holland. 
Mówi też o filmach których nie zrobiono. 
Dlaczego? Bo to nie żadna nostalgia 
lecz chytra recydywa dawnych właścicieli 
Polski Ludowej. Wychudzony milicjant 
przechodzi obok naszego stolika 
kropla kisielu upada na obrus. 

  

– Miniony czas gęstnieje osadza się w naszym 
doświadczeniu – zauważa Marek. I patrzy 
jak piję piwo zamiast czystej wyborowej. 

 

Dawno temu w Kameralnej przy Foksal 16
otwierały się nowe światy: jaskrawość półsnu 
uderzała w nozdrza wzmagała tętno rozszerzała 
źrenice pijanych dwudziestoletnich. I przez parę 
godzin zanim znowu pochłonął ich ból istnienia 
trwali poza czasem.  

 

Współczesność zręczniej zarządza ryzykiem: 
nas dopadła na Chmielnej. Dwóch policjantów 
w czarnych kombinezonach znika w przechodniej 
bramie. Z pobliskiej fabryki luzu cicho sączy się 
muzyka. Ktoś rozmawia przez telefon. 

 

Mityczna kurtka u szatniarza wyśnione iluzje
egzystencjalna heroina dla tamtych herosów. 
Kameralna przy Foksal. Dziś tylko jedno 
z setek miejsc w śródmieściu które zmaga się 
z konkurencją w walce o klienta. Chmurną 
legendę desperados przekuwając w markę.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Waldemar Żyszkiewicz, Kameralna, Foksal 11, Czytelnia, nowynapis.eu, 2021

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...