04.01.2021
Kawa po turecku
Lądy odpływają na wyciągnięcie ręki
rozkołysany blat marmury tańcząca musztardówka.
– Podobno Kresy w ogniu – powie dziadek Tomasz.
Głośną rozmowę słychać nawet z antypodów
tuż obok Święty Marcin pije kawę po turecku
z łoskotem zjeżdża tramwaj na plac Wiosny Ludów.
Dziadek z Franzem Josephem wziął na Oleandrach
rozbrat i odtąd wiedzie poloneza. Kajzer Wiluś
wąs stroszy raczej nieprzyjaźnie.
Mokra zima w Oregonie trudny czas w Przemyślu
stukot obcasów na bruku poznańskiej starówki
ostre dźwięki tramwajów wwiercają się w uszy.
Drżą filiżanki znów w natarciu geotektonika.
Czy Debalcewe wytrwa? Czy Petro nie skrewi?
– Wszystko się rozsypało – westchnie Karolina.
Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Waldemar Żyszkiewicz, Kawa po turecku, Czytelnia, nowynapis.eu, 2021