14.07.2021

LISTOPADOWE SŁOŃCE

jest południe, listopadowe słońce
przemyka się pomiędzy dachami
i mokrym asfaltem
znajduję w końcu to miejsce
johann sebastian bach kończy kantatę
o tajemnicy odkupienia
o grzechu i ostatecznym zwycięstwie prawdy
o czarnej, dobrze parzonej kawie
cavatina ulatuje ku ptasim rejestrom
i ratuszowy zegar zaczyna kuranty
już spóźniony, wypełniam kartę postojową
nagły powiew unosi ptaki
w pustce rozlegają się ich martwe głosy

 

jak mawiają wiedeńczycy, kawa
powinna być mocna, aromatyczna
i oczywiście słodka jak pierwsza miłość
ale dzisiejsza kawa
ma zapach listopadowego słońca
rozmawiamy więc o polityce
i podobnie nieistotnych sprawach
o codzienności, która zapomina
o przemijaniu, które nie pamięta
o dobrym smaku i kawie
która jest naszym świętem

 

później w milczeniu
odgadujemy swoje myśli
dyskretnie spijamy to milczenie
tak nagle przejmujące chłodem
i wszystko pamiętamy
i wszystko nas zapamiętuje
i każda miłość jest pierwsza
jak odbite w filiżance spojrzenie
a później znów jest listopad
pachnie kawa, jest południe
i słońce zaczyna zachodzić

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Krzysztof D. Szatrawski, LISTOPADOWE SŁOŃCE, Czytelnia, nowynapis.eu, 2021

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...