list do jacka kerouaca
spisujesz kronikę zaburzeń. solilokwium z zakończeniem zamkniętym.
twoje piętno w literaturze to fakt, że strona po stronie wraz z tekstem otwiera się przestrzeń:
ścierniska, żniwiarze, prerie. koszula, którą nosisz przesiąkła tanim tytoniem i deszczem.
czarny kapelusz przybito ci do skroni jak gwóźdź do trumny. przy biurku niczym urzędnik cyzelujesz
perypetie. dla umysłu słowa są więzieniem o zaostrzonym rygorze.
kiedy piszę tę depeszę wzdłuż trasy wciąż przejeżdżają pociągi nabrzmiałe od włóczęgów, ekstatyczne
jak stukot maszyny. czcionka nadaje kartkom zapach świeżej farby. wyobraźnia czytelnika rozgrzewa
się jak szyny. iskrzy nad papierem sekwencją wydarzeń: używek, przyjaciół, podróży. Między
wierszami jesteśmy do siebie całkiem niepodobni. wznieśmy więc toast lurowatym piwem: za tych, co
w drodze.