22.11.2019

Myśli nieuczesane o poezji

Zobacz całe wystąpienie i debatę o twórczości

Prośbę o przygotowanie exposé na temat mojej poezji traktuję jako pewne ćwiczenie myślowe i dyscyplinujące (jeśli termin exposé będziemy traktować jako wprowadzenie, a nie wypowiedź programową). Po raz pierwszy bowiem, poza współpracą z redaktorami i tłumaczami moich wierszy, stoi przede mną zadanie przygotowania klarownego wywodu, w którym mogłabym nakreślić zamysł czy najważniejsze koncepcje dotyczące mojej twórczości. Nie ma ona z góry określonego programu, który narzucałby ścisłe ramy tematyczno-formalne. Jeśli zdarza się, że jest czytana na uniwersytetach podczas konwersatoriów lub omawiana na łamach czasopism tematycznych, to nie oznacza, że wpisuje się w jakiś charakterystyczny trend czy ruch, co zresztą zauważają niektórzy recenzenci i badacze, jak na przykład Grzegorz Jędrek, który mimo porównania moich wierszy z lirykami Wiesławy Szymborskiej dostrzega ich unikalność i to, że pozostają we własnej orbicie także na tle środowiska lubelskiegoG. Jędrek, „Razem czy osobno? Subiektywny raport na temat tzw. młodej lubelskiej poezji”, „Akcent” 2018, nr 2.[1].

 

Z drugiej strony można doszukać się w tym braku programu pewnej stałej postawy: nieuczestniczenie w wieczorkach poetyckich, sporadyczne wysyłanie wierszy do druku lub na konkursy, późny debiut książkowy – to wszystko jest wynikiem niezabiegania o wydania, a obecnie o recenzje. Jeśli jednak jest okazja, chętnie od czasu do czasu czytam wiersze. Sądzę, że sam autor najlepiej interpretuje swoje utwory, kiedy odczytuje je na głos. Wynika to z performatywnego charakteru języka poezji, z jego melodyczności oraz, jak sądzę – z rytuału i obrzędu, które są niejako wpisane w poszczególne tony i rytmy.

Poezja powinna mieć światło i powietrze, więc swój rytm, czas na oddech, pauzę i milczenie. Jednocześnie może w wielu momentach obyć się bez nich, szczególnie jeśli pośpiech – swoisty nerw – czemuś służy (zadany, Jadę). Zaskakująco dobrze uchwyciła to w ostatniej recenzji prof. Jadwiga Mizińska, odczytując ten rytm jako cywilizacyjny pośpiech, ucieczkę i pęd, które towarzyszą choćby bohaterom powieści Bieguni Olgi TokarczukRecenzja tomu „Ja de” oddana do druku do czasopisma „Akcent”.[2].

Od strony technicznej moich odbiorców może zastanawiać częsta forma męskoosobowa. Podmiot liryczny, jak sądzę, zmienia się, wcale nie musi być alter ego autora. Nie musi tym bardziej przybierać jakiejś maski, aby poeta mógł wyrazić swoje podświadome pragnienia czy lęki. Tego rodzaju myślenie jest co najmniej banalne i skostniałe. Podmiot liryczny ma opowiedzieć historię i nie musi to być koniecznie jego historia.

Z kolei od strony językowej pociągająca jest dla mnie wieloznaczeniowość pewnych wyrazów czy całych fraz, ich tonacji i odcieni. Niekiedy słowa mają swój ciężar, ale pewne sensy trzeba wydobywać, ustawia w nowej konfiguracji, aby obnażać frazesy, nadawać im ton, ponownie nazwać, zestawiać, nawet jeśli w pierwszym odczuciu budzi to obawę przed niepoprawnością językową.

 

Poezję uważam za esencję sztuki, a zarazem za najwyższą i najwygodniejszą formę dialogu. To proces twórczy, w którym zderzają się przeciwieństwa, potrafiące jednak spontanicznie zbudować harmonijną wypowiedź. Poezja jest najwygodniejszą formą, ponieważ posługuje się metaforą, skrótem, a nawet dosłownością. Jednak wolność twórcza, która króluje w liryce, ma największy potencjał przekazywania sensu, ujmowania myśli, przeczuć, obaw i summy archetypicznych obrazów czy emocji, które łączą ludzi. Pewne formy, normy wcale nie zamykają drogi do wolności słowa. W poezji mogę powiedzieć wszystko. Mimo braków w zasobie słów. Mimo nieprecyzyjności i nieadekwatności języka. Substancja poetycka rządzi się swoimi prawami.

W kwestiach formalnych uważam, że tak jak pojedynczy wiersz jest spójną całością, tak też spójne powinny być książki poetyckie – dobrze jest, gdy utwory, które je tworzą, są odpowiednio dobrane i ułożone.

Bliskość z inną kulturą, przebywanie w jej kręgu, także w warstwie językowej, pozostawia w człowieku ślady – w piszącym i czytającym. To, co jest nieczytelne dla polskiego odbiorcy, może być czytelne dla osób z innego kręgu kulturowego lub językowego (Ukraińcy od razu wychwytują grę słów tomu Ja de, podczas gdy Polacy mają z tym problem).

Moje wiersze często mówią o tym, co ukryte: o problemach społecznych, popełnianych zbrodniach, wojnach, gwałcie na jednostce. Być może dlatego, że – paradoksalnie – w epoce kontaktu z dokumentem takie wartości jak uczciwość oraz autentyczność należą do towarów deficytowych. Budujące są informacje zwrotne, jakie otrzymuję od czytelników, którzy mówią, że dowiadują się prawdy z tych wierszy. Nie z gazet, telewizji czy reportaży, które zadają często kłam rzeczywistości. I pod tym względem zgodzę się z Bogusławem WróblewskimWróblewski pisze: „Coraz rzadziej spotykamy poetów chcących brać etyczną współodpowiedzialność za kształt ludzkiego świata. Ale któż lepiej i – ze względu na zastosowane środki wyrazu – bardziej przekonująco potrafi obnażyć wszechobecny relatywizm etyczny, nie popadając przy tym w maksymalistyczny patos?” („Lublin – miasto poetów. Antologia”, cz. 2, oprac. B. Wróblewski, Lublin 2013, s. 59).[3], że należę do autorów zaangażowanych społecznie, co może mieć pewne przełożenie na dobór takich a nie innych tematów. Skądinąd ów dobór jest jednak głównie wynikiem swoistej wrażliwości.

 

Bliskie jest mi rozdzielanie tekstu poetyckiego od biografii poety. Poza tym jako studentka śp. prof. Janusza Misiewicza stoję na stanowisku, że istnieje ograniczona ilość interpretacji tekstu. Tekstowi, także lirycznemu, nigdy nie towarzyszy próżnia czasoprzestrzenna. Naturalnie, powstaje on w określonych warunkach „tu i teraz”. To można prześledzić w utworach, w których ujawnia się fascynacja obrządkiem wschodnim (Przed ikonostasem), powstawaniem ikony (przejrzystość odwrotu (przypadek z ikonografii)), pamięcią miejsca (genius loci), odpowiedzialnością za drugiego człowieka, za historię w postapokaliptycznym świecie (everyNobodaddy, Nie uczyniony ręką ludzką). Niemniej jednak poetycka wyobraźnia nigdzie indziej jak w poezji może pokusić się o ponadczasowość wypowiedzi i dążyć do ujęcia uniwersalności ludzkiego doświadczenia (swobodny, Nad językiem. Z rozmów nieskończonych, ciastko z wróżbą, ars moriendi” przereklamowana).

Nie miałam nigdy wzorów, nigdy nie naśladowałam innych poetów. Gardzę przy tym nieprzyznawaniem się do inspiracji oraz plagiatami we wszelkich formach wypowiedzi. Owszem, pamiętam, że wyjątkiem były zabawne wierszyki dla znajomych i przyjaciół, wpisy w książkach lub na kartach pocztowych z życzeniami, parafrazujące na przykład Stanisława Wyspiańskiego. Dużą przyjemność sprawiały mi próbki tłumaczeń z łaciny, angielskiego i francuskiego jeszcze w szkole średniej w ramach nauki tych języków. Równocześnie inni poeci czy pisarze pozwalają mi prowadzić dialog poetycki, ponieważ niczego nie byłoby bez ludzi i słów, które były przed nami. Upodobania mają to do siebie, że co rusz się zmieniają. Do dziś jednak częściowo mogę zgodzić się z Baudelairowską ideą les correspondances des arts, z drugiej strony z Wystanem H. Audenem, dążącym w poezji do prawdy, i jednocześnie cenić geniusz i humor Szekspirowski. W tym metatekstowym dyskursie odpowiadam innym poetom, wciągnięta w dialogiczność słowa. I tym samym odchodzę od – jak pierwotnie mi się wydawało – trafnej myśli Roberta Gravesa, badacza mitów, mniej znanego jako poetę, że „poeci piszą tylko dla poetów”. Jestem raczej skłonna zgodzić się ze Zbigniewem Herbertem i powtórzyć za nim, że piszę do „wyprostowanych” oraz do znajdujących się „wśród tych, co na kolanach”.

Dalszą „wielokrotność życia” tej poezji zostawiłabym w rękach interpretatorów. Do tej pory najgłębiej i najtrafniej wydaje się odczytywać moje liryki Jarosław Wach, redaktor i sekretarz kwartalnika „Akcent”, w którym najczęściej ukazywały się moje wiersze. Jego obszerniejszy tekst na temat między innymi mojej poezji ma się ukazać w planowanym tomie o roboczym tytule Muzy Ziemi Lubelskiej. Współczesne pisarki polskie rodem z Lubelszczyzny, będącym pokłosiem konferencji naukowej zorganizowanej przez Wojewódzką Bibliotekę Publiczną im. Hieronima Łopacińskiego w Lublinie z okazji Roku Praw KobietKonferencja odbyła się 26 kwietnia 2018 roku w Galerii Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej im. H. Łopacińskiego w Lublinie.[4].

 

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Aleksandra Zińczuk, Myśli nieuczesane o poezji, Czytelnia, nowynapis.eu, 2019

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...