„La Infanta Doña Margarita” Diego Velázqueza
dzień dobry piękna dzieweczko. w tej dostojnej sukni,
w płowym hełmie misternie utrefionych pukli
czekasz pewno jak w mrocznej głębi Alkazaru
brzdęknie dzwonek z kryształu i obwieści jutrznię
lub bo do twego ojca już bieżą posłowie: w skrzyneczkach
z kurdybanu, w hebanowych puzdrach – perły i
dagerotyp książęcia w zalotach. może panna służebna
uniżenie zapowie, że przyszli niedźwiednicy, że na śliskich
kamieniach deszczowego dziedzińca obtargani Cyganie
rozweselą cię wrzaskiem zwierza w pętli rzemiennej – dla ciebie
wstrząśnie kudłem zapchlonego futra. nie obawiaj się
woni tych, co tydzień za murem
wiszą głowami w dół – oto czeka za progiem
bosostope pacholę z misą pełną magnolii.
tu czas gładki, pogodny – na ozłacanych ścianach dzieje się
świat Rubensa, Tintoretta, Tycjana – ocalały z pożaru Charon
płynie przez Styks, Io łączy się z chmurą, pocałunek
Judasza przetrwa chwiejne eony. w klasztorze Encarnación,
w zakurzonych skryptoriach piszą się bestiariusze,
ale ty z jasnym czołem opłakałaś już śmierć
ulubionej karlicy – udławiła się kością: zwiędła na twoich oczach
w rozpaczliwych szamotach – teraz stoisz spokojna, znów nie wierzysz
w demony. deszcz ustaje.
z krużganków – śmiechy, szczekania psów…